tag:blogger.com,1999:blog-49285397752494574942024-03-19T13:43:11.474+01:00Old love doesn't rustKarenhttp://www.blogger.com/profile/05493382677884467973noreply@blogger.comBlogger112125tag:blogger.com,1999:blog-4928539775249457494.post-82723386988625707482020-03-22T18:20:00.000+01:002020-03-22T18:20:26.902+01:00Pożegnanie...<div>
*w poście mogą pojawić się spoilery*</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=P4tQ2BxoRzE" target="_blank">MUZYKA</a><div>
<br /></div>
<div>
Na wstępie chciałam podziękować każdemu kto czytał tego bloga i był ze mną w trakcie jego tworzenia. Jesteście wielcy i gdyby nie wy nie pisałabym w tej chwili tego posta. <br />
<br />
Jestem dumna z siebie, że dotrwałam do końca (choć jak sami wiecie im bliżej końca byłam tym szło mi coraz gorzej). Bardzo was przepraszam, że tak bardzo zepsułam trzecią część. Przypuszczam, że w pewnym momencie się wypaliłam, nie wiedziałam jak mam ruszyć dalej i po części na siłę próbowałam coś pisać (załamanie Niny było zdecydowanie najtrudniejszą rzeczą do opisania).<br />
<br />
Czy rezygnuję z pisania? Zdecydowanie nie. Pokochałam to całym serduchem, ale potrzebuję solidnej przerwy. Teraz, gdy zakończyłam to opowiadanie (jak to dziwnie brzmi dla mnie) mogę w 100% przestać myśleć o tym jak coś opisać czy ułożyć zdanie żeby miało to sens. Gdy tylko stworzę coś nowego będziecie o tym wiedzieć pierwsi. Poza tym ten blog jest dla mnie bardzo ważny. Wiąże się z nim mnóstwo wspomnień. Przecież Nina, którą stworzyłam, to w pewnym stopniu moje alter ego.<br />
<br />
Jak pisałam na końcu epilogu dalsze losy bohaterów pozostawiam wam. Płeć dziecka, losy Brie i Dilera, Masona i Amber, jak Nina radzi sobie ze wszystkim... To i wiele więcej niewyjaśnionych sytuacji. Jeśli chcecie piszcie w komentarzach jak wy widzielibyście zakończenie tego wszystkiego.<br />
<br />
Cóż... nadszedł ten moment...<br />
Do zobaczenia za jakiś czas<br />
Karen<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtRvyqFpHP3juZ8xGs4kRN1lT6BVL_QKAciPoGt5eqMIDkSSzHgFl9Lf9Gc0trgONfL3UAh9RstlO_8tX5VxYzBNx3-4Va1xdYLcq1sj-1Y3q9qYIJfJqgLEwvKL1RY3HnHgiTzK1FgG0/s1600/tumblr_m5n6f9axUg1qes5i9.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="234" data-original-width="500" height="149" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtRvyqFpHP3juZ8xGs4kRN1lT6BVL_QKAciPoGt5eqMIDkSSzHgFl9Lf9Gc0trgONfL3UAh9RstlO_8tX5VxYzBNx3-4Va1xdYLcq1sj-1Y3q9qYIJfJqgLEwvKL1RY3HnHgiTzK1FgG0/s320/tumblr_m5n6f9axUg1qes5i9.gif" width="320" /></a></div>
<br />
</div>
Karenhttp://www.blogger.com/profile/05493382677884467973noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4928539775249457494.post-18166474565328643252020-03-22T17:39:00.005+01:002020-03-22T17:39:59.611+01:00[93] Epilog "Co cię nie zabije to cię wzmocni."<i>~Nina~</i><br />
<i> </i>Od wyjścia ze szpitala minął miesiąc, a przynajmniej ja tak czułam upływ czasu. Tak na prawdę minął tylko tydzień. W moim stanie nie było żadnej poprawy. Musiałam zacząć zachowywać się normalnie, jeśli można tak nazwać życie, które prowadziłam. Zmuszałam się do wszystkiego, proste wstanie z łóżka było dla mnie ciężką czynnością. Nic mnie nie cieszyło, ciągle byłam zmęczona, nie mogłam się na niczym skupić. Każdy głośniejszy dźwięk przypominał huk wystrzału z broni. Przypuszczam, że nie zwariowałam do końca dzięki Bethany i nienarodzonemu jeszcze dziecku. Dzięki nim jeszcze żyłam. Wiedziałam, że muszę się wziąć w garść. Dla nich. Jednak słowa były o wiele łatwiejsze do wypowiedzenia niż czyny do zrobienia...<br />
Przez cały czas odczuwałam wsparcie bliskich osób, które robiły wszystko by mi pomóc. Wszystko zorganizowali w taki sposób bym nigdy nie była sama. Powoli zaczynało mnie to przytłaczać, ale wiedziałam, że w samotności będzie gorzej. Przy nich czasem zapominałam o tym wszystkim i to mi pomagało. Minuta dłużej bez poczucia winy stawała się moim wybawieniem.<br />
Gdy sądziłam, że jestem w stanie sobie z tym poradzić, w drzwiach mojego domu stanęła policja.<br />
-Dzień dobry. Państwo w jakiej sprawie? - Spytał Diler otwierając drzwi.<br />
-Zastaliśmy może Panią Ninę Martin? - Spytał jeden z funkcjonariuszy.<br />
-Tak, proszę wejść. - Policjanci weszli do środka. Wstałam z fotela, by jako dobra gospodyni przywitać gości, a przynajmniej takie chciałam zrobić wrażenie. Wewnętrznie trzęsłam się ze strachu. To nie mogło być spotkanie towarzyskie.<br />
-Skarbie mogłabyś pójść na chwilę z Oskarem do swojego pokoju? - Zwróciłam się do Beth, która przytaknęła, wzięła kota na rączki i poszła na górę.<br />
-Co Panów tutaj sprowadza? - Spytałam gdy byłam pewna, że Bethany nie ujrzy ewentualnego aresztowania własnej matki.<br />
-Jestem Will Parker a to mój partner Haris Newman. Bardzo przepraszamy za najście, ale musimy Pani przekazać parę informacji. - Pokiwałam głową w odpowiedzi. Po chwili siedzieliśmy w salonie, a ja nie wiedziałam czego mam się spodziewać.<br />
-Została przeprowadzona sekcja zwłok Trevora Hilla. - Po moim ciele przeszły ciarki. - W krwi wykryto duże stężenie alkoholu i narkotyków. Z tego wynika, że mężczyzna był nieobliczalny i zagrażał zebranym w kościele ludziom. Działała Pani w obronie własnej bojąc się o życie własne i bliskich. Jesteśmy tutaj by powiedzieć Pani, że jest Pani niewinna. Nawet nie braliśmy Pani pod uwagę jako winną całego zdarzenia. Po dopełnieniu formalności sprawa zostanie zamknięta, a Pani nie musi się już niczego obawiać. Jest Pani bezpieczna. - Czułam, że Fabian mógł mieć z tym coś wspólnego. Widział, że jego słowa do mnie nie docierały więc wysłał informacje w inny sposób. Jednak czy to cokolwiek zmieniło? Nie... Mogłam być jedynie spokojna, że nie urodzę za kratkami.<br />
Po chwili milczenia policjanci wstali i ruszyli w kierunku drzwi. Automatycznie ruszyłam za nimi. Gdy przekroczyli prób zamknęłam drzwi i upewniłam się, że są zamknięte na klucz. Zamknęłam oczy i oparłam czoło o drewno. Czemu gdy tylko udaje mi się o tym zapomnieć, na krótką chwilę, to ciągle do mnie wraca. Jak nie koszmary, omamy to ludzie którzy ciągle o tym rozmawiają. Mam już tego dość!<br />
Otarłam pojedynczą łzę płynącą po moim policzku.<br />
-Nino wszystko w porządku? - Usłyszałam za sobą głos Dilera. Odwróciłam się do niego. - Jesteś strasznie blada. Chodź, usiądź. - Podszedł do mnie i zaprowadził mnie na kanapę. Usiadł obok mnie ciągle trzymając mnie za dłonie. - Wszystko się ułoży.<br />
-Tylko kiedy? - Spytałam. - Coraz bardziej uświadamiam sobie, że mam tego wszystkiego serdecznie dość. - Przestałam udawać, że jakoś sobie radzę. Teraz Diler zobaczył prawdziwą mnie, która mieszka tutaj od tego pechowego dnia. - Mam dość wspomnień. Mam dość bólu, koszmarów. Tego, że widzę Trevora wszędzie. Nieważnie czy żywego czy martwego. - W moich oczach kolejny raz pojawiły się łzy. - Mam dość tych pieprzonych łez. Kiedy to się wszystko skończy? - Rozpacz przerodziła się w gniew, który narastał z każdym słowem. - Rujnuję wam wszystkim życie. Zamiast spędzać czas z Brie czy wyjść na miasto z kumplami siedzisz tu ze mną jak jakaś niańka. Jeśli sama tego nie skończę to będzie ciągle wracać. - Wyszarpnęłam ręce z dłoni Dilera i zakryłam nimi twarz. - Gdy Trevor mnie porwał, Fabian mógł mnie wtedy nie ratować. Mielibyście wszyscy święty spokój.<br />
-Dość. - Stanowczy głos mężczyzny dotarł do moich uszu. - Nie przerywałem ci bo w końcu zaczęłaś mówić co naprawdę czujesz, ale teraz? Głupoty wygadujesz. Zdajesz sobie sprawę co by się stało z nami gdyby Fabian cię nie uratował? Wszyscy cię kochamy i czulibyśmy się jak gówno. Bethany nie byłoby na świecie. Tego chcesz?<br />
-Poradzilibyście sobie z tym. A Bethany... - Słowa które chciałam powiedzieć nie chciały przejść mi przez gardło. Była dla mnie wszystkim, ale przeze mnie też cierpiała. - Jak mam się nią zajmować, gdy przy mnie ciągle coś jej grozi. Nie chcę myśleć co by się stało w kościele, gdyby nie została wyprowadzona.<br />
-Nawet nie waż się tak mówić.<br />
-Ale taka jest prawda. Byłoby wam lepiej beze mnie i czas to zrozumieć.<br />
-Nigdy nie zmieniłbym dnia w którym cię poznałem. Byłaś silną i szczęśliwą kobietą, mimo że życie waliło ci się na głowę. Podziwiałem cię za to i dalej to robię.<br />
-Tylko widzisz, jak sam stwierdziłeś. BYŁAM silna i szczęśliwa.<br />
-Przeżyłaś tyle, nie poddawaj się teraz.<br />
-Tylko, że... - Zamilkłam próbując opanować łzy. - Nie mam już sił walczyć. - Wyszeptałam. Szloch zawładnął moim ciałem. Diler objął mnie. Próbowałam go odtrącić, wtedy objął mnie mocniej.<br />
- Zawsze możesz liczyć na mnie. Wiesz doskonale jak bardzo cię kocham i serce mi pęka jak widzę cię w takim stanie. Błagam cię wyrzuć z głowy te paskudne myśli. - Oboje wiedzieliśmy o co chodzi, choć żadne z nas nie powiedziało tego słowa na głos. Samobójstwo. Byłam już tak słaba psychicznie, zaczynałam sądzić, że to mój jedyny ratunek. Jedyna ucieczka przed tym wszystkim co przeszłam i co mnie jeszcze czeka.<br />
Siedzieliśmy z Dilerem w milczeniu przez kilka minut. W pewnym stopniu poczułam ulgę. Ktoś wiedział z czym walczę każdego dnia od tygodnia. Jednak... Teraz uznają, że totalnie zwariowałam.<br />
-Diler, mógłbyś sprawdzić co z Beth? Nie chciałabym jej się pokazywać w takim stanie. - Diler przez chwilę przyglądał mi się uważnie. Nie był pewien czy może mnie zostawić samą.<br />
-Jasne. Poczekaj tutaj, zaraz wrócę. - Pocałował mnie w czoło i ruszył w kierunku pokoju małej. Po kilku sekundach ruszyłam do sypialni. Zamknęłam drzwi na zamek. Chciałam zostać sama i uporać się z tym wszystkim.<br />
Podeszłam do lustra. Ujrzałam w nim morderczynię. Miałam wrażenie, że po drugiej stronie lustra czai się Trevor, który śmieje mi się prosto w twarz. Ogarnęła mnie wściekłość. Na Hilla, który pojawił się w moim życiu i je zniszczył, na sny które nie dawały ukojenia od rzeczywistości, a przede wszystkim.... Zaczęłam nienawidzić siebie jeszcze bardziej. Za to, że nie pozwalałam bliskim żyć własnym życiem, że pozwoliłam strachowi przejąć nade mną kontrolę i najważniejsze.... Przestałam walczyć na, mam nadzieję, ostatnim trudnym etapie mojego życia.<br />
Z całych sił walnęłam w lustro. Kawałki szkła poleciały we wszystkie strony. Parę z nich zostało w mojej dłoni. Emocje, które ukrywałam do tej pory ujrzały światło dzienne. Czułam wściekłość, smutek i bezsilność. Pozwoliłam by ON znów zniszczył mi życie.<br />
Zaczęłam płakać jak nigdy dotąd. Szloch z krzykiem na zmianę wydobywały się z moich ust. To ciągłe cierpienie... ten strach, który nie chciał zniknąć. Miałam tego dość!<br />
W szumie emocji ledwo słyszałam głos Dilera, który próbował wejść do środka. Na szczęście zamknięte drzwi skutecznie mu to uniemożliwiły. Chwyciłam pierwszą z brzegu rzecz stojącą na półce i rzuciłam ją przed siebie. Buteleczka perfum po zderzeniu ze ścianą rozsypała się w drobny mak. Czułam, że to za mało. Zrzuciłam książki z półki, waliłam pięściami w materac na łóżku. Wszystko by pozbyć się tej bezsilności i strachu.<br />
Po paru minutach opadłam z sił. Oparta o ścianę zsunęłam się po niej. Podwinęłam kolana i ukryłam twarz w dłoniach. Chciałam po prostu zniknąć.<br />
-Nino! - Głos Fabiana dotarł do mnie. - Proszę cię, otwórz drzwi. - Nie miałam sił by odezwać się czy wstać.<br />
-Nino błagam cię. Wiem, że tam jesteś.<br />
-Przed chwilą dobiegał stamtąd straszny hałas. Ta cisza nastąpiła tak nagle. - Diler musiał stać tuż obok drzwi. Słyszałam ich tak wyraźnie jakby stali tuż obok mnie.<br />
-Cholera... Nino!<br />
-Tatusiu co się dzieje? - Cichy głos dziecka dołączył do dwóch męskich.<br />
-Mamusia gorzej się poczuła. Wszystko będzie dobrze.<br />
-Chodź, pójdziemy do cioci Brie. Zobaczymy co tam robi sama w domu? - Głos Dilera cichł z każdym kolejnym słowem.<br />
-Nino jeśli mnie słyszysz wiedz, że nie pozbędziesz się mnie tak łatwo. - Coś zatrzeszczało, a klucz upadł na podłogę. Po chwili Fabian stanął w otwartych drzwiach. Gdy go ujrzałam znów zaczęłam płakać. Moje ciało całe drżało.<br />
-Mój Boże.... - Rozejrzał się po pokoju. Gdy mnie ujrzał od razu ruszył w moim kierunku i upadł obok mnie na kolana. - Ciiii.... już dobrze. - Objął mnie, a ja mocno się niego wtuliłam.<br />
-Prze...prze-praszam. - Wyjąkałam.<br />
-Nie masz za co. - Poczułam jego usta na czole. - Co się stało? Skąd ta krew? - Usłyszałam panikę w jego głosie. Powoli uniosłam zranioną dłoń. Ręka trzęsła się a z rany powoli sączyła się krew.<br />
-Trzeba to natychmiast opatrzyć. Możesz chodzić? - Przecząco pokiwałam głową. Wiedziałam, że nogi odmówią mi posłuszeństwa. Byłam totalnie wypompowana fizycznie i psychicznie.<br />
Fabian wziął mnie na ręce i zaniósł do łazienki. Posadził mnie na toalecie, wyjął z szafki potrzebne rzeczy i zajął się moimi ranami. Robił to powoli, z czułością jakbym za chwilę miała się rozwalić jak ten flakonik perfum. Zdałam sobie sprawę, że w ogóle nie komentował tego co ujrzał. Praktycznie milczał. Pewnie myślał, że do reszty zwariowałam...<br />
-Fabian... - Szepnęłam. - Potrzebuję pomocy.<br />
-Wiem, a mimo to zostawiłem cię z tym samą. Powinienem był zareagować już dawno. Widziałem, że jest ci ciężko, ale nie sądziłem, że aż tak. Boże... jak mogłem być tak ślepy. - Złożył delikatny pocałunek na zabandażowanej już dłoni. Spojrzał na mnie. Dostrzegłam łzy zbierające się w kącikach jego oczu. - Przepraszam, że do tego dopuściłem. Nie mogę sobie wybaczyć tego, że wtedy w kościele to ja nie pociągnąłem za spust, ale tak bardzo bałem się, że przypadkowo mogę trafić ciebie. Staliście tak blisko siebie... Przepraszam. Gdybym wtedy zareagował nie cierpiałabyś teraz tak bardzo. - Zdałam sobie sprawę, że nie tylko ja czułam się od tamtego dnia winna.<br />
Nie mogłam już dłużej tego słuchać. Usiadłam Fabianowi na kolanach i wtuliłam się w niego. Oboje zaczęliśmy płakać.<br />
<br />
Parę dni później miałam swoją pierwszą wizytę u psychologa. Na początku nie czułam żadnej różnicy. Do tego miałam problem z opowiedzeniem swojej historii zupełnie obcej osobie dlatego zaczęłam przelewać swoje emocje na papier. Z każdym kolejnym spotkaniem zaczęłam otwierać się coraz bardziej dzięki czemu byłam spokojniejsza. Koszmary zdarzały się coraz rzadziej, coraz mniej myślałam o tamtym dniu. Powoli powracałam do normalności. Oczywiście zdarzały się słabsze dni, koszmary czy ataki paniki. W tych chwilach Fabian był przy mnie, kładł dłonie na coraz większym brzuchu i szeptał mi do ucha. Drobny gest, a potrafił mnie bardzo szybko uspokoić.<br />
<br />
<b><u>Jakiś czas później</u></b><br />
<br />
-Czemu nic nie powiedzieliście o ślubie? - Spytała z wyrzutem Amber obserwując mój pierścionek zaręczynowy i obrączkę. Cała nasza paczka zebrała się u nas na kolacji i patrzyła gniewnie na mnie i Fabiana.<br />
-Tym razem chcieliśmy coś kameralnego i spokojnego. Przepraszam, że nic wam nie powiedzieliśmy, ale ostatnia próba nie poszła najlepiej. Chcieliśmy uniknąć tego całego przygotowania i zamieszania zwłaszcza, że za niecały miesiąc mam termin porodu. - Odpowiedziałam, mając nadzieję że wybaczą nam ten wybryk.<br />
-Masz szczęście, że jesteś w ciąży bo nieźle byś ode mnie oberwała. - Brie zmierzyła mnie groźnym wzrokiem, ale podeszła do mnie i złożyła mi gratulacje. Po niej podeszła reszta.<br />
-Dziękujemy wam, ale siadajcie do stołu puki jedzenie ciepłe. Nie po to męczyłem się pół dnia żebyście teraz narzekali, że podałem zimny posiłek. - Fabian odsunął dla mnie krzesło.<br />
Po posiłku panowie poszli do kuchni posprzątać po kolacji (plus bycia w ciąży), a my siedziałyśmy w salonie i plotkowałyśmy. Dzieci biegały wokół nas.<br />
Po kilku minutach Diler przyniósł Brie i Amber lampki wina, a mi sok pomarańczowy.<br />
-Czy coś jeszcze Panie potrzebują? - Spytał.<br />
-Towarzystwa Panów. Ile mamy tutaj siedzieć tak same? - Odpowiedziała zalotnie Brie.<br />
-Już robię co w mojej mocy.<br />
Fabian, Diler i Mason dołączyli do nas. Każdy usiadł obok swojej partnerki i ją objął. Siedzieliśmy, rozmawialiśmy i żartowaliśmy jak za dawnych czasów. Obserwowałam moim bliskich i zdałam sobie sprawę, że gdyby nie te wszystkie chwile, które przeżyliśmy w przeszłości nie byłoby nas tutaj. Wszystko dzieje się nie bez powodu. A złe chwile, wspomnienia? Pokazują nam, że człowiek jest w stanie przetrwać wiele jeśli ma wokół siebie kochających go ludzi. Jak mówi znane przysłowie: "Co cię nie zabije to cię wzmocni". Jestem dumna z siebie i mojej rodziny, bo tak mogę nazywać ludzi, którzy w tej chwili siedzą obok mnie. Przetrwaliśmy wiele i wiem, że niezależnie od tego co się wydarzy w przyszłości mogę na nich liczyć.<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>KONIEC.</i></div>
<br />
-------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
Cześć wszystkim.<br />
Tak wiem, zawaliłam...<br />
Pisałam ten epilog chyba z dziesięć razy i żadna wersja nie podoba mi się w 100%. Mam ochotę go ciągle przerabiać, ale co to da. Chyba po prostu nieświadomie próbowałam uniknąć tego momentu. Dlatego pozostawiam go wam w tej jedenastej wersji. Nie chcę tego przedłużać w nieskończoność.<br />
Czuję się troszkę dziwnie, bo nie tak wyobrażałam sobie zakończenie tego opowiadania...<br />
Dalsze losy bohaterów pozostawiam waszej wyobraźni. Mam tylko nadzieję, że potraktujecie ich łagodnie bo ja już wystarczająco krzywd na nich zrzuciłam.<br />
<br />
Miłego :)<br />
Karen<br />
<br />
<br />
<b><u><br /></u></b>Karenhttp://www.blogger.com/profile/05493382677884467973noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4928539775249457494.post-84711652080826153122019-06-23T14:10:00.000+02:002019-06-23T14:10:03.088+02:00[92] "Po raz pierwszy wiedziałam, że nie daję rady."<i>~Nina~</i><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhl4dyWntIx6b1Mrl8UVDMhEEU1s3E3wtmQ4nn0ZYJfLIyMIszi1YitA0zwcIepuJLoF6jqGPkV7fe7GW45CPdbXMbRLpyMi0XIBE9lwH33wr-m3pTKxt5GDgu-lr1Y_LUcBOP4nCwKYSw/s1600/tumblr_inline_nxdg3kYhT51tdcalq_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="226" data-original-width="500" height="144" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhl4dyWntIx6b1Mrl8UVDMhEEU1s3E3wtmQ4nn0ZYJfLIyMIszi1YitA0zwcIepuJLoF6jqGPkV7fe7GW45CPdbXMbRLpyMi0XIBE9lwH33wr-m3pTKxt5GDgu-lr1Y_LUcBOP4nCwKYSw/s320/tumblr_inline_nxdg3kYhT51tdcalq_500.gif" width="320" /></a></div>
Obudziło mnie miarowe pikanie. Powoli otworzyłam oczy. Przez oślepiające mnie światło nie widziałam zbyt wyraźnie. Za to czułam coś gumowego na twarzy.<br />
-Fabian, budzi się. - Usłyszałam głos Amber. Powoli odzyskiwałam ostrość widzenia. Zobaczyłam Fabiana i Amber siedzących przy moim łóżku. Na twarzy miałam maseczkę.<br />
-Jak się czujesz? - Spytał Fabian chwytając moją dłoń.<br />
-Co się stało? - Moje słowa były lekko zniekształcone. Zsunęłam maseczkę z twarzy. - I co ja mam na sobie? - Coś w rodzaju koszuli nocnej otaczało moje ciało.<br />
-Zemdlałaś, a lekarze niezbyt byli chętni do badania cię w sukni ślubnej. - Blondynka uśmiechnęła się.<br />
Ślub... Trevor i...<br />
-Strzał. - Jakaś maszyna zapikała głośniej. Pamiętałam, że Claudia próbowała powstrzymać Trevora. -Co z Claudią?<br />
-Nino uspokój się. Wszystko z nią w porządku.<br />
-A dzieci?<br />
-Cali i zdrowi. Wszyscy siedzą u nas w domu. - Wiedziałam, że nie mówią mi wszystkiego. Ciągle zerkali na siebie jakby nie byli pewni co mogą mi powiedzieć.<br />
Jednak nie miałam czasu na dalsze wypytywanie, bo do sali wszedł lekarz z pielęgniarkami.<br />
-Dzień dobry. Jak się Pani czuje?<br />
-Dobrze. - Jedna z pielęgniarek zapisała coś w notesie.<br />
-To dobrze. W wyniku stresu doszło u Pani do skurczu oskrzeli, który spowodował chwilowe niedotlenienie, stąd to omdlenie. Na szczęście nie trwało to długo, więc nie doszło do żadnych negatywnych skutków. Wyniki dotychczasowych badań są poprawne. Mimo to chciałbym wykonać badanie USG by mieć stu procentową pewność, że z dzieckiem wszystko w porządku.<br />
-Oczywiście.<br />
-Państwa poprosiłbym o opuszczenie sali na czas badania. - Pielęgniarka zwróciła się do Amber i Fabiana, którzy skierowali się w kierunku drzwi.<br />
Po chwili rozpoczęło się badanie w trakcie którego trwała cisza. Lekarz uważnie obserwował ekran maszyny. Gdy wydrukował wynik pielęgniarka pomogła mi zetrzeć produkt z brzucha.<br />
-Wszystko jest w jak najlepszym porządku. - Nagle uśmiech lekarza zniknął. - Jednak jest jeszcze coś. Policja chce Panią przesłuchać. Czy jest Pani gotowa udzielić im odpowiedzi na parę pytań? - Czy byłam gotowa? Fizycznie nic mi nie było, ale czy moja psychika da radę? Jednak miałam też świadomość, że jeśli powiem im co chcą wiedzieć to szybciej rozpocznie się poszukiwanie Trevora.<br />
-Mogę spróbować.<br />
-Przekażę im Pani decyzję. Wiem, że okoliczności nie są najłatwiejsze, ale mam do Pani prośbę. Proszę starać się zachować spokój. Kolejna dawna nerwów może wywołać kolejny skurcz, który tym razem może zaszkodzić dziecku.<br />
-Dziękuję, będę o tym pamiętać.<br />
Parę sekund po wyjściu lekarza weszło dwóch policjantów. Jednego z nich pamiętałam doskonale. On zawsze przesłuchiwał mnie jeśli chodziło o sprawę Hilla.<br />
-Dzień dobry Panu. Znów się spotykamy. - Mężczyzna uśmiechnął się idąc w moim kierunku.<br />
-Dzień dobry. Szkoda tylko, że w takich okolicznościach. Lekarz poinformował nas o Pani stanie zdrowia. Proszę pamiętać, że w każdej chwili możemy przerwać. - Kiwnęłam głową na potwierdzenie. Drugi policjant wyciągnął notes.<br />
-Proszę opowiedzieć co wydarzyło się na ślubie. - Powiedziałam wszystko od momentu rozpoczęcia ceremonii do momentu gdy straciłam przytomność.<br />
-Trzymała Pani może broń, którą Trevor wniósł do kościoła?<br />
-Tak. Tak jak już mówiłam. Próbowałam mu ją odebrać, gdy Claudia próbowała go unieszkodliwić.<br />
-Czyli nie wie Pani co wydarzyło się później? - Moje serce zaczęło bić szybciej.<br />
-Nie... - Od momentu obudzenia się w szpitalu czułam, że wydarzyło się coś złego. Teraz byłam pewna, że poznam prawdę.<br />
-Trevor Hill nie żyje. Został postrzelony z broni na której znaleźliśmy Pani odciski palców. - Moje ręce zaczęły się trząść.<br />
-Czy ja zabiłam...<br />
-Tego nie powiedziałem. Równie dobrze on sam mógł nacisnąć spust nie zdając sobie sprawy w którą stronę skierowana jest lufa. Jak sama Pani powiedziała. Wszystko działo się bardzo szybko.<br />
-Czy zostanę zamknięta jeśli okaże się, że to jednak byłam ja?<br />
-Nie musi się Pani o to obawiać. Doskonale znamy Pani sprawę. Niezależnie od wyników śledztwa każdy uzna, że działała Pani w obronie własnej. - Zaczęłam szybciej oddychać. Starałam się pamiętać o słowach lekarza. Położyłam dłonie na brzuchu i starałam się uspokoić.<br />
-Przepraszam bardzo, ale czy to wszystko? - Spytałam. Mój głos zaczął drżeć.<br />
-Mam wezwać lekarza?<br />
-Nie ma takiej potrzeby. - Starałam się uśmiechnąć, ale chyba zamiast tego na moje twarzy pojawił się grymas.<br />
-Przepraszamy bardzo za kłopot. Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia. Do widzenia.<br />
-Dziękuję bardzo. Do widzenia. - Policjanci wyszli z sali.<br />
Po chwili wszedł Fabian. Wystarczyło jedno spojrzenie w jego kierunku by nerwy zwyciężyły. Zaczęłam płakać. Rutter od razu położył się obok mnie i mocno objął.<br />
-Zabiłam człowieka. - Wyjąkałam.<br />
-Ciiii. Nic takiego nie zrobiłaś. To nie twoja wina. - Objęłam go mocno jakby był kołem ratunkowym na wzburzonym morzu. - Proszę cię, spróbuj się uspokoić. - Starałam się jak mogłam, lecz łzy nie przestawały płynąć. Ciągle myślałam tylko o jednym.<br />
<i>Prawdopodobnie zabiłam człowieka.</i><br />
Parę minut później do sali wszedł lekarz. Podłączył mi jakąś kroplówkę. Wystarczyło parę sekund by w umyśle pojawiła się pustka. Łzy powoli przestawały płynąć. Przestawałam mieć kontakt ze światem zewnętrznym. Zasnęłam widząc Trevora w kałuży krwi.<br />
<br />
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=V1Pl8CzNzCw" target="_blank">MUZYKA</a><br />
Trzy dni później wyszłam ze szpitala. Czułam się jak wrak człowieka. Nigdy w życiu nie przypuszczałam, że śmierć mojego oprawcy tak bardzo mnie zniszczy. Sądziłam, że gdy Trevor zniknie będę w końcu szczęśliwa. Będę mogła spokojnie chodzić ulicami bez strachu, że gdzieś go spotkam. Jak zwykle myliłam się. Ciągle widywałam go w snach. Zakrwawionego, błagającego mnie o życie. Myśl, że prawdopodobnie zabiłam człowieka.... zabijała również mnie. A jaka była prawda? Tego nigdy się nie dowiem. Policja nie jest w stanie stwierdzić kto wykonał strzał. Ja albo Trevor. Innej możliwości nie ma. Taki strzał w klatkę piersiową można wykonać znajdując się bardzo blisko celu, gdy lufa dotyka skóry...<br />
-Znów uciekłaś myślami? - Fabian usiadł obok mnie i objął.<br />
-Przepraszam.<br />
-Nie masz za co. Pójdziemy na spacer?<br />
-Możemy jutro? Niezbyt mam dziś ochotę. - Te słowa stały się moją ulubioną wymówką. Fabian starał się jakoś zająć moje myśli, jednak ja za każdym razem odmawiałam. Lepiej czułam się w domu, gdzie mogłam ukryć się przed rzeczywistością.<br />
Gdy Rutter musiał iść do pracy zostawała ze mną Amber, która z mężem i dzieckiem, postanowiła zostać na jakiś czas w Londynie. Bethany coraz więcej czadu spędzała z Masonem lub Dilerem i Brie. Tak naprawdę bałam się nią opiekować. Co jeśli przy mnie stanie jej się coś złego?<br />
Jakoś... nie potrafiłam już normalnie żyć. Ciągle odczuwałam strach, miałam ochotę bez przerwy płakać, ale jednocześnie czułam... obojętność. Po raz pierwszy, wiedziałam że nie daję rady.<br />
Oswobodziłam się z ramion Fabiana.<br />
-Pójdę pod prysznic. - Uśmiechnęłam się delikatnie i ruszyłam w kierunku łazienki. Prysznic był dla mnie ukojeniem. Wiedziałam, że tam moje prawdziwe emocje mogą ujrzeć światło dzienne.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhF_nELnWYxi6gd68bIp64mr3VLwnYL6s6qSRWsDNzWPQdyi1Kw8K8GQmhYnHZRcho2iAGZCXHtWyAfSiyj-hFTDW9L5SUzbUPhdTLdeqVbVlwRB_ZY-iEHABl-gMN3n-rC1EcTS7CEAK0/s1600/tumblr_mrb8ppIqLB1szgqtlo1_400.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="200" data-original-width="400" height="160" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhF_nELnWYxi6gd68bIp64mr3VLwnYL6s6qSRWsDNzWPQdyi1Kw8K8GQmhYnHZRcho2iAGZCXHtWyAfSiyj-hFTDW9L5SUzbUPhdTLdeqVbVlwRB_ZY-iEHABl-gMN3n-rC1EcTS7CEAK0/s320/tumblr_mrb8ppIqLB1szgqtlo1_400.gif" width="320" /></a></div>
Odkręciłam wodę i weszłam pod ciepły strumień.Ostatnio uświadomiłam sobie coś bardzo istotnego. Zawsze sądziłam, że utrata kogoś kogo się kocha boli najbardziej. Nie mogłam się bardziej mylić. Najbardziej boli świadomość, że straciłeś samego siebie. Myśl, że... nie wiesz już kim jesteś i czy kiedykolwiek będziesz mógł znów być sobą...<br />
Czułam, że potrzebuję pomocy, ale bałam się do tego przyznać. Przecież zawsze radziłam sobie ze wszystkim. Gwałt, porwanie, ciągłe życie w stresie. Dałam radę wtedy to i dam teraz. Potrzebuję tylko trochę czasu. Dzień lub dwa. Wszystko na pewno wróci do normy. Prawda?<br />
<br />
-------------------------------------------------------------------------------------------<br />
Dzień dobry :)<br />
Na wstępie muszę się przyznać do pewnej głupoty. Rozdział pojawiłby się w zeszłym miesiącu gdyby nie pewien dureń (czyt. ja) który przypadkowo zamiast ctrl+v kliknął ctrl+z i caaały rozdział magicznie zniknął... Robiłam wszystko, żeby go odzyskać, niestety było już po ptokach. Odtworzyłam co pamiętałam, resztę musiałam niestety dopisać.<br />
Emocje, które Nina czuje w tym rozdziale pisało mi się najtrudniej. Chciałam pokazać taką jej bezradność, brak sił do życia i fakt, że po raz pierwszy w życiu nie umie sobie poradzić z tym co ją spotkało. Jednocześnie chciałam pokazać, że niby jest świadoma tego co się z nią dzieje, ale dalej jest przekonana, że da sobie radę, bo przecież zawsze radziła sobie ze wszystkim. Cóż psychologiem nie jestem. Emocje ludzkie łatwe do zrozumienia też nie są. Mam tylko nadzieję, że nie wyszedł z tego jeden wielki chaos, który miał być w głowie Niny a nie w moim rozdziale ;D<br />
<br />
Miłego :)<br />
KarenKarenhttp://www.blogger.com/profile/05493382677884467973noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4928539775249457494.post-56552231483942904282019-03-28T21:01:00.001+01:002019-03-28T21:01:22.479+01:00[91] "To ma być najpiękniejszy dzień w twoim życiu."<b>3 tygodnie później</b><br />
<i>~Nina~</i><br />
Przygotowania do ślubu trwały w najlepsze. Gdy przenieśliśmy z Fabianem datę na kwiecień uznaliśmy, że nie chcemy hucznego wesela. Dzięki temu liczba gości zmniejszyła się o połowę, a my mieliśmy tylko miesiąc na przygotowanie wszystkiego.<br />
Moje wyniki badań były bardzo dobre. Mimo to Fabian nie pozwalał mi zajmować się, jego zdaniem, stresującymi rzeczami. Od paru dni stał się nadopiekuńczy i jeśli tylko mógł wyręczał mnie prawie we wszystkim. Rozumiałam go, ale nie było potrzeb do obaw. Próbowałam mu to wytłumaczyć, jednak zawsze znalazł jakieś argumenty na które ja nie miałam odpowiedzi. Dlatego wraz z Brie, która sprzymierzyła się z Fabianem i mnie pilnowała, planowałyśmy wesele, a Rutter wykonywał telefony i załatwiał większość spraw na mieście.<br />
-Wiecie, że mógłbym wam pomóc. - Powiedział Diler siadając obok Brie i przytulając ją.<br />
-Skarbie oczywiście, że o tym wiemy. Jednak wątpimy w twój gust.<br />
-Pfyy mój gust jest wyśmienity. Ja wiem, że tego nie widzicie przez tę górę mięśni, ale głęboko we mnie kryje się księżniczka którą specjalnie dla was mogę ujawnić. - Zrobił przy tym tak poważną minę, że nie byłam w stanie wytrzymać. Zaczęłam się śmiać, a Diler mrużąc oczy patrzył na mnie gniewnie.<br />
-Ranisz me uczucia. - Powiedział łamiącym się głosem.<br />
-Oj no już. - Brie złożyła na jego ustach delikatny pocałunek. - Lepiej?<br />
-Troszeczkę, ale musisz się bardziej postarać bo moje ego dotknęło dna. - Dziewczyna znów pocałowała swojego chłopaka. Tym razem ich moment trwał o wiele dłużej.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLRhvsZG_-5m0_NIzemZwbAZRmjF5HpvpjaI0IRaZEWCb2G8u6BP1vQwjX2gAotusLM8V6qygT2n0fjXyDgbZFNwyuOMps2bYLo7glGVLiiOiJk5yNYRRHefc18pjd65xha1mBVkaCWiE/s1600/aria-montgomery-black-and-white-ezra-gif-Favim.com-1307204.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="281" data-original-width="500" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLRhvsZG_-5m0_NIzemZwbAZRmjF5HpvpjaI0IRaZEWCb2G8u6BP1vQwjX2gAotusLM8V6qygT2n0fjXyDgbZFNwyuOMps2bYLo7glGVLiiOiJk5yNYRRHefc18pjd65xha1mBVkaCWiE/s320/aria-montgomery-black-and-white-ezra-gif-Favim.com-1307204.gif" width="320" /></a></div>
-Znajdźcie sobie osobny pokój. - Powiedział Fabian wchodząc do salonu. Gdy podszedł do mnie poczułam jego usta na moim ramieniu i na szyi.<br />
-Rutter zawsze wiesz jak zepsuć moment.<br />
-Nie moja wina, że wasz moment trwa w moim salonie. - Fabian skupił swoją uwagę na mnie. - Jak się czujesz? Jadłaś już coś?<br />
-Dobrze. Jeszcze nie, od rana męczą mnie mdłości.<br />
-Musisz coś jeść.<br />
-Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, ale jeśli w moim żołądku będzie w tej chwili coś innego niż sok pomarańczowy to i tak znajdzie swoją drogę na zewnątrz.<br />
-Może chociaż spróbuj coś zjeść. - Opiekuńczy tryb Fabiana właśnie się włączył. Super.<br />
-Próbowałam.<br />
-To ja może sprawdzę w internecie co w takiej sytuacji mogłabyś jeść...<br />
-Fabian - przerwałam mu nie mogąc już dłużej tego słuchać. - Przestań. Nic się nie stanie jeśli nie zjem nic w najbliższym czasie. Możesz być też spokojny bo za jakiś czas będę jadła za dwoję, więc zamiast martwić się tym lepiej powiedz mi co udało ci się załatwić. - Fabian wziął głęboki wdech i usiadł na fotelu.<br />
-Rozmawiałem już z księdzem, z trudem załatwiłem salę, katering też już mamy załatwiony. Mam im tylko wysłać liczbę gości.<br />
-To świetnie. Z mojej strony lista jest już gotowa, zostali tylko twoi goście do ustalenia. - Wręczyłam Fabianowi przygotowaną przeze mnie listę. Nie była długa. Wpisałam tylko najbliższych przyjaciół.<br />
-Dziś dopiszę swoich gości i będziemy mogli wysyłać zaproszenia. - Brunet uśmiechnął się splatając nasze dłonie razem.<br />
-Zaproszenia jeszcze nie przyszły. - Powiedziała Brie. - Ale dzwoniłam do właściciela firmy i powiedział, że jutro kurier powinien przyjechać.<br />
-A jak wam idzie planowanie wystroju sali?<br />
-Praktycznie wszystko mamy już gotowe. Teraz tylko ty musisz na to zerknąć i powiedzieć czy chcesz coś zmienić.<br />
-Mi będzie podobać się wszystko co zaplanujesz. To ma być najpiękniejszy dzień w twoim życiu. - Słowa Fabiana wzruszyły mnie. Złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach.<br />
-Oooooo. Jesteście tak słodcy, że aż się rzygać chce. - Powiedział Diler. Gdy dostrzegł mordercze spojrzenie Ruttera zaczął się śmiać.<br />
<br />
Dwa dni później pojechałam z Brie i Bethany wybrać jakąś sukienkę. Przymierzyłam parę kreacji. Brie mówiła, że w każdej następnej wyglądam lepiej niż w poprzedniej, a Beth była szczęśliwa mogąc oglądać ,,sukienki księżniczek''. Jednak ja czułam, że to nie to. Do tej pory przymierzałam suknie rozkloszowane, z koralikami lub licznymi zdobieniami. Zaczęłam myśleć o czymś prostym i skromnym.<br />
Poszłyśmy do następnego sklepu. Asystent pokazał mi parę sukni. Wtedy ją dostrzegłam. Koronka na rękach i w wycięciu na tali, plecy do połowy odkryte, prosty kremowy materiał bez dodatkowych zdobień. Gdy ją przymierzyłam, wiedziałam, że znalazłam to co szukałam.<br />
<br />
Czas leciał bardzo szybko. Nawet nie wiem kiedy nadszedł kwiecień... i ten dzień. Wszystko było zaplanowane i czekało na nasze sakramentalne "tak". Denerwowałam się jak nigdy. Co jeśli potknę się w drodze do ołtarza, albo pomylę słowa przysięgi?<br />
-Nina przestań się tak martwić. Wszystko pójdzie dobrze. - Powiedziała Amber. Bardzo się za nią stęskniłam i cieszyłam się, że to właśnie ona wykona mój makijaż - A teraz przymknij oczy.<br />
-Ty nie stresowałaś się przed swoim ślubem?<br />
-Oczywiście, że się stresowałam. To oczywiste w takim dniu, ale miałam was. Nagadałyście mi i to pomogło.<br />
-Więc teraz nasza kolej nagadać tobie. - Usłyszałam głos Brie za sobą. Czekała, aż Amber skończy mnie malować by mogła zając się moimi włosami. - Fabian kocha cię jak wariat i dla was to tylko formalność.<br />
-Formalność? Brie... to ślub. Najważniejszy dzień w życiu panny młodej. - Wtrąciła się Amber.<br />
-Ja rozumiem, że to ślub ale chodzi mi o to że nic się nie zmieni. Dalej będą się kochać tak jak się kochają i inne takie.<br />
-Powiedz, że żartujesz...<br />
-Em...Dziewczyny? - Obie spojrzały na mnie. - Niezbyt pomagacie. - Zaczęłam się śmiać z ich przepychanek słownych.<br />
-Sorki. To ja może skończę ten makijaż.<br />
-A ja przygotuję niezbędne rzeczy do twojej fryzury.<br />
-Dobry pomysł.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi04Lqo0oRmcmezLMJe2ifZyBdeNj5BexZrjoQiCb-xYy7GxZ23OsTAD5WJD6TadD77UUxSbw88_LezX2FvxwgaZXkf4rnGaSH-yhqClsKPmR-N7Q-XryV_ZzIL9THEUspWNQnKXckZB5w/s1600/phh8kp6iw42qbwe.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="270" data-original-width="480" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi04Lqo0oRmcmezLMJe2ifZyBdeNj5BexZrjoQiCb-xYy7GxZ23OsTAD5WJD6TadD77UUxSbw88_LezX2FvxwgaZXkf4rnGaSH-yhqClsKPmR-N7Q-XryV_ZzIL9THEUspWNQnKXckZB5w/s320/phh8kp6iw42qbwe.gif" width="320" /></a></div>
Dziewczyny pomogły mi założyć sukienkę. Gdy byłam gotowa podeszłam do lustra. Nie poznałam kobiety, którą w nim ujrzałam. Delikatny makijaż podkreślał moje rysy twarzy, upięte włosy odsłaniały szyję, a pojedyncze pasma włosów podkręconych na lokówce dodawały uroku.<br />
Amber i Brie, moje druhny, stanęły obok mnie i objęły mnie.<br />
-Dziękuję wam. - Ze wzruszenia łzy napłynęły mi do oczy.<br />
-Tylko nie płacz, bo moja robota pójdzie na marne. - Zaśmiałyśmy się. Delikatnie osuszyłam oczy i wyszłam z pokoju.<br />
<br />
W kościele wszyscy czekali już na rozpoczęcie ceremonii. Fabian z drużbami stał przy ołtarzu. Amber dokonała paru poprawek w moim makijażu oraz sukience i stanęła obok Brie. Usłyszałam pierwsze nuty melodii. Druhny zajęły swoje miejsce.<br />
-Teraz wasza kolej. - Powiedziałam do Brie i Dylana. Dzieciaki rozsypywały płatki kwiatów. Po paru sekundach wzięłam głęboki oddech i weszłam do kościoła. Wszędzie było mnóstwo różowych i białych kwiatków. Miejsce wyglądało magicznie.<br />
Spojrzałam na gości, którzy mnie obserwowali. Na każdej twarzy dostrzegłam uśmiech. Wtedy spojrzałam na Fabiana. Serce zabiło mi szybciej, gdy ujrzałam radość w jego oczach. To się naprawdę dzieje. Za parę chwil zostanę żoną tego mężczyzny.<br />
Stanęłam przed Rutterem.<br />
-Wyglądasz przepięknie. - Szepnął, gdy podchodziliśmy w wyznaczone miejsce. Wtedy stres związany z dzisiejszym dniem opuścił moje ciało. Czułam się jak najszczęśliwsza kobieta na świecie.<br />
<br />
-Czy ktoś z Państwa tutaj obecnych zna powód dla którego ta dwójka nie powinna być razem? Jeśli tak niech poda go teraz lub zamilknie na wieki. - Powiedział ksiądz przed składaniem przysięgi. Na sali panowała cisza.<br />
-W takim razie...<br />
-Już sądziłem, że nie usłyszę tych słów. - W sekundzie po moich plecach przebiegł dreszcz. To niemożliwe. Nie nie nie nie... - Chciałem zrobić wielkie wejście, więc... Niespodzianka! - Fabian mocniej ścisnął moją dłoń, gdy zaczęłam się obracać w kierunku mężczyzny.<br />
-Trevor. - Szepnęłam, a strach sparaliżował moje ciało. Szedł z moim kierunku. Znajomi Fabiana, policjanci zaproszeni na ślub, zerwali się z miejsca w celu zatrzymania zbiega. Jednak Trevor był przygotowany na wszystko. Wyciągnął broń i skierował ją w naszym kierunku.<br />
-Panowie spokojnie. W innym przypadku będziecie mieli martwą pannę młodą. Nie chcąc się chwalić ćwiczyłem ostatnio strzelanie. Jeśli chcecie sprawdzić... - Rozłożył ręce i zaczął obserwować otoczenie. Nikt się nie poruszył.<br />
- Tak myślałem. - Zaczęłam dyskretnie rozglądać się na boki. Musiałam wiedzieć gdzie jest Bethany. Po chwili dostrzegłam ją na rękach Brie, która powoli starała się ją wyprowadzić z pomieszczenia. Zaraz za nią szła Amber wyprowadzając Dylana.<br />
-Czego chcesz? - Spytałam chcąc skupić jego uwagę na sobie.<br />
-Oj Nino Nino. To mógł być nasz ślub. - Zrobił kilka kolejnych kroków w moją stronę. - Ale ty wybrałaś jego. - Skierował broń w kierunku Fabiana. <br />
-Trevor proszę, odłóż broń. - Zauważyłam Claudie powoli przemieszczającą się do przodu. Nasze spojrzenia się spotkały. Wiedziałam, że zrobi wszystko by mi pomóc jednak ja musiałam dać jej możliwość podejścia do blondyna.<br />
-Czemu miałbym to zrobić? - Nagle odwrócił się w kierunku gości. - Widzisz tych wszystkich psów? Byliby przeszczęśliwi mogąc się mną pobawić, jednak nie dam im tej możliwości. - Znów spojrzał na mnie. -Czyżbyś chciała, żeby zrobili mi coś złego? - Po kilku sekundach ruszył w moim kierunku. Fabian od razu zareagował i stanął przede mną.<br />
-Nie zbliżaj się. - Warknął, uważnie obserwując mężczyznę. Ścisnęłam dłoń Fabiana. Byłam przerażona. Trevor w każdej chwili mógł nacisnąć spust.<br />
-Spokojnie. W przeciwieństwie do ciebie ja nie skrzywdzę swojej księżniczki. Dlatego przyszedłem. Chciałem zapobiec temu wszystkiemu. Nie chcę żebyś cierpiała przez tego skurwysyna. - Widziałam, że Fabian walczy z własnymi nerwami. Ścisnęłam jego ramię mając nadzieje, że w jakiś sposób powstrzyma go to przed zrobieniem czegoś głupiego.<br />
-Trevor proszę cię, zostaw nas w spokoju.<br />
-Nino też prosiłem cię wiele razy byś do mnie wróciła. Do tej pory nie spełniłaś mojej prośby, więc postanowiłem to zmienić.Dziś poślubisz mnie. - Chyba nigdy w życiu moje serce nie biło tak szybko. Na samą myśl tego co muszę zrobić robiło mi się słabo. Wzięłam parę głębokich oddechów, by się uspokoić.<br />
-Dobrze. - Powiedziałam, przerywając panującą ciszę.<br />
-Co takiego? - Zdziwienie było wyraźne na twarzy Fabiana.<br />
-Zaufaj mi. - Szepnęłam i ruszyłam w kierunku Trevora. - Wyjdę za ciebie, zrobię co zechcesz tylko oddaj mi broń.<br />
-A co z policją? Gdy tylko oddam ci broń złapią mnie.<br />
-Nic ci nie zrobią, gdy będę w pobliżu. - Uśmiechnęłam się do niego. Zrobiłabym wszystko by mi zaufał, by Claudia mogła się nim zająć, nie ryzykując że mężczyzna odda strzał.<br />
Trevor powoli wyciągnął dłoń z pistoletem przed siebie. Nagle pojawiły się zawroty głowy. Starałam się brać głębokie wdechy, jednak niewiele to dawało. Z każdym kolejnym oddechem miałam wrażenie jakbym dostarczała coraz mniej tlenu do płuc. <br />
-W końcu przejrzałaś na oczy. - Chwyciłam broń. Mimo to Trevor nie chciał jej puścić, a lufa była skierowana w moją stronę.<br />
-Nina... - Usłyszałam kroki Fabiana.<br />
-Fabian nie zbliżaj się.<br />
-Dokładnie Fabian. Nie zbliżaj się. - Widziałam ten uśmiech triumfu na jego twarzy.<br />
Wtedy Claudia wykonała ruch. Wszystko działo się bardzo szybko. Kobieta starała się powalić Trevora, a ja próbowałam zabrać mu broń. Wokół nas zrobiło się zamieszanie. W pewnym momencie usłyszałam strzał. Zaczęłam mieć problem z oddychaniem i czułam ból w klatce piersiowej. Po chwili widziałam tylko ciemność.<br />
<br />
------------------------------------------------------------------------------------------<br />
Cześć :)<br />
Gdyby ktoś się zastanawiał to tak, jeszcze żyję xD<br />
A tak na poważnie. Nigdy w życiu nie sądziłam, że pogodzenie studiów i pracy może być tak ciężkie.... Dlatego trzymajcie kciuki, bym następny rozdział napisała troszeczkę szybciej ;)<br />
O jakości tego rozdziału może już nie będę mówić. Wiem, że w swej karierze pisałam lepsze, ale jeśli to mnie usprawiedliwi to staram się jak mogę.<br />
<br />
Przesyłam buziaki każdemu kto tutaj jeszcze został :*<br />
Karen<br />
<br />
<br />
<br />
Karenhttp://www.blogger.com/profile/05493382677884467973noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4928539775249457494.post-33312061072403132792018-09-23T10:45:00.001+02:002018-09-23T10:45:46.956+02:00[90] "Przynajmniej taką miałam nadzieję" <a href="http://listenonrepeat.com/watch/?v=9PTHMn6riLI#House_of_cards-_Tyler_Shaw_-lyrics" target="_blank">MUZYKA</a><br />
<i>~Nina~</i><br />
Leżałam w ramionach Fabiana i nie wiedziałam co mam myśleć o całej tej sytuacji. Jestem w ciąży... Owszem myślałam o kolejnym dziecku, ale nie w tym momencie. Sprawa Trevora ciągle jest wyjaśniana. Chyba nie jestem w tej chwili wystarczająco silna, by zajmować się kolejnym dzieckiem. Ostatnio nawet z Bethany spędzałam mało czasu. Co jeśli ta ciąża także będzie zagrożona?<br />
-O czym tak myślisz? - Głos Fabiana przywrócił mnie do rzeczywistości. Wzięłam głęboki oddech i położyłam dłoń na brzuchu.<br />
-To nie jest odpowiedni moment.<br />
-Co masz na myśli?<br />
-Sprawa z Trevorem... Ciągle jestem zdenerwowana. Do tego jestem okropną matką.<br />
-Nie mów tak. - Dotknął mojego podbródka i uniósł moją głowę, bym mogła spojrzeć mu w oczy. - Jesteś wspaniałą matką i nigdy tego nie kwestionuj. Z drugim dzieckiem także damy sobie radę. - Złożył delikatny pocałunek na moim czole.<br />
-Pierwsza ciąża była zagrożona. Co jeśli teraz też tak będzie? - Spytałam, wracając wspomnieniami do przeszłości. Musiałam wtedy bardzo na siebie uważać i odpoczywać.<br />
-Pójdziemy do lekarza, zrobimy odpowiednie badania. Zobaczysz wszystko będzie dobrze. Musisz tylko w to uwierzyć. - Poczułam jego usta na czole.<br />
Drzwi od naszej sypialni otworzyły się i ujrzałam w nich głowę Bethany.<br />
-Mogę wejść? - Spytała nieśmiało.<br />
-Jasne, chodź do nas. - Powiedziałam odsuwając się od Fabiana jednocześnie robiąc jej miejsce. Mała położyła się między nami i chwyciła za nasze dłonie.<br />
-Nie będziecie się już kłócić? - Spytała nagle patrząc w nasze oczy. Mieliśmy z Fabianem ciężkie chwile jednak nie zdawałam sobie sprawy, że pięciolatka to zauważyła.<br />
-Już nie. - Mówiąc te słowa, spojrzałam na Fabiana. Miałam nadzieję, że wziął sobie do serca naszą wcześniejszą rozmowę.<br />
-Obiecujecie?<br />
-Obiecujemy. - Tym razem odezwał się Fabian.<br />
-To dobrze. Bardzo cię kocham mamusiu, ale nie chcę żeby tatuś znów zniknął.<br />
-Możesz być spokojna. - Przytuliłam ją i pocałowałam w czoło. Dopiero teraz zrozumiałam, że Beth ze zdwojoną siłą przeżywała to co się działo między mną a Fabianem mimo, że staraliśmy się to przed nią ukryć.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2j_-zdU6lpbkmsOueW4kSOlPLU1BTQSn2ELWHCVQVjYXq6rQDaiIBUny-hmyLhqQgb8l43L-Os60i82xv9iQh1pa_Le9Wiitdb-D5kI60caoYj3l21YKPMxxRCs2pRnZtWBpPKPmh-2g/s1600/tumblr_nt0ndpSV3N1rsbazvo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="281" data-original-width="500" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2j_-zdU6lpbkmsOueW4kSOlPLU1BTQSn2ELWHCVQVjYXq6rQDaiIBUny-hmyLhqQgb8l43L-Os60i82xv9iQh1pa_Le9Wiitdb-D5kI60caoYj3l21YKPMxxRCs2pRnZtWBpPKPmh-2g/s320/tumblr_nt0ndpSV3N1rsbazvo1_500.gif" width="320" /></a></div>
Następnego dnia zadzwoniłam do lekarza. W dzień wizyty zostawiliśmy Bethany u Dilera i Brie. Postanowiliśmy, że na razie nie będziemy im nic mówić. Dopiero po wizycie...<br />
Starałam się odpędzać negatywne myśli, lecz to nie było łatwe. Próbowałam zachować spokój, twarz nie wyrażającą jakichkolwiek emocji mimo, że gdzieś głęboko ukrywała się myśl utraty dziecka.<br />
<br />
Na miejscu powiedziałam lekarzowi jak wygląda sytuacja. Po serii badań czekaliśmy na wyniki na korytarzu. Fabian trzymał moją dłoń i pocierał kciukiem jej wierzch. Ostatnim razem przechodziłam przez to wszystko sama. Teraz wiedziałam, że jest przy mnie i nigdzie się nie wybiera. Przynajmniej taką miałam nadzieję.<br />
<br />
Po godzinie czekania weszliśmy do gabinetu lekarza. Bałam się tego co ma nam do powiedzenia.<br />
-Otrzymałem wyniki Pani badań i jak na razie wszystko jest w porządku. Jedyne co mnie martwi to normy progesteronu. Jak na 5 tydzień są troszkę za niskie. Jednak proszę się nie obawiać. Wystarczy, że będzie Pani zażywać przepisany przeze mnie lek i zjawi się na kontrolę za dwa tygodnie. - Lekarz zaczął coś zapisywać, a moje myśli zaczęły błądzić. Czyli jest ryzyko... - Proszę się nie stresować. - Powiedział mężczyzna gdy na mnie spojrzał. - Domyślam się, że wie Pani co oznacza niski poziom progesteronu.<br />
-Możliwość poronienia. - Odpowiedziałam pamiętając, że przy ostatniej ciąży był zdecydowanie za niski dlatego ciąża była zagrożona.<br />
-To jeszcze niczego nie oznacza. Poziom hormonu może ulec zmianie w ciągu 24 godzin, a jego niedobór jest minimalny. Gdyby nie Pani wcześniejsze problemy poczekałbym z lekami. Mimo wszystko wolałbym nie ryzykować.<br />
-Rozumiem. - Po krótkiej ciszy mężczyzna podał mi receptę. - Dziękuję Panu bardzo.<br />
-Miejmy nadzieję, że za dwa tygodnie wyniki będą w normie. - Lekarz uśmiechał się w naszym kierunku gdy wychodziliśmy z jego gabinetu.<br />
<br />
Gdy wracaliśmy do domu Fabian ciągle milczał.<br />
-Wszystko w porządku? - Spytałam go.<br />
-Tak. - Odpowiedział po chwili kładąc dłoń na moim udzie. - Po prostu... Wtedy musiałaś usłyszeć to wszystko sama. Gdy usłyszałem, że coś może być nie tak... Wystraszyłem się. Ty zachowałaś spokój, wiedziałaś jak się zachować. Podziwiam cię w tej chwili.<br />
-Też byłam przestraszona, ale nauczyłam się, że panika w niczym nie pomaga. W takiej sytuacji mogłaby tylko wszystko pogorszyć. - Zamilkłam na chwilę, gdy wspomnienia do mnie wróciły.<br />
-Gdy byłam w ciąży z Beth nie było mi łatwo, ale musiałam walczyć. Dla niej. - Kontynuowałam. Położyłam dłoń na jego i splotłam nasze palce.<br />
-Teraz poradzimy sobie z tym razem. - Uniósł moją dłoń do swoich ust i pocałował jej wierzch.<br />
-Poczekaj aż, usłyszysz pierwsze bicie serca. To dopiero masa emocji. - Zaczęłam się śmiać niezupełnie wiedząc z czego. Po chwili Rutter dołączył do mnie.<br />
<br />
Bethany przywitała nas w progu domu naszych przyjaciół. Jak do tej pory zawsze wiedziała kiedy wracaliśmy z Fabianem do domu i biegła nam na przywitanie.<br />
-Jak było na zakupach? - Spytała Brie gdy weszliśmy do salonu.<br />
-Tak właściwie... - Zaczęłam, ale nie wiedziałam jak mam to powiedzieć.<br />
-Mamy wam coś do powiedzenia. - Fabian spojrzał na mnie, a na jego ustach pojawił się uśmiech.<br />
-Jestem w ciąży. - Powiedziałam po chwili nie chcąc już dłużej tego przeciągać. Brie i Diler patrzyli na mnie zszokowani. Po chwili kobieta podeszła do mnie i objęła mnie.<br />
-Jejku, jestem w szoku, ale gratulacje. Rodzinka się powiększa.<br />
-Mamusiu a co to znaczy? - Spytała Beth patrząc na mnie z dołu. Przykucnęłam, by móc spojrzeć jej w oczy.<br />
-Możliwe, że będziesz miała braciszka albo siostrzyczkę.<br />
-Chwila. Jak to możliwe? - Spytał Diler. Opowiedziałam im sytuację z przychodni.<br />
-Nino, wszystko będzie dobrze. Będziesz leżeć w domu do góry brzuchem i wcinać ogórki kiszone... czy co się tam je... a my wszystko za ciebie zrobimy. No nie Fabian? - Diler uderzył lekko ramię Ruttera. Widząc ich miny zaczęłam się śmiać.<br />
-To nie takie proste. Przecież nie mogę leżeć 24 godziny na dobę. Do tego chyba bym zwariowała, gdybym musiała dodatkowo pilnować duże dziecko. - Spojrzałam znacząco na Dilera. Brie parsknęła śmiechem, a mężczyzna wyszedł udając obrażonego.<br />
<br />
Spędziliśmy z przyjaciółmi parę godzin. Gdy nastał zmrok wróciliśmy do domu. Bethany zasnęła dużo wcześniej, więc Fabian zaniósł ją do jej pokoju, a ja poszłam do łazienki Stanęłam przed lustrem i zaczęłam przyglądać się swojemu ciału. Położyłam rękę na brzuchu. Jest jeszcze za wcześnie, by cokolwiek zauważyć, ale świadomość że noszę nowe życie w sobie... To było coś niesamowitego.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhetdWq1-QwxPDcVNeym61CzCl_kL1HtxRXuuoBYeSLEHVJDsj_PrSZskM0nZDQLj2rBWYJvzi0bRvcgHqJAcLJJZoJTRkuxbSjlbkgrbDbpL9k069SzzNhyphenhyphennuIe8dgtM2ac92IMEmuk2Q/s1600/tumblr_otqo4kkUgI1v8hcteo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="228" data-original-width="500" height="145" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhetdWq1-QwxPDcVNeym61CzCl_kL1HtxRXuuoBYeSLEHVJDsj_PrSZskM0nZDQLj2rBWYJvzi0bRvcgHqJAcLJJZoJTRkuxbSjlbkgrbDbpL9k069SzzNhyphenhyphennuIe8dgtM2ac92IMEmuk2Q/s320/tumblr_otqo4kkUgI1v8hcteo1_500.gif" width="320" /></a></div>
Po chwili Fabian stanął za mną, objął mnie i pocałował w szyję.<br />
-Wszystko jakoś się ułoży. - Powiedział patrząc na nasze odbicie w lustrze.<br />
-Wiem. - Uśmiechnęłam się i automatycznie pomyślałam o ślubie. - Fabian?<br />
-Mhm. - Mruknął w odpowiedzi.<br />
-Bardzo zależy ci, by ten ślub był we wrześniu?<br />
-A czemu pytasz?<br />
-Po prostu... nie chciałabym iść do ołtarza w zaawansowanej ciąży. - Zrobiło mi się głupio, że z takiego powodu chcę przełożyć ślub. Fabian chyba to zauważył, bo odwrócił mnie twarzą do siebie.<br />
-Data nie ma dla mnie znaczenia. Najważniejsze będzie to, że zostaniesz moją żoną. - Szeroki uśmiech pojawił się na jego twarzy. Przysunęłam się do niego i złączyłam nasze usta w pocałunku.<br />
-Dziękuję. - Powiedziałam, gdy się od siebie odsunęliśmy.<br />
---------------------------------------------------------------------------------<br />
Cześć i czołem :)<br />
Przepraszam jeśli rozdział może wydawać się... nietypowy. Jak już wiecie, z weną jest u mnie różnie, ale staram się jak mogę pisać sensownie.<br />
Cóż... do zobaczenia przy następnym rozdziale<br />
KarenKarenhttp://www.blogger.com/profile/05493382677884467973noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4928539775249457494.post-6709112688311260202018-03-09T22:30:00.000+01:002018-03-09T22:30:00.929+01:00[89] "Teraz zrozumiałem, że popełniłem błąd."<i>~Nina~</i><br />
Po dwóch dniach Bethany opuściła szpital. Lekarz przepisał odpowiednie leki i zalecił by mała przez tydzień jadła lekkostrawne rzeczy.<br />
Między mną a Fabianem panował dystans. Nie chciałam milczeć, ale nie miałam też zamiaru przepraszać. Przez to nasze rozmowy ograniczały się do minimum. Do tego Rutter wrócił do pracy, dlatego Bethany musieliśmy zajmować się na zmianę. Ułatwiło to naszą sytuację, bo mogliśmy mijać się w drzwiach. Gdy ja wracałam do domu brunet musiał już wychodzić. Czasem zdarzało się, że Beth musiała zostać z Marthą, bo nie było możliwości zmiany naszych godzin pracy.<br />
Dlatego Fabian zaczął mieć do mnie pretensje o to, że pracuję.<br />
-Dlaczego mam nie chodzić do pracy? - Spytałam.<br />
-Bethany potrzebuje teraz stałej opieki. Oboje pracujemy, a nie możemy jej ciągle wysyłać do mojej mamy. Poza tym dobrze ci zrobi taki odpoczynek. - Odpowiedział Rutter.<br />
Prawie każda nasza rozmowa kończyła się tak samo. Pracowałam już wystarczająco, David poradzi sobie beze mnie no i oczywiście trzeba zając się Beth. Miałam już tego dość i coraz bardziej nie rozumiałam Fabiana.<br />
<u><b><br /></b></u>
<u><b>2 tygodnie później</b></u><br />
<u><b><br /></b></u>
<i>~Fabian~</i><br />
<i> </i>Między mną a Niną wszystko wracało do normy. Przeprosiłem ją za moje zachowanie w szpitalu choć dalej nie jestem zadowolony, że spędza tyle czasu z Davidem. Wielu powie, że jestem zazdrosny. Może i mają rację, ale moim zdaniem mam ku temu powody. Bez problemów widać, że David ciągle coś czuje do Niny, a moja mama wielokrotnie mi mówiła, że w trakcie mojej nieobecności facet przyjeżdża do Niny. Na szczęście udało mi się przekonać Ninę by zrezygnowała z pracy. Ostatnio i tak często brała dni wolne.<br />
<br />
Wracając z pracy wstąpiłem do mamy, by odebrać Bethany. Gdy weszliśmy do domu mała od razu pobiegła za Oskarem do swojego pokoju, a ja zacząłem przygotowywać obiad. Nina miała wrócić popołudniu, więc miałem dużo czasu na zrobienie wszystkiego.<br />
Po chwili usłyszałem przez uchylone okno ryk silnika samochodu. Zaciekawiony podszedłem do okna. Zobaczyłem Ninę idącą z Davidem w kierunku wejścia. Gdy usłyszałem brzęk kluczy wróciłem do kuchni, jednak drzwi nie otworzyły się.<br />
-Jeszcze raz dziękuję ci za dzisiejszy dzień. - Usłyszałem stłumiony głos Niny.<br />
-Nie ma za co. Cieszę się, że mogłem pomóc. Jednak ciągle nie jestem przekonany do twojej decyzji. Może jednak zmienisz zdanie? Moglibyśmy zrobić tak jak na początku. Nie musiałabyś wychodzić z domu. Przyjeżdżałbym...<br />
-David nie mogę tego dłużej ciągnąć. Tym bardziej nie w aktualnej sytuacji. Zbyt wiele rzeczy się dzieję teraz. Mam tylko nadzieję, że Fabian mnie zrozumie. - Nie chciałem podsłuchiwać ich rozmowy, jednak za bardzo przypominała mi słowa mojej mamy. Czyżby miała rację? Nina zdradzałaby mnie z Davidem?<br />
-Pamiętaj, że drzwi są zawsze otwarte, a mój numer dla ciebie jest zawsze dostępny.<br />
-Przepraszam, za to wszystko, że odchodzę akurat teraz.<br />
-Daj spokój. Nie masz się co tym martwić. Dam sobie radę, a ty odpoczywaj. Mam nadzieję, że w przyszłości odnowimy naszą współpracę?<br />
-Mam nadzieję.<br />
-Pamiętaj, że gdybyś tylko chciała wrócić do...<br />
-Wiem. Wystarczy telefon. Do zobaczenia.<br />
-Do zobaczenia. - Powiedział David. Później usłyszałem brzdęk klucza, a po chwili drzwi otworzyły się i do salonu weszła Nina.<br />
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=mukT7PnJE1Q" target="_blank">MUZYKA</a><br />
-Fabian? Nie miałeś być jeszcze w pracy? - Spytała zdziwiona.<br />
-Miałem, ale udało mi się wyjść wcześniej. Chciałem przygotować niespodziankę, ale jak widać wszystko zepsułem. - Nie chciałem wierzyć mojej mamie, ale teraz wszystko wskazywało na to, że miała rację.<br />
-O czym ty mówisz?<br />
-Mama! - Krzyknęła Beth biegnąc po schodach.<br />
-Powoli.... - Mała objęła Ninę. - Cześć skarbie. - Martin schyliła się i pocałowała swoją córkę w głowę. Po chwili jej wzrok ponownie skupił się na mnie. - Bethany może pójdź z Oskarem na dwór a ja zaraz do was przyjdę co?<br />
-Dobze. - Bethany energicznie pokiwała głową, wzięła kota na ręce i wyszła z nim na zewnątrz.<br />
-Możesz mi powiedzieć o co ci chodzi? - Spytała Nina, gdy Beth zniknęła za drzwiami.<br />
-O Davida. Był tutaj.<br />
-No tak. Odwiózł mnie, bo... - Nie chciałem słuchać jej tłumaczenia. Po prostu spytałem wprost.<br />
-Zdradzasz mnie?<br />
-Co proszę? - Spytała oburzona Nina.<br />
-Czy mnie zdradzasz?<br />
-Chyba sobie żartujesz. Mam z tobą wziąć ślub, kocham cię mimo wszystko, a ty... Jak możesz tak mówić?<br />
-David ciągle krąży wokół ciebie, do tego ta wasza rozmowa. Moja mama wielokrotnie...<br />
-Czekaj. - Tym razem ona nie pozwoliła mi dokończyć. - Twoja mama? Wierzysz jej, a mi nie? Wiesz co? Odkąd zostałeś postrzelony ona ciągle ma do mnie o wszystko pretensje. Nie, nie zdradzam cię, ale skoro mi nie wierzysz może idź spytaj swojej mamy co ona o tym sądzi co?<br />
-Nina... - Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Poczułem się jak totalny idiota. Faktycznie mama ostatnio zachowywała się dziwnie, ale nie zwracałem na to uwagi. Ciągle znajdowała jakieś wady w Ninie, próbowała mnie zniechęcić do ślubu. Musiałem z nią porozmawiać i wszystko wyjaśnić.<br />
-Nie. Chcesz znać powód dzisiejszej obecności Davida? Źle się poczułam w pracy. Nie chciał żebym zasłabła za kierownicą, wiec mnie przywiózł, ale przecież ciebie to nie obchodzi, prawda? Najważniejsze jest to, co mówi twoja mama.<br />
-Nina, skąd...<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjf3jXATY867970xRf0MhJSGW0NnTRaq31uxrvgIpiXKvtyH6f5L8agNF6ABpGlXgctRUiEodRGD-QSHzpF_eB7QpqW5AwfJUpyB7sTnVERl_zmCgA9X7iSV7xycpxISfidzrXMkyC9i9k/s1600/tumblr_m9cmvfeJ4E1qfc8cw.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="218" data-original-width="500" height="138" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjf3jXATY867970xRf0MhJSGW0NnTRaq31uxrvgIpiXKvtyH6f5L8agNF6ABpGlXgctRUiEodRGD-QSHzpF_eB7QpqW5AwfJUpyB7sTnVERl_zmCgA9X7iSV7xycpxISfidzrXMkyC9i9k/s320/tumblr_m9cmvfeJ4E1qfc8cw.gif" width="320" /></a></div>
-Skąd mogłeś wiedzieć? - Nina nie pozwalała mi dość do słowa. Widziałem w jej oczach ten ból, którego byłem przyczyną. - Wiesz co? Mam dość. Ostatnio zachowywałeś się jak totalny dupek. Sądziłam, że po tym wszystkim co się stało możemy sobie zaufać, ale widocznie myliłam się. Może będzie lepiej jak... - Nina przerwała, a w jej oczach dostrzegłem łzy.<br />
-Nina, nie rób tego proszę cię. Przepraszam. - Panowała między nami cisza. Patrzyłem na nią przerażony. Co ja najlepszego zrobiłem?<br />
Nina zdjęła pierścionek, który jej podarowałem i położyła go na stole.<br />
-Tym razem przeprosiny nie wystarczą. Zanim zdecydujesz się co z tym zrobić, zastanów się kim jesteś. Fabianem, którego pokochałam z całego serca czy tym kim byłeś przez ostatnie 3 tygodnie.<br />
Patrzyłem jak podchodzi do okna i wpatruje się w przestrzeń. Teraz zrozumiałem, że popełniłem błąd, który musiałem naprawić.<br />
<br />
<i>~Nina~</i><br />
<i> </i>Czułam wzrok Fabiana na sobie. Po chwili wyszedł, zostawiając mnie samą. Jak mógł oskarżyć mnie o coś takiego? Nie zaprzeczę, że David jest dla mnie kimś ważnym, ale jest tylko przyjacielem. Przez pewien czas próbowaliśmy czegoś więcej, ale ja nie mogłam zapomnieć o Rutterze. Po tym wszystkim przez co przeszliśmy on pozwoli, by jego matka nas rozdzieliła.<br />
Kolejne łzy napłynęły do moich oczu. Zaczęłam mrugać, by je odpędzić. Zero łez. Mam powód do radości i nic mi tego nie zepsuje.<br />
-Mamusiu! - Zawołała Bethany wbiegając do domu. Przetarłam szybko oczy i odwróciłam się w jej kierunku.<br />
-Tak?<br />
-Pobawis się ze mną?<br />
-Jasne. - Uśmiechnęłam się. Jednak małej to nie przekonało. Zmarszczyła brwi i obserwowała mnie w skupieniu.<br />
-Mamusiu coś się stało? - Uklękłam przed nią.<br />
-Nic poważnego. - Dotknęłam jej noska co wywołało uśmiech na jej twarzy. - To w co chcesz się bawić?<br />
-Oskar jest na zewnątrz.<br />
-Więc chodźmy do niego. - Wstałam, a świat zawirował. Podtrzymałam się ściany, by nie stracić równowagi z powodu zawrotów głowy. Pewnie za szybko wstałam, lub...<br />
-Mamusiu co się stało?<br />
-Nic skarbie, ja tylko... - Przymknęłam oczy mając nadzieję, że w ten sposób zawroty głowy ustaną.<br />
<br />
<i>~Fabian~</i><br />
Wszedłem do domu mojej mamy. Musiałem to wszystko wyjaśnić. Nina miała rację. Moja własna matka manipulowała mną, a ja musiałem to jak najszybciej zakończyć.<br />
-Mamo! - Zawołałem ją, chcąc wiedzieć gdzie jest.<br />
-Tak? - Odpowiedziała wychodząc z kuchni. - Synku dobrze trafiłeś. Akurat zaparzyłam kawę. Napijesz się ze mną?<br />
-Podziękuję. Mamo można wiedzieć co ty robisz? - Kobieta zmarszczyła brwi i patrzyła na mnie zdziwiona.<br />
-Fabian o czym ty mówisz?<br />
-O Ninie. Nastawiałaś mnie przeciwko niej, a ja głupi cię słuchałem.<br />
-To nie jest kobieta dla ciebie synku. Nie dba o swoją rodzinę.<br />
-To ja powinienem o nią dbać. Nie wiesz co Nina przeżyła, więc proszę cię nie osądzaj jej więcej.<br />
-Ale synku...<br />
-Nie pozwolę ci już na to. Zrozumiałem co zrobiłem, gdy było już za późno i teraz muszę to naprawić.<br />
-Nie dostaniecie mojego błogosławieństwa. - Jej słowa uderzyły w czuły punkt. Podświadomie wiedziałem, że nie mogę już liczyć na jej wsparcie, ale teraz w pełni to zrozumiałem.<br />
-Nie potrzebuję twojego błogosławieństwa ani aprobaty. Byłem szczęśliwy przy Ninie i mam nadzieję, że wybaczy mi to co zrobiłem.<br />
-Więc wykreślasz mnie ze swojego życia? - Spytała. Nie wiem czemu, ale miałem wrażenie że rozmawiam z obcą kobietą. Nie poznawałem własnej matki.<br />
-To zależy od ciebie. Jeśli dalej będziesz się tak zachowywać... Niestety, ale będę zmuszony do odsunięcia cię. Kocham Ninę i nic...<br />
-Tatusiu! - Krzyk Bethany dotarł do moich uszu. Odwróciłem się w jej kierunku. Biegła w moją stronę mając łzy w oczach.<br />
-Co się stało? - Kucnąłem przed nią.<br />
-Mama... przewróciła się. Wołałam, ale nie odpowiadała.<br />
-Zaprowadź mnie do niej. - Chwyciła moją dłoń i zaczęła biec w kierunku domu.<br />
<br />
Wbiegłem do salonu i ujrzałem nieprzytomną Ninę. Ukląkłem obok niej i delikatnie nią potrząsnąłem.<br />
-Nina, słyszysz mnie? Nina... - Po paru próbach Nina lekko się poruszyła.<br />
-Fabian? Co się stało? - Widziałem po jej minie, że była zdezorientowana.<br />
-Chyba zemdlałaś. Dobrze się czujesz? Uderzyłaś się w głowę? Może zawiozę cię do szpitala?<br />
-Fabian, nic mi nie jest. - Martin powoli usiadła i oparła głowę na rękach. Obserwowałem ją w milczeniu.<br />
-Mamusiu nic ci nie jest? - Spytała Beth podchodząc.<br />
-Nic, a nic. Po prostu poczułam się trochę gorzej. - Nina zaczęła wstawać. Próbowałem jej pomóc, ale odtrąciła mnie.<br />
-Nina... - Zacząłem, patrząc na nią błagalnie.<br />
-Nie. Przepraszam, ale ja już tak dłużej nie mogę.<br />
-Bethany mogłabyś pójść do swojego pokoju? Muszę z mamą porozmawiać o czymś ważnym.<br />
-Ale mamusia już się nie przewróci? - Spytała, przytulając się do Niny.<br />
-Już nie. Możesz spokojnie się bawić, przypilnuję mamę. - Uśmiechnąłem się do małej gdy ruszyła w kierunku schodów.<br />
Nina usiadła na sofie. Dołączyłem do niej, musiałem odzyskać przyszłą żonę.<br />
-Przepraszam za to co zrobiłem. Byłem totalnym idiotą, który nie potrafił ci w pełni zaufać. Powinienem wcześniej zauważyć co się dzieję, ale rozmawiałem już z mamą. Jeśli nie zmieni nastawienia do ciebie to straci rodzinę. Nie będę dłużej jej słuchał. - Między nami panowała długa cisza. Nina, przez ten czas, ani razu na mnie nie spojrzała.<br />
Chwyciłem jej dłoń w swoje.<br />
-Proszę cię, powiedz coś. - Nalegałem, nie mogłem dłużej znieść tej ciszy.<br />
-Jestem w ciąży. - Jej słowa zaskoczyły mnie. Nie spodziewałem się czegoś takiego.<br />
-Co?<br />
-Jeśli zaczniesz mnie oskarżać, że to z Davidem... - Zamknęła oczy, czekając na moją reakcję.<br />
-Już nigdy tego nie zrobię. Po prostu zaskoczyłaś mnie. - Wtedy wszystko zrozumiałem. To dlatego David przyjechał, dlatego Nina najprawdopodobniej zrezygnowała z pracy. - Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Byłem dupkiem i postaram się to naprawić. Po prostu... proszę nie przekreślaj wszystkiego. - Wyjąłem pierścionek z kieszeni i podałem go Ninie. - Niech to będzie mój okres próbny. Ostatnia szansa. Jeśli znów nawalę... Sama zdecydujesz co będziesz chciała zrobić. - Patrzyliśmy w swoje oczy. Żadne z nas nie oderwało wzroku.<br />
-Jesteś tego pewien? Nie dam rady radzić sobie z Trevorem i jednocześnie z twoimi oskarżeniami. - Przez to wszystko zapomniałem, że Nina ma problemy. Mimo, że Hill jest za kratkami ona ciągle ma wrażenie, że gdzieś czai się w ukryciu i ją obserwuje.<br />
-Jestem pewien. - Nina patrzyła to na mnie to na pierścionek. Czekałem w bezruchu. Moje serce biło jak szalone ze stresu.<br />
Nie mogłem znieść panującej między nami ciszy, więc spytałem.<br />
-Kiedy dowiedziałaś się o ciąży?<br />
-Dzisiaj. Zasłabłam w pracy, a David z Lucasem uparli się, że powinnam zrobić badania.<br />
-Dlaczego nie zadzwoniłaś? Przyjechałbym po ciebie.<br />
-Nie chciałam ci przeszkadzać w pracy. Chciałam jechać sama, ale David nie chciał mnie puścić, bo obawiał się, że zasłabnę za kierownicą.<br />
Coraz bardziej nie mogłem uwierzyć w to jakim byłem debilem. Jak mogłem naskoczyć na nią, kiedy on tylko o nią dbał.<br />
- Powinienem mu podziękować. Był przy tobie gdy ja wolałem zajmować się sobą. - Przerwałem na chwilę chcąc wszystko przemyśleć. - Nino bardzo cię przepraszam. Mimo, że robię głupie rzeczy nigdy nie przestałem cię kochać. - Obserwowałem jej reakcję. Nie poruszyła ręką, przez cały czas wpatrywała się w pierścionek.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUiHnG6dzP3WJhZL02Uzs7BCw4gu13P3KRwiIPaVFTcl0Y-QrK5QIie8pVbjsBHHEJEMc2K9b0aTkRxnEbl0YdiqCYMsafkMK2Fc7HuSkAmLmKW3011SaIeE4OGPpvUfICsKOkUARTRfo/s1600/tumblr_inline_n4qx9h6Ay51swtr26.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="225" data-original-width="400" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUiHnG6dzP3WJhZL02Uzs7BCw4gu13P3KRwiIPaVFTcl0Y-QrK5QIie8pVbjsBHHEJEMc2K9b0aTkRxnEbl0YdiqCYMsafkMK2Fc7HuSkAmLmKW3011SaIeE4OGPpvUfICsKOkUARTRfo/s320/tumblr_inline_n4qx9h6Ay51swtr26.gif" width="320" /></a></div>
Po kilku sekundach, które dla mnie trwały wieczność, Nina wzięła głęboki oddech.<br />
-Dobrze. Ostatnia szansa. Mam już dość problemów. - Wsunąłem jej pierścionek na palec i przytuliłem. Jeszcze nigdy nie byłem tak szczęśliwy jak w tym momencie.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
-------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
Po baaardzo długiej przerwie witam was nowym rozdziałem. Nie jest idealny, no ale...<br />
Bardzo przepraszam, za możliwe chaotyczne momenty i błędy.<br />
Pewnie teraz zastanawiacie się kiedy kolejny rozdział. Postaram się go napisać jak najszybciej, ale nie chcę nic obiecywać. Pisząc ten miałam "napady" weny, które niestety szybko uciekały. Po prostu... zobaczymy jak to będzie.<br />
<br />
Miłego :)<br />
KarenKarenhttp://www.blogger.com/profile/05493382677884467973noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4928539775249457494.post-16696321366234717672018-02-17T21:24:00.002+01:002018-02-17T21:24:30.670+01:00InformacjaStraasznie dawno mnie tutaj nie było, za co z całego serca przepraszam. Mam ostatnio dużo na głowie i powoli nie daje sobie rady z tym wszystkim, ale ja tutaj w innej sprawie.<br />
<br />
Ta informacja jest dla tych, którzy ciągle czekają, za co bardzo dziękuję. Gdyby nie wy nie miałabym motywacji do powrotu.<br />
Kolejne rozdziały zostaną opublikowane, a opowiadanie będzie doprowadzone do końca. Mam już połowę następnego rozdziału. Pisanie, co prawda idzie mi strasznie wolno, ale idę na przód. Nie mam zamiaru się poddać :) Mam tylko nadzieję, że nie rozczaruję moich kochanych czytelników.<br />
<br />
Miłego<br />
KarenKarenhttp://www.blogger.com/profile/05493382677884467973noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4928539775249457494.post-83624051856385992342017-07-27T10:52:00.002+02:002017-07-27T10:52:57.306+02:00[88] "To przeszłość i niech tak zostanie."<a href="https://www.youtube.com/watch?v=NtQFZPnX8hE" target="_blank">MUZYKA</a><br />
<i>~Nina~</i><br />
<i> </i>Obudziłam się słysząc płacz i głośny grzmot. Otworzyłam oczy, obserwując pokój. W pomieszczeniu panowała ciemność czasami rozświetlana częstymi błyskami. Nie musiałam patrzeć w okno, by znać siłę panującej na zewnątrz burzy.<i></i><br />
Szloch, dobiegający z łazienki, zaalarmował moje zmysły. Spojrzałam na Fabiana, który spał spokojnie nie będąc świadomym co się dzieje. Starając się go nie obudzić, wstałam z łóżka i ruszyłam w kierunku płaczu. Gdy weszłam do łazienki ujrzałam Bethany. Siedziała skulona w kącie, jej twarz była cała mokra od łez, a drobne ciało trzęsło się z niewiadomych dla mnie przyczyn. Bez zastanowienia klękłam obok niej i przytuliłam do siebie. Mała jednak nie odwracała wzroku od jednego miejsca.<br />
-Skarbie, co się stało? - Beth nie odpowiedziała. Uniosła swoją rękę i wskazała palcem miejsce, na które ciągle patrzyła. Spojrzałam w tamtym kierunku. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że wchodząc do łazienki nie zapaliłam światła, więc moim oczom ukazała się tylko ciemność. Mimo to nie odwracałam wzroku. Czułam, że coś... ktoś tam jest.<br />
Po chwili moje oczy przyzwyczaiły się do panującego mroku. Zobaczyłam mężczyznę patrzącego na nas. Przez moje ciało przeszły nieprzyjemne dreszcze, serce zabiło szybciej, a mięśnie napięły się gotowe do szybkiego działania. Nie wiedziałam czego się spodziewać, więc musiałam być przygotowana na wszystko. To mógł być złodziej, niezrównoważony psychicznie człowiek lub... Moja wyobraźnia zaczęła działać. W mojej głowie pojawiały się scenariusze tego co zaraz może się wydarzyć, lecz na jedno na pewno nie byłam przygotowana.<br />
Gdy błyskawica oświetliła pomieszczenie ujrzałam Trevora. Jego twarz była oświetlona przez sekundę, lecz to wystarczyło by pozostała w mojej pamięci na zawsze. Oczy czerwone od krwi, skóra blada, prawie przeźroczysta. Wyglądała jakby w każdej chwili miała odpaść. Do tego ta okropna dziura w jego klatce piersiowej, z której przez cały czas płynęła krew.<br />
Strach sparaliżował moje ciało. Mimo ciemności widziałam go doskonale.<br />
-Ty mi to zrobiłaś. - Jego głos był okropny, zachrypnięty, cichy i zmęczony. Miałam wrażenie, że Trevor ma problem z oddychaniem ponieważ z jego ust co jakiś czas wydobywał się cichy świst.<br />
Nasza trójka trwała w bezruchu przez kilka sekund. Wtedy Hill wykonał gwałtowny ruch. Złapał mnie za kostkę i zaczął ciągnąć w swoim kierunku. Krzyknęłam przerażona i zaczęłam się szarpać, chcąc się uwolnić. Nic to nie dało. Gdy znalazłam się z Trevorem twarzą w twarz ujrzałam to co ukazała mi błyskawica. Z bliska wyglądało to o wiele gorzej.<br />
-Dołączy do mnie...<br />
<br />
Usiadłam gwałtownie łapczywie łapiąc powietrze w płuca. Byłam cała spocona i walczyłam o każdy oddech. Rozejrzałam się dookoła. Znów byłam w sypialni, obok mnie spali Bethany z Fabianem. Gdy usłyszałam głośny grzmot, pisnęłam z przerażenia.<br />
<i>Nie. Bethany jest obok. To był tylko sen.</i><br />
Zamknęłam oczy starając się uspokoić szybko bijące serce. Skąd taki sen? Przecież...<br />
Serce gwałtownie zabiło, gdy poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Bałam się otworzyć oczu. Nie chciałam zobaczyć Trevora w takim stanie. Niestety jego zniszczona twarz odbiła się w mojej pamięci i ciągle powracała.<br />
-Nina co się stało? - Głos Fabiana dotarł do mojej podświadomości. Poczułam taką ulgę, że z moich oczu popłynęły łzy. Otworzyłam oczy. Brunet siedział obok mnie patrząc na mnie z troską. Nie czekając dłużej przysunęłam się do niego i wtuliłam w jego klatkę piersiową. To znajome ciepło, dotyk jego ciała pomogły mi wyrównać oddech i uspokoić serce. Jego dłoń gładziła moje włosy, drugą ręką obejmował mnie opiekuńczo, a brodę oparł na mojej głowie. Mogłabym spędzić wieczność w jego ramionach.<br />
Fabian milczał czekając na moją reakcję, a ja starałam się zapanować nad ciągle powracającą zniszczoną twarzą Hilla.<br />
-Przepraszam, że znów.... - Zaczęłam, lecz nie pozwolił mi dokończyć.<br />
-Przestań ciągle przepraszać. - Poczułam jego usta na włosach. - Lepiej powiedź co ci się śniło.<br />
-Trevor. - Zaczęłam opowiadać przywołując i tak powracający sen. Dlaczego powiedział, że ja mu to zrobiłam?<br />
-Spokojnie, to tylko sen.<br />
-Nie, Fabian jestem pewna, że to nie był tylko sen. Był taki rzeczywisty. Do tej pory czuję zimną rękę Trevora na kostce. - Zaczęłam przyglądać się Bethany, która poruszyła się niespokojnie.<br />
-Nino dobrze wiemy, że twoje sny zawsze coś przekazywały jak na przykład Sara* czy ten sen w którym przyśniło ci się imię Beth, ale to ciągle sny. Nie możesz się tak nimi przejmować.<br />
-Wiem, po prostu czuję, że wydarzy się coś złego. <br />
-Nawet tak nie mów. Chodź, połóż się. Potrzebujesz odpoczynku. - Powiedział Fabian. W tym samym momencie mała jakby jęknęła i na kilka sekund otworzyła oczy. Oswobodziłam się z objęć Ruttera i przysunęłam się do niej. Dotknęłam jej czoła, które było rozpalone.<br />
-Ma gorączkę. - Fabian zmarszczył brwi przejmując się zaistniałą sytuacją.<br />
-Zrobimy jej zimny okład. Zaraz wracam. - Po chwili brunet wrócił z ręcznikiem zamoczonym w zimnej wodzie. Położył go na czole Beth, gdy niebo znów rozświetliła błyskawica.<br />
-Jedźmy z nią do szpitala. - Wiedziałam, że może zaczynam panikować, ale obawiałam się, że może to być coś poważnego.<br />
-Pojedziemy rano. Przy tej burzy nie mamy szans dostać się bezpiecznie do szpitala. <br />
<br />
Resztę nocy praktycznie nie spałam, a jeżeli udało mi się zasnąć to od razu się budziłam. Kilkakrotnie sprawdzałam temperaturę Beth. Na szczęście gorączka spadła. Mimo to mała spała niespokojnie. Od czasu do czasu wierciła się i mamrotała coś pod nosem.<br />
Gdy wstało słońce zaczęłam przygotowywać potrzebne rzeczy. Dokumenty, ubranie dla Beth, śniadanie. Chciałam jak najszybciej sprawdzić co jest mojemu dziecku.<br />
<br />
W drodze do szpitala zadzwoniłam do Davida, by powiedzieć mu, że nie będzie mnie w pracy.<br />
-Mógłbym znać powód? - Spytał.<br />
-Jedziemy z Bethany do szpitala.<br />
-Co się stało?<br />
-Nie mam pojęcia. Od wczoraj źle się czuje, nie chce jeść, wymiotuje...<br />
-Wszystko będzie dobrze. Daj znać gdy będziesz coś wiedzieć.<br />
-Jasne. Dziękuję.<br />
-Nie ma za co. Przynajmniej tak mogę ci wynagrodzić, to że kiedyś zachowałem się jak dupek. - Gdy straciłam pamięć David wmawiał mi, że Fabian chce mnie złapać i że to przez niego straciłam pamięć. Do tego mówił, że tylko on jest w stanie mi pomóc, bo każdy w takim stanie może mną łatwo manipulować. Od tamtej pory Middleton utrzymuje dystans, ale pomaga mi gdy tylko ma taką możliwość.<br />
-David...<br />
-Daj spokój. Taka prawda. Teraz nie myśl o pracy. Poradzimy sobie bez ciebie przez kilka dni. Pamiętaj, że wszystko będzie dobrze.<br />
<br />
W szpitalu Bethany została wzięta na badania. Wystarczyło jedno spojrzenie lekarza, by wiedział, że coś jest nie tak.<br />
Ze względu na małe odwodnienie lekarz postanowił zostawić małą na obserwacji dopóki nie przyjdą wyniki badań.<br />
<br />
-Wie Pan już co jest naszej córce? - Spytałam siedząc na prosto lekarza w jego gabinecie. Wezwał nas od razu po otrzymaniu wyników.<br />
-Państwa córka nie jest na nic uczulona? - Spytał doktor.<br />
-Nie. - Odpowiedział Fabian.<br />
-W takim razie pozostaje tylko zatrucie jakimś szkodliwym owocem lub rośliną.<br />
-Co takiego? - Nie byłam pewna czy dobrze usłyszałam słowa lekarza.<br />
-Można to uznać za częsty przypadek u dzieci w wieku Pani córki. Wtedy maluchy jedzą wszystko co wygląda dla nich smakowicie. Proszę się nie martwić. Odpowiednie lekarstwa zostały już podane. Wszystko wskazuje na to, że stan Państwa córki jest stabilny i spożyta przez nią rzecz nie należała do trujących.<br />
Wychodząc z gabinetu czułam się zmieszana. Miałam wrażenie, że lekarz bagatelizuje całą sprawę.<br />
-Pójdę po kawę. Chcesz? - Spytał Fabian.<br />
-Jasne. Będę u Bethany.<br />
<br />
Gdy weszłam do sali Beth przy jej łóżku siedziała kobieta. Odwróciła się słysząc moje kroki.<br />
-Dzień dobry. - Powiedziałam widząc twarz matki Fabiana.<br />
-Dzień dobry. Co z moją wnuczką?<br />
-Zatruła się czymś.<br />
-Jak długo pozostanie w szpitalu? - Jej głos wskazywał oburzenie i złość.<br />
-Na razie lekarz mówił o kilku dniach w celu obserwacji.<br />
-Nino wiesz, że to twoja wina? - Słysząc oskarżenia kobiety zabrakło mi powietrza w płucach. - Matka powinna być przy swoim dziecku, a nie chodzić nie wiadomo gdzie.<br />
-Co takiego? Pracuję i dobrze to Pani wie.<br />
-No właśnie, a powinnaś jej pilnować. - Spojrzała na mnie z pogardą. - Ostatnio powodujesz w naszej rodzinie same problemy. - Kobieta wyszła pozostawiając mnie w osłupieniu.<br />
<br />
Mimo słów Marthy ciągle brzmiących w mojej głowie starałam się skoncentrować na tym co jest tu i teraz. Nie było to łatwe. Gdy patrzyłam w przeszłość miałam wrażenie, że kobieta miała rację. Ostatnio za bardzo skupiłam się na pracy i własnym zdrowiu psychicznym przez co nie poświęcałam wystarczającej uwagi Beth.<br />
-O czym tak myślisz? - Głos i dłonie Fabiana na moich ramionach odwróciły moją uwagę od wcześniejszych myśli.<br />
-O niczym ważnym. - Nie wspominałam Rutter'owi o wizycie jego matki.<br />
-Twój wyraz twarzy mówi coś zupełnie innego. - Odetchnęłam starając się w ten sposób pozbyć nadmiaru zmartwień.<br />
-Po prostu... ostatnio mamy za dużo wrażeń.<br />
-Gdy Bethany wyjdzie ze szpitala wszystko się ułoży. Trevor jest w więzieniu, będziemy mogli zacząć wszystko przygotowywać do ślubu. Wszystko będzie dobrze. - Objął mnie, a ja cieszyłam się ciepłem jego ramion.<br />
Po chwili zadzwonił telefon. Rutter odsunął się ode mnie i spojrzał na wyświetlacz urządzenia.<br />
-Zaraz wracam. - Po tych słowach wyszedł z sali.<br />
<br />
Fabian nie wracał przez kilkanaście minut. Zastanawiałam się kto mógł go zatrzymać, gdy do dali wszedł David trzymając w dłoni pluszowego misia.<br />
-Cześć, co z nią? - Spytał kładąc maskotkę na łóżku.<br />
-Ciągle śpi. Lekarze mówili, że to normalne z powodu osłabienia organizmu i leków.<br />
-Biedna... - Delikatnie odgarnął jej kilka kosmyków włosów z policzka. - A ty jak się trzymasz? - Spytał siadając obok mnie.<br />
-Teraz już dobrze. Jestem trochę zmęczona, ale daję rade. - Odwzajemniłam uśmiech, który pojawił się na jego ustach.<br />
-Nino, chciałem cię jeszcze raz przeprosić...<br />
-David nie wracajmy już do tego, dobrze? - Przerwałam mu, wiedząc do czego zmierza. - To przeszłość i niech tak zostanie.<br />
-Dziękuję - Chwycił moją dłoń i a jego spojrzenie skupiało się na moich oczach.<br />
-Przepraszam, że to tak długo.... - Fabian wszedł do sali, lecz na nasz widok zatrzymał się.<br />
David chrząknął i zwrócił się w kierunku Fabiana. Wymienili uścisk dłoni jednak ich spojrzenia jasno pokazywały napięcie panujące miedzy nimi.<br />
-Będę się już zbierał. - Middleton spojrzał w moim kierunku. - Dziękuję, że mogłem chwilę przy niej posiedzieć.<br />
-Nie ma sprawy. - Mężczyzna ruszył w kierunku wyjścia. - David - odwrócił się słysząc mój głos. - Przepraszam, że tak zaniedbuję pracę. Postaram się wrócić jak najszybciej to będzie możliwe.<br />
-Nie masz się czym przejmować. Gdy wrócisz, nadrobisz zaległości. - Mężczyzna wyszedł.<br />
W sali zapanowała cisza, której nie mogłam znieść.<br />
-Kto dzwonił? - Spytałam chcąc zmienić nieprzyjemną atmosferę panującą w sali.<br />
-Z policji. Trevor żyje więc chcąc oczyścić moje akta i przywrócić mnie do służby. Musiałbym dziś jechać na posterunek i wszystko załatwić, ale odmówiłem bo wy jesteście ważniejsze, ale jak widac nie jestem wam potrzebny. - Spojrzałam na niego zdziwiona.<br />
-O czym ty mówisz?<br />
-Co David tutaj robił? - Spytał oskarżycielsko.<br />
-Przyszedł odwiedzić Bethany.<br />
-Czyżby? Jak na moje oko przyszedł do ciebie, a nie do małej.<br />
-Fabian nie przesadzaj.<br />
-Nie przesadzam. Widziałem jak na ciebie patrzy, jak siedział blisko ciebie.<br />
-Wydaje ci się. Martwił się stanem Beth, wiec wypytywał o nią.<br />
-Ale po co? - Fabian był oburzony. Za to mój poziom adrenaliny wzrastał. Czułam narastającą złość w sobie.<br />
-Jak to po co? Był przy niej przez 4 lata. Opiekował się nią jak ojciec. To oczywiste, że się o nią martwi.<br />
-Tak? Nie pomyślałaś, że może się tak zachowywać bo chce się zbliżyć do ciebie? Udaje miłego i kochającego faceta tylko po to by się do ciebie zbliżyć i wylądować z tobą w łóżku! - Fabian prawie krzyczał. Nie rozumiałam jego zachowania, ale nie miałam ochoty w tej chwili tego wszystkiego wyjaśniać.<br />
-Wiesz co? Chyba będzie lepiej jak już sobie stąd pójdziesz i zajmiesz się tą swoją pracą. - W tej chwili nie byłam w stanie odczytać emocji z twarzy Fabiana.<br />
-Może i masz rację. - Rutter opuścił salę.<br />
<br />
------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
* nawiązanie do Tajemnic Domu Anubisa. W serialu starsza kobieta o imieniu Sara odwiedzała Ninę we śnie i przekazywała jej istotne informacje.<br />
------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
Hej :)<br />
O jejku jak dawno mnie tutaj nie było. Mam nadzieję, że ktoś tutaj jeszcze jest :)<br />
Bardzo was przepraszam. Ostatnio nie miałam czasu na pisanie. Wena zresztą też nie dopisywała :(<br />
Będę z wami szczera. Nie mam pojęcia kiedy pojawi się następny rozdział, nawet nie mam na niego jeszcze pomysłu, ale zaczynając pisanie obiecałam sobie, że choćby nie wiem co się działo napiszę ostateczny epilog. I tak też się stanie.... tylko nie wiem kiedy.<br />
Jedyne o co was proszę to wyrozumiałość i cierpliwość.<br />
<br />
Do następnego rozdziału<br />
KarenKarenhttp://www.blogger.com/profile/05493382677884467973noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4928539775249457494.post-40421033055185268942017-02-14T21:39:00.001+01:002017-02-14T21:39:27.449+01:00[87] "Tym razem też dam radę."<a href="http://listenonrepeat.com/watch/?v=nLnpvbBSjUY#Sia_-_Helium_(Lyrics)" target="_blank">MUZYKA</a><br />
<i>~Nina~</i><br />
Z nowy rokiem postanowiliśmy zostawić przeszłość za sobą i ruszyć naprzód. Nie było to dla mnie łatwe, ale starałam się jak mogłam.<br />
Wróciłam do pracy. Byłam bardzo wdzięczna Davidowi, że bez zbędnych słów i wyjaśnień mogłam wrócić na moje stare stanowisko. Fabian przez najbliższy czas nie będzie mógł zarabiać, więc to ja musiałam się tym zając. Jego rana goiła się, lecz ciągle istniała. Nie chciałam jego zdrowia narażać jeszcze bardziej. Zapewniałam go, że to wszystko mnie już nie męczy. Kłamałam. Nie jestem w stanie tak szybko pozbyć się tego poczucia winy. Do tego praca była mi potrzebna. Chciałam choć w ten sposób wrócić do dawnego życia, bez lęku i ciągłego strachu. Wtedy byłam taka silna i pewna siebie. Teraz z każdym dniem coraz trudniej było mi powstrzymać smutek. Mimo to walczyłam z tym. Miałam przecież tyle powodów do szczęścia. Miałam zdrową córkę, a za jakiś czas miałam zostać żoną cudownego mężczyzny.<br />
Ciągle byłam pełna sprzecznych emocji.<br />
<br />
Pierwsze dwa tygodnie stycznia minęły dość szybko. Przez ten czas ciągle myślałam i zamartwiałam się. Miałam wrażenie, że wszędzie widzę Trevora. Od świąt policja nie poinformowała mnie co dalej, a ja chwilami zaczynałam panikować. Do tego Claudia towarzyszyła mi coraz rzadziej, a ja czułam coraz większy niepokój. Wcześniej obecność obcego policjanta denerwowała mnie. Nie spodziewałam się, że tak szybko do tego przywyknę i będę dzięki policji spokojniejsza.<br />
<br />
Dzisiejszego dnia nastąpił mój moment krytyczny. David pozwolił mi wcześniej skończyć pracę, gdy powiedziałam, że źle się czuję. Był dla mnie taki wyrozumiały. Mogłam wrócić na stare stanowisko pracy po tak długiej nieobecności bez żadnych wyjaśnień czy powodów.<br />
Wchodząc do domu, miałam na ustach uśmiech, który w żadnym stopniu nie odzwierciedlał moich prawdziwych uczuć. Przywitałam się z Fabianem i przytuliłam Beth. Tak bardzo w tej chwili chciałam być sama. Świat zewnętrzy, emocje które ostatnio czułam, ludzie z którymi codziennie spędzałam czas. Wszystko zaczęło mnie przytłaczać. Jednak wiedziałam, że gdy zamknę się w czterech ścianach i zacznę płakać, nigdy się nie pozbieram.<br />
Dodatkowo zaczęłam martwić się o Bethany, która nie wyglądała najlepiej. Była lekko blada, nie chciała jeść kolacji i dość wcześnie chciała pójść spać.<br />
-Fabian, ona cały dzień taka jest? - Spytałam, gdy byliśmy już sami w sypialni.<br />
-Do obiadu wszystko było w porządku. Bawiła się z Ethanem, siedziała z mama. Jak dziecko, tryskała energią. Jednak z obiadu mało zjadła, później przespała się. Jak się obudziła była taka bez energii, nic nie chciała robić tylko oglądać bajki.<br />
-Może powinnam z nią jutro jechać do lekarza. - W moim głosie wyraźny był niepokój. Fabian podszedł do mnie, objął w pasie i przysunął do siebie. Dotyk jego ciała w minimalnym stopniu pozwolił mi się uspokoić.<br />
-Zobaczymy jaka będzie jutro. - Poczułam jego usta na ramieniu.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidK5QN-faoPI8rRWGk20jEsTr3MOgRSSbCTuNlSy3UBxhWu8uKmNP3XRWwA-Tz4KlQ1o6-AV3ISvXgLmF5FFKIMJZRnBweoUlkChi4bjIKGq3BEBrWzJ8h_4ukuFaa7v6bfpTfMpu7uAE/s1600/aria-montgomery-black-and-white-ezra-gif-Favim.com-1307204.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidK5QN-faoPI8rRWGk20jEsTr3MOgRSSbCTuNlSy3UBxhWu8uKmNP3XRWwA-Tz4KlQ1o6-AV3ISvXgLmF5FFKIMJZRnBweoUlkChi4bjIKGq3BEBrWzJ8h_4ukuFaa7v6bfpTfMpu7uAE/s320/aria-montgomery-black-and-white-ezra-gif-Favim.com-1307204.gif" width="320" /></a></div>
-Ja lepiej pójdę pod prysznic. - Uśmiechnęłam się znając jego zamiary. Gdy przyszłam z pracy, myliłam się. Nie chciałam być sama. Potrzebowałam kontaktu z Fabianem. Przy nim od razu czułam się lepiej.<br />
-Może dotrzymam ci towarzystwa? - Znów pocałował moje ramię, lecz na tym nie zaprzestał. Jego usta dotknęły mojej szyi. Przymknęłam oczy czując przyjemność z tej drobnej pieszczoty.<br />
-A... - Ledwo otworzyłam usta, gdy głos Ruttera powstrzymał mnie.<br />
-Nawet nie zaczynaj. - Odwrócił mnie, bym stała twarzą do niego. - Nie jestem z porcelany, więc przestań mnie tak traktować. Wiem, że się martwisz. Już nawet, na chwilę obecną, zrezygnowałem z pracy byś poczuła się lepiej. - Jego dłoń gładziła mój policzek. - Chodź, trzeba zmyć z ciebie to całe zmartwienie. - Chwycił moją dłoń i zaczął prowadzić w kierunku łazienki, a na mojej twarzy widniał szeroki uśmiech.<br />
<br />
Leżałam na łóżku wtulona w Fabiana. Jego palce delikatnie gładziły moje plecy. Wszystkie negatywne emocje w tej chwili zniknęły.<br />
-Nino śpisz? - Szepnął brunet.<br />
-Nie. O co chodzi?<br />
-Tak myślałem ostatnio o naszym ślubie. - Moja dłoń leżała na jego klatce piersiowej. Oparłam na niej głowę, by móc spojrzeć w jego oczy.<br />
-Tak?<br />
-Mhm. - Mruknął w odpowiedzi.<br />
-A zdradzisz o czym konkretnie myślałeś? - Palcami zaczęłam gładzić krótki zarost na jego brodzie.<br />
-O dacie.<br />
-Też ostatnio o tym myślałam. - Przyznałam. - Nie mam nic konkretnego, ale pomyślałam o jesieni.<br />
-A co powiesz na 24 września? Taka wyjątkowa data.<br />
-Pamiętasz?<br />
-Jak mógłbym nie pamiętać dnia, w którym ujrzałem cię po raz pierwszy od tak dawna. Byłaś taka pewna siebie i zadowolona z tego co robisz. Gdy przeprowadzałaś ze mną ten wywiad, zachowywałaś się jakbyś mnie nie znała. Profesjonalistka w każdym calu. - Uśmiech nie schodził mi z twarzy. To było tak dawno temu, a on ciągle to pamięta.<br />
-Jak dla mnie jest idealna. - Złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. - Kocham cię. - Szepnęłam.<br />
-Ja ciebie też. - Powiedział czule i pocałował mnie w czoło. Ułożyłam się we wcześniejszej pozycji. Czując ciepło ciała Ruttera i jego dłoń obejmującą mnie w pasie, zasnęłam.<br />
<br />
W nocy obudziło mnie głośne miauczenie kota. Otworzyłam oczy widząc Oskara chodzącego po łóżku.<br />
-Oskar, co się dzieje? - Pogłaskałam futrzaka, lecz ten zamiast się uspokoić, miauczał coraz głośniej. Poczułam jak Fabian poruszył się obok mnie i wtedy to usłyszałam. Płacz Beth.<br />
W jednej sekundzie poczułam się w pełni obudzona i wstałam z łóżka. Gdy wybiegałam z pokoju usłyszałam pytanie Ruttera, które zignorowałam.<br />
Od razu zapaliłam światło w pokoju dziecka. Ujrzałam Bethany całą zapłakaną, siedzącą na podłodze. Przed nią była mokra plama.<br />
Podeszłam do małej szybko, uklękłam obok niej i przytuliłam ją starając się uspokoić jej ciągle drżące ciało.<br />
-Ciii skarbie. Już jestem przy tobie. Już wszystko dobrze - Pocałowałam ją w głowę.<br />
-Co się stało? - W drzwiach stał Fabian i uważnie obserwował pokój.<br />
-Beth zwymiotowała. Mógłbyś przynieść mop z kuchni? - Rutter bez słów zniknął, a ja znów skupiłam uwagę na córce.<br />
-Chodź, pójdziemy stąd. - Wzięłam ją na ręce. Wychodząc z pokoju z szafki wyjęłam piżamę małej i ruszyłam do sypialni. Posadziłam Bethy na łóżku i pocałowałam ją w czoło. Już nie płakała, lecz ciągle była roztrzęsiona. Przebrałam jej piżamę i klęknęłam przed nią by móc bezpośrednio patrzeć w jej zmęczone oczy.<br />
-Zaczekasz tutaj chwilkę? Zaraz przyjdę. - Delikatnie przytaknęła głową.<br />
Wróciłam do pokoju Bethany.<br />
-Fabian zostaw to. Przecież nie możesz.... - Zaczęłam, gdy ujrzałam bruneta sprzątającego bałagan.<br />
-Nawet nie zaczynaj. Idź do niej, a ja się tym zajmę. - Widział, że nie jestem co do tego w pełni przekonana, ale nie chciałam się z nim sprzeczać, gdy mała siedziała sama. - Nic mi nie będzie, a Beth cię teraz potrzebuje. - Delikatnie mnie pocałował i wrócił do sprzątania.<br />
Zeszłam do kuchni po szklankę wody i wróciłam do córki. Usiadłam obok niej i podałam jej napój.<br />
-Napij się troszkę.<br />
-Nie chcę. - Zaprotestowała zasłaniając dłońmi usta.<br />
-Skarbie musisz pić. - Ciągle zaprzeczała ruchem głowy. - Chociaż jeden łyczek. - Ciągle nie była do tego przekonana. - Taki malutki? - Spytałam z uśmiechem.<br />
Z niechęcią wzięła szklankę i wypiła trochę wody. Gdy oddała mi naczynie, odłożyłam je na stolik. Posadziłam ją na swoich kolanach, objęłam i zaczęła kołysać, nucąc cicho jakąś melodię.<br />
Po chwili wszedł Fabian i usiadł obok mnie.<br />
-Coś musiało jej zaszkodzić. - Powiedział obserwując twarz małej. Wiedziałam, że może mieć rację, lecz niepokój który czułam nie pozwolił mi się w pełni uspokoić. Czułam, że jutro nie będzie lepiej. Nie umiałam tego wyjaśnić. Po prostu wiedziałam, że z Bethany dzieje się coś złego.<br />
<br />
Gdy byłam pewna, że mała zasnęła w moich ramionach, położyłam ją do naszego łóżka. Spała między mną, a Fabianem.<br />
Obserwując jej spokojną twarz i czując dłoń Ruttera na swojej, niepokój powrócił ze zdwojoną siłą. Co by było gdyby...<br />
Czułam łzy pod powiekami. Wstałam z łózka i ruszyłam w kierunku drzwi.<br />
-Co się stało? - Spytał Fabian, spoglądając na mnie. Mam nadzieję, że przez ciemność panującą w pokoju nie widział moich łez.<br />
-Nic takiego. Zaraz wracam. - Mój głos pod koniec zdania lekko się załamał. Przeklinałam się w myślach, wiedząc, że to mogło Fabianowi dać do myślenia.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJAipeF5tiJ1ucp-cFse8xv2mIR_5OTk0Njpn3LPH2jXTN8kpHtn-P5GSwA8nQYI1zRRgYk-3FFcwfP2y2TcP6KaVxV6QKnizLhXYSrmQCMUmtMI3_9dVpRJ7VYsWD24yQPjkMFUstqF4/s1600/tumblr_mbe0mksjog1qbes2ao1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="242" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJAipeF5tiJ1ucp-cFse8xv2mIR_5OTk0Njpn3LPH2jXTN8kpHtn-P5GSwA8nQYI1zRRgYk-3FFcwfP2y2TcP6KaVxV6QKnizLhXYSrmQCMUmtMI3_9dVpRJ7VYsWD24yQPjkMFUstqF4/s320/tumblr_mbe0mksjog1qbes2ao1_500.gif" width="320" /></a></div>
Poszłam do salonu. Stanęłam przed oknem, patrząc na drzewa wyginane przez wiatr, na miasto które o tej godzinie wydawało się martwe, i pozwoliłam łzom swobodnie płynąć. To był jedyny sposób pozbycia się tych wszystkich negatywnych emocji, które ostatnio mnie dręczyły.<br />
Moje serce przyśpieszyło, a ciałem wstrząsnął dreszcz, gdy poczułam czyjeś ramiona obejmujące mnie w pasie. Uspokoiłam się szybko, zdając sobie sprawę, że to Fabian.<br />
-Dlaczego płaczesz? - Spytał odwracając mnie twarzą do siebie.<br />
-Nie daje już rady. Fabian, ja chyba wariuję. - Wyznałam. Rutter starł moje łzy.<br />
-Spokojnie. - Poprowadził mnie w kierunku sofy. - Dlaczego tak uważasz? - Milczałam, bo niby co miałam powiedzieć? Że widzę Trevora w różnych miejscach mimo tego, że jest zamknięty w więzieniu?<br />
-Nino chcę ci pomóc. Proszę, pozwól mi na to. - Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam mówić.<br />
-Gdy usłyszałam płacz Bethany, pierwsze o czym pomyślałam to Trevor włamujący się do naszego domu. Wiem, że jest szansa na jego wolność i to mnie dobija. Nie chcę znów przez to wszystko przechodzić. Nie chcę by, przeze mnie, Bethany miała zniszczone dzieciństwo. Nie chcę, by z mojej winy, coś ci się stało... znów. - Czułam jego spojrzenie na sobie. Zero pogardy, odrazy czy braku zrozumienia. Widziałam w jego oczach samą miłość i chęć niesienia pomocy. - Wiem, że obiecałam się tym nie zadręczać. Za dnia jest o wiele łatwiej. Cieszę się z tych drobnych chwil. Mogę nawet udawać, że wszystko jest okej. Jednak największy koszmar przychodzi nocą. Zaczynam o tym wszystkim myśleć i... - Zaczęłam płakać. Nie byłam w stanie powiedzieć nic więcej. Fabian przysunął się jeszcze bliżej i objął mnie.<br />
-Jesteś najsilniejszą kobietą jaką kiedykolwiek spotkałem. Przeszłaś tak wiele w swoim życiu. Chwila słabości nie oznacza, że wariujesz. Kiedyś musisz odreagować to co wydarzyło się w przeszłości. Daj sobie czas, ja przez cały czas będę przy tobie. Kocham cię i to się nie zmieni. Nie jesteśmy jeszcze małżeństwem, ale zgodziłaś się dzielić ze mną życie. Pamiętaj, że nie jesteś w tym wszystkim sama. Twoje problemy są też moimi problemami. - Obejmował mnie trzymając blisko siebie. Jego ciało emanowało ciepłem, którego potrzebowałam.<br />
Czułam się źle. Myślałam, że tym razem sobie nie poradzę, ale siedząc w tej chwili z Fabianem zdałam sobie sprawę, że wszystko jest możliwe. On dodawał mi sił na kolejny dzień. Przetrwam to. Zostawię przeszłość za sobą. Zero lęku, strachu i słabości. Radziłam już sobie w gorszych sytuacjach. Tym razem też dam radę. Potrzebuję na to trochę czasu. Zdecydowanie więcej niż zwykle.<br />
-------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
<br />
Karen <br />
Karenhttp://www.blogger.com/profile/05493382677884467973noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4928539775249457494.post-74436970531869678172017-01-29T21:53:00.002+01:002017-01-29T21:53:55.571+01:00[86] "Wszystko było idealne i wyjątkowe."<i>~Nina~</i><br />
Po tygodniu Fabian wrócił do domu. Gdy stanął w drzwiach Bethany podbiegła do niego obejmując jego nogi. Wziął ją na ręce, ignorując odczuwalny przy tym ból. Mimo wszystko rana po postrzale ciągle była świeża i każdy wysiłek sprawiał mu ból.<br />
Czas mijał, a w mojej głowie ciągle słyszałam słowa Marthy i wiedziałam, że brunet cierpi przeze mnie. Gdy pewnego razu spytał dlaczego jestem taka zamyślona i smutna, wyznałam mu całą prawdę. Powiedziałam, że słyszałam ich rozmowę. Jego matka ma rację. Nikt z moich bliskich nie jest bezpieczny. Jednak on zapewniał mnie, że bez względu na wszystko nie przestanie mnie kochać. Uwierzyłam mu. Kto nie zrobiłby tego na moim miejscu. Po tym wszystkim co przeżyłam potrzebowałam zapewnienia, że ktoś przy mnie zostanie.<br />
Sprawa dotycząca Trevora była w toku. Zbierano wszelkie dowody oskarżające. Jednak adwokat powiedział mi, że moje zeznania w zupełności wystarczą, by zamknąć go za kratami do końca życia. <br />
<br />
Grudzień nadszedł szybko, a wraz z nim kolejne urodziny Beth. Mała spędzała je w towarzystwie dzieci z sąsiedztwa i każdemu chwaliła się, że ma już 5 lat. Jednak najwięcej uwagi poświęcała Ethanowi. Widać było, że dobrze czują się w swoim towarzystwie.<br />
Na przyjęcie przyszli także Brie i Diler. Nie mogli przecież opuścić tak ważnego dnia swej ulubienicy. W odwiedziny przylecieli także Mason i Amber z Dylanem, którzy obiecali zostać na święta. <br />
Czas przed świętami był dość chaotyczny. Byłam wzywana na komisariat trzy razy w ciągu dwóch tygodniu w celu uzupełnienia zeznań czy napisania jakichś dokumentów. Oczywiście, za każdym razem gdy opuszczałam dom, Claudia mi towarzyszyła.<br />
Trudno mi uwierzyć, że potrzeba tyle zachodu, by zamknąć kryminalistę za kratami. Dodatkowo na ostatnim spotkaniu z policją dowiedziałam się, że jest szansa, aby Trevor nie trafił do więzienia. Jego adwokat złożył wniosek o przeprowadzenie badań przez psychologa. Wiem w jakim stanie jest Hill i obawiam się, że spełni się najgorsze. Przecież z psychiatryka Trevor ucieknie bez problemu.<br />
W tym okresie przedświątecznym miałam na szczęście Amber. Pomagała mi w sprzątaniu i zakupach. Gdy nasi mężczyźni zdobyli choinkę, ozdobiliśmy ją w stylu, który był charakterystyczny dla Pani Foster. W tym roku nasze drzewko miało dwie gwiazdy. Jedną zakładała Bethany, a drugą Dylan. Dodatkowo każdy pokój miał swój charakterystyczny wystrój świąteczny. Gdzie się nie ruszyłeś czułeś Boże Narodzenie.<br />
<br />
Z powodu obserwacji policji, za każdym razem gdy wychodziłam z domu, towarzyszyła mi Claudia. Parę razy sprawdzała mieszkanie. Ostatnio miała miłe spotkanie z Dilerem. Okazało się, że poznali się w szkolnej ławce.<br />
Gdy policjantka sprawdzała okolicę, ja rozmawiałam z Dilerem o prezencie świątecznym dla Brie. Mężczyzna nie wiedział co jej podarować, a święta były coraz bliżej. Wtedy do salonu weszła Claudia. Widząc loczka zatrzymała się i uważnie mu się przyglądała.<br />
-Catesby?<br />
-O cholera. - Diler odwrócił się w kierunku kobiety. - Claudia? Co ty tutaj robisz?<br />
-Pracuję. W przeciwieństwie do ciebie, ja się nie obijam. - Szeroki uśmiech pojawił się na jej twarzy. - Jejku kopę lat. Co słychać?<br />
-Po pierwsze i najważniejsze. Nie używam już swojego imienia. Teraz jestem Diler. - Czyli tak brzmi prawdziwe imię loczka. Catesby.<br />
-Czemu? Przecież jest bardzo śliczne i oryginalne. - Kobieta parsknęła śmiechem.<br />
-Nie zaczynaj.<br />
Tak zaczęła się ich rozmowa. Siedzieli na kanapie i wymieniali się informacjami dotyczącymi ich przeszłości. <br />
<br />
<a href="http://listenonrepeat.com/watch/?v=liO7brTNWRE#Sia_-_Joy_I_Call_Life" target="_blank">MUZYKA</a><br />
Wszystko było idealne i wyjątkowe.<br />
Do wigilijnej kolacji zasiedliśmy wszyscy. Diler i Brie, ja z Fabianem i Bethany, Amber z Masonem i Dylanem, no i oczywiście Oskar, Kociak dostał własne danie i rozpoczął jedzenie jako pierwszy.<br />
Jednak te święta pozostaną w mojej pamięci z innego powodu.<br />
Po kolacji, gdy wszystko zniknęło ze stołu, Fabian zniknął na kilka minut. Gdy wrócił, trzymał w dłoniach duży bukiet czerwonych róż. Widząc go, idącego w moim kierunku byłam, delikatnie ujmując, zdziwiona, lecz gdy ukląkł przede mną na jedno kolano, wszystko stało się jasne. Z całych sił powstrzymywałam swoje ciało, by stało spokojnie, gdy tak na prawdę chciało znaleźć się w jego ramionach.<br />
-Nino wiem, że nosisz już pierścionek na swym palcu, który w razie jakichkolwiek wątpliwości możesz zdjąć. Usłyszałem też to jedno słowo, które mam nadzieję, usłyszę też teraz. - Fabian przez cały czas patrzył tylko w moje oczy. - Jednak chcę to zrobić jak należy, przy osobach, które są dla nas ważne. Nino Martin czy zostaniesz moją żoną? - W jego oczach ujrzałam miłość i nadzieję.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUrlVQILdFh2sgLfQQHbirQBdUBomaSZsm8L0_www5-gHXuAKKHWH7hqugmHSc8DpBh3g9TsDISkNxnNedkzXnCaAVo14Lm4zKqilTEVaTcSChNi0VTsbZJLdR6MRZaMT261bmiANFqL0/s1600/tumblr_static_tumblr_static__640.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUrlVQILdFh2sgLfQQHbirQBdUBomaSZsm8L0_www5-gHXuAKKHWH7hqugmHSc8DpBh3g9TsDISkNxnNedkzXnCaAVo14Lm4zKqilTEVaTcSChNi0VTsbZJLdR6MRZaMT261bmiANFqL0/s320/tumblr_static_tumblr_static__640.gif" width="320" /></a></div>
Miałam wrażenie jakby czas stanął w miejscu. Spojrzałam na nasze otoczenie. Każdy ze zniecierpliwieniem czekał na moją odpowiedź.<br />
-Tak. - Powiedziałam, nie czekając dłużej. Z radości uklękłam przed nim i pocałowałam go, obejmując jego twarz dłońmi. Gdy odsunęliśmy się od siebie, nasi przyjaciele zaczęli nam gratulować.<br />
<br />
Wieczorem w sypialni mieliśmy chwilę dla siebie. Przez ostatnie wydarzenia mało czasu spędzaliśmy razem. Teraz mieliśmy okazję to nadrobić.<br />
Leżałam w ramionach Fabiana ciesząc się jego bliskością. Moje ciągle wilgotne włosy moczyły jego ramię. Ignorował to. Po prostu bawił się moimi palcami, co jakiś czas dotykając pierścionka.<br />
-Za parę miesięcy już nie będziesz mogła ode mnie uciec. Jesteś tego pewna?<br />
-Ile razy mam powtarzać, że tak. Skoro tak bardzo nalegasz na zmianę mojego zdania to może ja oddam ci ten pierścionek? - Zaczęłam rysować nieokreślone wzory na klatce piersiowej mężczyzny, aby nie roześmiać się na głos.<br />
-Oczywiście, że nie chcę tego pierścionka z powrotem. Nie pasowałby do moich oczu. - Zaśmiałam się słysząc jego słowa, na co on pocałował mnie w czoło.<br />
Po chwili spoważniał i wziął głębszy oddech.<br />
-Teraz przestaniesz zadręczać się słowami mojej mamy i uwierzysz w moje słowa? - Podniosłam się, by móc spojrzeć w jego oczy.<br />
-Dlatego to zrobiłeś? Żeby pokazać, że twoja matka nie ma racji?<br />
-Nie. Oczywiście, że nie. Zrobiłem to, bo cię kocham i chcę spędzić z tobą resztę życia. - Założył za moje ucho kosmyk włosów, który zasłonił moją twarz. - Po prostu ostatnio wiele się wydarzyło. Sama mówiłaś, że jej słowa cię zraniły. Gdybym miał możliwość cofnąć czas, nic bym nie zmienił w przeszłości. Zawsze będę starał się cię ochronić nawet za cenę własnego życia. Dlatego chciałbym żebyś nie przejmowała się słowami mojej mamy.<br />
-Nigdy nie zaakceptuję, że z mojego powodu jesteś ranny.<br />
-Nina... - Spojrzał na mnie spojrzeniem nie znoszącym sprzeciwu.<br />
-Okej. Postaram się. Zadowolony? - Odparłam zrezygnowana.<br />
-Postarasz się? To zdecydowanie za mało. W takim razie muszę cię jakoś przekonać. - W ciągu sekundy zawisł nade mną kładąc swoje dłonie obok mojej głowy. Przybliżył się do mnie i delikatnie dotykał moich ust swoimi. Jego dłoń zaczęła sunąć po moim ciele. Powoli uniósł mój podkoszulek i zaczął opuszkami palców dotykać mojego brzucha. Gdy poczułam jak jego usta wykrzywiają się w uśmiechu, zrozumiałam, że drażni się ze mną. Powoli zdjął ze mnie podkoszulek i przez kilka sekund mnie obserwował. Znów złączył nasze usta. Tym razem pocałunek był namiętny i przekazywał to czego nie byłyby w stanie powiedzieć słowa.<br />
Zaczęłam gładzić jego nagą klatkę piersiową. Od dziś jeszcze bardziej uwielbiałam, gdy śpi bez koszulki.<br />
Moja dłoń dotknęła białego plastra znajdującego się na jego brzuchu. Powstrzymałam jego dłonie ciągle błądzące po moim ciele i przerwałam pocałunek.<br />
-Twoja rana...<br />
-Nie martw się. Nic mi nie będzie. - Szczery uśmiech pojawił się na jego twarzy<br />
Po chwili nie było między nami barier w formie ubrań. Nie śpieszyliśmy się. Badaliśmy nasze ciała nawzajem jakbyśmy robili to po raz pierwszy.<br />
W pewnym momencie poczułam jak mięśnie Fabiana napinają się, a na twarzy pojawił się lekki grymas.<br />
-Fabian... -Zaczęłam, lecz przerwał mi całując mnie.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1hQQjtnfCnuAYb44jLHG_6ixviiLawsFn62Rt3P5sGVDY_VH_EsSwROKUSSQRQpgZjMvxBG-cIZHDO9EtfjLsnQ28nKk9jDsEt15RGEiehDFtJeK4sozsvD6M9-RITqwyYgfEgPaBTKc/s1600/tumblr_o441nqBC651qdwasao2_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="166" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1hQQjtnfCnuAYb44jLHG_6ixviiLawsFn62Rt3P5sGVDY_VH_EsSwROKUSSQRQpgZjMvxBG-cIZHDO9EtfjLsnQ28nKk9jDsEt15RGEiehDFtJeK4sozsvD6M9-RITqwyYgfEgPaBTKc/s320/tumblr_o441nqBC651qdwasao2_500.gif" width="320" /></a>-Ciii. Mam lepszy pomysł. - Powoli obrócił nas tak, że to ja leżałam na nim. Usiadłam chcąc go obserwować, lecz zamiast tego poczułam ruch w sobie, a z moich ust mimowolnie wydostał się jęk. Ponownie schyliłam się, by móc go pocałować.<br />
Tym razem to ja miałam nad wszystkim kontrolę.<br />
<br />
<br />
--------------------------------------------------------------------------------------<br />
Witam :)<br />
W tym rozdziale troszkę przyśpieszyłam czasowo, no i mamy święta ^^<br />
Nie chcę wam mówić za wiele, ale nie zawsze będzie tak piknie i kolorowo jak w tym rozdziale.<br />
Zaktualizowałam zakładkę <a href="https://fabina-by-karen.blogspot.com/p/bohaterowie.html" target="_blank">BOHATEROWIE</a>. Wielkich zmian tam nie uczyniłam, no ale jednak jedna osóbka została dodana ^^<br />
<br />
Miłego<br />
KarenKarenhttp://www.blogger.com/profile/05493382677884467973noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4928539775249457494.post-87896562054692381022017-01-21T22:28:00.001+01:002017-01-21T22:28:43.374+01:00[85] "To już koniec."<i>~Nina~</i><br />
Siedziałam na podłodze oparta o ścianę i obserwowałam jak policjanci wyprowadzają zakutego Trevora.<br />
-Wszystko w porządku? - Spytała mnie kobieta kucając przede mną. Miała na sobie zwykłe ubrania, lecz odznaka zawieszona na łańcuszku wisiała na jej szyi.<br />
-Chyba tak.<br />
-To dobrze. Ja jestem Claudia i od dziś to ja cię obserwuję.<br />
-Jestem Nina, ale to pewnie już wiesz.<br />
-Ciągle jesteś w szoku? - Spytała zaskakując mnie tym pytaniem.<br />
-To aż tak widać?<br />
-Nie, skąd. - Jednak jej mina zdradzała co innego. - Nie ma ci się co dziwić. W końcu nie codziennie atakuje cię psychol na szpitalnym korytarzu. - Już po kilku sekundach rozmowy dało się poznać, że kobieta jest bezpośrednia i nie boi się co pomyślą o niej inni.<br />
-Czy to oznacza, że dalej mam ochronę? - Spytałam zmieniając nagle temat.<br />
-Tak. Dopóki nie będziemy pewni, że Hill nie ujrzy świata poza kratami do końca życia. - Więc to jeszcze nie koniec. Mogłam się tego spodziewać. Przecież w moim życiu nie może być choć grama spokoju.<br />
-Przepraszam, że to wszystko trwało tak długo. Człowiek nawet na chwilę nie może zostawić młodzika, którego szkoli, samego i pójść do bufetu. Nawet mi przez myśl nie przeszło, że Hill pojawi się w miejscu pełnym ludzi i kamer.<br />
<div style="text-align: left;">
-Taki już jest. Nieprzewidywalny. Ważne, że został złapany, a my... - Urwałam wypowiedź przypominając sobie słowa Trevora.<i><span style="font-family: inherit;"> </span></i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><span style="font-family: inherit;"> A jak tam twój kochaś? Kopnął już w kalendarz?</span></i></div>
Fabian. Co jeśli Hill coś mu zrobił?<br />
Zerwałam się z podłogi nie zwracając uwagi na policjantkę i pobiegłam w stronę sali Fabiana. Błagam...<br />
Wbiegłam do sali. Nie było w niej zamieszania, lekarze i pielęgniarki nie biegali wokół łóżka, maszyny pikały spokojnie jakby nic się nie wydarzyło. Odetchnęłam z ulgą.<br />
Parę sekund później usłyszałam za sobą Claudie.<br />
-Co się stało? - W jej głosie usłyszałam gotowość.<br />
-Nic takiego. - Usiadłam na swoim stałym miejscu obok łóżka i chwyciłam dłoń Ruttera. - Wszystko jest już w porządku.<br />
<br />
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=skMeSJGwCfI" target="_blank">MUZYKA</a><br />
O poranku obudził mnie dotyk. Ktoś delikatnie gładził moje włosy. Podniosłam się szybko od razu żałując tak gwałtownego ruchu. Przez odrętwiałe ciało przeszła fala bólu, bo przez kilka godzin spałam oparta o łóżko szpitalne.<br />
-Obudziłeś się. - Powiedziałam niemal szeptem patrząc w brązowe oczy Fabiana. - Jak się czujesz?<br />
-Bywało lepiej. - Jego głos był cichy, ale silny.<br />
-Powinnam pójść po lekarza... - Zaczęłam wstawać, lecz jego dłoń powstrzymała mnie.<br />
-Nie musisz. Jest okej. - Jego usta wykrzywił delikatny uśmiech. - Lepiej powiedź, że tobie nic nie zrobił gdy ja... - Przerwałam mu kiwając głową i mówiąc, że jestem cała i zdrowa. Nie chciałam słyszeć jak kończy to zdanie.<br />
Usiadłam z powrotem podziwiając jego spokojną twarz. Nawet nie chcę myśleć, że parę godzin temu prawie go straciłam.<br />
-Tak bardzo się bałam. - Powoli uniósł dłoń i dotknął mojego policzka głaszcząc go kciukiem.<br />
-Wiem. Przepraszam...<br />
-Nie. - Przerwałam mu i zakryłam jego dłoń swoją. - Dość przeprosin i poczucia winy. To już koniec.<br />
-Co masz na myśli?<br />
-Dziś w nocy złapali Trevora.<br />
-Co takiego? Jak? - Spojrzałam na jeden z monitorów. Jego puls przyśpieszył. Jeśli dowie się jak było, nie wpłynie to zbyt dobrze na jego zdrowie. Dopiero się obudził.<br />
-To jak go złapali nie jest istotne. Ważne, że już nam nie zagraża. Uspokój się trochę. - Zmarszczyłam brwi ze zmartwienia.<br />
-Dobrze. Masz rację. - Wziął parę głębszych wdechów, przy których jego twarz wykrzywiła się z bólu.<br />
-A któż to się obudził? - Powiedział lekarz wchodząc do sali. Zaraz za nim weszła pielęgniarka pchając mały stolik, na którym było kilka medycznych rzeczy.<br />
-Przepraszam Panią, ale musi Pani opuścić salę na czas badań. - Kobieta zwróciła się do mnie mając ciepły uśmiech na ustach.<br />
-Oczywiście. - Odwzajemniłam go i wyszłam na korytarz.<br />
<br />
Gdy lekarz z pielęgniarką opuścili salę, weszłam do środka.<br />
-I co powiedział lekarz? - Spytałam Fabiana siadając na krześle. Dotknęłam jego dłoni.<br />
-Jeśli wyniki badań będą dobre to w przyszłym tygodniu powinienem wrócić do domu.<br />
-To dobrze, a teraz odpocznij. - Uśmiechnęłam się do niego.<br />
-Jedź do domu. Jesteś zmęczona, też powinnaś odpocząć. - Zamknął oczy, lecz jego kciuk ciągle gładził moją dłoń.<br />
-Posiedzę jeszcze chwilę i wrócę do domu. - Jego palce badały moją dłoń jakby czegoś szukały. Po chwili jego palec zatrzymał się na pierścionku.<br />
-Powinienem to zrobić inaczej. - Uniósł powieki i spojrzał w moje oczy.<br />
-To nie ma najmniejszego znaczenia. Moja odpowiedź i tak nie ulegnie zmianie.<br />
-Kocham cię. - Na te słowa, moje usta mimowolnie uformowały się w uśmiech.<br />
-Ja ciebie też. Teraz odpoczywaj.<br />
Nie minęło dużo czasu, gdy do sali weszła Pani Sharon. Ze łzami w oczach podeszła do swojego syna i chwyciła jego dłoń. Fabian od razu otworzył oczy wyczuwając jej obecność.<br />
-Synku... - Jej dłoń spoczęła na jego policzku.<br />
-Mamo, wszystko jest już dobrze. - Widać było, że Fabianowi ciężko utrzymać oczy otwarte. Widocznie podali mu leki przeciwbólowe, które powodowały senność.<br />
-Nie masz co robić? Musisz mnie tak straszyć na stare lata? - W jej oczach widoczna była ulga. <br />
Widząc relacje matki z synem czułam się jak piąte koło u wozu.<br />
-To ja nie będę wam przeszkadzać. - Uśmiechnęłam się i chciałam wstać, lecz Fabian nie puszczał mojej dłoni.<br />
-Nie przeszkadzasz.<br />
-Synku, Nina ma rację Powinna już iść. - Wtrąciła mama Ruttera.<br />
-Tak będzie lepiej. - Z moich ust nie schodził uśmiech mimo, że jej słowa mnie zabolały. - Widzimy się jutro. - Delikatnie pocałowałam Fabiana w usta. Jego wzrok był pełny... sama nie wiem czego. Przeprosin, troski, miłości, bólu... Nie byłam w stanie określić.<br />
Ruszyłam w kierunku drzwi, a do moich uszu dobiegł szept kobiety.<br />
-Fabian, policja powiedziała mi, że to przez nią zostałeś ranny. - Wyszłam z sali, lecz nie oddalałam się od drzwi. - Nie powinieneś...<br />
-Mamo, nie.<br />
-Fabian ona nie jest dla ciebie odpowiednia.<br />
-Kiedyś sama mówiłaś, że ta kobieta to ideał. Dlaczego teraz uważasz inaczej? - Czułam się okropnie podsłuchując ich rozmowę, jednak ciekawość zwyciężyła. Niestety każde słowo Marthy bolało coraz bardziej.<br />
-Bo prawie przez nią zginąłeś. - Nie mogłam słuchać tego dalej. Ruszyłam przed siebie wychodząc ze szpitala.<br />
---------------------------------------------------------------------------------------<br />
Przepraszam was za brak gifów, ale nie mogłam znaleźć czegoś odpowiedniego.<br />
Zdaję sobie sprawę, że ten rozdział jest dość krótki, ale muszę zakończyć go w takim momencie bo mam plany do następnego rozdziału.<br />
<br />
Miłego :)<br />
Karen Karenhttp://www.blogger.com/profile/05493382677884467973noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4928539775249457494.post-62390315546803834202017-01-06T14:50:00.001+01:002017-01-06T15:06:28.264+01:00[84] "Zbyt wiele jak na jeden dzień."<a href="http://listenonrepeat.com/watch/?v=OMECXELRxZQ#Light_A_Fire_-_Rachel_Taylor_-_Lyrics" target="_blank">MUZYKA</a><br />
<i>~ Nina~</i><br />
Miałam wrażenie, że Fabian leżał w moich ramionach dobre kilka godzin zanim przyjechała karetka.<br />
Sanitariusze szybko zajęli się Rutterem. Jechałam z nim w karetce i obserwowałam jak lekarze starają się uratować jego życie.<br />
W szpitalu od razu zabrali go na salę operacyjną. Ja usiadłam na krześle przed salą, zakryłam twarz dłońmi i zaczęłam płakać. Czułam się beznadziejnie. Gdzieś wewnątrz mnie coś mi mówiło, że to moja wina. Przecież to mnie Trevor chciał. Gdybym z nim poszła od razu, do niczego by nie doszło. Fabian nie może teraz odejść. Lekarze muszą zrobić wszystko, by żył.<br />
Wtedy zorientowałam się, że rękawy mojego płaszcza są całe w zaschniętej krwi. Z kieszeni wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Brie,<br />
-Słucham. - Usłyszałam głos dziewczyny.<br />
-Brie... Dasz radę przyjechać do szpitala? - Starałam się nie płakać, lecz nie najlepiej mi to wychodziło.<br />
-Nino, czy ty płaczesz? Co się stało? Dlaczego mam przyjechać do szpitala?<br />
-Fabian został postrzelony. - Zasłoniłam usta dłonią uciszając wydobywający się z moich ust jęk bólu. Nie byłam zraniona fizycznie. To moje serce cierpiało.<br />
-Przyjadę jak najszybciej tylko mogę.<br />
-Brie mogłabyś mi przywieść jakieś ubranie? To co mam na sobie jest całe... - Nie byłam w stanie dokończyć zdania.<br />
-Jasne. Trzymaj się. Zaraz przyjadę.<br />
<br />
Gdy ujrzałam Brie i Dilera idących w moim kierunku, w pewnym stopniu zrobiło mi się lżej. <br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDDy-_4P2gIeAALlJRa4yRrLfmA2gs_H_9R0yG96PKCswlKfhMjfEJW3Db1Z39lw4X3ps60NeSCwiEwl9nj1FW2Z2wyU36iB0FSWA4Fb_9Sex63p8_CEP2JmYB_qpQNpKEcSpcUmIM9vg/s1600/tumblr_lzwteaBg0Q1r4kfic.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDDy-_4P2gIeAALlJRa4yRrLfmA2gs_H_9R0yG96PKCswlKfhMjfEJW3Db1Z39lw4X3ps60NeSCwiEwl9nj1FW2Z2wyU36iB0FSWA4Fb_9Sex63p8_CEP2JmYB_qpQNpKEcSpcUmIM9vg/s320/tumblr_lzwteaBg0Q1r4kfic.gif" width="320" /></a></div>
Wstałam z krzesła i jedno spojrzenie w kierunku sali operacyjnej wystarczyło, by z moich oczu znów popłynęły łzy.<br />
-Hej, mała. - Powiedział Diler i objął mnie. - Cii. Wszystko będzie dobrze.<br />
Po kilkunastu sekundach odsunęłam się od Dilera. Usiedliśmy na krzesłach, a Brie objęła mnie ramieniem.<br />
-Wyjdzie z tego. - Powiedziała blondynka. Zauważyłam jak oboje spoglądają na moje dłonie i ramiona.<br />
-Chodź, przebierzesz się. - Powiedziała, przyciszonym głosem, Johnson. Ścierając łzy z policzków ruszyłam za nią.<br />
<br />
Gdy byłyśmy w łazience weszłam do jednej z kabin i zaczęłam się przebierać.<br />
-Zaraz wrócę. Przebierz się, a ja będę za minutę. - Powiedziała Brie. Usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi i byłam pewna, że jestem sama.<br />
Mój płaszcz nadawał się do wyrzucenia, a co do sukienki... Nie jestem pewna czy będzie się nadawać do kolejnego użytku.<br />
Wyszłam z kabiny i od razu ujrzałam odbicie w lustrze słabej i wystraszonej kobiety. Do tego miałam czerwone i podpuchnięte oczy, pod którymi był widoczny lekko rozmazany makijaż.<br />
Brie już czekała i obserwowała mnie uważnie, gdy sięgnęłam po ręcznik papierowy i zamoczyłam go w ciepłej wodzie. Zaczęłam ścierać makijaż i widziałam jak moje dłonie drżą. Ciągle widziałam na nich krew mimo, że były czyste. Oparłam się o umywalkę i spuściłam wzrok nie mogąc znieść swojego widoku. Przecież gdybym nie uciekła Trevor skupiłby spoją uwagę na mnie. Wtedy Fabianowi nic by się nie stało. Dlaczego ten policjant za nami nie poszedł? Przecież taka była umowa...<br />
Po moich policzkach płynęły kolejne łzy. Blondynka od razu znalazła się przy mnie i podała mi jakąś tabletkę.<br />
-Weź to. Poprosiłam pielęgniarkę, aby podała mi jakiś lek uspokajający dla ciebie. - Bez namysłu wzięłam tabletkę do ust i połknęłam ją bez wody<br />
<br />
Gdy wyglądałam już w miarę normalnie, wróciłyśmy na korytarz. Przed salą operacyjną ciągle siedział Diler, lecz miał towarzystwo. Przed nim stała policja i w milczeniu obserwowali korytarz. Gdy mnie zauważyli ruszyli w moim kierunku.<br />
-Pani Martin? - Spytał jeden z mężczyzn.<br />
-Tak. O co chodzi?<br />
-Chcieliśmy Panią poinformować o zmianach związanych z ochroną. Bardzo nam przykro z powodu Pana Ruttera. Policjant, który wtedy był na straży został zabity. - Wciągnęłam gwałtownie powietrze. Ktoś zabił uzbrojonego policjanta... - Przypuszczamy, że mógł to być Trevor. Jeden z sąsiadów widział mężczyznę kręcącego się po okolicy pasującego do jego rysopisu. W związku z zaistniałą sytuacją podwajamy ochronę Pani i Pani córki. - Policjant opowiadał dalej zdając mi chyba raport z ich wszystkich poczynań. Jednak dla mnie to chyba było już zbyt wiele. Fabian walczący o życie na sali operacyjnej, podwojona ochrona, zabicie tamtego policjanta.... Zbyt wiele jak na jeden dzień. Do tego czułam się osłabiona i leki uspokajające działały coraz mocniej. Nie czułam zupełnie nic i chciało mi się spać. Mój umysł był lekko otumaniony. Nie wszystkie informacje w pełni do mnie docierały.<br />
<br />
Czekałam i czekałam, lecz z sali ciągle nikt nie wychodził. Patrzyłam na swoje dłonie, a palcem wskazującym dotykałam pierścionka. Był delikatny i skromny, ale był przepiękny. Dzisiejszy dzień byłby najlepszym dniem w moim życiu, gdyby nie pojawił się Trevor. Dlaczego nie możemy cieszyć się każdym dniem i żyć w spokoju? Dlaczego wszystko zawsze musi się popsuć?<br />
W moich oczach zaczęły zbierać się kolejne łzy, które po chwili swobodnie płynęły po moich policzkach. Brie widząc to, bez słowa przysunęła się do mnie i objęła mnie ramieniem.<br />
<br />
Nie wiem ile czasu minęło od zniknięcia policjantów i pojawienia się lekarza. Od razu oprzytomniałam i ruszyłam w jego kierunku.<br />
-Doktorze co z Fabianem?<br />
-Operacja przebiegła pomyślnie. Mieliśmy problem z wyjęciem kuli, która na szczęście nie uszkodziła narządów wewnętrznych. Pan Rutter powinien szybko wrócić do zdrowia. - Słysząc te słowa, wielki kamień spadł mi z serca. Od razu zapomniałam o wcześniejszych wydarzeniach, a moje serce wypełniła radość.<br />
<br />
Po kolejnej godzinie Fabian leżał w normalnej sali. Urządzenie monitorujące prace jego serca pikało spokojnie. Brunet ciągle był pod działaniem narkozy, więc wciąż spał. Widząc go żywego uspokoiłam się całkowicie przez co zaczęło dopadać mnie zmęczenie. Diler wrócił do domu, by odebrać od mamy Fabiana Beth. Namawiał mnie bym wróciła z nim i odpoczęła, ale nie miałam najmniejszej ochoty się stąd ruszać. Dziś prawie straciłam miłość swego życia. Muszę być w 100 % pewna, że wszystko będzie dobrze.<br />
<br />
Fabian ciągle nie obudził się po narkozie. Dochodziła 2 w nocy, więc żeby trochę się obudzić ruszyłam w kierunku automatu.<br />
Wybrałam odpowiednią kawę, wrzuciłam monety i czekałam na napój. Gdy maszyna wydawała dźwięk parzenia kawy, za sobą usłyszałam czyjeś kroki. Odwróciłam się chcąc sprawdzić kto to. Moim oczom ukazał się Trevor. Jak udało mu się tutaj wejść? Przecież godziny odwiedzin już dawno się skończyły, pielęgniarki nie wpuszczały na oddział nikogo.<br />
-Hej śliczna. - Powiedział Hill stojąc metr przede mną. - Stęskniłaś się za mną? - Stałam jak sparaliżowana. Nie wiedziałam co mam zrobić czy powiedzieć.<br />
-A jak tam twój kochaś? Kopnął już w kalendarz? - Trevor stał tak blisko mnie, że jego szept słyszałam doskonale. - Pewnie strasznie za nim tęsknisz. - Dotknął mojego policzka. Wzdrygnęłam się. Jego dłoń była zimna i szorstka.<br />
Gdy miałam zwiększyć dystans między nami, moim oczom ukazał się policjant. Z bronią w pogotowiu zaczął zbliżać się w naszym kierunku.<br />
-Pewnie w tej twojej ślicznej główce krąży pytanie co ja takiego tutaj robię. - Znów skupiłam się na Trevorze starając się opanował emocje. To nasza szansa na złapanie go. Drugiej już może nie być.<br />
-Niestety nadszedł już czas na ciebie. - Jego jedna ręka ciągle znajdowała się na moim policzku. Drugą sięgnął za kurtkę. Moim oczom ukazał się nóż.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitYPMv0dt6zzMDmHcrzgzMIi6ZSLNmsY1wl7xXEgJNhxPZhEQ5ipcnjGv6fJYGOGL8Fpw1-Qh_XSg3LaLGY8je2pldCwhe1WXVBseefFDN1dBfb1ObU4mkM9-XgKAEwGkO6cdAHmiBNto/s1600/8f3c3d3a001ad2dd4fae4312.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitYPMv0dt6zzMDmHcrzgzMIi6ZSLNmsY1wl7xXEgJNhxPZhEQ5ipcnjGv6fJYGOGL8Fpw1-Qh_XSg3LaLGY8je2pldCwhe1WXVBseefFDN1dBfb1ObU4mkM9-XgKAEwGkO6cdAHmiBNto/s320/8f3c3d3a001ad2dd4fae4312.gif" width="320" /></a></div>
Otworzyłam usta chcąc coś powiedzieć, dać znać policjantowi by się pośpieszył. Jednak wtedy Trevor zareagował. W mgnieniu oka znalazł się za mną, dłonią zasłonił mi usta i szeptał do ucha.<br />
-Ciiii. Tutaj musimy być dyskretni, więc ani piśnij. - Trzymał mnie mocno, bardzo blisko siebie. Ledwo oddychałam. Patrzyłam na długi i pusty korytarz. Gdzie ten policjant? Przecież przed chwilą tu był. Czyli muszę sobie radzić sama? Nie mogę tak po prostu się poddać. Nie mogę zostawić Bethany.<br />
Wykorzystując cenne sekundy wbiłam swój łokieć w brzuch Hilla jak najmocniej tylko mogłam. Zasyczał w odpowiedzi. Mój uczynek nie zbyt mi pomógł. Mężczyzna szybko doszedł do siebie. Złapał moje dłonie i jedną ręką trzymał je za moimi plecami. Szarpałam się, lecz nie miałam możliwości oswobodzenia się. Leki uspakajające ciągle działały, a po tak ciężkim dniu szybko traciłam siły.<br />
-Chciałem to zrobić szybko, byś nie cierpiała, lecz zmieniłem zdanie. Będziesz bardzo... - Trevor zamilkł, gdy zostaliśmy szarpnięci do tyłu. Upadliśmy, a jego uścisk zelżał. Udało mi się oswobodzić. Odsunęłam się od niego i oparłam o ścianę. Oddychałam szybko, oczy miałam zamknięte. Serce biło mi tak mocno, że czułam je aż w gardle.<br />
Słyszałam czyjeś głosy, uderzające buty o podłogę. Powoli uniosłam powieki obserwując co się dzieje. Mężczyźni w czarnych strojach z bronią w ręku zaczęli przybiegać otaczając mnie i Hilla. Pusty korytarz zapełnił się ludźmi.<br />
Wszystko trwało bardzo szybko. W jednej sekundzie Trevor groził mi, a w drugiej leżał na ziemi obezwładniony przez policję.<br />
---------------------------------------------------------------------------------------<br />
<div style="text-align: center;">
Jejku dawno mnie tutaj nie było za co bardzo przepraszam. Mam nadzieję, że ktoś jeszcze został.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Jednak ta chwilowa przerwa była mi potrzebna. Dawno nie pisałam rozdziału z taką przyjemnością jaką sprawił mi ten. Oby ten chwilowy przypływ weny nie odszedł zbyt szybko. </div>
<div style="text-align: center;">
Prawie dwa miesiące bez rozdziału....Tym razem postaram się dodać coś wcześniej. </div>
<br />
Wasza Karen<br />
<br />Karenhttp://www.blogger.com/profile/05493382677884467973noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4928539775249457494.post-33263546676729023292016-12-24T22:35:00.001+01:002016-12-24T22:35:15.850+01:00Merry Christmas Everyone ^^<div style="text-align: center;">
Kochani z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzę Wam wszystkiego co najlepsze. Dużo zdrowia i pieniędzy, świąt spędzonych z rodziną, dużej ilości śniegu. Byście na co dzień byli pełni radości i by z Waszej twarzy nigdy nie schodził uśmiech. Szalonego i udanego sylwestra no i odpoczynku :)</div>
<div style="text-align: center;">
Oczywiście nie może w Waszym domach zabraknąć Kevina ^^<br />
</div>
<div style="text-align: center;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhquXflBHl26TXum3giFa5J-_9E5EWisQHjuNupOY490icsZbXUoFHW5k8f5tTKkOqXG31osbenoxmS-G1WX1Q52NjwCpbQU388LpvCALQO_yMKw9CH_zAbmt9Yo0tXIqgLAl0U67tJ8-g/s1600/tumblr_m2vfw9j3XK1qgcra2o1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="177" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhquXflBHl26TXum3giFa5J-_9E5EWisQHjuNupOY490icsZbXUoFHW5k8f5tTKkOqXG31osbenoxmS-G1WX1Q52NjwCpbQU388LpvCALQO_yMKw9CH_zAbmt9Yo0tXIqgLAl0U67tJ8-g/s320/tumblr_m2vfw9j3XK1qgcra2o1_500.gif" width="320" /></a></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<br />
<br />
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br />
<div style="text-align: left;">
Trzymajcie się ciepło :*</div>
<div style="text-align: left;">
Karen </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Ps. Nie martwcie się, nie zapomniałam o Was. Rozdziały będą się pojawiać aż do końca opowiadania po prostu potrzebuję więcej czasu na ich napisanie. Ostatnio strasznie ciężko jest mi napisać cokolwiek dlatego to wszystko tak długo trwa...</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
Karenhttp://www.blogger.com/profile/05493382677884467973noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4928539775249457494.post-31902169472078767682016-11-27T18:40:00.000+01:002016-11-27T18:40:33.950+01:00Projekt Zaczytaj Się<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVc2TKAj63p-vK1-if6tkjSDJJR6okerL3LafHmV9NNK04I3u_PQPNDvGHkb708W4TIeOntgun5gU6ikfypA89IVwEhtF3nCennBuEdVPF8QU5IqFACkilLT3YWax_iaOGJhp5HrDea6c/s1600/Logo+zaczytaj+sie.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="308" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVc2TKAj63p-vK1-if6tkjSDJJR6okerL3LafHmV9NNK04I3u_PQPNDvGHkb708W4TIeOntgun5gU6ikfypA89IVwEhtF3nCennBuEdVPF8QU5IqFACkilLT3YWax_iaOGJhp5HrDea6c/s320/Logo+zaczytaj+sie.jpg" width="320" /></a></div>
Hej kochani :)<br />
Dziś niestety przybywam do was bez rozdziału, ale za to mam dla was parę informacji na temat pewnego nowego projektu, który mnie zainteresował.<br />
<i>Zaczytaj Się</i> jest skierowany do osób, które nie czytają. Nie wiem czy wiedzieliście, ale w Polsce spora część ludzi nie czyta... czegokolwiek. W ich domach także nie ma ani jednej książki!<br />
Gdy przeczytałam te dane byłam w szoku. Na szczęście dziewczyny postanowiły zająć się tym problemem. Przedstawiły mi swój plan działania i zdecydowanie jestem na tak. Przecież ja jestem książkoholikiem, nie mogę myśleć inaczej :D <br />
Na <a href="https://www.facebook.com/zaczytajsie123/?ref=aymt_homepage_panel" target="_blank">stronie na fb</a> publikują wiele ciekawostek i informacji związanych z czytaniem. W ten sposób chcą pokazać pozytywne aspekty książek.<br />
Dodatkowo mogę wam zdradzić, że będzie organizowana pewna akcja na facebooku. Niestety nic więcej nie wiem :( Aby znać szczegóły bądźcie na bieżąco z dodawanymi postami na stronach projektu.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
Niech świat wie, że Polska czyta!</div>
Karenhttp://www.blogger.com/profile/05493382677884467973noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4928539775249457494.post-20250698558320622462016-11-19T19:19:00.003+01:002016-11-19T19:19:35.002+01:00[83] "Dla mnie odpowiedź jest prosta."<i>~Nina~</i><br />
Kolejny raz wracam z komisariatu totalnie zmęczona. Ledwo otwieram drzwi, a do moich uszu dociera radosny głos Beth.<br />
-Mama! - Jak zwykle biednie w moim kierunku i obejmuje mnie w pasie.<br />
-Hej skarbie. - Całuje ją w główkę i powoli zdejmuję mokry płaszcz. Jesień w Londynie jest piękna, a zarazem okropna. Nie ma dnia, by nie padało. Dziś zapowiadało się tak pięknie, więc nie byłam przygotowana na nagłą pompę z nieba.<br />
-Bethy bo za chwilę będziesz cała mokra. - Powiedział Fabian schodząc po schodach. Podszedł do mnie i delikatnie pocałował mnie w usta. - Biegnij mamie po jakiś ręcznik i koc, bo jeszcze nam się przeziębi. - Zwrócił się do małej, na co przytaknęła i pobiegła do łazienki. - A ty idź się przebierz. Za ten czas zrobię ci ciepłej herbaty. - Uśmiechnęłam się na jego słowa i ruszyłam do swojego pokoju.<br />
<br />
Gdy zeszłam na dół na sofie leżały ciepły koc i ręcznik. Usiadłam, okryłam się kocem, a włosy zaczęłam wycierać ręcznikiem.<br />
-I co? - Spytał Fabian podając mi kubek herbaty. Dopiero, gdy chwyciłam naczynie zdałam sobie sprawę, że moje palce są lodowate. Kubek lekko parzył moje dłonie, ale było to tak przyjemne uczucie, że nie odstawiłam go. <br />
-I nic. Kolejne okazanie, które było nic nie warte. Dałam im wyraźny opis Trevora i mają na prawdę dobry rysopis, a ci goście nawet nie byli do niego podobni. Nie wiem dlaczego wzywają mnie za każdym razem nawet gdy chodzi o najmniejszą drobnostkę.<br />
-Wzięli tą sprawę na poważnie.<br />
-Ja to rozumiem, ale prawie przez cały czas siedzę na komisariacie. Do tego ten radiowóz policyjny ciągle stojący na naszym podjeździe. Znów jestem obserwowana i chroniona, a po Hillu kolejny raz nie ma ani śladu.<br />
-Spokojnie, dorwią go. - Jego ciepłe dłonie dotknęły moich ramion. Rutter delikatnie zaczął masować moje spięte mięśnie. Zamknęłam oczy starając się rozluźnić, jednak pytania ciągle pojawiały się w mojej głowie. Czy Fabian nie był zaskoczony, że nawiązuje do programu ochrony świadków? Czy przez ten cały czas nic nie podejrzewał?<br />
-Mamusiuuuu? Porysuuujesz zeee mnooom? - Spytała Beth wbiegając do salonu z kilkoma kartkami w jednej rączce i kredkami w drugiej.<br />
-Jasne. - Uśmiechnęłam się do niej. Odsunęłam koc od siebie, by mogła wygodnie usiąść obok mnie, a po chwili przykryłam nim nas obie.<br />
<br />
Wieczorem, po rozgrzewającym prysznicu, stałam przed lustrem, w podkoszulku i szortach, i wycierałam włosy. Po chwili,Fabian wyszedł z łazienki, podszedł do mnie i objął mnie od tyłu. Miał na sobie tylko spodnie dresowe.<br />
-Nino, chciałbym z tobą o czymś porozmawiać. - Położyłam swoje dłonie na jego i oparłam się o jego klatkę piersiową. Tak dobrze znów było znaleźć się w jego ramionach i czuć ciepło jego ciała.<br />
-O czym? - Patrzyłam w jego brązowe oczy odbijające się w lustrze.<br />
-O nas. - Jego mina była poważna. Odwróciłam się do niego twarzą. Przez cały czas trzymał swoje dłonie w moich. - Wiem, że to dla ciebie ciężkie chwile i pewnie ciągle zastanawiasz się co tak naprawdę do mnie czujesz. Chciałbym tylko wiedzieć jedno. - Dotknął delikatnie mojego policzka.<br />
- Czy mam u ciebie w ogóle jakieś szanse?<br />
-Tym się martwisz? Dla mnie odpowiedź jest prosta. - Odpowiedziałam uśmiechając się delikatnie. <br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisbN5pcIVm4eYGYs_-_xkoDlYI_eWeg3NJpmjXA6yYZGVr3dhSLeep35AvCJ2TtEKiHnF1pm4qRdm09QrvMgsSjtyEdhccguPpj3ua4cLzaIEpGS9lZDIrTvdB3yuF1rhxi1Z8v-dmzqA/s1600/4877233e0006d4ce53c3c9a4.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="159" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisbN5pcIVm4eYGYs_-_xkoDlYI_eWeg3NJpmjXA6yYZGVr3dhSLeep35AvCJ2TtEKiHnF1pm4qRdm09QrvMgsSjtyEdhccguPpj3ua4cLzaIEpGS9lZDIrTvdB3yuF1rhxi1Z8v-dmzqA/s320/4877233e0006d4ce53c3c9a4.gif" width="320" /></a></div>
Nasze nosy stykały się, czułam jego oddech na twarzy i byłam pewna odpowiedzi. - Nie mam już żadnych wątpliwości. - Nie czekając na jego reakcję pocałowałam go. Nie musiałam długo czekać, by jego zdziwienie minęło. Pocałunek był powolny, ale pełen uczuć. Jego dłoń błądziła po moich plecach. Rutter powoli zaczął podnosić mój podkoszulek, a po chwili byłam tylko w bieliźnie<br />
Kilka minut później cieszyliśmy się sobą i nic więcej się nie liczyło.<br />
<br />
Tydzień później Fabian spytał mnie czy chcę iść z nim na kolację. Zgodziłam się. Nawet gdybym nie chciała, poszłabym. Rutter zarezerwował już miejsce, jego mama obiecała że zajmie się Bethany i stosował argumenty, że odpocznę, spędzimy trochę czasu razem, zjem coś innego jak jego okropne dania (które są przepyszne), i tym podobne, więc nie miałam wyjścia. Wszystko bardzo dobrze przemyślał i zaplanował. Zgodziłam się i teraz szykuję się do wyjścia.<br />
Gotowa, zeszłam na dół, gdzie czekał już na mnie Fabian z moim płaszczem w dłoniach. Pomógł mi go ubrać.<br />
-Bathany! Czas iść! - Zawołałam małą. Sama ubrała kurtkę, przy butach troszkę jej pomogłam i wyszliśmy. Zaprowadziliśmy Beth do mamy Fabiana i ruszyliśmy w kierunku restauracji.<br />
-Może jednak wezwiemy taksówkę? - Spytał Rutter.<br />
-Daj spokój. To przecież nie jest daleko. Odrobina tlenu ci nie zaszkodzi. - Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek.<br />
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=4CkwtG9Sj3k" target="_blank">MUZYKA</a><br />
Nie przeszliśmy 100 metrów, gdy usłyszałam klaskanie za nami. Zanim się odwróciłam, wiedziałam kogo ujrzę. Po prostu to czułam.<br />
-Jak wy pięknie razem wyglądacie. - Powiedział Trevor. Fabian od razu stanął przede mną, jednocześnie mnie zasłaniając. - Aż miło jest na was popatrzeć.<br />
-Czego znów chcesz? - Warknął Fabian.<br />
-Tego co zawsze. Jej. - Uniósł dłoń i pistoletem, który trzymał w ręce, wskazał na mnie. - Robiłem wszystko, by cię odzyskać, a ty zawsze wybierałaś tego śmiecia. - Zwrócił się w moim kierunku. - Obserwowałem ciebie i tą małą kiedy tylko mogłem. Spodobała mi się taka rodzinka, więc pomyślałem, że warto spróbować jeszcze raz. - Zamilkł na parę sekund uważnie mi się przyglądając. - Nino wróć do mnie. Przy mnie będziesz czuła się dwa razy lepiej. Weź ze sobą tego małego aniołka. Będziemy szczęśliwi tak jak zawsze chciałem.<br />
-Trevor już dawno zniszczyłeś to szczęście, o którym mówisz. Nigdy do ciebie nie wrócę, zrozum to.<br />
-Nie chcesz iść dobrowolnie? W porządku. Pójdziesz siłą. - Hill ruszył w naszym kierunku.<br />
-Uciekaj. - Szepnął Fabian. - Zatrzymam go.<br />
-Nie....<br />
-Nina... - Fabian ruszył na przód.<br />
-Nie powstrzymasz mnie psie! - Krzyknął Trevor, biorąc zamach pięścią.<br />
-Jeszcze się przekonamy. - Rutter zrobił unik, a po kilku sekundach uderzył przeciwnika w brzuch. Blondyn skulił się z bólu.<br />
Zaczęłam się cofać. Nie miałam zamiaru uciekać, lecz chciałam ukryć się przed wzrokiem Trevora. Weszłam do najbliższego sklepu i poprosiłam ekspedientkę, by zadzwoniła po policję. Ja natomiast stałam przy drzwiach i obserwowałam całe zdarzenie. Trevor nie poddawał się. Próbował dostać się do mnie lecz Fabian skutecznie mu to uniemożliwiał.<br />
-Nie rozumiesz? Ona cię nie chce! - Hill oberwał kolejny raz. Uważnie obserwowałam jego dłonie, lecz nie dostrzegłam broni, którą wcześniej trzymał. Gdzie ona się podziała? - Za to co jej zrobiłeś powinieneś smażyć się w piekle. - Warknął brunet. Przez chwilę Trevor stał tyłem.<br />
Zaczęłam się dziwnie denerwować. Coś było nie tak. Wyszłam ze sklepu. Stałam kilka metrów za Fabianem.<br />
Gdy Trevor się odwrócił ujrzałam jak z jego nosa ciekła krew. Od razu odwróciłam wzrok starając się zachować spokój.<br />
-W porządku. Wszystko jest już dla mnie jasne. - Powiedział Hill. - Skoro ja nie mogę jej mieć, nikt nie będzie miał. - Uniósł dłoń z pistoletem. Musiał go mieć schowanego gdzieś w kurtce. - Odsuń się Rutter. Na ciebie przyjdzie jeszcze pora.<br />
-Najpierw musisz zabić mnie, by dostać się do niej.<br />
-Skoro tak wolisz. - Usłyszałam strzał. Nie wiedziałam co się stało. Moja pierwsza myśl, to że strzelił do mnie, lecz nie czułam bólu.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiR0HRFneOgHi8xI8uXOeJHvBLF_whjT6hdePeA-fI_U1vkQrYijwXkawK85YKxZOo1kAJkkf6Uc7rVcinNEYGa6hg1gzlD7P0tRgm49Orq9i8jqjD9ranNJuyMfRGnAnK3hVziT6TaucE/s1600/tumblr_n2r607FZ8m1sg6ot0o2_r1_250.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiR0HRFneOgHi8xI8uXOeJHvBLF_whjT6hdePeA-fI_U1vkQrYijwXkawK85YKxZOo1kAJkkf6Uc7rVcinNEYGa6hg1gzlD7P0tRgm49Orq9i8jqjD9ranNJuyMfRGnAnK3hVziT6TaucE/s1600/tumblr_n2r607FZ8m1sg6ot0o2_r1_250.gif" /></a></div>
Wtedy Fabian odwrócił się w moją stronę. Mój wzrok od razu skierował się na jego brzuch. Rutter spojrzał w dół i przesunął kurtkę na bok ukazując czerwoną plamę na koszuli.<br />
-Nie! - Gdy ujrzałam jego upadające ciało podbiegłam do niego, starając się jakoś zamortyzować upadek.<br />
Jego głowa leżała na moich kolanach, a ja próbowałam nie płakać. Łzy jednak same cisnęły mi się do oczu.<br />
Podniosłam wzrok. Trevora nigdzie nie było, a w oddali widać było światła policyjne.<br />
-Trzymaj się. Obiecałeś mi, że już nas nie zostawisz, więc ani się waż odchodzić. - Powiedziałam uciskając ranę.<br />
-Pamiętasz. - Powiedział słabym głosem Fabian.<br />
-Pamiętam już wszystko. Przepraszam, że nie powiedziałam ci wcześniej. Ja...<br />
-Cii. Nic się nie stało. - Uśmiechnął się, zamykając przy tym oczy. - Ważne, że już pamiętasz. - Jego oczy ciągle pozostały zamknięte.<br />
-Hej. Spójrz na mnie. Nie poddawaj się. - Otworzył oczy, a jego dłoń dotknęła mojego policzka ścierając łzy. Z jego ust wydobył się syk bólu. - Lepiej się nie ruszaj. - Kolejny raz podniosłam wzrok. Policjanci krążyli wokół. - Karetka zaraz przyjedzie.<br />
-Zanim.... Muszę znać odpowiedź. - Zamilkł na chwilę. - Sięgnij do kieszeni kurtki. - Spełniłam jego prośbę starając się ciągle uciskać ranę, by powstrzymać w jakimś stopniu krwawienie. Moja dłoń natknęła się na małe pudełeczko. Wyjęłam je i wiedziałam co jest w środku.<br />
-Nie... Fabian nie teraz. Zrobisz to, gdy dojdziesz do siebie.<br />
-Miałem... zrobić to na kolacji... - Widać było, że mówienie sprawia mu ból. Jego oczy coraz dłużej pozostawały zamknięte. - Będziesz mieć.... pamiątkę po mnie.<br />
-Nawet tak nie mów. - Przestałam się kontrolować. Zaczęłam płakać.<br />
-Proszę... - Szepnął. - Nino, czy...<br />
-Oczywiście, że tak. - Zakładając pierścionek na palec szlochałam. Jego biały i błyszczący kamień od razu stał się czerwony od krwi. Gdzie jest ta cholerna karetka! - Teraz tym bardziej nie możesz mnie zostawić. - Fabian zamknął oczy. Oparłam czoło na jego czole, płacząc i ciągle do niego mówiąc. Miałam nadzieję, że jeszcze otworzy oczy. <br />
Przez cały ten czas przyciskałam dłonie do rany. Ciepła krew przeciekała przez moje palce, a wraz z nią życie Fabiana...<br />
-----------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
Strasznie was przepraszam, że dodaje rozdziały jak dodaję. Ostatnio nie mam weny, dodatkowo mam jakąś totalną blokadę i nie chcę się zmuszać do pisania. ;( Najprawdopodobniej rozdziały będą tak dodawane już do końca. Karenhttp://www.blogger.com/profile/05493382677884467973noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4928539775249457494.post-43368894944143284242016-10-23T18:35:00.001+02:002016-10-23T18:35:04.967+02:00[82] "Policja była tutaj kilkakrotnie."<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<i>~Diler~</i><br />
Rozmawiałem z Lucasem, gdy Nina poszła spotkać się z Davidem. Po kilku minutach podszedłem do okna, by pooglądać miasto z wypasionego wieżowca. Sądziłem, że będzie wyglądać jakoś inaczej. Nie. Wygląda zupełnie tak samo.<br />
Jednak moją uwagę przykuła Nina szybko wychodząca z budynku i Trevor stojący oparty o samochód. Po krótkiej wymianie słów złapał ją za ramię.<br />
-Lucas zbieraj się. Nina ma kłopoty. - Powiedziałem będąc już w drzwiach. Śmiało mogę powiedzieć, że jeszcze chyba nigdy tak szybko nie biegłem. Za sobą słyszałem stukot butów blondyna.<br />
Wybiegłem na zewnątrz.<br />
-Zostaw ją! - Krzyknąłem, gdy zobaczyłem w jaki sposób Trevor trzyma Ninę. Przystanąłem na chwilę łapiąc oddech tak szybko jak mogłem. Nie miałem bladego pojęcia co może nastąpić później.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxCTMFmlkzmz85V4xuT6ACJAYXyP0ulvYztMvD4lUZRf271ZyNdKJc0mXVVimb1kkv1yzRHxcrtnZWnKorTr88Uu0iXqDkUkTqqxMGR5o5xcvhHa5MB1AAs3AQr3TIAeErRkMAuKrNFwQ/s1600/tumblr_lm2sl7I2lT1qh91jxo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="153" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxCTMFmlkzmz85V4xuT6ACJAYXyP0ulvYztMvD4lUZRf271ZyNdKJc0mXVVimb1kkv1yzRHxcrtnZWnKorTr88Uu0iXqDkUkTqqxMGR5o5xcvhHa5MB1AAs3AQr3TIAeErRkMAuKrNFwQ/s320/tumblr_lm2sl7I2lT1qh91jxo1_500.gif" width="320" /></a></div>
Hill popchnął brunetkę przez co ta upadłą tracąc przytomność. Zamarłem na kilka sekund. Jednak szybko oprzytomniałem, ponieważ Trevor ruszył do ucieczki.<br />
-Lucas zajmij się Niną. - Powiedziałem ruszając za uciekinierem.<br />
Trevor był szybki, ale z każdą miniętą przecznicą zacząłem go doganiać. W pewnym momencie gwałtownie skręcił w lewo wbiegając na ulicę. Dźwięk klaksonów i pisk hamujących samochodów rozległ się na ulicy. Hilla to nie zniechęcało. Biegł dalej nie zwracając na nic uwagi.<br />
Po kilku sekundach sytuacja na drodze uspokoiła się, więc ruszyłem za nim. Znikł z mojego pola widzenia, gdy wbiegł w zebrany tłum. Wypatrywałem go przez kilka minut, lecz niczego nie ujrzałem.<br />
Zmęczony i zasapany ruszyłem drogą powrotną, by dowiedzieć się co z Niną.<br />
<br />
Gdy dotarłem na miejsce moim oczom ukazały się światła karetki i policji. Lucas rozmawiał z jednym z policjantów, podczas gdy Nina leżała w karetce.<br />
-I co z nią? - Spytałem jednego z sanitariuszy.<br />
-Przepraszam, ale nie udzielamy informacji osobom trzecim.<br />
-Spokojnie, on był tutaj gdy to się wydarzyło. - Powiedział Lucas podchodząc do nas.<br />
-Pacjentka jest nieprzytomna i nie ma obrażeń zewnętrznych. Więcej informacji będzie mógł Panom udzielić lekarz po sprawdzeniu stanu pacjentki. Teraz przepraszam, ale musimy już jechać.<br />
-Oczywiście. Pojadę za karetką. - Powiedziałem ruszając w kierunku samochodu. - Jedziesz? - Spytałem Lucasa.<br />
-Nie mogę teraz. Gdy będziesz coś wiedział dał mi znać. A co z Trevorem?<br />
-Uciekł mi. Wbiegł na ulicę, a później zmieszał się z ludźmi. Cwany jest i wie jak się ukryć.<br />
-Powiedziałem o nim policji. Mówili, że szukają go od dłuższego czasu i że jest duże prawdopodobieństwo, że szybko go złapią. Zgłaszaliście coś im?<br />
-Z tego co mi wiadomo to nie. Chyba, że Fabian im coś mówił. - Spojrzałem na ruszającą karetkę.<br />
- Dobra, gdy będę coś wiedział dam ci znać. - Wsiadłem do samochodu i ruszyłem.<br />
<br />
W szpitalu Ninę zabrali do jakiejś sali i oczywiście zabronili do niej wchodzić, więc siedziałem na korytarzu i czekałem.<br />
Wyjąłem telefon z kieszeni w celu zadzwonienia do Fabiana, lecz ten jak na zawołanie szedł w moim kierunku.<br />
-Co z Niną? - Spytał, stając obok mnie.<br />
-Trwają badania. Skąd wiedziałeś?<br />
-Znajomy dał mi znać żebym napisał raport za niego. Nie miał pojęcia, że znam Ninę. Przyjechałem od razu.<br />
-Przypuszczam, że nie muszę ci wszystkiego mówić?<br />
-Chyba wiem już wszystko. Jedynie kim się martwię to Niną. Sanitariusze mówili coś po wstępnym badaniu?<br />
-Tylko tyle, że jest nieprzytomna. Przypuszczam, że gdy upadła, jakimś sposobem uderzyła w coś głową. - Rutter usiadł na krześle obok mnie i oparł głowię na dłoniach. - Zgłaszałeś Trevora? - Spytałem po chwili.<br />
-Tak. Gdy znaleźliśmy Ninę w szpitalu wszystko opowiedziałem szefowi. Szybko zajął się sprawą. Teraz jest sprawdzany monitoring Londynu, ale Hill nieźle się ukrywa. Jest o krok przed nami. Gdyby został na widoku i w jednym miejscu dłużej niż parę sekund, byłoby o wiele łatwiej.<br />
<br />
Siedzieliśmy z Fabianem przed salą, w której badano Ninę i czekaliśmy na jakieś informacje. Wtedy zadzwonił mój telefon.<br />
-I co z Niną? - Usłyszałem głos Brie zaraz po odebraniu połączenia.<br />
-Jeszcze nic nie wiemy. Ciągle ją badają.<br />
-Gdy będziecie coś wiedzieć masz od razu dzwonić.<br />
-Jasne. - Z sali obok wyszedł lekarz. Rutter od razu ruszył w jego kierunku. - Muszę kończyć. Kocham cię.<br />
-Ja ciebie też. - Rozłączyłem się i podszedłem do bruneta rozmawiającego z lekarzem.<br />
-Pacjentka ciągle jest nieprzytomna, choć teraz wykazuje oznaki snu. - Zaczął doktor. - Mimo to jej umysł jest wyjątkowo aktywny i można zaobserwować szybki ruch gałek ocznych.<br />
-Co to oznacza? - Zaniepokojenie było słyszalne w głosie Fabiana. Co się dziwić. Odkąd się poznali, tyle przeszli, że spokojnie można o tym książkę napisać.<br />
-Nie jestem pewien. Badania wskazują, że wszystko jest w porządku, więc pozostało nam czekać na obudzenie się pacjentki. <br />
<i><br /></i>
<i>~Nina~</i><br />
Obudziłam się czując silny ból głowy, a może to właśnie ten ból mnie obudził. Sama nie jestem pewna. Miałam wrażenie jakby mój umysł był przepełniony, a do tego...<br />
-Nina. - Czyjaś dłoń dotknęła mojej. - Jak się czujesz?<br />
-Ja... - Ostry ból głowy zaatakował mnie, a kolejny obraz pojawił się przed moimi oczami.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSVzuZQSH7jypV59JsVYu7Rk7MA_Jh-W4Pw5t4lYlJebM6E4iIIj6trHY7eXvG8_9INZvs6bJ-pByYXwu9YfjVYdZU4XR-6512RQzGWpQI1qMiFlyjdv-8-OD-CAEZ1CO9gLGkPfrmpLI/s1600/tumblr_ljseitsJpY1qzbl7f.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="131" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSVzuZQSH7jypV59JsVYu7Rk7MA_Jh-W4Pw5t4lYlJebM6E4iIIj6trHY7eXvG8_9INZvs6bJ-pByYXwu9YfjVYdZU4XR-6512RQzGWpQI1qMiFlyjdv-8-OD-CAEZ1CO9gLGkPfrmpLI/s320/tumblr_ljseitsJpY1qzbl7f.gif" width="320" /></a></div>
Z moich ust wydobył się cichy jęk, usiadłam a dłońmi dotknęłam głowy starając się powstrzymać ból. Na marne. Z każdą sekundą wspomnień było coraz więcej, a każdemu pojedynczemu zdarzeniu towarzyszył większy ból.<br />
-Proszę się uspokoić. - Dotarł do mnie kobiecy głos. Pewnie ktoś zawołał pielęgniarkę.<br />
-Połóż się. - Tym razem męski i spokojny głos. Po części go rozpoznałam, lecz mój umysł nie chciał tego przyjąć do siebie. Poddałam się mężczyźnie i położyłam się. Wtedy poczułam drobne ukłucie w ramię. Minęło kilka minut, a może sekund gdy wszystko ustało, a ja znów zasnęłam.<br />
<br />
Obudziłam się, tym razem czując się o wiele lepiej.<br />
-Hej. - Moim oczom ukazał się delikatny uśmiech Fabiana. - Lepiej już? - Pokiwałam twierdząco głową. Nie mogłam wydobyć z siebie głosu. Czułam jakby moje gardło zamieniło się w pustynię.<br />
-Dałbyś... - Cichy szept wydobył się z moich ust. - Pić. - Odparłam krótko. Rutter chwycił szklankę wody i za pomocą słomki upiłam kilka łyków.<br />
-Dziękuje. - Oblizałam usta czując się o wiele lepiej. - Jak długo tutaj jestem?<br />
-Trzy dni. - Fabian uważnie mnie obserwował, trzymając moją dłoń w swoich.<br />
-Spałam trzy dni?<br />
-Lekarze uznali, że potrzebujesz odpoczynku i regeneracji. - Zapadła między nami cisza w trakcie której przyswajałam nowo poznane, a zarazem tak dobrze znane wspomnienia.<br />
-Fabian...<br />
-Policja była tutaj kilkakrotnie. - Brunet przerwał mi.<br />
-Po co? - Spytałam.<br />
-Chcą cię przesłuchać. Znają sprawę Trevora i są bliscy jego złapania, jednak potrzebują twoich zeznań.<br />
-Skąd oni w ogóle wiedzą o Trevorze?<br />
-Ja im powiedziałem, gdy cię porwał. Nie mogłem po prostu czekać, aż David przeszuka monitoring.<br />
-Ile wiedzą? - Miałam nadzieję, że nie wszystko. Chciałam, by ukarali go za wszystko co mi zrobił, ale... Wstydziłam się tego co mi zrobił. Wiem, że to dość dziwne, ale jestem pewna, że każda kobieta czułaby coś takiego.<br />
-Mówiłem im to co potrzebują do rozpoczęcia sprawy. Co do reszty... nie wiem jak wiele sobie już przypomniałaś, wiec wolałem to zostawić.<br />
-Dziękuje. - Uśmiechnęłam się delikatnie. Chciałam mu powiedzieć, że pamiętam wiele więcej niż sądzi, ale nie wiedziałam jak.<br />
-Fabian, muszę ci coś powiedzieć. - Zamilkłam, układając w głowie słowa, które chciałam powiedzieć. - Ja... - Do sali wszedł lekarz, skutecznie mi przerywając.<br />
-Dzień dobry. Muszę Pana na chwilkę przeprosić, ale chcę zbadać pacjentkę.<br />
-Oczywiście. - Fabian wyszedł i zamknął za sobą drzwi, a lekarz zaczął sprawdzać mój stan.<br />
Po serii pytań postanowił pozostawić mnie w szpitalu przez kilka dni na obserwacji.<br />
<br />
Lekarz wyszedł. Kilka sekund po nim do sali wbiegła Beth, a zaraz za nią weszli pozostali. Fabian usiadł na krześle obok mojego łóżka i wziął małą na kolana, by miała lepszy kontakt ze mną. Diler obejmował w pasie Brie, która trzymała coś w rękach, natomiast Lucas jadł kanapkę.<br />
-Obudziłaś się. Jak się czujesz? - Mówił Correy z pełną buzią. Ja słyszę to pytanie zdecydowanie za często.<br />
-Już dobrze. - Uśmiechnęłam się delikatnie.<br />
-Mamusiu kiedy wrócisz do domu? Tęsknimy za tobą. - Rutter posadził Bethany obok mnie na łóżku.<br />
-Już niedługo. Lekarze muszą tylko sprawdzić czy nic mi już nie jest. - Uśmiechnęłam się i pogłaskałam Bethy po policzku. <br />
-Mamy tutaj dla ciebie trochę jedzenia, bo pewnie to szpitalne będzie okropne. - Brie zaczęła układać na szafce jakieś jogurty, kanapki i sama nie wiem co.<br />
-Lucasowi jedzenie Brie smakuje. - Diler szturchnął lekko blondyna.<br />
-Ej! Bo się jeszcze zadławię i będziesz mnie musiał reanimować.<br />
-Fakt, nie pomyślałem o tym. - Diler skrzywił się na samą myśl i udawał obrzydzenie.<br />
-Tyyy... W sumie to nie taki zły pomysł. Będę miał pretekst... Wiesz co może jednak się zadławię?<br />
-Lucas pamiętaj, że Diler jest zajęty. - Wtrąciła się Brie mierząc Correy'a wzrokiem, jednocześnie przytulając się do loczka.<br />
Gdy słuchałam ich rozmów, z mojej twarzy nie schodził uśmiech. Ci ludzie byli genialni i potrafili pomóc nie ważne w jakiej sytuacji.<br />
W pewnym momencie Lucas zaczął robić dziwne miny.<br />
-Co ty się tak krzywisz? - Spytał Diler, a do moich uszu dobiegł śmiech małej.<br />
-Mam coś miedzy zębami, a ze miejsce publiczne to nie wypada palcem wyjmować. - Przez kilka sekund panowała cisza przerywana tylko cichym śmiechem dziecka. <br />
-No i to jest siła języka! Wszystko gładkie i czyste. - Powiedział Lucas.<br />
-Sprawny masz ten język. - Diler ledwo powstrzymywał śmiech.<br />
-Wiesz, te lody w lecie czynią z Henryka mistrza.<br />
-Lucas! - Uniosłam się, wiedząc że w pomieszczeniu jest dziecko. Mimo to zaczęłam się śmiać.<br />
- No co? Ty w lecie, na taki upał, lodów nie liżesz? Przecież wtedy to największa przyjemność.<br />
-Ja bardzo lubię lody. - Wtrąciła mała.<br />
-Nie tylko ja jestem fanatykiem. <br />
-Teraz ciągle będziesz się chwalić, że byłeś w męskim burdelu w lecie? - Diler parsknął śmiechem.<br />
-Nie masz pojęcia jakie tam mają genialne zaopatrzenie.<br />
-Mamusiu a co to burdel? - Spytała mała. Moje spojrzenie skierowane na Dilera i Lucasa było w tej chwili zabójcze.<br />
-Skarbie to takie miejsce, gdzie...<br />
-Panuje totalny bałagan. - Wtrąciła Brie ratując całą sytuacje.<br />
-Czyli, że przez te dni kiedy cię nie było w naszym domku był burdel? - Wszyscy zareagowali śmiechem. Fabian zmierzwił włosy Beth. <br />
-Czekaj, czekaj. Kto to Henryk? - Spytał Fabian, przypominając, sobie wypowiedź Lucasa.<br />
-Mój język. Co, twój nie ma imienia?<br />
-Wiesz, nie ma takiej konieczności.<br />
-Moim zdaniem Nina byłaby zachwycona, gdyby jednak miał imię. - Lucas zabawnie poruszył brwiami, a ja pewnie zrobiłam się czerwona jak burak. Nasza rozmowa trwałaby dalej gdybyśmy nie usłyszeli pukania do drzwi, które po chwili otworzyły się, a moim oczom ukazali się policjanci.<br />
-Dzień dobry. - Powiedzieli wchodząc do środka. - Moglibyśmy Pani zadać kilka pytań dotyczących Trevora Hilla?<br />
<br />
Tak to wszystko się zaczęło. Gdy opuściłam szpital moim drugim domem został komisariat policji. Pierwsze pytania dotyczyły porwania, o którym nikt nic nie wiedział włącznie ze mną. Jednak moja pamięć powróciła, a wraz z nią cała reszta wspomnieć.<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
Stałam przed budynkiem <i>The Sun</i> i czekałam na Fabiana. Zamiast samochodu Ruttera, przy chodniku ujrzałam stojący obcy samochód. Czułam się niepewnie, ale starałam się nie panikować. Przecież to Londyn i nie tylko Fabian jeździ samochodem. Jednak później żałowałam, że nie byłam bardziej ostrożna.<br />
Nagle poczułam czyjeś silne ramię trzymające mnie wzdłuż klatki piersiowej oraz materiał przy twarzy. Ledwo oddychałam, a jedyne powietrze jakie dostawało się do moich płuc było zmieszane z tym czymś na chustce przy moich ustach. Po chwili moje ciało odmawiało posłuszeństwa. Nie miałam już sił się szamotać, ledwo stałam na nogach. Kilka sekund później nie widziałam już nic.<br />
Nie wiem ile czasu minęło zanim się obudziłam, ale otwierając oczy ujrzałam, że jestem w poruszającym się samochodzie. Wyjrzałam przez okno i nie byłam w stanie rozpoznać mijanych krajobrazów. Do tego bolała mnie głowa i nie byłam w stanie normalnie myśleć.<br />
-Witaj skarbie. - Głos Trevora dotarł do mnie.<br />
-Co mi zrobiłeś?<br />
-Nic takiego. Tylko powąchałaś parę kropli eteru dietylowego*. Dzięki niemu spokojnie mogłem cię zabrać i będziemy mogli być szczęśliwy. - Otępiały umysł pracował jak najlepiej tylko mógł, by zrozumieć co tutaj się dzieje.<br />
-Gdzie my jedziemy?<br />
-Gdzieś gdzie nikt nas nigdy nie znajdzie. - Wtedy w moich myślach zapaliła się czerwona lampka. Nie mogę mu pozwolić, by mnie porwał i schował przed światem.<br />
Nie myśląc zbyt wiele chwyciłam za klamkę w drzwiach i wyskoczyłam. Trevor jechał szybko, więc z ułamku sekundy zaczęłam się modlić, by przeżyć upadek. <br />
Wszystko trwało szybko. Pisk opon samochodu w trakcie hamowania, moje obolałe ciało turlające się po asfalcie i ten okropny ból głowy. Mimo wszystko wiedziałam, że on po mnie wróci. Powoli wstałam i wtedy poczułam ciepłą i lepką ciecz płynącą po mojej twarzy. Nie zwracałam na to uwagi. Ruszyłam biegiem przed siebie. Ręka i kolana piekły niemiłosiernie, lecz dźwięk samochodu będącego coraz bliżej mnie dodawał mi sił. Byłam pewna, że gdybym nie uskoczyła w bok, potrąciłby mnie. Jednak to też nie był zbyt dobry wybór. Potknęłam się u upadłam, a moje ciało i tak już obolałe dostało kolejnego wstrząsu. Tym razem nie byłam w stanie się podnieść. Leżałam w trawie mając nadzieję, że jakimś cudem Hill mnie nie zauważy. Walczyłam, by nie stracić przytomności.<br />
Gdy samochód odjechał ogarnęło mnie szczęście, które szybko minęło. Nie miałam pojęcia gdzie jestem, do tego byłam ranna i słaba. Rozejrzałam się po okolicy. Kilkadziesiąt metrów dalej ujrzałam dom. Zebrałam resztki sił i ruszyłam w jego kierunku. Potykałam się na każdej nierówności, ledwo widziałam na oczy, a mój umysł nie przyswajał już nic. Droga strasznie się dłużyła, jednak nie miałam zamiaru się poddać. Nie mogłam zostawić Bethany... <br />
Dotarłam na miejsce i zapukałam do drzwi. Gdy otworzyła je jakaś kobieta, nie miałam już siły na nic. Zemdlałam.<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
Po tym przesłuchaniu byłam wzywana na kolejne. Do tego byłam obserwowana i za każdym razem, gdy znaleźli mężczyznę choć odrobinę podobnego do Hilla, byłam wzywana na okazanie. Sprawa była poważna, a ja byłam głównym świadkiem. Byłam już tym wszystkim zmęczona. Każdą informację, którą policja usłyszała wcześniej, musiałam potwierdzać. Do tego ciągle nie powiedziałam nikomu, że odzyskałam pamięć. Czasem zastanawiałam się czy Fabian czegoś nie podejrzewa. Przecież te wszystkie wyjaśnienia, rozmowy... Jest policjantem. Na pewno coś mu powiedzieli, ale wtedy pytałby kiedy to się stało i jak. Może jednak nic mu nie mówią, z tego względu że mnie zna?<br />
Gdybym była świadoma, że jednego dnia moje życie legnie w gruzach... Powiedziałabym mu to wcześniej. Dowiedziałby się w lepszych okolicznościach, a nie gdy...<br />
------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
*internet mówi, że ten środek czasem jest wykorzystywany do narkozy.<br />
------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
Witam :)<br />
Przepraszam, że zniknęłam na tak długo nie dając żadnego znaku życia, ale sporo się działo i nie dawałam rady pisać. Jakaś blokada we mnie dodatkowo robiła swoje.<br />
<br />
Teraz co do rozdziału. Zakończony w dziwny sposób, ale właściwy. Przecież nie mogę od razu wszystkiego powiedzieć :) Wszystko wyjaśni się chyba w następnym rozdziale. Rozdział miał być o wiele krótszy, ale na szczęście taki nie wyszedł.<br />
W jaki sposób Nina została porwana też wyjaśniłam ^^ Jest to zrobione w dość nietypowy sposób, ale moim zdaniem ciekawy. Chciałam by to wyglądało jak jej wspomnienie, ale nie jestem pewna czy mi to wyszło.<br />
<br />
Nie rozpisując się więcej.<br />
Miłego :)<br />
Karen<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Karenhttp://www.blogger.com/profile/05493382677884467973noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4928539775249457494.post-26695633230141901752016-09-18T21:54:00.003+02:002016-09-18T21:54:37.068+02:00[81] "Chciałabym znów zacząć pracować."<i>~Nina~</i><br />
Od tamtego dnia nie wydarzyło się nic szczególnego. Wspomnienia nie wracały, jakby tamten sen całkowicie mnie zablokował. Nie jestem pewna czy chcę się otwierać na moją przeszłość. Teraz jest dobrze.<br />
Od pocałunku, Fabian stał się trochę... inny. Jest bardziej niepewny jak powinien się zachować. Dotknięcia dłoni, pocałunki w policzek. Nic więcej. Jakby dopiero starał się zdobyć moje serce, ale... On już je ma. Nikt nie jest tego świadomy. Nawet ja nie byłam kilka dni temu. Jednak mimo wszystko, miłości nie da się zapomnieć. To dlatego znam Bethany najlepiej choć ledwo pamiętam jej poród, a o pierwszych krokach już nie wspomnę.<br />
Fabian jest dla mnie wielką zagadką. Wiem o nim tylko tyle co sam mi powiedział, a mimo to czuję, że w pewien niezrozumiały dla mnie sposób, jesteśmy sobie przeznaczeni. Tak, wiem. Myślę dziwnie i sama nie wierzę w coś takiego jak przeznaczenie czy karma, ale tak silne uczucie do kogoś innego... Jest bardzo ciężko zrozumieć. Zwłaszcza, że pamięć ci szwankuje i nie masz praktycznie o niczym bladego pojęcia. Dlatego, po rozmowie z Dilerem, postanowiłam kierować się głosem serca. Wspomnienia można stworzyć nowe, lecz relacje pozostają te same.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoxOpAZkf8dk04vr3r-YJwFfMRUue7m9CVKSsdL3pG88hX8ssxCXrcn8zf96NxAL85ie-0KvgC3n_jD7v8xST9zIcmB769e0zKhQEBSUXB3RvUyvrwpOW8-lwyGDmlSLcmejFE1vZZ74g/s1600/tumblr_inline_n0531c0w7E1rzs2mr.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoxOpAZkf8dk04vr3r-YJwFfMRUue7m9CVKSsdL3pG88hX8ssxCXrcn8zf96NxAL85ie-0KvgC3n_jD7v8xST9zIcmB769e0zKhQEBSUXB3RvUyvrwpOW8-lwyGDmlSLcmejFE1vZZ74g/s320/tumblr_inline_n0531c0w7E1rzs2mr.gif" width="320" /></a></div>
Siedziałam w salonie i czytałam książkę, podczas gdy Fabian pracował, a Beth bawiła się z dzieckiem z sąsiedztwa. Ostatnio nic tylko czytam lub bawię się z Beth. Fabian nawet nie daje mi sprzątać, bo uważa że relaks dobrze wpłynie na moją pamięć. Natomiast ja chciałabym się czymś zająć. Czymkolwiek innym, a nie tylko czytaniem.<br />
-Fabian? - Spytałam bruneta odrywając się od lektury. Nie spoglądając na mnie Rutter mruknął, by dać mi do zrozumienia, że mogę mówić. - Gdzie ja pracuję? - Mężczyzna przerwał papierkową robotę i spojrzał na mnie.<br />
-W <i>The Sun</i> jesteś dziennikarką. Dlaczego pytasz?<br />
-Chciałabym znów zacząć pracować. - Po krótkiej wymianie spojrzeń Fabian wstał i usiadł obok mnie. Chwycił moją dłoń w swoje i palcami gładził jej wierzch.<br />
-Jesteś tego pewna?<br />
-Nie wiem na czym polegała moja praca, ale chcę spróbować. Odkąd wróciłam ze szpitala praktycznie nic nie robię, a przez to zaczynam wariować. - Brunet wziął głęboki oddech.<br />
-W porządku. Może zanim podejmiesz ostateczną decyzję, przejdziemy się do twojego biura?<br />
-Dobry pomysł. Możemy iść teraz?<br />
-Teraz nie mogę. Muszę się zająć tymi papierami.<br />
-To może sama pójdę tylko podasz mi adres?<br />
-Nie ma mowy. Nigdzie sama nie pójdziesz.<br />
-Fabian ja rozumiem, że...<br />
-Bez dyskusji. Trevor ciągle gdzieś tam jest. Nie idziesz sama i koniec.<br />
-To może poproszę Dilera by ze mną poszedł? - Mina Fabiana zdradzała wiele. Wolałby iść ze mną, ale ze względu na pracę nie mógł.<br />
-Okej. Chyba nikomu innemu nie ufam tak bardzo jak Dilerowi jeśli chodzi o twoje bezpieczeństwo.- Rutter dotknął dłonią mojego policzka i niepewnie, na kilka sekund, złączył nasze usta w pocałunku tak delikatnym, że prawie nie wyczuwalnym.<br />
-Zadzwonię do niego i spytam czy może. Powiedziałam trzymając dłonie na kolanach bruneta.<br />
Gdy odsunęliśmy się od siebie zadzwoniłam do loczka. Powiedział, że za godzinę do mnie przyjedzie.<br />
Tak jak Diler powiedział tak też zrobił. Godzinę później pojawił się w naszych drzwiach gotów do drogi.<br />
-Mamy wziąć Bethany ze sobą? - Spytałam Fabiana, który na chwilę oderwał się od pracy. Mógł od czasu do czasu do niej nie iść, lecz później czekał na niego stos papierów, które czasem musiał zabierać do domu, by skończyć wszystko na czas.<br />
-Nie. I tak posiedzi jeszcze trochę u Ethana, więc nie ma sensu jej stamtąd zabierać, gdy bawi się w najlepsze.<br />
-W porządku. - Pocałowałam go w policzek i ruszyłam za Dilerem do jego samochodu.<br />
<br />
Pod siedzibę The Sun dojechaliśmy szybko. Budynek był ogromny, a przez mój umysł przechodziło wiele pytań. Czy ja na pewno tu pracuję? Czy wciąż będę dobra w tym zawodzie?<br />
Szłam tuż za Dilerem. Czułam się jakby był moim ochroniarzem, a nie przyjacielem.<br />
Po chwili byliśmy w moim biurze. W pomieszczeniu były dwa biurka. Jedno z nich było zawalone jakimiś kartkami, za to drugie było prawie puste. Podeszłam do niego i ujrzałam parę kartek samoprzylepnych na monitorze komputera, kilka długopisów i notes. Moją uwagę zwróciły dwie fotografie oprawione w ramkę stojące obok siebie na biurku. Na jednej z nich była uśmiechnięta Bethany mająca Oskara na rękach, a na drugiej był Fabian. Widać było, że to zdjęcie było zrobione z ukrycia. Brunet był skupiony na małej Beth owiniętej w kocyk, którą trzymał na rękach. Łzy pojawiły się w moich oczach.<br />
Odgłos otwieranych drzwi sprowadził mnie do rzeczywistości. Szybko otarłam oczy starając się nie rozetrzeć tuszu do rzęs, gdy moim oczom ukazał się blondyn.<br />
-Nina? Hej! Co ty tutaj robisz? - Powiedział przybysz. Oczywiście znał mnie, a ja nie miałam o nic bladego pojęcia.<br />
-Ja...<br />
-Nina chciała zobaczyć gdzie pracuje. Może dzięki temu coś sobie przypomni. - Powiedział Diler.<br />
-No tak. Dobry pomysł. Pewnie mnie nie pamiętasz? - Spytał blondyn zwracając się do mnie.<br />
-Przepraszam, ale nie.<br />
-Ja jestem Lucas i no cóż, można powiedzieć że jesteśmy wspólnikami w tej branży. - Uśmiechnął się do mnie, co odwzajemniłam.<br />
Po chwili zaczęliśmy rozmawiać. Lucas jest zabawnym facetem mimo, że na takiego nie wygląda. Do tego jest homoseksualistą i ma dystans do siebie. Mimo, że go nie pamiętam, bez problemu powiedział o swoim poglądach nie obawiając się mojej reakcji. Dobrze, że nie zwraca uwagi na zdanie innych ludzi, którzy często krytykują takich jak on.<br />
Naszą dyskusje przerwało pukanie do drzwi.<br />
-Proszę. - Powiedział Lucas. Drzwi otworzyły się, a ja usłyszałam znajomy głos.<br />
-Lucas mam tu dla ciebie dokumenty do nowego... - David trzymał w dłoni teczki z jakimiś kartkami. Gdy mnie ujrzał, zamilkł. - Nina. - Wypowiedział moje imię, jakby nie widział mnie kilka lat.<br />
-Cześć. - Uśmiechnęłam się niepewnie. Kątem oka widziałam jak Diler i Lucas wymieniają ze sobą spojrzenia.<br />
-Co tutaj robisz? Z tego co wiem masz jeszcze urlop. - Twarz Davida zamieniła się w skałę. Jego mina nie wyrażała zupełnie nic.<br />
-Staram się poznać swoje życie.<br />
-Em... Lucas zostawiam ci te dokumenty tutaj. - Położył teczki na biurku. - Mam nadzieję, że twoja pamięć wróci. - Powiedział do mnie i wyszedł. David zachował się dość dziwnie zwłaszcza, że to jego jako pierwszego ujrzałam po przebudzeniu w szpitalu. Jednak to co mi wtedy powiedział...<br />
-David tutaj pracuje? - Spytałam, gdy byłam pewna, że mężczyzna był już daleko.<br />
-Tak. Wiesz... To nasz szef. - Powiedział Lucas zaskakując mnie jeszcze bardziej.<br />
-Szef?<br />
-No tak. Ale mimo wysokiego stanowiska traktuje nas na równi. Jedynie ciebie wywyższał. Choć teraz zachowywał się jak nie on.<br />
-Jak to mnie wywyższał?<br />
-No wiesz... Ty i nasz szefunio...<br />
-Wyduś to w końcu z siebie.<br />
-Szefunio był w tobie zakochany po uszy, a ty z tego co mi wiadomo nie byłaś mu dłużna. - Poruszył zabawnie brwiami. Mi jednak nie było do śmiechu.<br />
-Muszę z nim porozmawiać.<br />
-Dwa piętra wyżej, korytarzem do końca, ostatnie drzwi po prawej.<br />
-Pójść z tobą? - Spytał Diler.<br />
-Dzięki, dam radę. - Ruszyłam w kierunku drzwi. Ledwo je zamknęłam, gdy do moich uszu dotarł głos Lucasa.<br />
-Ja rozumiem, że mój tyłek jest perfekcyjny, ale mógłbyś się na niego nie gapić?<br />
-Nawet na niego nie spojrzałem. - Odpowiedział Diler.<br />
-Taaa jasne. Nie udawaj. Widziałem jak... - Nie podsłuchiwałam ich rozmowy dłużej. Miałam ważniejsze rzeczy do wyjaśnienia.<br />
<br />
Gdy stałam przed właściwymi drzwiami ogarnęło mnie lekkie zdenerwowanie. Zapukałam delikatnie w drewno. Gdy usłyszałam stanowcze "proszę" weszłam do środka.<br />
-A to ty. Usiądź. - Mężczyzna tylko na kilka sekund oderwał wzrok od monitora.<br />
-Musimy porozmawiać. - Palce bruneta przestały poruszać się po klawiaturze, a jego głowa opadła. Gdy znów spojrzał na mnie, jego głos stał się bardziej przyjemniejszy.<br />
-O czym? Czyżbyś wcześniej chciała wrócić do pracy?<br />
-Zastanawiam się nad tym. Jednak moje drobne luki pamięciowe wciąż mogą stanowić problem. - Mówiąc drobne, miałam na myśli ogromne. Z tak długiego życia pamiętałam tylko kilka ulotnych chwil.<br />
-Więc co cię tu sprowadza?<br />
-Po tym jak obudziłam się kompletnie oszołomiona w szpitalu, jak zachowywałeś się wtedy i to co mi opowiadałeś... - David nie pozwolił mi dokończyć.<br />
-To była prawda.<br />
-Czyli to przez Fabiana straciłam pamięć?<br />
-Tak. Nino tak dużo przez niego wycierpiałaś. - Wstał ze swojego krzesła i stanął na prosto mnie. - Opuścił cię, gdy najbardziej go potrzebowałaś. Wtedy to ja byłem przy tobie. Przez cztery lata wspierałem cię i pomagałem ci jak tylko mogłem. - Klęknął przede, mną opierając swoje dłonie na moich kolanach.<br />
<br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><i>-Jasne, rozumiem. - Powiedział nagle David. Milczałam tak długo, że odpowiedź stała się dla niego oczywista.<br />
-Przepraszam...<br />
-Nie masz za co. - Uśmiechnął się delikatnie. - Przecież to nic złego, że nie czujesz do mnie tego samego co ja do ciebie.<br />
-To nie tak. Po prostu... - Dlaczego nie potrafię dokończyć choć jednego zdania?<br />
-Po prostu nie kochasz mnie na tyle, by odejść od niego. - Pokiwałam
głową nie będąc w stanie już mówić. Łzy pojawiły się w moich oczach i
zaczęły swobodnie płynąc po moich policzkach - Hej, nie płacz. Nie
odejdę od ciebie. - Zaczął głaskać mój policzek ścierając przy tym parę
łez - Nie wytrzymałbym długo będąc z daleka od ciebie. Po prostu będę
przy tobie jako przyjaciel. To musi mi wystarczyć.<br />
-Przepraszam. Naprawdę nie chcę cię ranić.<br />
-Nie przejmuj się mną. Ważne abyś ty była szczęśliwa.</i></span><br />
<br />
Kolejne wspomnienie znów do mnie powróciło. Oczywiście towarzyszył temu ból głowy. <br />Odruchowo zacisnęłam dłonie na udach. Nie umknęło to uwadze Davida.<br />
-Nina co się dzieje?<br />
-Nic takiego. To tylko ból głowy.<br />
-Który tak nagle się pojawia?<br />
-Czasem przypomnę sobie coś mało istotnego i to dlatego. - Zapanowała między nami chwila ciszy, którą przerwał David.<br />
-Nino, Fabian nie jest tym za kogo się podaje. Oszukał cię i ranił wielokrotnie.<br />
-Niby skąd to wiesz? W szpitalu mówiłeś mi, że to Fabian mnie ściga i że to przez niego mam amnezję. Przez ciebie, gdy pierwszy raz go ujrzałam bałam się go. Dopiero później zrozumiałam, że nie chce mi zrobić krzywdy. Do tego mówiłeś, że byłeś przerażony gdy zniknęłam. Zapewniałeś mnie, że jesteśmy razem, a nie pojawiłeś się później ani razu. Dlaczego to zrobiłeś? - Jego dłonie znalazły się na moich. Gładził palcami wierzch moich dłoni. Jego twarz nieznacznie przybliżyła się do mojej.<br />
-Nino, proszę cię, zrozum, że on nie jest dla ciebie idealny.<br />
-A ty jesteś?<br />
-Tak. Mógłbym ci zapewnić bezpieczeństwo i dać to czego on nie jest w stanie. - Jego twarz była coraz bliżej mojej. Wiedziałam co zamierzał zrobić i nie mogłam mu na to pozwolić.<br />
-Mylisz się. Fabian już daje mi wszystko co potrzebuję. Nie muszę pamiętać, by wiedzieć, że jego kocham, a bez ciebie mogę żyć. Nie tak jak wcześniej. - Odepchnęłam go od siebie i ruszyłam w kierunku wyjścia. Nie poszłam po Dilera. Chciałam odetchnąć świeżym powietrzem i przez chwilę być sama.<br />
Jak on mógł się tak zachować? Wykorzystywał moją amnezję, bym była przeciw Fabianowi. Bym była z nim. A mówił, że zależy mu na moim szczęściu.<br />
Wypadłam na zewnątrz czując jak zdenerwowanie krąży po moim ciele. Okłamał mnie i dodatkowo chciał mnie pocałować!<br />
-Witaj ponownie. - Usłyszałam za sobą męski głos. Nie... tylko nie on. - Mówiłem, że jeszcze się spotkamy. - Odwróciłam się w jego kierunku. Trevor stał oparty o samochód jak gdyby nigdy nic.<br />
-Co ty tutaj robisz? - Spytałam. Przed moimi oczami pojawił się mój ostatni sen. Moje nerwy dodatkowo zostały zdwojone.<br />
-Jak to co? Przyszedłem po ciebie. - Ruszył w moim kierunku. Nie uciekałam. Nie miałam zamiaru.<br />
Chwycił mocno za mój nadgarstek. Nawet nie wiedziałam, że byłam na coś takiego przygotowana. Wygięłam jego rękę, dzięki czemu znalazłam się za nim, a on został unieruchomiony. Przynajmniej tak mi się wydawało.<br />
-Gratuluję. Widzę, że nauczyłaś się czegoś od tego policjanta. Jednak to nie jest wystarczające, by mnie powstrzymać. - Czułam jak Trevor używa coraz większej siły, by uwolnić unieruchomioną rękę. Niestety byłam zbyt słaba. Uwolnił się, blokując przy tym moje dłonie. Jego palce mocno zaciskały się na moich nadgarstkach, przypominając mi te okropne liny. Szarpałam się próbując się uwolnić, lecz nic to nie dało.<br />
-Puść mnie! - Krzyknęłam.<br />
-Chciałabyś. Już nie uciekniesz mi tak łatwo. - Odwrócił mnie. Moje plecy dotykały jego klatki piersiowej, a moje dłonie trzymał za moimi plecami. Był w stanie utrzymać je jedną ręką, ponieważ drugą zaczął gładzić mój policzek.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWiWUhcgWaCHH5vbpqQGb8stJg8dRo2rh1SC7VfqQgMMMZOrLDJTsg6cznUn2ARc5fYnak1sRaSaSHoTBq9APdcqiowNgzno5liyysPaXmK5GcXFikFRy-ZYzHIppx2Fty1-XK2rftJnk/s1600/8f3c3d3a001ad2dd4fae4312.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWiWUhcgWaCHH5vbpqQGb8stJg8dRo2rh1SC7VfqQgMMMZOrLDJTsg6cznUn2ARc5fYnak1sRaSaSHoTBq9APdcqiowNgzno5liyysPaXmK5GcXFikFRy-ZYzHIppx2Fty1-XK2rftJnk/s320/8f3c3d3a001ad2dd4fae4312.gif" width="320" /></a></div>
-Jesteś taka piękna.<br />
-Nie dotykaj mnie! - Szarpałam się i krzyczałam. Trevor zasłonił moje usta dłonią.<br />
-Ciii. - Czułam jego oddech na włosach i policzku. - Chyba nie chcemy, by ktoś nas usłyszał. - To niesłychane, że nikt tego nie zauważył. Przecież staliśmy przed budynkiem ważnej firmy. Nie mogło tutaj być tak pusto.<br />
-Zostaw ją! - Usłyszałam krzyk Dilera. Spojrzałam w jego kierunku. Szedł w naszą stronę, a zaraz za nim podążał Lucas.<br />
-Wybacz skarbie, ale nie mogę zostać złapany. - Popchnął mnie. Upadłam uderzając w coś. Poczułam mocny ból głowy, a obrazy zaczęły przewijać się przez mój umysł z prędkością światła. Wtedy usłyszałam głos Dilera. Jego niewyraźnie słowa dotarły do mnie, a obrazy zniknęły. Została tylko ciemność.<br />
----------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
Witam.<br />
Kolejny raz przepraszam za tak długą nieobecność, ale ostatnio mam trochę na głowie, do tego dopadł mnie leń do potęgi i brak weny. Pisało mi się jak mi się pisało, więc przepraszam za ewentualnie błędy.Karenhttp://www.blogger.com/profile/05493382677884467973noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4928539775249457494.post-1019938315043207182016-08-30T18:32:00.000+02:002016-08-30T18:32:05.936+02:00[80] "Czułam, że to prawda." <a href="https://www.youtube.com/watch?v=5Lt_lFTBrNI" target="_blank">MUZYKA</a><br />
<i>~Nina~</i><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> Siedziałam w salonie pisząc coś w notesie. Sama nie wiem co. Moja ręka po prostu pisała nieokreślone słowa.</span></i><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym się znajdowałam. Zdecydowanie nie pamiętam szaro-czerwonych ścian, na których były powieszone jakieś zdjęcia. Gdy podeszłam do nich ujrzałam, że na większości jestem ja z jakimś blondynem. Obejmował mnie, gdy za nami było jakieś jezioro lub całował mnie gdy wokół nas panowała całkowita ciemność. Wydawałam się być szczęśliwa. </span></i><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> Bardziej przyjrzałam się mężczyźnie. Ja go znam tylko nie wiem skąd.</span></i><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> Wtedy usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Odwróciłam się w ich kierunku i ujrzałam blondyna ze zdjęcia. Teraz wiedziałam kim był. To te<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">n</span> sam facet, który był u mnie w szpitalu. To przez niego moje serce wariowało. Teraz byłam z nim w jednym pokoju.</span></i><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Cześć skarbie. - Powiedział i uśmiechnął się w moim kierunku. Skarbie? Co do cholery się tutaj dzieje?</span></i><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> Chciałam od niego uciec, a zrobiłam coś zupełnie odwrotnego. Z uśmiechem na ustach przytuliłam go. Po chwili złączył nasze usta w pocałunku, a ja mu uległam. Mimo, że z tyłu głowy wciąż miałam jego obraz ze szpitala, czułam się przy nim dobrze i bezpiecznie.</span></i><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> Nagle zapanowała wokół mnie całkowita ciemność. Wszystko włącznie z mężczyzną zniknęło, a ja zostałam sama w... niczym. Próbowałam dostrzec cokolwiek przed sobą, ale po chwili zrezygnowałam. Nie widziałam nawet własnej dłoni tuż prz<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">ed</span> twarz<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">ą</span>. Zaczęłam odczuwać strach i dyskomfort, a mętlik w głowie w niczym mi nie pomagał.</span></i><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> Nagle wokół mnie zapanowała jasność jakby ktoś włączył światło przełączając kontakt. Znalazłam się w sypialni, w której panował półmrok. Spojrzałam na łóżko, na którym znajdował się blondyn. Poruszał się w dziwny sposób, a pod nim ktoś był. Zrobiłam parę kroków w prawo i dostrzegłam dziewczynę... którą byłam ja.</span></i><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> Jedna ręka mężczyzny trzymała moje ręce nad głową, a druga zasłaniała mi usta. Jego twarz była pełna szczęścia i spełnienia, a moja... pokryta rozmazanym makijażem, na której był widoczny tylko ból, strach i całkowita bezradność.</span></i><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> Czułam jego natarczywy dotyk i mocne pchnięcia. Dlaczego on mi to robi? Dlaczego się nie broniłam?</span></i><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> Chciałam stąd uciec, ale moje nogi były jak z ołowiu. Nie byłam w stanie nimi poruszyć. Zostałam zmuszona do odczuwania wszystkiego i oglądania, w lepszej jakości niż kinowa. </span></i><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> Sądziłam, że gorzej już być nie może. Myliłam się. Światło znów zgasło, a gdy się zapaliło, znajdowałam się w opuszczonym hangarze. Na środku stało łóżko, na którym byłam ja. Moje ręce i nogi były mocno przywiązane do metalowych zagłówków. Obserwując siebie potarłam swoje nadgarstki. Nic to nie dało. Liny wciąż mnie uwierały. To dość dziwne widzieć siebie, stać parę metrów od samej siebie i czuć to wszystko. Do tego nie mogłam w żaden sposób sobie pomóc. Za każdym razem, gdy zbliżyłam się o kilka kroków w jakiś sposób wracałam w to samo miejsce. Poruszałam się, ale zarazem stałam w miejscu. Na dobre unieruchomił mnie widok blondyna wchodzącego do pomieszczenia. Kolejny raz czułam ten ciężar ciała nie pozwalający mi nawet drgnąć. Pozostało mi tylko to obserwować i liczyć na szczęśliwe zakończenie.</span></i><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Witaj znów, piękna. - Jego głos zmroził mi krew w żyłach.</span></i><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Trevor... - Powiedziała szeptem moja wersja leżąca na łóżku. Ja nie byłam w stanie nic zrobi<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">ć</span>.</span></i><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> Mężczyzna zbliżył się do mnie i zmierzył mnie wzrokiem.</span></i><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Gdyby to ode mnie zależało, byłabyś w tej chwili wolna. Niestety boją się, że uciekniesz. Pozwolili mi jednak się z tobą pożegnać, Wiesz, że gdybyś zgodziła... Gdybyś zmieniła zdanie co do mnie, mógłbym ich przekonać... - Moje drugie ja nie dało m<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">u</span> dokończyć.</span></i><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Nigdy nie zmienię zdania co do ciebie. To co mi zrobiłeś było okropne. Nigdy ci tego nie wybaczę.</span></i><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Nie bądź względem mnie taka surowa. Wiesz, że wciąż cię kocham. - Jego palce przesunęły się po moim nadgarstku, wzdłuż ramienia i boku. Starałam się odsunąć, ale zrezygnowałam czując większy ból nadgarstków.</span></i><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Tym razem nikt nam nie przeszkodzi.</span></i><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Co? - Szepnęłam. Strach, który czuła moja wersja dotarł do mnie. Znów czułam jego okropny dotyk na ciele. Chciałam to jak najszybciej <span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">skończyć</span>, więc zaczęłam go błagać, by tego nie robił, by przestał. Nie słyszał mnie. Krzyczałam, aż poczułam ból gardła. Szarpałam się. Ból rąk był niczym w porównaniu z tym co robił mi Trevor.</span></i><br />
-Nina.. - <span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><i>Usłyszałam w oddali...</i></span><br />
<br />
Usiadłam gwałtownie oddychając głęboko. Po moich policzkach spływały łzy, a czoło było mokre od potu. Szybko rozejrzałam się, by sprawdzić gdzie jestem. W przyciemnionym świetle ujrzałam znajomą sypialnie i odetchnęłam z ulgą, lecz nie na długo. Sen ciągle czaił się w zakamarkach podświadomości grożąc swoim powrotem.<br />
-Nina jesteś bezpieczna. - Męski głos dotarł do moich uszu, a czyjaś dłoń dotknęła mojej. Wyrwałam ją i odsunęłam się jak najdalej od niego. Nie skrzywdzi mnie znów. Nie pozwolę na to.<br />
-Nie zbliżaj się do mnie! - Uniosłam głos i podkuliłam nogi obejmując je ramionami. Dzięki temu znalazłam się jeszcze dalej od niego.<br />
Starałam się to powstrzymać. Nie dałam rady. Sen powrócił do mnie ze zdwojoną siłą. Czułam ten okropny dotyk na ciele i ruch w sobie. Jego słowa brzęczały w mojej głowie. Nie! Nie chcę tego!<br />
Zasłoniłam uszy dłońmi mając nadzieję, że ten dźwięk ucichnie. Nic z tego...<br />
Znajomy męski głos przebijał się przez hałas i docierał do mojej podświadomości. Chciałam go słyszeć głośniej, bliżej, bo dzięki niemu Trevor znikał. Jednak mój umysł postanowił walczyć ze mną. W mojej głowie ciągle dźwięczało tylko jedno imię, które wypowiedziałam szeptem.<br />
-Trevor.<br />
<br />
<i>~Fabian~</i><br />
Obudził mnie czyjś krzyk. Spałem w pokoju gościnnym, więc miałem blisko do pokojów Beth i Niny. Zerwałem się z łóżka i pobiegłem do pokoju brunetki słysząc jej wyraźny krzyk.<br />
Zatrzymałem się przy łóżku widząc jak rzuca się po nim.<br />
-Tatusiu co się dzieje? - Spytała sennie Beth pocierając oczy.<br />
-Nic skarbie. Idź do siebie, zaraz przyjdę. - Gdy mała zniknęła usiadłem na łóżku i chwyciłem ramiona Niny starając się ją powstrzymać.<br />
-Nina, to tylko sen. - Kobieta nie reagowała na moje słowo. Po chwili jednak usiadła gwałtownie patrząc z przerażeniem na wszystko wokół. Oddychała głęboko, a po jej policzkach spływały łzy. Mimo obudzenia, jej spojrzenie wciąż było nieobecne.<br />
-Nina jesteś bezpieczna. - Dotknąłem jej dłoni chcąc ją pocieszyć, lecz wyrwała ją i odsunęła się ode mnie jak najdalej tylko mogła.<br />
-Nie zbliżaj się do mnie! - Krzyknęła. Starałem się ją uspokoić. Mówiłem szeptem, by jeszcze bardziej jej nie wystraszyć, jednak nic to nie dawało. Zachowywała się jakby ciągle trwała we śnie. Jej spojrzenie ciągle było przerażone i pełne bólu. Była w szoku. Już raz widziałem to spojrzenie. Zaraz po tym, gdy wygrałem wyścig ze Scott'em, gdy została porwana.<br />
Wtedy jedno słowo wydobyło się szeptem z jej ust.<br />
-Trevor. - Jakby po naciśnięciu jakiegoś guzika, Nina wróciła do siebie. Spojrzała prosto w moje oczy.<br />
-Już wszystko w porządku. Nic ci nie grozi. To był tylko sen. - Mówiłem spokojnie, powoli się do niej przysuwając.<br />
-To nie mógł być tylko sen. Ja... - Zaczęła pocierać ręce dłońmi jakby było jej zimno. - I jak może być w porządku? Nie wiem kim jestem, nie wiem co mam czuć, a jeszcze teraz okazuje się, że... - Urwała zaczynając szlochać. Oparła czoło na dłoniach leżących na kolanach. Usiadłem jeszcze bliżej niej i objąłem ją. Tym razem nie odsunęła się czując mój dotyk.<br />
-Damy radę... Ty dasz radę. Jesteś silna i masz nas. - Na moje słowa Martin gwałtownie uniosła głowę i spojrzała na mnie.<br />
-Jak ja mam sobie dać radę skoro dwukrotnie zostałam zgwałcona! - Powiedziała niemal krzycząc.<br />
- Skoro mówisz, że to był tylko sen jesteś w stanie mnie zapewnić, że to się nigdy nie zdarzyło? - Patrzyła na mnie błagalnie. Widziałem to w jej oczach. Pragnęła, by to okazało się zwykłym koszmarem sennym. Niestety rzeczywistość była inna.<br />
Nie powiedziałem ani słowa. Moje milczenie uznała jako odpowiedź.<br />
-O mój Boże... - Tym razem szepnęła, kolejny raz ukrywając twarz.<br />
-Strasznie mi przykro. Gdybym tylko mógł, zrobiłbym wszystko, by do tego nie doszło. - Szeptałem do jej ucha.<br />
-Mam wrażenie jakby wydarzyło się to kilka minut temu. - Teraz patrzyła przed siebie obojętnym spojrzeniem. - Czuję się jakbym była skażona. - Jej głos został wypruty z emocji. Łzy także przestały płynąć po jej policzkach. Jedynie mokre ślady wskazywały na to, że wcześniej płakała. - Jak ja sobie z tym wcześniej poradziłam? - Spytała, zerkając na mnie.<br />
-Nie byłaś sama. Twoi przyjaciele byli przy tobie. Ja tym razem cię nie opuszczę.<br />
-Tym razem? Czyli wcześniej odszedłeś? - Znów zaczęła patrzeć w ścianę przed sobą.<br />
-Musiałem, by zapewnić ci bezpieczeństwo.<br />
Nie odpowiedziała, a między nami zapadła cisza.<br />
-Muszę wziąć prysznic. - Powiedziała naglę. - Może to zmyje ze mnie ten jego obrzydliwy dotyk. - Wstała z łóżka, nie zważając na nic i udała się do łazienki. Gdy usłyszałem zamykające się drzwi, podszedłem do nich i nasłuchiwałem. Słyszałem tylko szum wody.<br />
<br />
Wyszedłem na korytarz. Z tego miejsca mogłem obserwować sypialnię Niny, jak i pokój Beth. Mała siedziała pod kołdrą tuląc do siebie maskotkę. Była za mała, by to wszystko zrozumieć. Nie mogła siedzieć i to wszystko obserwować. Musi mieć udane dzieciństwo.<br />
Poszedłem do pokoju, w którym spałem i chwyciłem telefon z stolika nocnego. Wybrałem odpowiedni numer i czekałem.<br />
-Halo? - Usłyszałem zaspany kobiecy głos.<br />
-Brie przepraszam, że dzwonię w środku nocy, ale potrzebuje waszej pomocy. Kolejny raz.<br />
-O co chodzi? - Spytała.<br />
-Nina przypomniała sobie co zrobił jej Trevor.<br />
-Masz na myśli... - Nie dokończyła. Usłyszałem jak bierze głęboki oddech. - Jak to znosi?<br />
-Nie najlepiej. Krzyczała przez sen. Bethy to słyszała. Dlatego dzwonię do was. Mała mogłaby u was zostać? - Wiedziałem, że Brie i Dilerowi zależy na Bethany tak samo mocno jak mnie i Ninie.<br />
-Jasne. Diler wstawaj... - Blondynka rozmawiała przez chwilę z mężczyzną, tłumacząc mu wszystko. - Diler zaraz tam będzie.<br />
-Wielkie dzięki. Nie wiem jak ja wam się odwdzięczę. <br />
-Nie ma sprawy. Kiedyś na pewno spłacisz swój dług. - Brie próbowała, żartem rozluźnić atmosferę jednak zamiast tego zapadła chwilowa cisza. - Mam nadzieję, że Nina upora się z tym.<br />
-Ja też. - Rozłączyłem się i ruszyłem w kierunku pokoju małej dziewczynki. Usiadłem obok niej na łóżku i objąłem.<br />
-Tatusiu co się dzieje? - Spytała, wtulając się we mnie.<br />
-Mama miała zły sen i teraz nie czuje się najlepiej. Ten zły sen może się jeszcze powtórzyć, a ty musisz się wyspać. Do tego mama mnie teraz potrzebuje, wiesz? - Spojrzałem na nią. Była taka mała, ale nie zadawała pytań. Czasem miałem wrażenie, że jest o wiele starsza.<br />
-Nie musisz się o mnie martwić tatusiu. Oskar i Pan Miś będą ze mną. - Uśmiechnęła się wołając kota, który po chwili przyleciał i usiadł obok małej. - Widzisz? - Pogłaskałem ją po głowię.<br />
-Widzę, ale wiesz co? Chyba mam lepszy pomysł. Co ty na to by zabrać Oskara i Pana Misia do domu wujka i cioci? Może wujek zabierze was z rana na jakąś wycieczkę?<br />
-A gdzie? - Iskierki radości pojawiły się w jej oczach. Wtedy usłyszałem czyjeś kroki świadczące o tym, że ktoś wchodził po schodach.<br />
-A o to już musisz spytać wujka. - Jak na zawołanie, Diler pojawił się w drzwiach.<br />
<br />
Gdy Diler i Beth wyszli, wróciłem do sypialni Niny. Tym razem nie słyszałem szumu wody tylko jej cichy płacz. Bez zastanowienia chwyciłem za klamkę i wszedłem do środka. Ujrzałem ją, siedzącą na podłodze i szybko wycierającą łzy.<br />
-Przede mną nie musisz tego ukrywać. - Usiadłem obok niej. Spojrzała na mnie oczami pełnymi łez. Jedno jej spojrzenie wystarczyło bym wiedział jak bardzo cierpi w tej chwili. Próbowała powstrzymać łzy. Starała się być silna, lecz ból wygrał.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2SQUaNJw_y6XOTrqcWDl0aYE_S5EXqINtqbiLIphpM5TYEhHwbGTP06yivnQSWzQPDFgbdcrTrTknc-d2aTHS1fTKFAaOBms1QX7H_iZ1V3Bhgyx7C-rF3brcLWfIVDT8ajTze0384uw/s1600/42Pc.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="160" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2SQUaNJw_y6XOTrqcWDl0aYE_S5EXqINtqbiLIphpM5TYEhHwbGTP06yivnQSWzQPDFgbdcrTrTknc-d2aTHS1fTKFAaOBms1QX7H_iZ1V3Bhgyx7C-rF3brcLWfIVDT8ajTze0384uw/s320/42Pc.gif" width="320" /></a></div>
Schyliła głowę i przyłożyła dłoń do ust tłumiąc jęk rozpaczy, który złamał moje serce. Ona znów przez to przechodzi. Znów nie mogę zrobić nic by jej pomóc. Jedyne co mogłem zrobić to ją objąć. Nina ukryła twarz w zagłębieniu mojej szyi, a dłonią dotknęła mojej klatki piersiowej. Cała trzęsła się z powodu płaczu. Przypuszczam, że emocje też na to wpływały.<br />
<br />
<br />
<i>~Nina~ </i><br />
Po kilku minutach uspokoiłam się, a pozostając w ramionach Fabiana czułam się lepiej. Jego dłoń na przemian gładziła moje włosy i ramię. Ten dotyk był uspakajający i dawał ukojenie. Z każdą sekundą dotyk tego potwora znikał. Jednak w mojej głowie ciągle pozostały pytania. Dlaczego?<br />
Dlaczego on to zrobił? Jak do tego doszło?<br />
-Fabian? - Spytałam odsuwając się od niego, by móc spojrzeć w jego oczy. - Opowiesz mi o mojej przeszłości?<br />
-Co chcesz wiedzieć?<br />
-Wszystko. Co tylko wiesz. - Brunet wziął głęboki wdech i powoli wypuścił powietrze z ust.<br />
-W porządku. Tylko może najpierw napijesz się czegoś lub coś zjesz? - Uśmiechnął się chcąc w ten sposób odrobinę poprawić mój humor.<br />
-O 5 nad ranem?<br />
-Musisz nabrać trochę sił. Widać, że ten... sen sporo cię kosztował.<br />
<br />
W kuchni Fabian podał mi jogurt, ponieważ odmawiałam zjedzenia czegokolwiek innego. Usiadłam przy stoliku, brunet na prosto mnie i zaczęłam jeść. Mając przed oczami te wszystkie sceny, ledwo przełykałam, a prysznic nie pomógł za bardzo. Za to to w jaki sposób Rutter wszedł do łazienki, objął mnie i dotykał. Wtedy czułam jak jego delikatny dotyk sprawia mi przyjemność, a jego obecność pozwala mi się uspokoić. To było coś niesamowitego. Czułam, że jego ramiona są przeznaczone dla mnie, jakby były jedynym miejscem, w którym poczuje się dobrze. Miałam wrażenie, że nie tylko te okropne wspomnienia do mnie wróciły. Nie widziałam obrazów jak zwykle, ale czułam prawdę.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCRKEACswd6dFl4ZEWP2c8tXA3Y8Ft9b0S0uOCP-AMNQeRM9iQPRNQa0ZLwp6lf6IUPSntkqOQvyfPm8_FCOk3tT7V-Sot4idHHQ0d_obsHgJblh5AgNfphwy7Ne5TQdaaqcNWKITpFVs/s1600/tumblr_inline_n8fa3wWpUz1s61a9t.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCRKEACswd6dFl4ZEWP2c8tXA3Y8Ft9b0S0uOCP-AMNQeRM9iQPRNQa0ZLwp6lf6IUPSntkqOQvyfPm8_FCOk3tT7V-Sot4idHHQ0d_obsHgJblh5AgNfphwy7Ne5TQdaaqcNWKITpFVs/s1600/tumblr_inline_n8fa3wWpUz1s61a9t.gif" /></a></div>
-Masz coś tutaj. - Powiedział Fabian wskazując okolice ust, przez co przywrócił mnie do rzeczywistości. Wyjęłam chusteczkę i wytarłam kącik ust. - Czekaj. Pozwól mi to zrobić. - Kciukiem otarł moje warki, po czym przystawił swój palec do ust pozbywając się z niego resztek jogurtu. Nie wiedziałam co myśleć o tym czynie, a mina Fabiana wskazywała na to, że sam czuje się lekko zakłopotany z zaistniałą sytuacją.<br />
-Przepraszam. Nie pomyślałem... Zrobiłem to odruchowo.<br />
-Nic nie szkodzi. - Uśmiechnęłam się delikatnie ciągle czując jego dotyk na moich ustach.<br />
<br />
Siedzieliśmy w sypialni na moim łóżku. Siedziałam po turecku skierowana w jego stronę, a on siedział prosto patrząc na ścianę. Nie przerywałam mu, ani nie dopytywałam.<br />
<br />
Ucieczki, porwania, strach, pożary, strzelaniny... To wszystko to moje życie?<br />
Nie wierzyłam w jego słowa, ale gdzieś głęboko w sobie czułam, że to prawda. Czy cokolwiek czułam słysząc to? Zdecydowanie nie. Nie czułam nic jakby jego opowieść nie dotyczyła mnie. Zarazem jednak wiedziałam, że inaczej być nie może. To wszystko jest zdecydowanie szalone. Bo jak mogę coś czuć i jednocześnie nie czuć nic?<br />
-Nina? - Fabian spojrzał na mnie i dotknął mojej dłoni, gdy skończył mówić. - Jak się czujesz? - Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć.<br />
-Sama nie wiem. - Odparłam w końcu. - Mam wrażenie, że w moim życiu nic nie jest prawdziwe z wyjątkiem ciebie i Beth. Czuję jakby to co działo się wcześniej było zwykłą opowieścią, a nie moją przeszłością. Jak ja to wszystko zniosłam? - Spojrzałam w jego brązowe oczy.<br />
-Sam się nad tym zastanawiałem. Zaskakiwałaś mnie każdego dnia. Po tym wszystkim potrafiłaś wstać rano z uśmiechem na twarzy i zacząć dzień jakby wczorajszy nie istniał. - Splótł nasze palce razem. Cieszyłam się, że jest przy mnie. Dzięki niemu wszystko wydawało się łatwiejsze.<br />
Wtedy to poczułam. Głęboko w sobie. To ciepło, gdy mnie dotykał. Ten spokój, gdy był przy mnie. Te dreszcze, które przechodziły przez moje ciało gdy spojrzał na mnie lub wymawiał moje imię.<br />
-Chyba już poznałam odpowiedź na to pytanie. - Uśmiech zagościł na moich ustach.<br />
-Powiesz mi jak radziłaś sobie z tym wszystkim?<br />
-Miałam ciebie. Teraz to czuję. Jesteś przy mnie, a ja jestem spokojniejsza. Wiem, że przy tobie nic mi się nie stanie.<br />
-Nie był bym tego taki pewien. To przeze mnie przez to wszystko przeszłaś. - Spuścił wzrok na nasze splecione dłonie.<br />
-Hej. - Uniosłam jego twarz dzięki czemu spojrzał na mnie. - Przestań się obwiniać o to. Sama dokonałam wyboru.<br />
-Mogę cię o coś spytać? - Nie puszczając mojej dłoni, także usiadł po turecku na prosto mnie. Nasze kolana stykały się ze sobą.<br />
-Jasne. <br />
-Znasz już naszą przeszłość. Przypuszczam, że nic do mnie w tej chwili nie czujesz, ale gdybyś teraz mogła wybrać swojego ochroniarza w trakcie programu ochrony świadków, kogo byś wybrała?<br />
-Nie zmieniłabym nic. - Patrzyliśmy w swoje oczy w milczeniu.<br />
-Nie wiesz jak bardzo chciałbym coś zrobić w tej chwili.<br />
-Co takiego? - Szepnęłam.<br />
-Chciałbym cię pocałować. - Jego twarz zbliżyła się do mojej. - Ale po dzisiejszym śnie...<br />
-Więc to zrób. - Przerwałam mu.<br />
-Co? - Ten szept wyraził tyle emocji. Szok, zdziwienie, radość i niedowierzanie. - Jesteś tego pewna? - Pokiwałam twierdząco głową. Powoli przysuwał się w moim kierunku uważnie sprawdzając moją reakcję. Nie mam zamiaru się teraz odsunąć. Nie po tym co czuję.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmXU6S88KDdXeIXxM8WzBLilPxRBdFu4F_zRY9XEIgrSTHgCxMnw4FH1hSdOQFJrP8Uav_1o_AKU2pNAj-aEAytVz2_Txaj_MQ2EB3f1TSbpfiYJ1xQvibZLHMzRs3aGDFhfZhUX6Sjsg/s1600/tumblr_inline_nzwobiQCWd1sp0474_500.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmXU6S88KDdXeIXxM8WzBLilPxRBdFu4F_zRY9XEIgrSTHgCxMnw4FH1hSdOQFJrP8Uav_1o_AKU2pNAj-aEAytVz2_Txaj_MQ2EB3f1TSbpfiYJ1xQvibZLHMzRs3aGDFhfZhUX6Sjsg/s320/tumblr_inline_nzwobiQCWd1sp0474_500.gif" width="320" /></a></div>
Po chwili jego usta dotknęły moich. Były takie miękkie, ciepłe i... takie znajome. Dotknęłam dłonią jego policzka chcąc dać mu do zrozumienia, by nie przerywał. Czułam się jakby to był nasz pierwszy pocałunek, który przypomina mi o tych wszystkich wcześniejszych. Fabian nie miał pojęcia, że dzięki jego opowieści nie tylko negatywne wspomnienia do mnie wróciły. W pewnym sensie przypomniałam sobie jego.<br />
<br />
-Nina nie chcę byś reagowała pod wpływem chwili lub z przymusu. - Powiedział Fabian, gdy się ode mnie odsunął. Nasze czoła się stykały i czułam jego oddech na twarzy.<br />
-Nie reaguję. Od jakiegoś czasu czułam coś, gdy cię widziałam. Nie wiedziałam co to, więc to ignorowałam, ale dziś poczułam się przy tobie tak dobrze i znajomo. Odkąd się wybudziłam to uczucie było chyba jedyną pewną rzeczą w moim życiu. - Przypomniałam sobie jego dotyk, bliskość i to ciepło płynące od jego ciała. Znałam go.... pamiętałam go, lecz wspomnienia z nim związane nie chciały powrócić. Czułam się jakbyśmy pisali naszą historię od nowa.<br />
----------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
PRZEPRASZAM!<br />
Tak strasznie was przepraszam, że tak długo pisałam ten rozdział. Nie wiem co się ze mną dzieje ostatnio, ale pisanie przychodzi mi dość ciężko. Nie wiem czy to brak weny czy jakaś blokada... nie wiem. Dlatego jeszcze raz bardzo, tak z całego serducha, was przepraszam.<br />
Do tego ten rozdział był pisany trochę inaczej niż te wcześniejsze, więc mam nadzieję, że nie jest chaotyczny i że wszystko zrozumiecie. Jeśli nie, piszcie w komentarzach swoje wątpliwości, a ja postaram się to wyjaśnić.<br />
<br />
Także jeszcze raz przepraszam. Bądźcie dla mnie wyrozumiali i cierpliwi. Ta historia będzie miała swój ostateczny epilog... kiedyś tam... tylko potrzebuje na to więcej czasu.<br />
<br />
Wasza Karen Karenhttp://www.blogger.com/profile/05493382677884467973noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4928539775249457494.post-43017362870072415142016-08-13T21:07:00.000+02:002016-08-13T21:07:05.166+02:00[79] "Spoglądając poza świat przez szkło."<i>~Nina~</i><br />
Obudziłam się rano okryta kocem w obcym pokoju. Światło słoneczne raziło, więc z przymkniętymi oczami rozejrzałam się po pokoju. Wtedy przypomniałam sobie co wydarzyło się wczoraj. Weszłam tutaj unikając towarzystwa i położyłam się spać. Jednak nie pamiętam, bym miała na sobie koc.<br />
Usiadłam po turecku i zasłoniłam twarz dłońmi. Ta noc w niczym mi nie pomogła.<br />
-Wszystko w porządku? - Usłyszałam męski głos, przez który wzdrygnęłam się ze strachu. Spojrzałam na intruza, którym był Fabian.<br />
-Co ty tutaj robisz? - Spytałam ciągle zaspanym głosem.<br />
-Twoja wczorajsza reakcja... Uznałem, że będziesz się czuła lepiej, gdy ktoś będzie przy tobie.<br />
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><i>- Długo tutaj siedzisz? - Spytałam.<br />
- Z jakieś 3 godziny.<br />
- A dlaczego tutaj siedzisz?<br />
- Uznałem, że wolałabyś zobaczyć cho<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">ć</span> jedną znajomą rzecz w tym pokoju.</i></span><br />
<br />
Obraz pojawił się i zniknął dość szybko. Potrząsnęłam delikatnie głową, jakby miało mi to pomóc posegregować to wszystko co aktualnie zajmuje moje myśli.<br />
Nie wiem czemu, ale czułam się niezręcznie. Fabian uważnie mnie obserwował w trakcie panującej wokół nas ciszy.<br />
-Słuchaj... - Zaczęłam. - Przepraszam za wczoraj. Ja po prostu... To było za wiele jak na jeden raz.<br />
-Przestań. To ja przepraszam. Nie pomyślałem, a oni wszyscy tak bardzo chcieli się z tobą zobaczyć... - Jego mina mówiła wiele. Widać było, że czuje się z tym wszystkim źle.<br />
Kolejny raz zapanowała między nami cisza.<br />
-To... ja już pójdę. - Brunet wstał z fotela i ruszył w kierunku drzwi.<br />
-Fabian zaczekaj. - Na moje słowa odwrócił się w moim kierunku. - Dziękuje.<br />
-Nie masz za co.<br />
-Tak ci się wydaję. Nie naciskasz na mnie, nie każesz mi się tłumaczyć i rozumiesz.<br />
-Drobiazg. - Uśmiechnął się do mnie, lecz nie widziałam w tym szczęścia tylko smutek. Wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą.<br />
<br />
Gdy wykonałam poranne czynności zeszłam na dół. Bethany siedziała już przy stole i dyskutowała o czymś z Fabianem śmiejąc się przy tym.<br />
-Dzień dobry. - Powiedziałam. Co prawda widziałam się wcześniej z brunetem, ale nie chciałam wejść tak po prostu i podsłuchiwać o czym rozmawiają. Natomiast mała zeskoczyła z krzesła, podbiegła do mnie, chwyciła moją dłoń i zaczęła mnie ciągnąc w kierunku stołu. Usiadłam obok niej.<br />
-Mamusiu, tata robi najlepsze śniadania na świecie. Ty też takie robiłaś, no ale taty są lepsze. - Na chwilę spuściła wzrok. Pogłaskałam ją po głowie.<br />
-Nie martw się. Teraz tata będzie miał okazję nauczyć mnie gotowania od nowa. - Mówiłam to mając szeroki uśmiech na ustach. Taki kontakt ze światem mi odpowiada. Wszystko powoli, bez przytłoczenia i bólu głowy<br />
<br />
Beth miała rację. Chyba nigdy nie jadłam tak dobrych naleśników.<br />
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><i>-Fabian mogłabym cię o coś spytać? - Ruszyłam za brunetem w kierunku jadalni. Usiadłam na krześle i czekałam na jego odpowiedź.<br />
- Jasne. Pytaj o co chcesz. - Położył talerz z naleśnikami na stole.<br />
- Jak teraz to wszystko będzie wyglądać?</i></span><br />
<br />
Kolejny obraz, który znikł tak szybko, jak się pojawił. Tym razem miałam wrażenie jakby do mojej głowy ktoś wbijał długą igłę, która nie pozwala dostrzec co jest dalej. Zamknęłam oczy chcąc odsunąć się w pewien sposób od bólu. Na szczęście powoli zaczął ustępować.<br />
Poczułam czyjąś dłoń na mojej, więc otworzyłam oczy.<br />
-Co się stało? - Spytał Fabian.<br />
-Głowa mnie zabolała. To nic poważnego. - Uśmiechnęłam się nieśmiało i wróciłam do jedzenia.<br />
<br />
To ja sprzątałam po posiłku. Udało mi się przekonać Fabiana, że przez bezczynne siedzenie za niedługo będzie mógł mnie turlać po podłodze, co wywołało u niego śmiech. Odkąd go spotkałam, pierwszy raz słyszałam jego szczery śmiech. Miło było go słyszeć i obserwować jak jego twarz zmienia się.<br />
Po sprzątaniu usiadłam na fotelu z jakąś książką w dłoni. Z tego miejsca mogłam obserwować Bethany bawiącą się na podłodze i Fabiana pracującego przy komputerze. Co jakiś czas brunet zerkał w moim kierunku. Miałam wrażenie, że chce coś powiedzieć, ale zbiera się w sobie by to zrobić. Nie musiałam długo czekać na jego słowa.<br />
-Nino, mógłbym cię o coś zapytać?<br />
-Jasne. - Zamknęłam książkę zaznaczając wcześniej, na której stronie skończyłam.<br />
-Gdy w szpitalu miałaś atak... Wiesz może czym mógł być spowodowany?<br />
-Co masz na myśli? - Moje serce zabiło szybciej, gdy przypomniałam sobie tego mężczyznę stojącego nade mną.<br />
-Przypuszczam, że to było spowodowane przez kogoś. - Przez chwilę zastanawiałam się czy mam mu powiedzieć prawdę, ale przecież to Fabian. Pomaga mi od samego początku, więc chyba mogę zaufać.<br />
-Jakiś mężczyzna wszedł do sali. Chyba nie wiedział o mojej amnezji, bo zdenerwował się z tego powodu. Zasłonił mi czymś usta i dodał coś do kroplówki.<br />
-Wiedziałem, że Trevor maczał w tym palce. Dlaczego nic nie powiedziałaś? - Jego troskliwe spojrzenie było skupione na mnie.<br />
-Nie wiem. Nie wiedziałam co się dzieje. Nie wiem komu mogę ufać. To pewnie przez to.<br />
-No tak. - Brunet spuścił głowę na kilka sekund. Gdy ją podniósł coś się w nim zmieniło. Zajął się pracą jakby naszej rozmowy przed chwilą nie było.<br />
Ciszę, która zapanowała między nami przerwał dzwonek do drzwi. Spojrzałam w ich kierunku z zamiarem ich otwarcia, lecz brunet wyprzedził mnie.<br />
-Dzięki, że przyszedłeś. - Powiedział Fabian do przybysza.<br />
-Daj spokój. To nic wielkiego. - Ten głos wydawał mi się znajomy, ale nie mogłam sobie przypomnieć do kogo on należy.<br />
-Wiem, że masz swoją robotę, a ja ci głowę zawracam.<br />
-Nie ma o czym mówić. - Przede mną stanął Diler. Szeroki uśmiech widniał na jego twarzy, a loki związał z tyłu głowy. <br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6-kLUVeR2xQbJcJLleUq2MGFVmc9_STycersFed-OoZ1FHS2WgrDHNvfiSDE3BW-2AMvf6UECMwqIKL7aU86Wnrs0MTGsyCNIaq_E30mz9rsBf0YOlEUjZvr3q5qn-OumXxHClb_juAw/s1600/tumblr_oarq97u9sD1urlrpuo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="152" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6-kLUVeR2xQbJcJLleUq2MGFVmc9_STycersFed-OoZ1FHS2WgrDHNvfiSDE3BW-2AMvf6UECMwqIKL7aU86Wnrs0MTGsyCNIaq_E30mz9rsBf0YOlEUjZvr3q5qn-OumXxHClb_juAw/s320/tumblr_oarq97u9sD1urlrpuo1_500.gif" width="320" /></a></div>
-Wujek! - Krzyknęła Beth biegnąć w kierunku Dilera. Wtedy Oskar wskoczył na kanapę i usiadł na moich kolanach. Patrząc na mnie zaczął miauczeć, więc zaczęłam go głaskać, jednocześnie obserwowałam całą scenę.<br />
-Witaj mała. Coś ci przyniosłem.<br />
-Co takiego? - Brunet zabawnie poruszył brwiami i wyjął zza pleców kartonowe opakowanie. Wręczył je małej. Gdy ujrzała co jest w środku pisnęła. - Motor! Dziękuję wujku. - Przytuliła go ściskając mocno jego pas.<br />
-Wiesz co... - Zaczął Fabian, lecz nie dokończył.<br />
-No co? Dziecko musi rozwijać swoje zainteresowania.<br />
-Ma dopiero cztery lata. Nie sądzisz, że jest jeszcze na to czas? - Obaj mężczyźni rozmawiali ze sobą z uśmiechem na twarzy. Od razu było widać, że są przyjaciółmi.<br />
-Zobaczymy jak ty kiedyś zostaniesz ojcem. - Mężczyźni ruszyli w moim kierunku jakby dopiero teraz mnie zauważyli. - Nino - Fabian spojrzał na mnie. - Ja muszę iść do pracy. Diler z wami zostanie.<br />
-Okej. - Uśmiechnęłam się. Gdzieś za sobą usłyszałam Beth imitującą głosem dźwięk silnika.<br />
<br />
Gdy Fabian wyszedł, Diler usiadł na prosto mnie i zaczął mnie obserwować podczas, gdy ja słuchałam uspokajającego mruczenia Oskara.<br />
-Mógłbyś nie patrzeć na mnie jakbyś chciał mnie zabić? - Spytałam poważnie. Gdy ujrzałam jego zszokowaną minę zaczęłam się śmiać. - Wyluzuj. Tylko żartowałam. - Jego mina zmieniła się diametralnie. Rozluźnił się i odetchnął z ulgą.<br />
-Ciekawe czy tobie byłoby do śmiechu gdybym zrobił ci taki żart. Twoje oczy były przerażające.<br />
-Przepraszam. - Ciągle z moich ust wydobywał się śmiech. Po chwili brunet dołączył do mnie.<br />
- Chciałam jakoś rozluźnić atmosferę.<br />
-No to ci się udało. Prawie w gacie popuściłem od twojego spojrzenia. Byłabyś idealna do horrorów.<br />
-Też sądzę, że nadałabym się na uciekającą dziewczynę.<br />
-Raczej na zabójcę. - Parsknęłam śmiechem.<br />
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><i>On objął mnie. Chcąc się oswobodzić uderzyłam go w żołądek. To pozwoliło
mi uwolnić się z uścisku. Zaczęłam biec w kierunku domu, który teraz
był mniejszy niż mój paznokieć u ręki.</i></span><br />
<br />
Od razu spoważniałam czując ukłucie bólu. Dlaczego za każdym razem, gdy coś widzę musi boleć mnie głowa?<br />
-Chyba jednak byłabym lepsza w roli uciekającej dziewczyny. - Spuściłam wzrok. Ciągle miałam ten obraz przed oczami. Miałam wrażenie, że tam jestem. Te dłonie na moich rękach i zimny piasek pod stopami. Po raz pierwszy miałam wrażenie, że coś sobie przypomniałam. Czy te wcześniejsze obrazy to także moje wspomnienia? I czy to normalne, że dzień po opuszczeniu szpitala coś do mnie powraca? Czy to nie za szybko?<br />
-Nina co jest? - Głos Dilera rozwiał mgłę zakrywającą mój umysł. Wróciłam do rzeczywistości. Dopiero gdy otworzyłam oczy zdawałam sobie sprawę, że mam je zamknięte.<br />
-Po prostu trochę boli mnie głowa. Może to wyda się dziwne, ale czasem coś widzę. Mam wrażenie, że przenoszę się w inne miejsce, ale wtedy atakuje mnie ból głowy i wszystko znika. Pewnie uważasz mnie za wariatkę....<br />
-Wcale tak nie jest. Co widzisz? - W oczach Dilera dostrzegłam zainteresowanie, za to nie ujrzałam potępienia. Chyba mogę mu to powiedzieć...<br />
-Najpierw zobaczyłam Fabiana czytającego książkę, później jakieś naleśniki, a teraz że przed kimś uciekam. Nie wiem co mam o tym myśleć. Widzę to, gdy całkowicie się tego nie spodziewam.<br />
-Może o to chodzi. Może twoja pamięć powróci, gdy otworzysz na nią umysł?<br />
-Co masz na myśli? - Spytałam nie pewna o co mu chodzi. Otworzyć umysł?<br />
-Gdy pragniesz czegoś z całej siły zazwyczaj uzyskujesz odwrotny efekt. Może wystarczy, że się zrelaksujesz i przestaniesz myśleć o tym, a pamięć sama wróci. - Może Diler miał rację? Ale przecież nie myślałam o mojej utracie pamięci przez cały czas, prawda?<br />
-Masz rację. Nie będę się starała być osobą, którą byłam. Będę tym kim jestem teraz. - Jednak czy sama wierzyłam w słowa, które przed chwilą powiedziałam?<br />
<br />
Diler bawił się z Beth podczas, gdy ja czytałam mając na kolanach kota. Czasem do moich uszu docierał śmiech dziewczynki. Wtedy także uśmiechałam się ja.<br />
-Piiić miii się chceeee. - Powiedziała Beth przedłużając niektóre wyrazy.<br />
-Zaraz ci coś podam. - Powiedziałam chcąc ściągnąć Oskara z kolan, lecz Diler zmienił moje plany.<br />
-Siedź, ja jej dam sok. - Poszedł do kuchni. - Nina, gdzie macie jakieś kubki dla Beth? - Spytał.<br />
-Szafka na zlewem. - Odpowiedziałam bez namysłu.<br />
-To jak? Sok marchewkowy? - Diler znów spytał, jednak nie wiedziałam czy pytał mnie czy małej, więc to ja się odezwałam.<br />
-Beth nie lubi marchewek. W szafce obok lodówki jest karton soku pomarańczowego. - Czytałam dalej. Po chwili zdałam sobie sprawę, że odkąd jestem w domu nie zaglądałam do tych szafek i nikt mi nie powiedział co lubi Beth.<br />
<br />
-Gdy byłaś u nas, co jest jeszcze dłuższą historią, trenowaliśmy i w ogóle. Ale gdy organizowaliśmy ognisko.. No to było coś. - Diler od kilku minut opowiadał mi o sobie. W pewien sposób chciałam go jakoś poznać mając nadzieję na kolejny obraz. Brunet zdecydowanie lubił opowiadać momenty, w których on był głównym bohaterem.<br />
Bethany siedziała wtulona we mnie i z zaciekawieniem słuchała opowieści wujka. Natomiast brunet ciągle uśmiechał się w trakcie wspominania.<br />
-Na ogniskach zawsze piliśmy. I tu was zaskoczę. Podobno jak wypiłem opowiadałem wiersze. - Śmiech wydobył się z jego ust. - Brie mówiła, że nigdy tego nie lubiła, ale nie oszukujmy się. Ona to kochała. - Zabawnie poruszył brwiami, przez co i na moich ustach zawitał uśmiech. - Więc raz nagrała mnie. Nie pamiętam go w tej chwili, ale gdybym wiedział że mówię takie rzeczy powiedziałbym jej żeby częściej mnie nagrywała. To było genialne.<br />
-I oczywiście skromny jak zawsze. - Wypaliłam śmiejąc się.<br />
-No wiesz.... Moja skromność jest wystarczająca. - Udawał obrażonego, ale niezbyt mu się to udawało.<br />
-Dziękuję. - Powiedziałam nagle, przez co Diler spoważniał.<br />
-Za co?<br />
-Za to że byłeś przy mnie i jesteś teraz. Nie chcę żeby zabrzmiało to dziwnie, a pewnie tak zabrzmi, ale zdecydowanie lepiej się czuję, gdy jestem tylko z jednym z was. Nie czuję tych wszystkich spojrzeń wymierzonych w moją stronę, nie czuję się przytłoczona. - Loczek spoglądał na mnie nic nie mówiąc. - Pewnie bierzesz mnie za wariatkę.<br />
-Nie. Nawet tak nie pomyślałem, po prostu... <br />
-Wujku, patelnia! - Krzyknęła nagle Beth, przerywając Dilerowi i zeskoczyła z moich kolan znikając z mojego pola widzenia.<br />
-Jaka patelnia? - Spytałam.<br />
-Nie wiem skąd, ale raz Beth znalazła patelnię. No i tak się zdarzyło, że ja nią oberwałem. - Diler wstał i ruszył w kierunku kuchni. - Nino, napijesz się herbaty?<br />
-Z miłą chęcią. - Powiedziałam próbując powstrzymać śmiech. Jednak chyba brunet to wychwycił.<br />
-To wcale nie było śmieszne księżniczko. - Powiedział poważnie. Dlaczego nazwał mnie księżniczką?<br />
-Jasne loczku. - Odparłam.<br />
-Dlaczego loczek? - Wychylił się zza drzwi.<br />
-A dlaczego księżniczka?<br />
-Wcześniej mówiłem na ciebie "mała", ale tą ksywkę dostała Beth, więc zastąpiłem ją księżniczką. A ten loczek skąd? - Znów zniknął w kuchni.<br />
-Twoje włosy są kręcone.<br />
-Nie prawda. - Przerwał na chwilę. Przypuszczał, że patrzył na swoje włosy. - No dobra, może.<br />
Po chwili Diler przyniósł dwa kubki herbaty. Swój postawił na stole, a mój mi podał. Wtedy usłyszałam głos Bethany.<br />
-O! Tak to było. - Jedyne co zdążyłam zauważyć to jej zamach. Później odgłos uderzanej patelni o coś i jęk Dilera.<br />
-Dokładnie w to samo miejsce. - Pisnął i skulił się. - Panie wybaczą na chwilkę. - Powolnym krokiem udał się do łazienki, a ja wybuchłam śmiechem.<br />
-Biedny. Trzeba lepiej ukryć te patelnie.<br />
Gdy byłam pewna, że Diler zamknął drzwi do łazienki, podeszłam do Beth i zabrałam od niej patelnię.<br />
-Skarbie nie możesz tak robić. - Powiedziałam kucając przed nią.<br />
-Ale chciałam, żebyś sobie to przypomniała. - Spuściła smutno głowę.<br />
-Wiem i dziękuję, że próbowałaś, ale wujka to boli. Do tego mogłaś też zrobić krzywdę sobie.<br />
-Przepraszam, już tak nie zrobię. - Powiedziała patrząc w moje oczy.<br />
-Moja dziewczynka. - Powiedziałam całując ją w czoło.<br />
<br />
Wieczorem położyłam Bethany spać. Gdy wracałam do salonu Diler rozmawiał z Fabianem. Czytając małej bajkę nawet nie usłyszałam kiedy brunet wrócił.<br />
Mężczyźni spojrzeli na mnie, gdy drewno na podłodze zaskrzypiało pod moim ciężarem.<br />
-To jeszcze raz dzięki za wszystko. - Powiedział Fabian do loczka.<br />
-Mówiłem ci już, że to dla mnie przyjemność spędzać czas z moją księżniczką. - Diler spojrzał na mnie z uśmiechem na twarzy.<br />
-Spadaj loczku. - Brunet pokiwał głową, i podszedł do mnie. Przytulił mnie i pocałował w głowę.<br />
-Trzymaj się jakoś. Wiem, że pamięć wróci ci raz dwa. - Szepnął do mojego ucha.<br />
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><i>-Diler... On nie może mnie zauważyć. - Powiedziałam i stanęłam plecami do drzwi<br />
-Co on tutaj robi? - Brunet miał ruszyć w jego kierunku, lecz zatrzymałam go ruchem dłoni.<br />
-Proszę cię, nie zostawiaj mnie teraz.</i></span><br />
<br />
-Wiem. I dziękuję ci, że zawsze jesteś przy mnie. - Diler odsunął się ode mnie i spojrzał na mnie jakby zobaczył ducha. Po chwili zrozumiał. Zdał sobie sprawę, że moja pamięć stopniowo powraca.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKkdl5YGIrMHa4WISBOpDb0J7ARpNoXNcn86jrgtkfJjVPd83Jt0ZvsFukcrQqR_ts4uucz-DLSDfbkMsdjIQ83qJcrU7vNt0yadgCh_CyhYj2AcESXyIm08jKFXL9eYGPFPinvv9fm9A/s1600/tumblr_njh9h1UTxl1u7gnm9o1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="122" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKkdl5YGIrMHa4WISBOpDb0J7ARpNoXNcn86jrgtkfJjVPd83Jt0ZvsFukcrQqR_ts4uucz-DLSDfbkMsdjIQ83qJcrU7vNt0yadgCh_CyhYj2AcESXyIm08jKFXL9eYGPFPinvv9fm9A/s320/tumblr_njh9h1UTxl1u7gnm9o1_500.gif" width="320" /></a></div>
Siedziałam na parapecie w salonie z kubkiem herbaty w ręku i obserwowałam księżyc, który powoli zasłaniały chmury. Mimo to gwiazdy były doskonale widoczne.<br />
Gdy Diler wyszedł, Fabian zniknął gdzieś na piętrze, więc siedziałam sama przy świetle małej lampki. Myślałam o tym wszystkim co wydarzyło się odkąd obudziłam się w szpitalu nie wiedząc kim jestem. Czy chcę poznać swoją przeszłość? Przecież to co jest teraz też jest dobre, prawda? Każdego mogę poznać na nowo. Bethany kocham i mam wrażenie, że znam ją jak nigdy wcześniej. Utrata pamięci nie zmieniła moich uczuć. To one wiele podpowiadają mi w sprawie mojego dziecka.<br />
Co do uczuć.... Fabian jest dla mnie ogromną zagadką. Gdy ujrzałam go pierwszy raz, wystraszyłam się go, ale teraz wiem, że nie zrobi mi krzywdy. Zrobi wiele, by mi pomóc. Do tego gdy go widzę czuję coś czego sama nie umiem określić...<br />
-Hej. - Głos bruneta przywrócił mnie do rzeczywistości. - Mogę się dosiąść?<br />
-Jasne. - Podkuliłam nogi robiąc mu miejsce. Fabian usiadł obok mnie i spojrzał przez okno.<br />
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><i>-Powie<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">dz</span> mi Fabian, dlaczego zawsze robimy jeden krok na przód i pięć wstecz? - Powiedziałam patrząc na bruneta. Odłożył gitarę i usiadł obok mnie. Spojrzał na księżyc, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.</i></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><i>-Ładne mamy dzisiaj niebo. - Oznajmił.</i></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><i>-Tak, przepiękne.</i></span><br />
<br />
-Ładne mamy dziś niebo. - Powiedział Fabian spoglądając na mnie.<br />
-Tak, przepiękne. - Zmarszczyłam brwi czując lekkie ukłucie bólu głowy. Co jeśli... - Spoglądając poza świat przez szkło.* - Szepnęłam.<br />
-Mówiłaś coś?<br />
-Nie. Fabian mamy może teleskop?<br />
-Nie, dlaczego pytasz? - Spojrzał na mnie niepewnie.<br />
-Chciałam spojrzeć poza świat przez szkło. - Uśmiechnęłam się na co Fabian zmarszczył brwi. Po chwili spojrzał na mnie, a w jego oczach tańczyły iskry szczęścia.<br />
-Pamiętasz... - Pokiwałam twierdząco głową.<br />
-Jak do tej pory to najwięcej co sobie przypomniałam.<br />
-Czyli Diler miał rację. Gdy wróciłem powiedział mi, że coś sobie przypominasz. Mogę cię o coś zapytać?<br />
-Jasne.<br />
-Wczoraj źle się czułaś przy tylu osobach na raz, prawda? - Przytaknęłam na jego słowa. -Diler powiedział mi też, że czujesz się lepiej gdy spędzasz z nami czas pojedynczo i gdy zachowujemy się jakby nic nigdy się nie wydarzyło. Więc od dziś pomagamy ci powoli i w sposób, który sama będziesz chciała. Ja jestem do twojej dyspozycji. Będziesz chciała się czegoś dowiedzieć to pytaj śmiało.<br />
<br />
Mijały kolejne dni, a ja nie zapytałam Fabiana o nic ani razu. Spędzałam czas z Brie i Dilerem i czasem jakieś małe wspomnienie do mnie wracało, lecz po dzisiejszej nocy wszystko uległo zmianie. Do tej pory sądziłam, że moja przeszłość jest spokojna i normalna. Nie mogłam się bardziej mylić.<br />
-----------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
*Ostatnie wspomnienie Niny związane jest z serialem. Chciałam by przypomniała sobie coś z czasów szkoły. Dla zainteresowanych jest to odc. 48 sezonu 1 :)<br />
------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
Witam ;)<br />
Jejku, ale mi ten rozdział wyszedł długi. Dlatego nie przedłużam tutaj i się streszczam. Te rozdziały biorą sprawy w swoje ręce. Jakiś czas temu mówiłam, że zbliżamy się do końca Fabiny, ale nie musicie się obawiać. Tego końca jak na razie nie widać ^^<br />
<br />
Udanych i szalonych końcowych dni wakacji :D<br />
KarenKarenhttp://www.blogger.com/profile/05493382677884467973noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4928539775249457494.post-36556866290944553652016-07-31T13:09:00.000+02:002016-07-31T13:09:57.741+02:00[78] "Witamy w domu Nino."<i>~Nina~ </i><br />
Czułam się dziwnie. Gdy odzyskałam przytomność nie miałam sił poruszyć dłonią czy otworzyć oczu. Natomiast czułam moje serce. Słyszałam każde pojedyncze uderzenie. Raz było ono słabsze, ledwo słyszalne, po chwili uderzało szybko, gwałtownie i głośno jak dzwon. Wiedziałam, że jest wokół mnie kilka osób. Docierały do mnie także głośne dźwięki maszyn. Jednak wszystko było zagłuszane biciem mojego serca...<br />
<br />
<i>~David~</i><br />
Wracałem pod salę Niny z kubkiem kawy, gdy ujrzałem
zamieszanie. Odstawiłem kubek na drewniany stolik i podszedłem do okna
sali. Kilka osób w białych fartuchach krążyło wokół brunetki, a maszyny
do których była podłączona wydawały głośne dźwięki. Pielęgniarka
pilnująca drzwi nie pozwoliła mi wejść. Nie udzieliła także żadnych
informacji, więc musiałem czekać.<br />
Po pół godzinie siedziałem na krześle, na stoliku stał kubek nietkniętej i zimnej kawy i ciągle nikt nie wyszedł z sali. Pocieszał mnie jedynie fakt, że lekarz wykonywał wszystko spokojnie i bez pośpiechu jak to było na początku.<br />
Chwilę później doktor wyszedł z sali. Od razu podszedłem do niego.<br />
-Co się stało? - Spytałem.<br />
-U pacjentki wystąpiło kołatanie serca. Podaliśmy odpowiednie leki, by zwolnić pracę serca oraz środki uspakajające, więc Pani Martin będzie teraz spać. <br />
-A wiadomo już czym było to spowodowane?<br />
-Niestety nie. Musimy przeprowadzić dodatkową serię badań. Przepraszam, ale muszę już iść.<br />
-Oczywiście. Dziękuje za udzielenie informacji.<br />
-Ma Pan szczęście, że narzeczony pacjentki poinformował nas, że wszystkie informacje mamy Panu przekazywać. - Powiedział lekarz i odszedł.<br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:DontVertAlignCellWithSp/>
<w:DontBreakConstrainedForcedTables/>
<w:DontVertAlignInTxbx/>
<w:Word11KerningPairs/>
<w:CachedColBalance/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="true"
DefSemiHidden="true" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="267">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="59" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri","sans-serif";
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;}
</style>
<![endif]-->
<br />
Opadłem na krzesło czekając, aż sala Niny opustoszeje. Wszedłem do środka,
gdy byłem pewny, że nikogo nie ma w pobliżu. Obserwowałem jej spokojną twarz.
Leżała prosto, bez ruchu. Ciekawe czy była świadoma co się przed chwilą
wydarzyło? Czy w minimalnym stopniu wie... pamięta o mnie i wie jak bardzo się
o nią martwię?<br />
Ciszę panującą w sali przerwał dzwonek mojego telefonu.
Wyszedłem na korytarz i odebrałem. Nie zdążyłem powiedzieć słowa, gdy Rutter
się odezwał.<br />
-Co się stało? Lekarz dzwonił i mówił mi o stanie Niny. Jak do tego doszło?<br />
-Nie wiem. Poszedłem po kawę do automatu, a gdy wróciłem sala była już
pełna. Nie było mnie może z dwie minuty.<br />
-Przyjadę tam. - Powiedział nagle Fabian.<br />
-Nie ma potrzeby. Sytuacja jest opanowana, jest...<br />
-Możesz sobie mówić. Muszę ją zobaczyć i wszystko sprawdzić. Kołatania serca
nie dostaje się od tak.<br />
-Okej, więc za ile będziesz?<br />
-Za jakieś trzy godziny. Jeśli chcesz mogę z nią zostać żebyś mógł wrócić i
odpocząć.<br />
-Dobra, dzięki. To czekam.<br />
<br />
<i>~Nina~</i><br />
Minęło kilka dni odkąd się obudziłam i nadszedł czas powrotu do
domu. Gdziekolwiek on jest...<br />
Przez tych parę dni miałam robione badania, z których wynikało że moje serce
szalało z powodu przedawkowania jakiegoś składnika spożywczego. Nie pamiętam
jakiego. Chemia nigdy (chyba nigdy) nie była moją specjalnością.<br />
Może z trzy razy był tutaj Fabian. Cały czas siedział na
korytarzu. Do sali wszedł tylko raz, gdy sądził że śpię. Mówił wiele rzeczy.
Przepraszał, mówił co czuje i co chciałby zrobić. Chyba... coś nas łączyło w
przeszłości. Do tego David, który był przy mnie praktycznie cały czas,
powiedział że mam córkę. Z jego opowieści Bethany jest kochanym dzieckiem,
szkoda tylko że jej nie pamiętam. Nie wiem jak to możliwe. Mieć czteroletnie
dziecko i nie wiedzieć, jak ma na imię. Baa, żeby tylko imię. Nawet nie
wiedziałam, że ją mam. Ciekawe jak wygląda mój dom, praca... Jak wyglądało moje
życie sprzed wypadku?<br />
Moje myśli przerwał brunet wchodzący do sali. Spojrzenie jego
brązowych oczu wywołało u mnie dziwny niepokój, a zarazem spokój. Nie pytajcie
jak to możliwe. Sama nie wiem.<br />
-Hej. Jak się czujesz? - Spytał stojąc kilka kroków przede mną. Widać było,
że nie był pewny jak ma się zachować. W końcu mu się nie dziwię. Pewnie zna
mnie dość długo, a ja traktuję go jak obcego człowieka.<br />
-Dobrze. Dziękuję, że pytasz. - Uśmiechnęłam się, co brunet odwzajemnił.<br />
-Możemy już iść?<br />
-Tak. - Fabian sięgnął po moją torbę, która nie oszukujmy się, była
minimalnych rozmiarów. - Mogę sama ponieść. Praktycznie nic tam nie ma.<br />
-Daj spokój. Masz odpoczywać.<br />
-No tak, ale...<br />
-Żadnego ale. - Przerwał mi uśmiechając się. - To jak,wracamy do domu?<br />
-Wracamy.<br />
<br />
W samochodzie jechaliśmy w ciszy, którą przerywało cicho
grające radio. W mojej głowie krążyły słowa, które chciałam mu powiedzieć odkąd
go dziś ujrzałam.<br />
-Fabian, słuchaj, chciałam cię przeprosić za to nasze pierwsze spotkanie.
Dopiero się obudziłam, David zasypał mnie informacjami o mnie, o nim, o moim
zaginięciu, ja po prostu...<br />
-Nie ma o czym mówić. Rozumiem. Zostałaś przytłoczona.<br />
-Nie chcę byś czuł się przy mnie jak przy obcej osobie, bo... To prawda,
że.... - Nie wiedziałam jak zadać to pytanie. - My byliśmy razem? - Brunet
chwilowo spuścił wzrok, po chwili znów skupił się na drodze.<br />
-Tak. Wydarzyło się wiele między nami. - Byłam tego ciekawa, ale nie
chciałam zadawać więcej pytań. Po jego minie wywnioskowałam, że nie było
kolorowo.<br />
-A... nasza córka? Jaka jest? - Fabian zaczął o niej opowiadać, a ja
słuchałam uważnie mając nadzieję, że jednak cokolwiek pamiętam.<br />
<br />
W pewnym momencie podróży zatrzymaliśmy się. Patrzyłam przed
siebie nie wiedząc co dalej.<br />
-Nina... - Zaczął Fabian. - W domu będą na ciebie czekać nasi znajomi.
Wiedzą wszystko, więc jeśli powiesz, żeby dali ci spokój nie będzie problemu.
Jednak nie wiem jak będzie z Bethy. Nie widziała cię dość długo i tęskni za
tobą.<br />
-Rozumiem. Co prawda nie pamiętam jej, ale dopóki będzie chciała moje
ramiona są dla niej<br />
otwarte. - Uśmiechnęliśmy się do siebie. - Dobra, jestem
gotowa. Możemy teraz jechać do domu.<br />
-Tylko, że my już pod nim stoimy.<br />
-Oooo... no tak. To ja... em... już wysiądę. - Tak jak powiedziałam, tak też
zrobiłam. Stałam na chodniku patrząc na mój dom. Ręce spociły mi się ze stresu,
więc ciągle wycierałam je o spodnie.<br />
Fabian z moją torbą stanął obok mnie i spytał.<br />
-Gotowa?<br />
-Bardziej już chyba nie będę. - I zrobiłam pierwszy krok na przód, który niósł za sobą kolejne. Stanęłam przed drzwiami przez chwilę. Chciałam zapukać, ale przecież to mój dom, więc po głębokim oddechu nacisnęłam klamkę i otworzyłam drzwi. Moim oczom ukazał się... mój dom. W salonie stały cztery osoby, a przed nimi stała mała dziewczynka trzymająca białego kota. No to witamy w domu Nino.<br />
Niepewnie weszłam do środka i stanęłam przed nimi. Wszyscy stali w milczeniu nie wiedząc co zrobić. Jedynie Bethany nie wytrzymała i ruszyła w moim kierunku. Wypuściła kociaka i rozłożyła ręce. Przyklękłam, a po chwili mała znalazła się w moich ramionach. Przytuliłam ją i czułam zbierające łzy w oczach. Była taka śliczna, a ja nawet nie pamiętałam jej pierwszego słowa, ani kroku.<br />
-Hej skarbie. - Powiedziałam cicho. Czułam spojrzenia zebranych wokół nas, ale nie zwracałam na nich uwagi. Tuliłam własną córkę. Nic nie było ważniejsze.<br />
-Tęskniłam. - Cichy głosik dziecka dźwięczał w moich uszach.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhc4Af2j3izL8GIxjEa48j_v8J0eZzShmjoNjdFzA3pIGw3dw5vM3XaVXyltOBEQcKpEBqieBWlbZpNrpZ8IroUTN5rvt53POzzRy43zwqZtEnjZd28N5RDuLgEKpDYZ2eopqfsb3VMBjg/s1600/1432724890-tumblr-n2wucda4vi1sim304o1-500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="141" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhc4Af2j3izL8GIxjEa48j_v8J0eZzShmjoNjdFzA3pIGw3dw5vM3XaVXyltOBEQcKpEBqieBWlbZpNrpZ8IroUTN5rvt53POzzRy43zwqZtEnjZd28N5RDuLgEKpDYZ2eopqfsb3VMBjg/s320/1432724890-tumblr-n2wucda4vi1sim304o1-500.gif" width="320" /></a>-Wiem i przepraszam cię za wszystko.<br />
-To nie twoja wina mamusiu. - Odsunęła się ode mnie i dotknęła dłonią mojego policzka.<br />
- Pamiętasz mnie? - Spytała po chwili. Spojrzałam na osoby stojące przed nami. Uważnie nam się przyglądały, a ja miałam ochotę ich spytać czy ta dziewczynka stojąca przede mną na pewno ma cztery lata.<br />
-Niestety nie. - Postanowiłam jej nie okłamywać. Ukrywanie tego nie przyniosło by niczego, a widać było, że moja córka jest bardzo inteligenta.<br />
-Nic nie szkodzi. Z tatusiem, wujkiem, ciocią, wujkiem i kolejnym wujkiem ci pomożemy, prawda? - Odwróciła się w ich kierunku szukając potwierdzenia. Wszyscy przytaknęli z uśmiechem na twarzy.<br />
Powoli wstałam i spojrzałam na przyjaciół, których kompletnie nie pamiętałam. Jako pierwsza w moim kierunku podeszła blondynka. Na jej nogach widniały szpilki przez co była trochę wyższa ode mnie.<br />
-Mogę? - Spytała.<br />
-Jasne. - Uśmiechnęłam się.<br />
<br />
Po chwili każdy mnie wyściskał i powiedział coś miłego. Siedzieliśmy wszyscy przy stole i znałam już ich imiona. Diler (ciekawe dlaczego nie mówi prawdziwego imienia) siedział z Brie z mojej lewej strony. Z prawej siedział Fabian, a na przeciwko mnie Lucas i David. Na moich kolanach siedziała Beth, a gdzieś pod stołem leżał Oskar.<br />
Chwilę później Bethany była już zmęczona, więc poszłam z nią do jej pokoju, a gdy zasnęła z Oskarem u boku wróciłam do stołu. Wszyscy żywo rozmawiali. Nie miałam bladego pojęcia o czym, więc siedziałam obserwując wszystkich. Czułam się jak piąte koło u wozu. Dzisiejszy dzień...miałam wrażenie, że narodziłam się wczoraj i od nowa muszę się wszystkiego nauczyć. Czułam się obco i nieswojo, ale dalej słuchałam rozmów i starałam się wyglądać na zadowoloną. Wolałabym pójść do swojej sypialni i w samotności odpocząć, ale podobno zniknęłam i nie widzieli mnie kilka dni, nie wiedzieli co się ze mną dzieje. Nie chciałam ich urazić. <br />
Nie wiem kiedy temat rozmowy zmienił się i skupił na mnie. Osoby wokół mnie zaczęły rozmawiać o mojej przeszłości, wspomnieniach, a ich spojrzenia były skupione na mnie. Czułam się przytłoczona. Miałam wrażenie, że siedzę w tłumie obcych ludzi, a ich rozmowy łączyły się w jeden szmer. Miałam wrażenie, że ci ludzie przysuwają się do mnie i nie mam już czym oddychać, bo zabierają całą moją przestrzeń. Przez mój umysł przepływały jakieś obrazy, ale nie mogłam ich zidentyfikować. Nie wiedziałam co się dzieje. Poczułam gwałtowny ból głowy. Miałam dość.<br />
Nie zważając na nic wstałam od stołu i ruszyłam na piętro. Słyszałam, że ktoś mnie woła, ale nie zatrzymałam się. Otworzyłam pierwsze lepsze drzwi, weszłam do pokoju i od razu zamknęłam drzwi. Nie chciałam by ktoś wchodził. Chcę być sama.<br />
-Nina. - Usłyszałam męski głos dość blisko drzwi. - Co się stało?<br />
-Zostaw mnie! - Uniosłam głos. Dopiero teraz, gdy mój głos załamał się zdałam sobie sprawę, że płaczę.<br />
-Chcę ci pomóc. - Nie byłam pewna kto to. Nie byłam w stanie rozpoznać głosu przez ten szum panujący w mojej głowie. <br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqyzwsRge4tEhFzBnSBGQlrx0WvCRznV224bII-JG3W7RfeGqnUSPaAHG4NBu87UnRB3ziOq-RZsJ6r6dbbWPJfkIRVQmY2F4vDxHUG6qDNofhj8b0xPInU-Aq_oeAqy9_haoJB81Bf54/s1600/tumblr_myjojt29AM1t0951zo1_400.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqyzwsRge4tEhFzBnSBGQlrx0WvCRznV224bII-JG3W7RfeGqnUSPaAHG4NBu87UnRB3ziOq-RZsJ6r6dbbWPJfkIRVQmY2F4vDxHUG6qDNofhj8b0xPInU-Aq_oeAqy9_haoJB81Bf54/s320/tumblr_myjojt29AM1t0951zo1_400.gif" width="320" /></a></div>
Potrzebowałam ciszy i samotności. Zbyt wiele dziś się wydarzyło. Muszę się z tym oswoić, poukładać to wszystko.<br />
-Więc zostaw mnie.<br />
-Nina... - Nie dawał za wygraną.<br />
-Proszę cię... - Oparłam się o drzwi, a łzy swobodnie płynęły po moich policzkach. Nikt więcej nie odezwał się pod tymi drzwiami.<br />
Stałam przez chwilę opierając się o ścianę i starałam się uspokoić i wyciszyć. Szum w mojej głowie powoli cichł, łzy przestały płynąć. Wypłakałam chyba wszystkie swoje emocje, bo teraz czułam się pusta. Czy zawsze tak będzie? Czy zawsze jak ktoś będzie mówił o wspomnieniach związanych ze mną będzie się działo to samo co dziś?<br />
Z wieloma pytaniami w głowie położyłam się na łóżku i miałam nadzieję, że jestem w swojej sypialni.<br />
<br />
<i>~Trevor~</i><br />
Dziś przypada kolejna rocznica śmierci moich rodziców. Kochałem ich bardzo. Przez pierwszy rok po ich śmierci byłem tak zaślepiony bólem po ich stracie, że nie wiedziałem co się dzieje wokół mnie. Ubiegałem się o zgodę na opiekę nad młodszym bratem, ale jej nie uzyskałem Teraz jednak wiem, że ich śmierć i utrata brata była dobra. Dała mi spokój i wytchnienie. <br />
Dopóki nie urodził się mój brat między mną, a rodzicami wszystko było dobrze. Jednak gdy on przyszedł na świat wszystko się popsuło. Mama całą uwagę poświęcała jemu, a tata praktycznie nie wychodził z pracy. Od tamtego dnia mieli tylko jednego syna i nie byłem nim ja. Jako mały dzieciak kochałem ich i za wszelką cenę chciałem zwrócić ich uwagę na siebie. Nic... Więc zacząłem żyć na własną rękę. Mieszkałem z nimi, ale ze wszystkim radziłem sobie sam.<br />
Pewnego dnia na imprezie poznałem totalnie zalaną Ninę. Ledwo stała na nogach, więc zaprowadziłem ją do domu kumpla i z nią zostałem. Pomagałem jej po śmierci babki, a ona dawała mi swoją uwagę, której potrzebowałem. Pokochałem ją jak wariat. Wtedy był wypadek samochodowy. Rodzice, których mimo wszystko kochałem odeszli, a kilka dni później odebrano mi brata. Tylko Nina mi została, więc robiłem wszystko by było jej dobrze. Jednak ona także ode mnie odeszła. Byłem dla niej taki dobry, dałem dach nad głową, dbałem o jej bezpieczeństwo, pokochałem ją. Dalej ją kocham, a ona woli tego dupka policjanta. Na samą myśl o nim mam ochotę rozpierdolić wszystko wokół.<br />
Parę lat temu poznałem mojego starszego brata, którego jak się okazało moja matka oddała do domu dziecka, bo uznała że jest za młoda na bycie matką. Nie oszukujmy się. Pewnie puszczała się w młodości i miała wpadkę. Dla niej to był kłopot, więc się go pozbyła. Jednak, dla mnie w tamtych czasach, spotkanie go było dla mnie wybawieniem. Rozumiał mnie i mieliśmy ten sam cel. Dopaść Ninę. Jednak Martin odebrała mi nawet jego. Jak dureń przepraszałem ją, błagałem o jej uwagę. Ona także miała mnie w dupie. Więc koniec z tym. Zero błagania, proszenia i przepraszania. Chciałem być miły, jednak to nic nie daje. Teraz to ja zmuszę ją, by błagała mnie o litość i przebaczenie. Musi zrozumieć, że przez ten cały czas źle postępowała ignorując mnie. Ja chcę jej tylko pomóc.<br />
--------------------------------------------------------------------------------------------<br />
Witam :)<br />
I znów bardzo przepraszam za te dwa tygodnie oczekiwania. Ogarnęła mnie totalna blokada i nie byłam w stanie pisać. Postaram się poprawić :*<br />
<br />
A teraz ciut o rozdziale. Zacznę od końca. Napisałam co nieco o Trevorze i mam nadzieję, że odrobinę wytłumaczyłam dlaczego robi to co robi. Nie wiem co wy o nim sądzicie, ale dla mnie jest samolubnym gnojkiem, który myśli że jest pępkiem świata.<br />
<br />
Co do Niny. Sama nie wiem co mam na to wszystko powiedzieć. Czemu tak zareagowała na, dla nas, normalne spotkanie przyjaciół? Sama nie jestem pewna, ale wiem że pewnie zareagowałabym podobnie w takiej sytuacji. Wszystko przytłoczyło by mnie, więc no...<br />
<br />
Mam nadzieję, że rozdział wynagrodził ten czas oczekiwania<br />
Wasza Karen<br />
<br />
<br />Karenhttp://www.blogger.com/profile/05493382677884467973noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-4928539775249457494.post-66127310481749387012016-07-17T15:31:00.003+02:002016-07-17T15:54:26.804+02:00[77] "Ciągle nie mogłem w to uwierzyć."<a href="https://www.youtube.com/watch?v=cF3geUoAj3g" target="_blank">MUZYKA</a><br />
<i>~Fabian~</i><br />
Nina na twarzy miała kilka zadrapań, na czole widniały szwy, a jedna
ręka była obandażowana.<br />
-Nina... co się stało? Gdzie byłaś? W sumie nie ważne. Ważne, że cię
znaleźliśmy. - Podszedłem do jej łóżka i usiadłem na krześle. Niepokoił mnie
ten strach w jej oczach. - Tak bardzo się o ciebie martwiłem. - Położyłem swoją
dłoń na jej, lecz szybko ją zabrała jakby mój dotyk parzył jej skórę.<br />
Spojrzała w moje oczy i powiedziała:<br />
-Przepraszam, ale kim ty jesteś?<br />
-Co? Przecież to ja, Fabian. Nie poznajesz mnie? - To co czułem można opisać jako szok, ale jednocześnie to zdecydowanie za mało. Nie wiedziałem co się dzieje i z desperacją patrzyłem na Ninę, by powiedziała cokolwiek. Chciałem usłyszeć, że żartuje lub... sam nie wiem co. Chciałem by to nie była prawda.<br />
-Ja... - Powiedziała nieśmiało.<br />
-Nina proszę cię. - Znów chwyciłem jej dłoń, którą kolejny raz zabrała.<br />
Do pomieszczenia ktoś wszedł. Nie zwracałem na to uwagi. Ciągle czekałem na jakikolwiek znak, że to zwykła gra.<br />
-Chodź. - Powiedział David dotykając mojego ramienia.<br />
-Nigdzie nie idę. Dopiero ją znaleźliśmy. - W oczach brunetki ujrzałem napływające łzy. To nie... Nie mogą być przeze mnie. Nie kolejny raz.<br />
-Zabierz go stąd. - Słowa kobiety łamały mnie od środka. David spełnił jej prośbę i pociągnął mnie w kierunku drzwi.<br />
-Mówiłem, że to nie jest najlepszy pomysł byś tam wchodził. - Oznajmił David, gdy byliśmy już na korytarzu. Przeczesałem włosy dłońmi i zacząłem nerwowo chodzić po korytarzu.<br />
-Wiesz coś? - Spytałem.<br />
-Tylko tyle, że ma amnezję. Lekarze nie chcieli mi nic powiedzieć. Czekają, aż jakiś członek rodziny się zgłosi.<br />
-Przecież ona nie ma już nikogo z rodziny.<br />
-Może tobie coś powiedzą.<br />
-Spróbuję. - Zapadła między nami cisza, jednak w mojej głowie ciągle słyszałem pytanie, które chciałem mu zadać odkąd wyszliśmy z sali. - Mówiłeś jej coś zanim przyjechałem?<br />
-Niewiele. Powiedziałem jej kim jestem no i jak ma na imię. Nie pamięta nic.<br />
-Jasna cholera. - Powiedziałem do siebie przecierając twarz dłońmi kolejny raz. - Dobra idę popytać lekarzy. Może coś mi powiedzą.<br />
<br />
Chwilę później siedziałem z lekarzem w jego gabinecie.<br />
-Co Pana do mnie sprowadza? - Spytał blondyn.<br />
-Chciałem spytać o Ninę Martin. - Doktor spojrzał na mnie niepewny o kim mówię. - Brunetka, leży w sali 127.<br />
-A tak. Przepraszam, ale pacjentka nie miała dokumentów ani żadnych rzeczy osobistych przy sobie gdy została przywieziona, więc nie znaliśmy jej danych osobowych.<br />
-Mógłby mi Pan powiedzieć w jakim jest stanie i jak tutaj trafiła? - Faringdon Health Centre England* jest oddalony od Londynu o 123 km. Muszę wiedzieć co ona robiła tak daleko od Londynu i co się wydarzyło, że trafiła do tego szpitala z amnezją.<br />
-A kim Pan jest dla pacjentki?<br />
-Jestem jej narzeczonym. Nina nie ma już nikogo z rodziny. - Już nie pierwszy raz udaję jej narzeczonego w szpitalu. Inaczej nikt nie udzieliłby mi informacji. Lekarz odetchnął głęboko.<br />
-W porządku. Dwa dni temu pewna kobieta przywiozła pacjentkę. Pani Martin była nieprzytomna, a kobieta mówiła, że zemdlała u niej w domu, gdy do niej przyszła. Jak już mówiłem nie miała żadnych rzeczy ze sobą, więc nie mogliśmy skontaktować się z rodziną czy z Panem. Niestety z powodu urazu głowy wystąpiła amnezja wsteczna. Nadal nie wiemy czy jest ona chwilowa czy stała. Musimy przeprowadzić serię badań, gdy pacjenta poczuje się lepiej, bo dopiero dzisiaj się obudziła. - Próbowałem przyswoić wszystkie informacje. Utrata pamięci... Ciągle nie mogłem w to uwierzyć.<br />
<br />
Chwilę później siedziałem obok Davida i mówiłem mu co powiedział mi lekarz.<br />
-Czyli nie wiadomo kiedy wyjdzie? - Spytał Middleton.<br />
-Nie. - Zapanowała między nami cisza. Ręce miałem oparte na kolanach, a twarz schowaną w dłoniach. Nie wiedziałem co robić.<br />
-Muszę się przewietrzyć. - Powiedziałem i ruszyłem w kierunku wyjścia.<br />
<br />
Na zewnątrz panował już mrok. Usiadłem na ławce przed szpitalem. Cisza panująca wokół mnie nie trwała zbyt długo. Przerwał ją dzwoniący telefon. Na wyświetlaczu widniało imię Brie.<br />
-Co jest? - Spytałem.<br />
-Gdzie jesteś? - Głos Brie był wyraźny i donośny.<br />
-W szpitalu. Znaleźliśmy Ninę. - Mój głos był pozbawiony jakichkolwiek emocji.<br />
-Naprawdę? Co z nią? - Natomiast głos kobiety stał się radosny, lecz kryła się w nim iskra niepokoju.<br />
-Nie ma poważnych obrażeń. Dzisiaj odzyskała przytomność, ale...<br />
-Mógłbyś dać jej telefon? Chyba nie uwierzę w to dopóki jej nie usłyszę.<br />
-To nie jest możliwe.<br />
-Dlaczego? Mówiłeś, że wszystko z nią w porządku.<br />
-Tak. Tylko, że... - Zamilkłem na chwilę. - Nic nie pamięta. - Po drugiej stronie telefonu zapanowała cisza. Nie odzywałem się. Pozwoliłem Brie się z tym uporać.<br />
-Ale... przecież nie może nie pamiętać wszystkiego. Musi coś pamiętać. Cokolwiek.<br />
-Nie pamięta nawet swojego imienia. - Usłyszałem cichy szloch.<br />
-Powiedz chociaż w jakim szpitalu jest. Przyjedziemy. Może gdy zobaczy Bethany...<br />
-To jakieś dwie godziny drogi. Nie ma sensu byście przyjeżdżali, do tego z Beth.<br />
-Tylko chodzi o to, że mała zaczyna się niepokoić. Wcześniej płakała, bo boi się że odszedłeś tak jak Nina. Uspokoiliśmy ją, ale nie może zasnąć. Diler próbuje wszystkiego.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3I6hNkUqzqkTyMBY-TJLZg9zT1L49u2gV3nfFrT78gIuP4rmrzUm2cHR7A_wCKrTcgB-avPTqtp_boOZn0DJmfAA3RtfbqLn7LU-6E9JDpD08tTQUgSg8ZEbRK3IFVfSY7A9415v_WDA/s1600/filing_images_ea61cd2c50cc.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3I6hNkUqzqkTyMBY-TJLZg9zT1L49u2gV3nfFrT78gIuP4rmrzUm2cHR7A_wCKrTcgB-avPTqtp_boOZn0DJmfAA3RtfbqLn7LU-6E9JDpD08tTQUgSg8ZEbRK3IFVfSY7A9415v_WDA/s320/filing_images_ea61cd2c50cc.gif" width="320" /></a></div>
-Daj mi ją do telefonu. - W słuchawce słyszałem szelest i echo kroków. Po chwili usłyszałem cichy głos swojego dziecka.<br />
-Tatuś? - Spytała nieśmiało.<br />
-Tak, kochanie. Ciocia powiedziała, że nie możesz zasnąć.<br />
-Bo nie ma ciebie ani mamusi. - Cichy głosik załamał się pod koniec zdania.<br />
-Skarbie posłuchaj mnie. Możesz spać spokojnie. Wrócę i jutro z samego rana wyściskam cię z całych sił. Znalazłem też mamę.<br />
-Tak? - Dla tego radosnego głosu jestem w stanie zrobić wszystko. - A przyjedzie z tobą?<br />
-Niestety nie. Mama... jest tak jakby chora i musi zostać jeszcze parę dni w szpitalu, ale nie martw się. Gdy tylko poczuje się lepiej wróci do domu.<br />
-Dobrze. - Jak na czterolatkę, wszystko mówiła zaskakująco wyraźnie. Do tego była mądra i rozumiała wiele rzeczy.<br />
-Kocham cię skarbie i śpij spokojnie.<br />
-Ja ciebie też kocham. - Rozłączyłem się i wszedłem do środka. Musiałem zrobić coś, za co w innych okolicznościach opieprzył bym samego siebie.<br />
<br />
Na korytarzu ciągle siedział David. W ręku trzymał papierowy kubek kawy i patrzył przed siebie. Usiadłem obok niego. Jego wzrok przez chwilę spoczął na mnie.<br />
-Mam do ciebie prośbę. - Powiedziałem patrząc przed siebie.<br />
-Już nie pierwszą od ostatniego czasu. O co chodzi?<br />
-Mógłbyś zostać przy Ninie? Ja muszę wracać do Bethany, a nie chcę jej zostawiać samej. Wiem, że przy tobie będzie bezpieczna. <br />
-Zostałbym nawet gdybyś miał spać ze mną na korytarzu. - Zaśmiałem się cicho.<br />
-Dzięki. Będę ci winny przysługę. - Wstałem i ruszyłem korytarzem do wyjścia.<br />
-Zapamiętam to. - Głos Davida rozległ się, gdy chwyciłem za klamkę.<br />
<br />
<i>~Nina~</i><br />
W nocy obudziły mnie czyjeś kroki. Nie czułam się pewnie w tym pomieszczeniu, więc szybko zapaliłam lampkę. Moim oczom ukazał się obcy mężczyzna. Gdy stał w cieniu miałam wrażenie że jego włosy są ciemne, lecz gdy zbliżył się ujrzałam ciemny blond.<br />
-Witaj skarbie. - Powiedział, a po moim ciele przeszły ciarki od jego głosu. Nic nie zrobił, a ja byłam przerażona.<br />
-Kim jesteś?<br />
-Nie udawaj. Jestem pewny, że pamiętasz mnie doskonale. - Zrobił krok w moim kierunku.<br />
-Nie zbliżaj się, bo zawołam pielęgniarki. - Jego cichy, ale donośny śmiech rozbrzmiał w sali.<br />
-Sądziłaś, że mi uciekniesz? Sądzisz, że one mnie powstrzymają? Jesteś w błędzie. Oboje doskonale wiemy, że mnie kochasz i zrozumiesz swój błąd. Jeszcze do mnie wrócisz, ale zanim to nastąpi będziesz mnie błagać o przebaczenie tak jak ja błagałem ciebie. - W mgnieniu oka znalazł się przy mnie i zasłonił moje usta jakimś materiałem. Miałam problem z oddychaniem, a nieprzyjemny zapach czegoś przy mojej twarzy dodatkowo wszystko utrudniał. Szarpałam się, lecz z każdym ruchem miałam coraz mniej sił. Moje dłonie opadły całkowicie, a ciało odmówiło współpracy. W mojej głowie panował całkowity mętlik.<br />
Ostatnie co widziałam to mężczyzna robiący coś z moją kroplówką. Wzrok płatał mi figle, coraz trudniej utrzymywałam oczy otwarte. Ostatecznie zamknęłam je, a w mojej głowie panowała teraz całkowita cisza.<br />
----------------------------------------------------------------------------------------<br />
*to prawdziwy szpital. Kilometry także obliczałam osobiście przeliczając mile. W sumie mniejsza z tymi milami... :D<br />
---------------------------------------------------------------------------------------- <br />
Ja jestem już martwa... Do tego z każdym rozdziałem sama siebie wkopuję coraz bardziej. Możecie mnie śmiało pytać co dalej. Po raz pierwszy odpowiem szczerze i bez wymówek. Nawet odpowiedzi mogę udzielić już teraz. Nie mam bladego pojęcia co dalej. Możecie mnie więzić i torturować, ale ja nie mam pojęcia co dalej będzie się działo. Po raz pierwszy mam taką sytuację i zobaczymy co z tego wyniknie. Mam nadzieję, że nie zawale tego całkowicie...<br />
<br />
Miłego :)<br />
Karen <br />
<br />
Edit: Oczywiście skleroza ze mnie i zapomniałam o najważniejszym. Strasznie was przepraszam za to opóźnienie z rozdziałem, ale brałam udział w projekcie "Młody Menadżer" i to zajmowało cały mój czas. Wybaczcie mi :*Karenhttp://www.blogger.com/profile/05493382677884467973noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-4928539775249457494.post-75762742055822596252016-07-04T23:32:00.002+02:002016-07-04T23:32:42.697+02:00[76] "Znajdziemy ją."<!--[if !mso]>
<style>
v\:* {behavior:url(#default#VML);}
o\:* {behavior:url(#default#VML);}
w\:* {behavior:url(#default#VML);}
.shape {behavior:url(#default#VML);}
</style>
<![endif]-->
<a href="http://listenonrepeat.com/watch/?v=2jZFsQS8Veo#Alan_Walker_-_Faded_(Sara_Farell_Cover)" target="_blank">MUZYKA</a><br />
<i>~Fabian~</i><br />
Kolejny raz musiałem szukać Niny. Tym razem jednak nie były to
spokojne poszukiwania. Byłem pewny, że jest w niebezpieczeństwie i musiałem ją
znaleźć jak najszybciej to było tylko możliwe.<br />
Nie mogłem zgłosić jej zaginięcia na policji, bo nie minęło 48
godzin od jej zniknięcia, wiec zaraz po opuszczeniu jej biura zacząłem jeździć
po okolicy. Łudziłem się, że może coś znajdę lub zauważę. Cokolwiek... Jednak
nie ujrzałem nic.<br />
Zacząłem dzwonić do kogo tylko mogłem. Pytałem czy nie widzieli
jej lub czy nie kontaktowała się z nimi. Nic...<br />
Oparłem głowę o kierownicę i zacząłem myśleć. Wtedy usłyszałem
dźwięk swojego telefonu. Bez patrzenia na ekran odebrałem go mając nadzieję na
jakieś wieści.<br />
-Słucham.<br />
-Gdzie wy jesteście? - Diler spytał. Spojrzałem na zegarek. Dwie godziny
temu zostawiłem Beth pod jego opieką i pojechałem po Ninę.<br />
-Nie ma jej. - Powiedziałem przecierając twarz dłonią. Myślałem, że może
sama wróciła do domu, lecz teraz nadzieja prysnęła jak bańka mydlana.<br />
-Kogo? - Po głosie słyszałem, że powoli domyśla się o kim mówię.<br />
-Niny. Pojechałem po nią, ale... Nigdzie jej nie ma. Szukałem chyba już
wszędzie.<br />
-Nie chcę przewidywać najgorszego, ale sprawdzałeś szpitale?<br />
-Nie. Nawet mi to przez myśl nie przeszło, ale nie sprawdzę wszystkich. To
zajmie mi zbyt wiele czasu.<br />
-Bethy zostanie z Brie, a ja też pojeżdżę i popytam. Może... - Nie
pozwoliłem mu dokończyć. Wiedziałem kto w szybkim tempie sprawdzi miejsca, do
których ja nie mam dostępu.<br />
-Dobra. Ja spróbuję się z kimś spotkać. Może pomoże ją znaleźć. - Bez
dalszych słów rozłączyłem się i w kontaktach zacząłem szukać numeru osoby,
która zdecydowanie nie spodziewała się mojego telefonu.<br />
<br />
Przyjechałem pod podany adres. Po chwili stałem przed drzwiami,
w które zapukałem. Nie musiałem długo czekać, by David mi je otworzył.<br />
-Wchodź. - Powiedział zapraszając mnie gestem dłoni.<br />
-Potrzebuję twojej pomocy. - Zacząłem siadając na sofie.<br />
-Chodzi o Ninę? Stało się jej coś?<br />
-Nie wiem i dlatego przyszedłem do ciebie. Wiem, że zależy ci na niej może
nawet tak bardzo jak mi dlatego musisz mi pomóc.<br />
-Pomagałem jej gdy ty miałeś ją gdzieś, więc nie zostawię jej teraz.<br />
-Słuchaj. Zakopmy ten topór wojenny. Obojgu nam na niej zależy i chcemy dla
niej jak najlepiej. - Powiedziałem nie chcąc marnować więcej czasu.<br />
David pokiwał głową na zgodę i zaczął słuchać mojego planu.<br />
-Masz dostęp do monitoringu miasta? - Spytałem.<br />
-Jeśli tylko uzyskam zgodę to tak.<br />
-Masz uzyskać zgodę na dostęp do kamer z całego miasta. Chcę sprawdzić cały
monitoring. A co z bazą pacjentów w szpitalach?<br />
-Niestety takiej władzy nie mam. Czy ty przypadkiem nie jesteś policjantem?
Sam mógłbyś bez problemu to wszystko sprawdzić.<br />
-Byłem nim. Nie mogę już pracować w tym zawodzie po odsiadce w więzieniu.
Teraz mam dostęp tylko do papierkowej roboty. Nie mam dostępu do systemu.<br />
-Dobra. Ja zobaczę co mogę zrobić. Jeśli tylko będę coś wiedział dam ci
znać. <br />
<br />
Po kolejnej godzinie zaparkowałem pod domem i poszedłem odebrać
Bethany.<br />
-I co? - Spytała Brie, gdy wszedłem do środka.<br />
-Dalej nic. David stara się zdobyć dostęp do kamer.<br />
-Tatuś! - Radosny krzyk małej dotarł do moich uszu. Po chwili ujrzałem ją
biegnącą w moim kierunku. Wziąłem ją na ręce i przytuliłem. Jej drobne rączki
oplotły moją szyję, a ja w pewnym stopniu poczułem się lepiej.<br />
-A gdzie mamusia? - Spytała rozglądając się.<br />
-Mamusia... - Co ja miałem powiedzieć dziecku? Że zniknęła i nie wiadomo
gdzie jest ani kiedy wróci? Jednak kłamać też nie chcę. - Nie wiem gdzie jest.<br />
-Jak to? Dlaczego nic nie powiedziała? A wróci? - W jej oczkach ujrzałem
zbierające się łzy.<br />
-Oczywiście, że wróci. Obiecuję ci to. - Pocałowałem ją w czoło i kolejny
raz objąłem wymieniając spojrzenie z Brie.<br />
-Hej Bethany. Może idź sprawdź jak wujkowi idzie kolacja. Musisz go
przypilnować, by znów czegoś nie zepsuł. - Blondynka uśmiechnęła się gdy mała
spojrzała na nią. Delikatnie pokiwała głową, więc postawiłem ją na podłodze. Po
chwili jej miodowe włosy zniknęły za ścianą.<br />
Usiadłem na kanapie opierając głowę na dłoniach. Patrzyłem w
jeden punkt. Dlaczego, gdy jest już dobrze, coś zawsze musi się spieprzyć.
Zawsze.<br />
<div align="center" class="separator" style="text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXxmjqnfRhNrkncPYZfe7i4pq8-C-uucNyeFu3yIWrdswutTg9NJM1QEbpyHhvRhJtWvBtVwk0JUFP265hfaW4LPtZClWSAxAq02SglZalGOf7zNO9STmibIsRGypp3Q0bB9Y0hZ8tcAE/s1600/tumblr_m6fj95bEIU1rziwwco1_500.gif" style="float: left;"><span style="color: blue; mso-no-proof: yes; text-decoration: none; text-underline: none;"><span style="mso-ignore: vglayout;"></span></span></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgC5UgjmBmZXf3mqmed6H8GT1l1UaHN3Pxycwra17YfOTImk5XdJgk6cNaQzeC08JtedTpJ4DtY9sPFxPmS32ZkdtqQb0CphreVHgiEX-gOv1kWGnMCSMrqbd5LQth_L-83RYK48j2uYas/s1600/tumblr_m6fj95bEIU1rziwwco1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="145" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgC5UgjmBmZXf3mqmed6H8GT1l1UaHN3Pxycwra17YfOTImk5XdJgk6cNaQzeC08JtedTpJ4DtY9sPFxPmS32ZkdtqQb0CphreVHgiEX-gOv1kWGnMCSMrqbd5LQth_L-83RYK48j2uYas/s320/tumblr_m6fj95bEIU1rziwwco1_500.gif" width="320" /></a></div>
Po chwili Brie usiadła obok mnie kładąc dłonie na moich
ramionach, a ja poczułem spływającą łzę. Przetarłem oczy dłońmi.<br />
-Znajdziemy ją. - Powiedziała Johnson.<br />
-Musimy. - Po chwili ciszy dodałem. - Ja już zabiorę Beth. Dziękuję za
wszystko. - Wstałem wkładając dłonie do kieszeni.<br />
-Nie ma za co. Nie lepiej by było gdybyście zostali tutaj? Bethany nie
będzie myśleć o Ninie, a Diler zawsze potrafi ją rozśmieszyć.<br />
-Może i masz rację.<br />
<br />
Leżałem z Bethany na łóżku już od ponad godziny i nie mogłem
zasnąć. Najwidoczniej nie tylko ja, bo mała odwróciła się na bok i spojrzała na
mnie.<br />
-Tatusiu nie mogę zasnąć. - Powiedziała szepcząc.<br />
-Nie jesteś zmęczona?<br />
-Jestem, ale przed snem mama zawsze całowała mnie na dobranoc. - Nawet w
ciemnym pomieszczeniu w jej oczach ujrzałem smutek.<br />
-Chodź do mnie. - Rozłożyłem ramiona w zapraszającym geście. Mała zamiast
się przysunąć usiadła po turecku. - Słuchaj, mama na pewno wróci.<br />
-Tato? Mogę się położyć tak jak zawsze spałam z mamusią?<br />
-Jasne. - Leżałem czekając na jej reakcję. Beth wstała, usiadła na moim
brzuchu, a jej głowa spoczęła na mojej klatce piersiowej. Poczekałem parę
sekund, aż znajdzie wygodne miejsce, objąłem ją, pocałowałem w czoło i
obserwowałem jak jej oddech uspokaja się, a mięśnie na buzi rozluźniają.
Bethany zasnęła, a ja zaraz za nią.<br />
<br />
Minęły trzy dni od zaginięcia Niny. David dostał zezwolenie na
dostęp do kamer. Nie wiem jak to zrobił nie podając powodu, ale nie jest to
istotne. Ważne, że mu się udało.<br />
Od dwóch dni oglądam nagrania ze wszystkich kamer w mieście i
nic nie znalazłem. David i Diler sprawdzają szpitale, pytają ludzi... Szukają
gdzie mogą. Wczoraj zaangażowaliśmy w to policję, która chyba miała gdzieś
zaginięcie kobiety.<br />
Po południu pijąc kolejną kawę oglądałem nagrania. Przerwał mi
dzwonek mojego telefonu.<br />
-Słucham. - Powiedziałem nie spuszczając z oczu monitora.<br />
-Znalazłem ją. - Powiedział David, a ja omal nie zakrztusiłem się kawą z
zaskoczenia i radości.<br />
-Gdzie ona jest? - Po kilku sekundach ciszy podał mi adres szpitala. Nie
podał żadnych informacji dotyczących jej zdrowia czy samopoczucia. Tłumaczył
się, że to nie jest rozmowa przez telefon, więc jak najszybciej tylko mogłem
wsiadłem do samochodu i ruszyłem do szpitala.<br />
W trakcie drogi moje serce łomotało ze strachu. Nie wiedziałem
co mam myśleć. Modliłem się w duchu, by nic poważnego jej nie było.<br />
<br />
Gdy dojechałem na miejsce zadzwoniłem do Davida, by dowiedzieć
się gdzie mam iść. Podał mi potrzebne informacje i rozłączył się. Po chwili
byłem przed odpowiednimi drzwiami, a na korytarzu stał David.<br />
-Fabian słuchaj... - Przerwałem mu. Jedyne co mnie w tej chwili obchodziło
to co z Niną.<br />
-Co z nią? Dlaczego jest w szpitalu?<br />
-Nie wiadomo. Słuchaj nie wiem czy to dobry pomysł, byś teraz tam wchodził.<br />
-Co? - Byłem w szoku. Jak on... Jak nawet może mu przejść przez myśl takie
coś. To oczywiste, że będę przy Ninie.<br />
-Nie wiem czy cię... - Nie czekałem, aż dokończy. Wszedłem do sali. Ujrzałem
brunetkę wpatrzoną w okno, a gdy zorientowała się, że wszedłem spojrzała na
mnie, a w jej oczach był widoczny tylko... strach.<br />
Na twarzy miała kilka zadrapań, na czole widniały szwy, a jedna
ręka była obandażowana.<br />
-Nina... co się stało? Gdzie byłaś? W sumie nie ważne. Ważne, że cię
znaleźliśmy. - Podszedłem do jej łóżka i usiadłem na krześle. Niepokoił mnie
ten strach w jej oczach. - Tak bardzo się o ciebie martwiłem. - Położyłem swoją
dłoń na jej, lecz szybko ją zabrała jakby mój dotyk parzył jej skórę.<br />
Spojrzała w moje oczy i powiedziała:<br />
-Przepraszam, ale kim ty jesteś? <br />
-----------------------------------------------------------------------------<br />
Nic nie zdradzam, nic nie mówię, ale coś czuję że zakończę moje
życie bardzo powolną i bolesną śmiercią.... Dla tych którym przejdzie to przez
myśl powiem tylko, że jeśli mnie uśmiercicie nie dowiecie się co dalej ;-)<br />
Nooo to się pięknie narobiło. Ja może lepiej się już przymknę
:D<br />
<br />
Wasza Karen<br />
<br />
ps. przepraszam za ewentualne błędy, ale nie moja godzina<br />
Przepraszam także za ewentualne problemy ze czcionką ale blogger odmawiał mi posłuszeństwa.... <br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves>false</w:TrackMoves>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:DontVertAlignCellWithSp/>
<w:DontBreakConstrainedForcedTables/>
<w:DontVertAlignInTxbx/>
<w:Word11KerningPairs/>
<w:CachedColBalance/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="true"
DefSemiHidden="true" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="267">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="59" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri","sans-serif";
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;}
</style>
<![endif]-->Karenhttp://www.blogger.com/profile/05493382677884467973noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-4928539775249457494.post-86239602410751922752016-06-26T23:13:00.000+02:002016-06-26T23:13:07.900+02:00[75] "Nie chcę stracić już nikogo."<i>~Nina~</i><br />
Tuliłam do siebie Bethany, która powoli się uspokajała. Fabian ciągle stał w tym samym miejscu i obserwował zawartość koperty.<br />
-Fabian proszę cię, wyrzuć to.<br />
-Nie. Mamy dowód dla policji. To już dawno zamieniło się w stalking i czas z tym skończyć.<br />
-W Nowym Jorku dowody nie pomogły. Wręcz przeciwnie. Trafiłeś przez nie do więzienia.<br />
-Nie zostawię tego tak po prostu.<br />
-Nie masz wyjścia. - Zapanowała między nami cisza. Nie chciałam by Fabian angażował się w to jeszcze bardziej. Co jeśli Trevor jednak spełni swoje groźby?<br />
-Fabian... Tak myślę. Powinieneś wyjechać z Beth na jakiś czas. Teraz jest zbyt niebezpiecznie.<br />
-Nie! Nie zostawię cię mamusiu. - Mała mocniej się do mnie przytuliła. Zaczęłam głaskać ją po głowie.<br />
-Też cię nie zostawię, więc nawet o tym nie myśl. - Rutter usiadł obok mnie na sofie i przytulił małą i Beth. - Poradzimy sobie z tym. W sumie ten wyjazd to nie taki zły pomysł. Moglibyśmy gdzieś pojechać. Odpoczęłybyście, zobaczyły nowe miejsca.<br />
-Nie mogę. Jutro muszę iść do pracy. Wykorzystałam już swój urlop. David też dawał mi dni wolne bez dokumentowania tego. Zbyt często nie mogę tego robić, bo sporo ryzykuje. Gdy dyrekcja się dowie możeby z Davidem stracić pracę.<br />
-W takim razie możemy iść do mojej mamy. Co prawda to tylko dom dalej, ale jak to mówią w grupie raźniej. - Szeroki uśmiech zawitał na jego twarzy. Jego spokój i entuzjazm udzielił się także mi.<br />
<br />
Po kilkunastu minutach staliśmy już przed drzwiami Pani Sharon. Weszliśmy bez pukania.<br />
-Mamo już jesteśmy. - Powiedział Fabian, a ja zmarszczyłam brwi. - Przyznam się. Zaplanowaliśmy to z mamą. Chciała spędzić z wami trochę czasu.<br />
-Mogłeś mi powiedzieć. Przyszłybyśmy już dawno. - Odpowiedziałam.<br />
-Wchodźcie, wchodźcie. Ja muszę tylko to skończyć i was wyściskam.<br />
-Babcia! - Kilka dni temu powiedzieliśmy Bethany prawdę. Mała była w lekkim szoku, ale szybko wróciła do siebie ciesząc się nagłym powiększeniem rodziny.<br />
-Cześć skarbie.<br />
-Co robisz babciu?<br />
-Robię coś na drutach. Zaraz kończę. - Szeroki uśmiech zawitał na jej twarzy. - Mogłabyś mi podać ten koszyczek ze stołu? - Mała poszła wykonać polecenie, a ja podeszłam do mojej... Sama się już w tym gubię, a co dopiero się dziecku dziwię. Tak długo myślałam, że to tylko moja sąsiadka, a okazała się matką osoby, którą kocham.<br />
-Dzień dobry Pani. - Jak to miałyśmy w zwyczaju, gdy ją odwiedzałam, pocałowałam ją w policzek.<br />
-Jaka Pani? Przypuszczam, że na mówienie mi "mamo" jest jeszcze za wcześnie, więc Martha jestem. - Szczery uśmiech pojawił się na jej ustach. Szybko go odwzajemniłam. Wtedy Beth podeszła do swojej babci z koszykiem w ręce.<br />
-Proszę babciu. - Położyła przedmiot na podłodze przy nogach kobiety.<br />
-Czego się napijecie? - Spytał nagle Rutter z kuchni.<br />
-Herbatę, poproszę. - Odpowiedziała Martha.<br />
-Ja też. - Uśmiechnęłam się do niego, a on posłał w moim kierunku całusa. Zaczęłam się śmiać i usiadłam na sofie przyglądając się zaciekawionej Bethany.<br />
Martha zaczęła szukać czegoś w koszyku. Po chwili spojrzała na małą i spytała:<br />
-A guzik? Skarbie sprawdzisz czy gdzieś nie wypadł? - Zwróciła się do małej. Ta bez słowa zaczęła swoje poszukiwania.<br />
Z Marthą zaczęłyśmy rozmawiać. Fabian przyłączył się do nas niosąc na tacy dzbanek gorącej herbaty i filiżanki. Chyba nigdy nie przywyknę do picia herbaty z londyńskich filiżanek.<br />
<br />
Wieczorem wróciliśmy do domu. Bethany i Fabian rozkładali dziecięcy sprzęt do karaoke. który mała dostała od babci. Przez najbliższy tydzień mogę się pożegnać z ciszą.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLPhEyc6tvWsj4kB3yujyBSzSw9aF88Y71mZRVOziOAUEHSrk5H3zIiGB1NxwXqzLbY5G7HWVDg7AKtbbnf3tmz6QAO0Rh1ToUnmS8-_usWYspdwqiCCoG7BxGPUBSBIMlxPHznT6_S-o/s1600/tumblr_mvcy5pFc8e1rx8f0io1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="133" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLPhEyc6tvWsj4kB3yujyBSzSw9aF88Y71mZRVOziOAUEHSrk5H3zIiGB1NxwXqzLbY5G7HWVDg7AKtbbnf3tmz6QAO0Rh1ToUnmS8-_usWYspdwqiCCoG7BxGPUBSBIMlxPHznT6_S-o/s320/tumblr_mvcy5pFc8e1rx8f0io1_500.gif" width="320" /></a></div>
Po chwili sprzęt był w pełni rozłożony, a Beth była w 100% nim zajęta. Z Fabianem siedzieliśmy na sofie i oglądaliśmy telewizję. Objął mnie ręką, a ja przysunęłam się do niego i oparłam głowę na jego ramieniu. Film, który aktualnie leciał w ogóle mnie nie interesował. Moje myśli krążyły wokół tego wszystkiego co się teraz dzieje.<br />
Może nie byłam tego w pełni świadoma, ale Rutterowi wybaczyłam już dawno. Dlaczego tyle czasu zajęło mi przyznanie tego przed samą sobą? Do tego... Co ja mam zrobić z Trevorem? Przecież nie mogę ukrywać się czy ciągle przed nim uciekać. Jednak gdy pójdę z tym na policję, może to pogorszyć i tak już nieciekawą sytuację. Wiem, że mam wokół siebie wiele osób, które bez namysłu udzieliłyby mi pomocy, ale powiedzenie komuś czegokolwiek jest dla tej osoby niebezpieczne. Taki właśnie błąd popełniłam już w przeszłości. Nathan wiedział o wszystkim i zginął ratując mnie. Od jego śmierci nie kontaktowałam się z jego rodziną. Bałam się ich reakcji, a poza tym co ja miałabym im powiedzieć? <span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><i>Dzień dobry. Jak się Państwo czują? Ja tylko dzwonię, by powiedzieć że wasz syn zginął przeze mnie. No to życzę miłego dnia.</i></span> Nie. Ta rozmowa zdecydowanie nie może się odbyć. Już nigdy nie chcę myśleć o jakiejkolwiek innej rodzinie w taki sposób. Nie chcę stracić już nikogo.<br />
-Gdzie jesteś? - Spytał nagle Fabian przywracając mnie do rzeczywistości.<br />
-Hmmm?<br />
-Pytałem co sądzisz o filmie. Nie odzywałaś się. O co chodzi?<br />
-Zamyśliłam się.<br />
-O czym?<br />
-O przeszłości, Trevorze... - Odsunęłam się do niego, by móc spojrzeć mu w oczy. - Fabian wiem, że pomożesz mi niezależnie od tego co niesie przyszłość, ale nie chcę być ryzykował. Trevor jest nieobliczalny i jeśli coś ci się stanie... - Przerwał mi dotykając moich dłoni.<br />
-Nic mi nie będzie. Wcześniej, z marnym skutkiem, ale daliśmy radę. Killersi już nam nie zagrażają, a Jack jest w więzieniu, więc z Trevorem też damy sobie radę. Razem. - Uśmiechnął się, a ja pocałowałam go delikatnie.<br />
-Nie chcę się narzucać... - Zaczął Fabian. - Ale jeśli się zgodzisz... Mógłbym się tutaj przenieść. Nie byłybyście z Bethany same. - Pokiwałam twierdząco głową i znów go pocałowałam.<br />
Odsunęliśmy się od siebie gdy usłyszeliśmy pukanie do drzwi.<br />
-Otworzę. - Powiedział brunet i wstał. Po chwili ja, Fabian i Brie siedzieliśmy w salonie i rozmawialiśmy, Dilera porwała jego siostrzenica.<br />
Chwilę później słyszeliśmy radosny pisk Bethany. Przybiegła do nas.<br />
-Wujek będzie śpiewać! - Krzyknęła i zniknęła na schodach. Poszliśmy za nią niespecjalnie wiedząc o co jej chodzi. Gdy ujrzeliśmy Dilera stojącego przy małym sprzęcie karaoke z mikrofonem w ręce wszystko stało się jasne.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_Mwi_tpJxJsaHHIbZBUJXvFwvjbIei1ziz8180YrV1tmR6kEsinc9HplUH7cwbI6lA1_Rjv_Ydno1Kb0hwhmvqMEwv64KQfZ6LoStxkEvoiRO0MX3g0C2rQpB3FWM_7Vg1t-B5oXt4jI/s1600/13530498_1632776603715844_831815689_n.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_Mwi_tpJxJsaHHIbZBUJXvFwvjbIei1ziz8180YrV1tmR6kEsinc9HplUH7cwbI6lA1_Rjv_Ydno1Kb0hwhmvqMEwv64KQfZ6LoStxkEvoiRO0MX3g0C2rQpB3FWM_7Vg1t-B5oXt4jI/s1600/13530498_1632776603715844_831815689_n.gif" /></a></div>
Muzyka zaczęła grać, a on zaczął kręcić mikrofonem. W odpowiednim momencie zaczął śpiewać.<br />
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=xAe0h-GA3zM" target="_blank">Śpiew Dilera</a> <span style="font-size: x-small;">(wiem, że po części jest to do Gry o Tron ale polecam najpierw obejrzenie tego jak śpiewa, poniżej jest tekst zbliżony jak tylko dałam radę. Ciężko mi było wyłapać jego słowa.) </span><br />
<br />
<i><span style="font-size: small;">Wild land</span></i><br />
<i><span style="font-size: small;">You make my heart sing</span></i><br />
<i><span style="font-size: small;">You pull your bull straight and shut me</span></i><br />
<i><span style="font-size: small;">Wild land</span></i><br />
<i><span style="font-size: small;">Wild land</span></i><br />
<i><span style="font-size: small;">I think I love you</span></i><br />
<i><span style="font-size: small;">But I wanna know for sure </span></i><br />
<i><span style="font-size: small;">I wanna take you in that cave and kiss you baby down there</span></i><br />
<i><span style="font-size: small;">I've never done this before, yeah</span></i><br />
<i><span style="font-size: small;">Wild land</span></i><br />
<i><span style="font-size: small;">Wild land</span></i><br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOwUAX6rYyHLbHKYZQifIp_2RIk36ryJKYkm8Bw2cUy2kcuxJj22VaYNeDisGSSkJx43GggBwOYSEAlm2KCMwJ4a-LL_xU9aiLNkUuZdftYu1HJ9DxgJgXrC-oRevjkvQyeKv_-8L0qSI/s1600/13550978_1632776590382512_1275323836_n.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOwUAX6rYyHLbHKYZQifIp_2RIk36ryJKYkm8Bw2cUy2kcuxJj22VaYNeDisGSSkJx43GggBwOYSEAlm2KCMwJ4a-LL_xU9aiLNkUuZdftYu1HJ9DxgJgXrC-oRevjkvQyeKv_-8L0qSI/s320/13550978_1632776590382512_1275323836_n.gif" width="245" /></a><span style="font-size: small;"> W trakcie śpiewania Diler tańczył i wymachiwał mikrofonem. Próbowaliśmy zachować powagę, ale nie było to łatwe w zaistniałej sytuacji. </span><br />
<span style="font-size: small;"> Oczywiście jak na Dilera przystało zakończył swój śpiew w wielkim stylu. Kabel od mikrofonu miał owinięty wokół ręki, a na jego ustach widniał pewny uśmiech rockmana.</span><br />
<span style="font-size: small;">-Noooo stary. Na serio dobrze. Tylko musisz popracować nad wymianą powietrza w trakcie śpiewania. - Powiedział Fabian starając się nie śmiać.</span><br />
<span style="font-size: small;">-Nie prawda. Skarbie poszło ci znakomicie. - Brie pocałowała go w policzek uśmiechając się przy tym. </span><br />
<span style="font-size: small;">-Skoro jesteś takim fachowcem sam spróbuj. - Odpowiedział mu Diler.</span><br />
<span style="font-size: small;">-Taak! Tatusiu teraz ty.</span><br />
<span style="font-size: small;"> I tak zaczął się nasz wieczór karaoke z amatorskim sprzętem w trakcie którego śmialiśmy się i bawiliśmy jak dzieci.</span><br />
<br />
<i><span style="font-size: small;">~Fabian~</span></i><br />
<span style="font-size: small;"> O poranku obudziłem się mając Ninę przy sobie. Tak bardzo za nią tęskniłem, tak bardzo wydawała się odległa, że czasem mam wrażenie, że to zwykły sen. Nie miałem ochoty wstawać z łóżka i odchodzić od niej choćby na metr. Chciałem nacieszyć się ciepłem jej ciała, miękkością jej skóry, jej zapachem. Chciałem nadrobić ten czas w trakcie, którego byliśmy osobno. Przez te cztery lata tak bardzo mi jej brakowało. Przez mój umysł przechodziła myśl, że jestem od niej uzależniony. Przy niej jestem spokojniejszy i pewniejszy następnego dnia. </span><br />
<span style="font-size: small;"> Teraz jestem pewny, że nikogo do tej pory nie kochałem tak mocno jak Ninę i Bethany. One mają szczególne miejsce w moim sercu i nikt ich nie zastąpi już nigdy.</span><br />
<br />
<span style="font-size: small;">-Może jednak nie idź dziś do pracy? - Spytałem, gdy po południu nadszedł czas, by zawieść Ninę do pracy. Nie chciałem by szła, by Trevor miał kolejną okazję do śledzenia jej i obserwowania. </span><br />
-Nie chcę chować się przez cały czas. Nie chcę dawać mu tej satysfakcji, że powoli mnie pokonuje. Niech myśli, że się nie boję i że nie rusza mnie to co robi. - Podszedłem do niej i objąłem ją. Oparła się na mojej klatce piersiowej.<br />
-Jesteś silna. Wiem, że jest ci ciężko. Pamiętaj że zawsze będę przy tobie. - Pocałowałem ją w czoło. Choć byłem temu przeciwny, wziąłem kluczyki do samochodu.<br />
-Bethany chodź już. Mama nie może się spóźnić do pracy. - Powiedziałem. Mała szybko przybiegła trzymając w ręce misia.<br />
-Tato potrzymaj. - Powiedziała poważnie podając mi maskotkę. - Ja muszę jeszcze siku. - Pobiegła do toalety, a my zaczęliśmy się cicho śmiać.<br />
<br />
Reszta dnia minęła dość szybko. Gdy zawiozłem Ninę wróciłem do domu i bawiliśmy się z Bethany. Nawet nie wiem kiedy wybiła szósta po południu i Nina zadzwoniła, bym po nią przyjechał. Zaprowadziłem Beth do Brie i Dilera i ruszyłem w drogę. Po 15 minutach byłem już na miejscu. Zaparkowałem praktycznie przed samym wejściem i zadzwoniłem do Niny, by wiedziała że już jestem. Jednak po kilku sygnałach usłyszałem pocztę głosową. Pewnie nie mogła odebrać, dlatego postanowiłem na nią poczekać. Minęło chyba z 10 minut, a jej wciąż nie było. Zacząłem się niecierpliwić. <br />
Zgasiłem silnik samochodowy i wszedłem do biurowca. Wjechałem windą na odpowiednie piętro i zapukałem do drzwi jej biura.<br />
-Proszę. - Usłyszałem męski głos. Otworzyłem drzwi. Moim oczom ukazały się dwa biurka z pełnym wyposażeniem i tylko jedno było zajęte.<br />
-Hej Lucas. Jest tu może Nina? - Spytałem blondyna.<br />
-Nie. Wyszła jakieś pół godziny temu. Dlaczego pytasz?<br />
-Bo nie ma jej na dole. Nie odbiera też moich telefonów. - Przez mój umysł zaczęło przechodzić wiele myśli. Może skorzystała z komunikacji miejskiej lub zamówiła taksówkę. Tylko, że wtedy nie dzwoniłaby do mnie. Co jeśli...<br />
-Wiesz co Lucas, nie martw się. Pewnie zamówiła taksówkę i jest już w domu. - Powiedziałem, gdy zauważyłem że mężczyzna zaczyna się niepokoić.<br />
-Tak, pewnie masz rację. - Odparł, nie przekonując mnie. że naprawdę tak myśli.<br />
Bez słowa wyszedłem z pomieszczenia i ruszyłem w kierunku samochodu. W windzie dzwoniłem do Niny przez cały czas i za każdym razem odpowiadała mi poczta głosowa. Gdzie ona jest?<br />
Wsiadłem do samochodu i zacząłem myśleć. Byłem pewny tylko jednej rzeczy. Nina zniknęła i nie mam bladego pojęcia gdzie może być ani czy jest bezpieczna.<br />
-----------------------------------------------------------------------------------------------<br />
Tu tu tu (wyobraźcie sobie że to melodia grozy czy coś) ( taaaa mój umysł zdecydowanie ma się źle...) No więc.... Nina zniknęła w tajemniczych okolicznościach, więc... Czas rozpocząć akcję o której mówiłam już od jakiegoś czasu.<br />
Pod tym postem czekam na wasze komentarze dotyczące zniknięcia Niny. Gdzie jest? Co cię stało? Dlaczego tak nagle zniknęła i nie odbiera telefonów? Z miłą chęcią poczytam wasze teorie na ten temat.<br />
Teraz ciut weselszy temat. W końcu mamy wakacje! Z tego względu (choć pomyślicie że powinno być zdecydowanie inaczej) rozdziały mogą pojawiać się nieregularnie. To dość dziwne, ale w wakacje nie mam czasu praktycznie na nic, a w roku szkolnym w jeden dzień potrafię zrobić tyle rzeczy, że to jest dla mnie nie logiczne. Więc no...<br />
Zignorujcie moją paplaninę od rzeczy. Jest prawie 23, a gdy kliknę <i>opublikuj </i>będzie na pewno po 23, więc mój umysł może płatać mi figle (co widać po tekście wyżej... mniejsza). Z tego też względu przepraszam za jakiekolwiek błędy. Gdy tylko mój umysł wróci do normy poprawie je;)<br />
Ostatnia rzecz, obiecuję, i daje wam święty spokój na dziś :D Chcę wam podziękować za to co dla mnie robicie (pewnie w tej chwili czytając to myślisz "przecież ja dla niej nic nie robię" no i tu się mylisz). Dziękuję wam z całego serducha za każdy komentarz, każde wejście na mojego bloga. Gdyby nie wy mnie by tutaj nie było więc DZIĘKUJĘ :*<br />
<br />
A teraz się przymykam. Dobranoc<br />
Wasza Karen<br />
<br />
PS. Tak macie rację. Musiałam zepsuć taką wspaniałą chwilę jaką było pogodzenie się Fabiny. Cała ja :P<br />
<br />
<br />Karenhttp://www.blogger.com/profile/05493382677884467973noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4928539775249457494.post-86193408695254071602016-06-11T21:27:00.002+02:002016-06-11T21:52:19.334+02:00[74] "Po tak długim czasie... "<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<i>~Nina~ </i><br />
Z mokrymi policzkami weszłam do biura. Lucas od razu zauważył moje łzy. Wstał ze swojego miejsca i podszedł do mnie.<br />
-Nins co się stało?<br />
-David... - Na samo wspomnienie wydarzeń sprzed paru minut nie jestem w stanie powiedzieć nic więcej, a łzy znów zaczynają płynąć. Blondyn przytula mnie.<br />
-Ciiii. Będzie dobrze. - Powiedział głaszcząc mnie po plecach. Przypuszczałam, że David czuje do mnie coś więcej, ale nie sądziłam że kiedykolwiek wypowie te słowa.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Kocham cię</span></i></div>
<br />
Dlaczego powiedział to akurat teraz? Gdy walczę z Trevorem i z samą sobą o pozytywne myślenie muszę zmagać się z jego odejściem. Powiedział, że mnie nie zostawi, ale ile w tym prawdy? Był przy mnie przez ostatnie cztery lata. Jak ja mam sobie poradzić bez jego wsparcia i dobrego słowa?<br />
-Słuchaj. Facet poradzi sobie ze swoimi uczuciami do ciebie. Nie martw się o niego, tylko zacznij myśleć o sobie. - Powiedział nagle Correy.<br />
-Skąd wiesz?<br />
-Że nasz szef jest w tobie zakochany? - Pokiwałam twierdząco głową. - Powiedzmy, że mam nosa do takich rzeczy. - Zamilkł na chwilę, by dodać. - Jedź do domu.<br />
-Co? - Spytałam odsuwając się od niego.<br />
-I tak wiele już dziś nie zrobisz, a nie ma sensu byś siedziała tutaj i tylko o tym myślała. Jedź do domu, a ja zajmę się wszystkim.<br />
-Jesteś pewny? - Nie chciałam zostawiać go z tym wszystkim, ale miał rację. Dziś nie zrobiłabym wiele.<br />
-Tak. Leć.<br />
-Kocham cię. Wiesz o tym?<br />
-Proszę cię. Cały świat mnie kocha. - Pocałował mnie w policzek. - No idź bo się rozmyśle. Tylko nie myśl o tym wszystkim zbyt wiele. Facet po prostu potrzebuje czasu.<br />
-Dziękuję. - Uśmiechnęłam się do blondyna i wyszłam na korytarz. Z torebki wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Fabiana.<br />
<br />
Po 15 minutach wsiadłam do samochodu bruneta. Rutter zauważył moje podpuchnięte oczy i spytał.<br />
-Płakałaś? Co się stało?<br />
-Nic takiego, nie martw się. Możemy już jechać? - Spytałam odwracając wzrok i kładąc dłonie na udach.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIHi_bPnl3JKkN210qpqfKIdQ6wCH05Mv8DdcelOXZAfv89HlaYl9gQQh_9KOIALqdOiAXZlcErrBVak8tLnq7aqGB9xL1ZRd2qKEhgoF9LAkFsnvpONIgYlb_Q9slupCFxw9nqghpOYg/s1600/tumblr_inline_n9qt9mtzcl1rjwdv1.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIHi_bPnl3JKkN210qpqfKIdQ6wCH05Mv8DdcelOXZAfv89HlaYl9gQQh_9KOIALqdOiAXZlcErrBVak8tLnq7aqGB9xL1ZRd2qKEhgoF9LAkFsnvpONIgYlb_Q9slupCFxw9nqghpOYg/s320/tumblr_inline_n9qt9mtzcl1rjwdv1.gif" width="320" /></a></div>
Nie chciałam, by ujrzał kolejne łzy zbierające się w moich oczach, a poruszanie dłońmi pomagało mi odwrócić uwagę od tego wszystkiego.<br />
-Jasne. - Odpalił silnik i ruszył. Po chwili wzdrygnęłam się lekko, gdy poczułam jego dłoń na swojej. Splótł nasze palce razem. Nie odepchnęłam go. Po prostu położyłam drugą dłoń na naszych splecionych i tak jechaliśmy, aż pod sam dom. <span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><i> </i></span><br />
<br />
<br />
Dni mijały, a każdy z nich był coraz dziwniejszy.<br />
Z powodu sporej ilości wydarzeń większość dziennikarek pracowała praktycznie przez cały czas, by nie przegapić dobrego tematu. Ślub celebrytki, wyniki sportowe, trendy modowe i wiadomości bieżące. Dla nas to plotki, jednak one są najbardziej chciane przez świat. Czasem zadziwia mnie to jak ludzi interesuje cudze życie. Jakby ich było niewystarczające. Albo może po prostu chcą przeczytać historię, która jest gorsza od ich? Lub dzięki happy endom mają nadzieję, że ich życie także ma szczęśliwe zakończenie? <br />
Niestety ja byłam jedną z tych dziennikarek, które musiały pracować przez cały tydzień. Dość często widywałam Davida. Przez ten czas wymieniliśmy może z dwa zdania. Czasami miałam wrażenie, że mnie unikał, ale w sumie mu się nie dziwię. Też unikałabym osoby, która nie odwzajemnia moich uczuć...<br />
Listy Trevora nie przestawały przychodzić. Codziennie rano w skrzynce na listy był kolejny z następnymi zdjęciami i jakimiś zdaniami napisanymi na kartce. Szczerze? Powoli zaczynałam poddawać się psychicznie. Żyłam w ciągłym strachu i niepewności. Sądziłam, że już się z tym wszystkim uporałam i przestałam przejmować. Jednak ja tylko zaczęłam to ukrywać. Teraz wracało do mnie wszystko ze zdwojoną siłą.<br />
Diler zauważył, że nie żartuję z nim tak często jak wcześniej. Bethany chodzi smutna, bo nie mam sił bawić się z nią wieczorami tak jak robiłam to zawsze. Fabian powiedział, że często milczę. Lucas stwierdził, że nie ma we mnie życia.<br />
Gdyby nie Beth i praca z chęcią leżałabym samotnie w łóżku... Odpoczęłabym i nabrała sił. Widok Trevora jadącego za samochodem Ruttera w niczym mi nie pomagał...<br />
Przez to wszystko Fabian cały czas zawoził mnie do pracy i z niej odbierał. Dziś nie było inaczej. Właśnie wracaliśmy do domu. Oparta o szybę patrzyłam na szybko zmieniające się widoki, które chyba pamiętam na pamięć.<br />
Gdy dojechaliśmy jak zwykle uśmiechnęłam się do bruneta, podziękowałam mu i ruszyłam w kierunku drzwi. Weszłam do środka i od razu opadłam na kanapę. Wtedy po schodach zaczęła schodzić Brie.<br />
-Ciężki dzień? - Spytała i usiadła obok mnie.<br />
-Strasznie ciężki. Na szczęście jutro mam wolne. Gdzie Beth?<br />
-Już śpi. Chciała poczekać na ciebie, ale zasnęła z Dilerem przy bajce, więc masz wieczór dla siebie.<br />
-Dziękuję wam. Nie wiem co bym bez was zrobiła. <br />
-Daj spokój. To nic wielkiego. - Szeroki uśmiech pojawił się na ustach blondynki. - Skoro masz jutro wolne może wzięlibyśmy z Dilerem gdzieś Bethany na cały dzień? Odpoczniesz, zrelaksujesz się, a mała zobaczy coś nowego. - Przez chwilę myślałam nad podjęciem decyzji. Dawno nie spędzałam czasu z Beth, ale Brie ma rację. Potrzebuję chwili dla siebie.<br />
-Jeśli to nie będzie dla was problem to zgadzam się. - Powiedziałam uśmiechając się.<br />
-No to ustaliłyśmy. A teraz wybacz, ale muszę obudzić Dilera. Zasnął szybciej niż Bethy. - Zaśmiałam się na słowa Johnson.<br />
-Nie budź go już. Jak chcesz ty też możesz zostać.<br />
-W takim razie do jutra. - Powiedziała blondynka i zniknęła na piętrze. Chwilę później poszłam za nią kierując się prosto do mojej sypialni. <br />
<br />
Następnego dnia obudziła mnie Bethany skacząca po moim łóżku.<br />
-Mamusiu! Wstawaj!<br />
-Już już. - Otworzyłam oczy widząc twarz Beth kilka centymetrów od mojej. - Co się dzieje? - Powiedziałam zaspana.<br />
-Ciocia i wujek zabierają mnie na wycieczkę! - Jej entuzjazm dla osoby trzeciej mógł być przerażający. Dla mnie to była codzienność.<br />
-No tak. Dlaczego jesteś jeszcze w piżamie? Wio umyć zęby, a ja przygotuję śniadanie.<br />
-Już jadłam. Wujek zrobił mi kanapki w kształcie gwiazdek. Tak naprawdę to były kółka, ale już mu tego nie mówiłam. - Zaśmiałam się.<br />
-No dobrze, więc biegnij do pokoju, ja zaraz przyjdę pomogę ci się spakować na dzisiaj, okej?<br />
-Taaak! - I wybiegła z mojej sypialni, a ja opadłam na poduszkę. Super, nowy dzień. Nowy list. Od początku zakładamy maskę <i>wszystko u mnie w porządku.</i><br />
Niechętnie wstałam z łóżka, ubrałam się i poszłam do pokoju Beth.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0JIpMo1SKBcXIstA7xe_f4-V4ku9XXHu7SGV_7Xg_YBdKtV13G3EPm9Vx65ivbtNvgDCXzBd4UnBZ0NYrBlbVma1oU4gxAYW-1MbAq-g49bhjw3oy0mIFu32GTX2TYN19RzpWB6WKkLI/s1600/tumblr_mfg2dyTGP01rlq7e5o1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="152" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0JIpMo1SKBcXIstA7xe_f4-V4ku9XXHu7SGV_7Xg_YBdKtV13G3EPm9Vx65ivbtNvgDCXzBd4UnBZ0NYrBlbVma1oU4gxAYW-1MbAq-g49bhjw3oy0mIFu32GTX2TYN19RzpWB6WKkLI/s320/tumblr_mfg2dyTGP01rlq7e5o1_500.gif" width="320" /></a></div>
Po godzinie moim jedynym towarzyszem był Oskar, który zwracał na siebie moją uwagę za pomocą miauczenia. Usadowił się na moich kolanach, a ja włączyłam telewizor. Nie wiem kiedy zasnęłam słuchając cichych dźwięków telewizora i mruczenia kota.<br />
<br />
Obudził mnie dzwonek do drzwi. Przeciągnęłam się i wstałam. Poczułam ból w szyi, więc masowałam ją gdy otwierałam drzwi. Moim oczom ukazał się Fabian.<br />
-Może masz ochotę się napić? - Podniósł dłoń w której trzymał butelkę czerwonego wina.<br />
-A z jakiej to okazji? - Spytałam zaspanym głosem.<br />
-Mogę wejść? - Przesunęłam się wpuszczając go do środka. - Pomyślałem, że może trochę odreagujesz dzięki temu. - Wskazał na butelkę, a ja po chwili zrozumiałam, że odpowiada na moje pytanie. - Każdy z nas zauważył, że ostatnio nie jesteś sobą.<br />
-Więc stąd chęć zabrania Bethany? Wino? Nie potrzebuje litości... - Czułam jak poziom moich nerwów wzrasta, jednak Fabian przerwał mi dotykając dłońmi moich rąk.<br />
-Nikt się nad tobą nie lituje. Chcemy ci pomóc. - Westchnęłam. Wiedziałam, że ma rację.<br />
-Wiem. Przepraszam, po prostu... Nie ważne. - Odsunęłam się od niego i usiadłam przy stole. Fabian z szafki wziął kieliszki i usiadł naprzeciwko mnie. Zaskoczył mnie, nie zadając pytań.<br />
<br />
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=BiQIc7fG9pA" target="_blank">MUZYKA</a><br />
Po butelce wina język mi się rozplątał i mogłam rozmawiać na każdy temat. Z Fabianem śmialiśmy się i żartowaliśmy jak za dawnych czasów. Jednak po chwili spoważniał i wpatrywał się w kieliszek wina.<br />
-Co tak nagle spoważniałeś? - Spytałam.<br />
-Po prostu... zacząłem się zastanawiać dlaczego ostatnio tak się zmieniłaś? Co to mogło spowodować?<br />
-Naprawdę? Więc po to to wino? - Nagle poczułam buzujący we mnie gniew.<br />
-Co? O czym ty...<br />
-Nie udawaj! - Podniosłam głos przerywając mu. - Pewnie przez cały czas czekałeś, by o to spytać! - Wstałam gwałtownie i odwróciłam się do niego plecami, a moje nerwy nie opadały.<br />
-Przepraszam. Jeśli nie chcesz, nie musisz odpowiadać. Martwię się o ciebie dlatego spytałem. Spokojnie. - Poczułam jego dłonie na swoich ramionach.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7QZaJ0MW9ExKsr6wuumSLgSqNiEhwT_nTOv41Lsg0dcb0dZW4IoLWEVQJqnEMIspSA3A0QBh0Fm1UtYB26kh_oa2ONpKH5Fn6a2ahi1sKPEPkgEbh0lJRP4zW2usN7wId0gl9oEKZLJI/s1600/tumblr_mbqh9hqevK1qmymtwo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="152" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7QZaJ0MW9ExKsr6wuumSLgSqNiEhwT_nTOv41Lsg0dcb0dZW4IoLWEVQJqnEMIspSA3A0QBh0Fm1UtYB26kh_oa2ONpKH5Fn6a2ahi1sKPEPkgEbh0lJRP4zW2usN7wId0gl9oEKZLJI/s320/tumblr_mbqh9hqevK1qmymtwo1_500.gif" width="320" /></a></div>
Co ja wyprawiam? Co się ze mną dzieje? Dlaczego taka błahostka tak bardzo mnie zdenerwowała?<br />
Poczułam jak Fabian obejmuje mnie od tyłu i spłata nasze dłonie. Wtuliłam się w niego, a cały stres i nerwy odpłynęły.<br />
-To ja cię przepraszam. Nie wiem dlaczego tak zareagowałam. Ostatnio jestem trochę emocjonalna. Zbyt dużo się dzieje. Trevor, David...<br />
-David? A co on zrobił? - Spytał nagle odsuwając się ode mnie tylko po to, by móc spojrzeć w moje oczy. Nagle poczułam się niezręcznie. Nie chciałam, by Fabian o tym wiedział, ale teraz... nie umiem powstrzymać potoku słów.<br />
-Powiedział, że mnie kocha. Był przy mnie przez 4 lata, wspierał mnie i w ogóle. W pewnym sensie pokochałam go, ale nie tak jak on mnie. - Uważnie obserwowałam reakcję Fabiana. Jego mięśnie napięły się, spojrzenie było pełne niepokoju. Czekał na to co powiem dalej. - A wiesz dlaczego mu odmówiłam? - Rutter tylko przecząco pokiwał głową.<br />
Usiadłam czując, jak wszelkie siły odchodzą z mojego ciała. Brunet po chwili dołączył do mnie.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgjoEjQsDFEHpreJxA4G2NmJ_0HXI86y2kW21gjYspysYBrz8cla10GJYsYQFDxW3_sSy8yGsyWbU73ernPvS1S8Q81KvZNx4algONBMKbwLDeaTWv9yiCiFG7f2MpA0dm9xx_EbKu500/s1600/tumblr_inline_o4nm5iIxrb1rerlyv_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgjoEjQsDFEHpreJxA4G2NmJ_0HXI86y2kW21gjYspysYBrz8cla10GJYsYQFDxW3_sSy8yGsyWbU73ernPvS1S8Q81KvZNx4algONBMKbwLDeaTWv9yiCiFG7f2MpA0dm9xx_EbKu500/s320/tumblr_inline_o4nm5iIxrb1rerlyv_500.gif" width="320" /></a></div>
- Chyba jestem idiotką, ale... Wciąż cię kocham. Po tym wszystkim co się stało, ja nie potrafię przestać myśleć o tobie. Chcę zmusić serce, by przestało bić dla ciebie, by biło dla mnie, ale nic z tego. Czasem nawet nienawidzę cię za to, że... cie kocham. Próbowałam przestać czuć cokolwiek do ciebie, ale nie dawałam rady. Wiem to idiotyczne, ale... - Moje słowa przerwał pocałunek Fabiana. Zaskoczył mnie tym, więc gdy po chwili odsunął się ode mnie wpatrywałam się w jego oczy nie wiedząc co powiedzieć.<br />
-Za dużo mówisz. Też cię kocham i przepraszam za... - Tym razem to ja mu przerwałam. Przywarłam do jego ust, obejmując go za szyję i przysuwając do siebie. Jeśli raz poczujesz usta osoby, którą kochasz i za którą tak bardzo tęsknisz pragniesz więcej.<br />
Nie musiałam długo czekać. Szybko oddał pocałunek, a jego dłonie znalazły się na mojej talii. Usiadłam na jego kolanach, a delikatny pocałunek z każdą chwilą stawał się coraz bardziej namiętny. Przeniosłam dłonie na jego klatkę piersiową starając się go przysunąć jeszcze bliżej, choć nie było to już możliwe. Brunet chwycił mój podkoszulek i zaczął go podciągać. Wtedy coś zmieniło się we mnie. Wiedziałam, że moje emocje zmieniają się z minuty na minutę. Odsunęłam się od niego oddychając gwałtownie.<br />
-Nie... - Wyszeptałam, a w mojej głowie pojawiło się wspomnienie z podobnej sytuacji. Wtedy staliśmy w kuchni i byliśmy trzeźwi.*<br />
-Nina zaprzeczasz sama sobie. Widzę to. Twoje ciało ciągle reaguje na
mój dotyk. - Jego palce pogładziły moje ramię. Przez moje ciało przeszły
ciarki, a ja przymknęłam oczy czując tę drobną przyjemność. Chciałam
tego, ale myśl, że znów coś może się zepsuć, że znów mogę cierpieć... Chciałam od tego uciec. Chyba nie zniosłabym kolejnego rozczarowania i rozstania.<br />
-Co jeśli... - Byliśmy tak blisko siebie, że czułam jego ciepły oddech na twarzy który skutecznie rozpraszał moje myśli. - Co jeśli znów coś się zepsuje?<br />
-Nie dopuszczę do tego. Nie tym razem.<br />
-Obiecasz mi coś?<br />
-Co? - Spojrzał w moje oczy.<br />
-Obiecaj, że już mnie... nas nie zostawisz. - Zapanowała chwilowa cisza. Przez mój umysł przechodziły najróżniejsze myśli w ciągu tych kilku sekund. Co jeśli jednak odejdzie? Co jeśli ja mu ufam, a on tylko to wykorzysta?<br />
-Obiecuję. - Powiedział rozwiewając moje wątpliwości. Uśmiechnęłam się i znów go pocałowałam. Fabian wstał mając mnie na rękach i ruszył w kierunku sypialni.<br />
Po chwili leżałam na łóżku mając nad sobą bruneta, który muskał ustami moją szyję. Mój puls automatycznie przyspieszył gdy jego palce pogładziły moje uda. Zniecierpliwiona zdjęłam jego podkoszulek. Moje dłonie zaczęły błądzić po jego klatce piersiowej i plecach.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbgaZq-6asnPUhHsxdsSpddjE7-nSyv5U2ceJQ-5dv-4agC4En8IkqDI-Att-yJTxxOcgYUk_M2_XFv4Ugex39HGJShbsVVw1yqzdtgcDJXelApLBx0SMYuqqXR_fZEzgbij1mg9RerYg/s1600/tumblr_mfh8trLP0A1rlukvdo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="172" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbgaZq-6asnPUhHsxdsSpddjE7-nSyv5U2ceJQ-5dv-4agC4En8IkqDI-Att-yJTxxOcgYUk_M2_XFv4Ugex39HGJShbsVVw1yqzdtgcDJXelApLBx0SMYuqqXR_fZEzgbij1mg9RerYg/s320/tumblr_mfh8trLP0A1rlukvdo1_500.gif" width="320" /></a></div>
Rutter nie był dłużny. Szybko zdjął mój podkoszulek. Aby zdjąć moje spodenki musiał wstać z łóżka. Przez chwilę obserwował mnie. Gdy zbliżył się do mnie skupił swoją uwagę na moim brzuchu. Powoli sunął w górę dotykając delikatnie ustami moją skórę<br />
Po chwili byliśmy już nadzy. Jego powolne pocałunki doprowadzały
mnie do szału, a jego palce błądzące po moim ciele w niczym nie
pomagały.<br />
-Przestań się ze mną tak droczyć. - Szepnęłam, gdy znów
zaczął muskać ustami moją szyję i klatkę piersiową. Czułam jak jego
kąciki ust unoszą się przy mojej skórze.<br />
Na moment odsunął się ode mnie. Wpatrywał się w moje oczy i gładził mój policzek. Poczułam go przy
sobie. Wtedy powoli wszedł we mnie. Przymknęłam oczy, z moich ust
wydobył się cichy jęk, a na jego plecach na pewno pozostał delikatny
ślad po moich paznokciach. Przez cały czas czułam jego wzrok na sobie.
Wiedziałam, że obserwuje to jak reaguję na niego i chłonął to wszystko,
zapamiętując każdy najmniejszy szczegół. Ja przynajmniej tak robiłam.<br />
<br />
<i>~Fabian~</i><br />
Było późno. Nina już dawno zasnęła. Spała w mojej koszulce,a jej ciało idealnie pasowało do mojego. Leżała na boku, a ja obejmowałem ją w pasie. Wiem, że mógłbym spędzić tak wieczność.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikCMtP51LBVHfO858TTWlKeg3BZwK5P6DEg4dRKywL1rqujYN-3IW15sD-Clm9ryLbiG5PjnVQJP28N3Y8AGuAilcCXMm6cUuFnh6yrXNDvxxsr5KJ5_fNr_x0IXZSSJgknQ8w28wcuv0/s1600/tumblr_mfgpv46sXr1rysjv7o1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="136" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikCMtP51LBVHfO858TTWlKeg3BZwK5P6DEg4dRKywL1rqujYN-3IW15sD-Clm9ryLbiG5PjnVQJP28N3Y8AGuAilcCXMm6cUuFnh6yrXNDvxxsr5KJ5_fNr_x0IXZSSJgknQ8w28wcuv0/s320/tumblr_mfgpv46sXr1rysjv7o1_500.gif" width="320" /></a></div>
Patrzyłem na jej spokojną twarz, po części czując się jak jej obrońca. Wiem durne, ale każda myśl w takiej sytuacji byłaby idiotyczna. Po tak długim czasie... wybaczyła mi.<br />
-Obiecuję ci, że tym razem cię nie zawiodę. Nie zmarnuję szansy, którą mi dałaś. - Szepnąłem i pocałowałem ją w policzek.<br />
<br />
<i>~Nina~</i><br />
Rankiem przebudziłam się słysząc dźwięk otwieranych drzwi. Nie chciałam otwierać oczu. Od dawna nie spałam tak spokojnie i nie chciałam, by moja wyobraźnia popsuła mój spokojny sen. Wtuliłam się w Fabiana, czując nadchodzącą falę snu, która jednak nie była mi dana. Coś, a raczej ktoś wskoczył na łóżko śmiejąc się głośno.<br />
-Niezłe rzeczy odbywają się pod naszą nieobecność. - Usłyszałam śmiech w głosie Dilera. Rutter także się obudził najpierw skupiając swoją uwagę na Beth, która siedziała na naszych nogach.<br />
-Dzień dobry! - Powiedziała radośnie mała.<br />
-Dzień dobry. - Odpowiedziałam siadając. - Em... dziękuję wam za wczoraj. - Zwróciłam się w kierunku Brie i Dilera.<br />
-Cieszymy się, że mogliśmy się przysłużyć szczytnym celom. - Diler zabawnie poruszył brwiami. Po chwili poduszka poleciała w jego kierunku. Fabian zdecydowanie mnie wyręczył.<br />
Bethany zbliżyła się siadając na moich udach.<br />
-Mamusiu?<br />
-O co chodzi skarbie?<br />
-Dlaczego tatuś tutaj spał skoro nigdy nie zostawał?<br />
-No cóż... widocznie postanowił to zmienić. - Uśmiechnęłam się mając nadzieję, że nie rozpocznie swojego monologu pytań.<br />
-Nina, no wiesz. Dziecko okłamywać...nie ładnie.<br />
-Diler zamknij się. - Warknął cicho Fabian. Czułam się zdecydowanie niezręcznie w tej całej sytuacji. Miałam na sobie tylko koszulkę Fabiana i bieliznę, więc obecność Dilera absolutnie nie pomagała.<br />
-Czyli tatuś będzie teraz z nami mieszkał? - Odezwała się Beth z iskierkami szczęścia w oczach.<br />
-Zobaczymy. - Uśmiechnęłam się całując małą w czoło.<br />
-A wy nie macie co robić? - Spytał Rutter naszych gości, którzy obserwowali całe zdarzenie z uwagą.<br />
-Racja. Sorki. Już się zmywamy. Zostawimy nasze gołąbeczki same. Wiecie, jakby co możemy się jeszcze zając Bethany.<br />
-Lokowaty nie przeginaj. - Powiedziałam.<br />
-Hej! Czuję się urażony. - Wykrzywił usta udając grymas.<br />
-Moje biedactwo. - Brie zaczęła głaskać go po głowie jak małe dziecko. - Chyba zacznę cię tak nazywać. - Zaśmialiśmy się.<br />
-To my już pójdziemy. Udanego dnia. - Powiedziała Brie, wychodząc.<br />
-Dziękuję! - Krzyknęłam za nimi.<br />
-Mamusiu mogę jeszcze o coś spytać?<br />
-Jasne. - Fabian przysunął się do nas. Czułam jego dłoń na moich plecach.<br />
-Dlaczego masz bluzkę tatusia ubraną?<br />
-Bo... było zimno w nocy.<br />
-To dlaczego tatuś nic nie ma?<br />
-Pewnie jemu było gorąco.<br />
-Mogę do was pod kołderkę?<br />
-My już wstajemy. Idź do salonu, zaraz przyjdziemy. - Powiedział Fabian uśmiechając się do małej.<br />
-Okej. - Uśmiechnęła się i pobiegła do drzwi.<br />
Zaczęłam się śmiać, a Fabian zaraz za mną.<br />
-W dzieciństwie też tacy byliśmy? Ta ciekawość w niektórych momentach jest okropna.- Powiedziałam wstając.<br />
-Miałaś przeczucie, by założyć ten podkoszulek. I bieliznę.- Fabian wstał, ubrał się i podszedł do mnie obejmując mnie w pasie. - Gdyby Diler wpadł do pokoju, a ty nie miałabyś nic na sobie, nie byłoby ciekawie. - Fabian powoli zbliżał się do mnie. Nasze usta praktycznie się stykały, gdy usłyszeliśmy płacz Bethany dobiegający z dołu. Szybko odsunęliśmy się od siebie. Wystarczyło mi jedno spojrzenie w kierunku drzwi, bym bez zastanowienia pobiegła na dół. Nigdzie nie widziałam, Beth, lecz słyszałam jej płacz.<br />
-Bethany gdzie jesteś? - Spytał Fabian stojąc tuż za mną.<br />
-Tutaj... - Cichy głos dobiegł z kuchni. Poszliśmy tam. Mała siedziała skulona pod stołem.<br />
-Skarbie, co się stało? Chodź do mnie. - Wyciągnęłam ręce w jej kierunku. Wyszła spod stołu i przytuliła się do mnie. Zauważyłam, że coś trzyma.<br />
-Beth co trzymasz? - Spytał Fabian także zauważając brązową kartkę.<br />
-Ten pan... zabił ptaszka.... był... tutaj.... Powiedział.... powiedział, że mam..... to dać.... - Mała strasznie się jąkała, ale doskonale wiedziałam kogo widziała. Tym razem Trevor postanowił dostarczyć list osobiście.<br />
Spojrzałam na Fabiana, który kucnął przy nas.<br />
-Dasz mi to? - Beth pokiwała głową i dała mu kopertę. Tuląc ją i uspokajając patrzyłam jak brunet otwiera pakunek.<br />
Wyjął to czego się spodziewałam. List i zdjęcia. Wszystko przeglądał uważnie, a jego mina poważniała z każdą sekundą.<br />
-Co tam jest? - Spytałam w końcu.<br />
-Sama zobacz. - Jedną ręką obejmowałam Beth, a do drugiej dłoni wzięłam zdjęcia. Mogłam się spodziewać, że Trevor udokumentuje wczorajszy wieczór i noc.<br />
Następnie zaczęłam czytać dołączony do tego list.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Prosiłem cię o wybaczenie, wyznałem miłość i przeprosiłem, a ty mimo to wybrałaś tego chuja. Poniżyłaś mnie. Czas, byś zrozumiała, że jesteś tylko moja i nikt nie ma prawa dotykać cię w taki sposób na jaki pozwolił sobie Rutter. Jesteś moja i tylko moja. Wiedz, że poniesiesz konsekwencje...</span></i></div>
<br />
----------------------------------------------------------------------------------------<br />
* Odsyłam do rozdziału 58 jeśli ktoś nie pamięta :)<br />
---------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
Witam :)<br />
Na początek chciałabym przeprosić, że rozdział nie pojawił się wcześniej. W zeszłym tygodniu nie miałam weny. Nie wiem jak to opisać, ale nie byłam w stanie pisać. Mam nadzieję, że długość tego rozdziału i wydarzenia jakie się w nim pojawiły wynagrodzą wam czas oczekiwania ^^ <br />
A teraz... Fabina pogodziła się w wielkim stylu. Dawno nie było ich romantiko momentu, więc pozwoliłam sobie opisać ciut te chwile :D<br />
No to teraz... W następnym rozdziale rozpoczynamy akcję, o której mówiłam od jakiegoś czasu :) Mam nadzieję, że nie zabijecie mnie za to co zaplanowałam na przyszłe rozdziały.<br />
<br />
Miłego<br />
Karen Karenhttp://www.blogger.com/profile/05493382677884467973noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-4928539775249457494.post-22981115951283783092016-05-28T23:10:00.001+02:002016-05-29T13:06:20.766+02:00[73] "Nie chcę dłużej żyć przeszłością."<i>~Fabian~</i><br />
Po pewnym czasie Nina uspokoiła się i przestała płakać, lecz teraz obojętnie patrzy w jeden punkt. Przez cały czas jest w moich ramionach. Nie mówię nic, nie reaguję na jej obojętność. Po prostu jestem przy niej gdy mnie potrzebuje.<br />
Zacząłem zastanawiać się jakim cudem Trevor ciągle chodzi po tej ziemi. Kilkakrotnie uciekł policji, oszukał wszystkich. Dodatkowo pokonał śmierć. Nie wiem jak on to zrobił. Byłem pewny, że strzeliłem w odpowiednie miejsce. Powinien zginąć na miejscu. Jednak w jakiś sposób przeżył i znów znęca się nad Niną.<br />
Jestem z niej taki dumny. Przeszła tak wiele w swoim życiu, a znajduje siłę na uśmiech, codzienność... Wiele osób do tej pory załamałoby się i popadło w depresję z powodu tych wszystkich problemów. Nie oszukujmy się. Jestem jednym z nich.<br />
Pojawiłem się w jej życiu w najgorszym, a zarazem w najlepszym momencie jej życia. Gdyby nie ja nie wiadomo jak potoczyłaby się sprawa z programem ochrony świadków. Czy Nina znalazłaby wtedy kogoś komu mogłaby zaufać, by powiedzieć o Trevorze, lub czy poradziłaby sobie z tym praktycznie sama?<br />
Niestety przeze mnie Killersi zainteresowali się nią. Kłamstwa, ucieczka, strach, porwanie. To ja wprowadziłem to wszystko do jej życia. Przeze mnie została postrzelona i przeze mnie prawie straciła dziecko. Nasze dziecko...<br />
Wcześniej to ja byłem jej siłą i wsparciem. Teraz to Bethany daje jej szczęście i nadzieję. Za każdym razem, gdy patrzy na małą jest szczęśliwa nie ważne co dzieje się wokół. Gdy widzę Ninę w takiej sytuacji nadzieja do mnie powraca. Wiem, to głupie i pewnie samolubne z mojej strony, ale gdy widzę brunetkę szczęśliwą modlę się w duchu o jej wybaczenie. Mogę się założyć, że po tym co jej zrobiłem nie zasługuję na przebaczenie.<br />
Jednak ten moment. Chwila, która sprawia, że jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie sprawia, że chcę to wszystko naprawić. Za każdym razem, gdy Nina zbliża się do mnie coraz bardziej ja obiecuję sobie być powodem jej szczęścia. Zasługuje na to, a ja mam zamiar być osobą która da jej to na co ta cudowna kobieta zasługuje.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_Z-Dwb8WqSbw9fDl7Iqt-vb82Gv4TPxXjLCn69HGh4opbyo-G2r7ykYuGqnBNKMtKDSaAKnJGSeL6NHCZQLMprWJ0T2LBZDENFuX_2lRWT7m2sIa1RLYOqc1r1IpP52LtY_mo737v_HY/s1600/tumblr_lr3zp4IHYV1qfryeeo2_500.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="140" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_Z-Dwb8WqSbw9fDl7Iqt-vb82Gv4TPxXjLCn69HGh4opbyo-G2r7ykYuGqnBNKMtKDSaAKnJGSeL6NHCZQLMprWJ0T2LBZDENFuX_2lRWT7m2sIa1RLYOqc1r1IpP52LtY_mo737v_HY/s320/tumblr_lr3zp4IHYV1qfryeeo2_500.gif" width="320" /></a> Jakąś godzinę później zorientowałem się, że Nina zasnęła. Delikatnie odsunąłem się od niej, by wziąć ją na ręce i zanieść do sypialni. Położyłem ją na łóżku i okryłem kołdrą. Z jej ust wydobył się cichy dźwięk przypominający jęk, lecz brunetka nie obudziła się. Zanim opuściłem pokój pogładziłem jej policzek i powiedziałem.<br />
-Zawsze będę cię kochał. Proszę cię pamiętaj o tym. - Pocałowałem ją w czoło i wyszedłem.<br />
<br />
<i>~Nina~</i><br />
O poranku obudził mnie budzić przypominający o pracy. Niechętnie wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. W lustrze ujrzałam swoje odbicie. Podpuchnięte i podkrążone oczy od płaczu i zmęczenia, bardziej widocznie kości policzkowe od małych posiłków. Przez Trevora kolejny raz powoli staję się wrakiem. Tym razem nie mogę mu pozwolić na zniszczenie mojego życia.<br />
W trakcie porannego prysznicu gorąca woda rozluźniła mnie i odprężyła. Makijaż pomógł ukryć skutki mojego wczorajszego załamania, a ubiór w jakiś sposób poprawił mój nastrój. Z częściowym nowym nastawieniem do życia zeszłam na dół. Na stole zauważyłam białą kartkę. Wzięłam ją do ręki i zaczęłam czytać.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">Odwiozę cię do pracy. Gdy będziesz gotowa, zadzwoń. N<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">ie przyjmuję odmowy.</span></span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"> Fabian </span></i></div>
<br />
Jego wiadomość zaskoczyła mnie. Przecież poradzę sobie z tym sama. Choć... Jego wczorajsze wsparcie pomogło mi. Do tego chyba jednak nie chcę być z tym sama.<br />
Zaparzyłam kawę, a Oskar podszedł do mnie Zaczął miauczeć i ocierać się o moje nogi.<br />
-Głodny? - Nasypałam mu do miski suchej karmy oraz nalałam mleka. Futrzak zaczął jeść, gdy w salonie pojawiła się Bethany przecierając dłonią swoje zaspane oczy. Usiadła na krześle opierając głowę na dłoniach. Jej przymknięte oczy sprawiały wrażenie jakby ciągle spała.<br />
-Budzimy się śpiąca królewno. - Powiedziałam podchodząc do niej i całując ją w czubek głowy. - Na co dzisiaj masz ochotę?<br />
-Naleśniki z nutellą. - Spojrzała na mnie nagle obudzona i podekscytowana myślą o słodkim śniadaniu.<br />
<br />
Po posiłku nawet nie fatygowałam się, by iść sprawdzić skrzynkę na listy. Wiedziałam co w niej jest i nie miałam ochoty kolejny raz tego oglądać. Zamiast tego obserwowałam zabawę Beth z Oskarem. Po chwili dołączyłam do nich.<br />
<br />
Po południu zaprowadziłam Beth do Brie i Dilera i zadzwoniłam do Fabiana mówiąc, że jestem gotowa do pracy. Po dwóch minutach stał już przy moim podjeździe. Usiadłam na miejscu pasażera, zapięłam pas, a brunet ruszył. Przez chwilę panowała cisza, którą przerwał Rutter.<br />
-Nino muszę ci coś powiedzieć. - Przerwał na chwilę zastanawiając się nad słowami.<br />
-Chciałbym cię przeprosić, za to co wydarzyło się 4 lata temu. Nie...<br />
-Fabian, ja...<br />
-Pozwól mi dokończyć. Nie chciałem cię zranić. Wiem jak to brzmi, ale... Gdybym rozegrał to inaczej, lub gdybyś wiedziała o wszystkim pewnie skończyło by się to lepiej.<br />
-Nie ma teraz co gdybać. Co się stało to się nie odstanie. Nie masz za co mnie przepraszać. Teraz rozumiem dlaczego to zrobiłeś. Może nie brzmi to najlepiej i osoba trzecia uzna mnie za wariatkę, ale nie winię cię. Mogę ci nawet podziękować. W pewien sposób odciągnąłeś ode mnie Killersów.<br />
-Którzy później cię porwali.<br />
-Proszę cię nie wracajmy do tego. - Spojrzałam przez szybę patrząc na szybko zmieniający się krajobraz. Wzięłam głęboki oddech i odważyłam się powiedzieć to co czułam od jakiegoś czasu.<br />
- Może po prostu zapomnijmy o tym co było?<br />
-Naprawdę? - Brunet spytał chyba do końca nie wierząc w moje słowa.<br />
-Tak. Nie chcę dłużej żyć przeszłością. Chcę cieszyć się dzisiejszym dniem, naszą córką... - Urwałam nie będąc w stanie wypowiedzieć jednego słowa: <i>nami</i>. Poczułam się dziwnie niezręcznie i chyba... jestem zdenerwowana.<br />
-Czyli, że... - Powiedział Fabian zatrzymując się przed budynkiem The Sun.<br />
-Ooooo dojechaliśmy. Em.... Dziękuję za to, że mnie przywiozłeś. - Spojrzałam na Fabiana. Na chwilę spuścił wzrok, lecz szybko na jego ustach pojawił się uśmiech.<br />
-Nie ma za co. Gdy będziesz wychodzić zadzwoń.<br />
-Jasne. - Uśmiechnęłam się i chwyciłam za klamkę. Jednak zmieniłam zdanie. - Fabian, dlaczego to robisz? - Spytałam nagle odwracając się w kierunku bruneta.<br />
-Co takiego?<br />
-Dlaczego przywiozłeś mnie dziś do pracy i chcesz z niej odebrać?<br />
-Trevor. Nie chcę byś była sama gdy on kręci się gdzieś niedaleko. - Uśmiechnęłam się nie mówiąc nic. Odruchowo pocałowałam Ruttera w policzek i wyszłam z samochodu zmierzając w kierunku bloku.<br />
<br />
Weszłam do biura, które dziele z Lukasem i od razu przywitał mnie jego głos.<br />
-Witaj śliczna.<br />
-Hej piękny.<br />
-Och... kocham takie popołudnia. Jejku kocham ludzi. Kocham ten świat. - Zaśmiałam się na słowa blondyna.<br />
-Okej co tym razem brałeś?<br />
-Ja? No wiesz.... Jestem czysty jak łza.<br />
-To skąd to twoje wyznanie miłości? - Usiadłam przed komputerem i go włączyłam.<br />
-Wiesz, że mam sokoli wzrok i że przede mną nic się nie ukryje?<br />
-No niestety tak.<br />
-Zgadnij co widziałem przez okno?<br />
-Niebo? - Blondyn spojrzał na mnie jak na idiotkę.<br />
-Tak i dodatkowo ptaszka niosącego jajka w szponach.<br />
-Pytanie. Czy każdy gej jest taki jak ty czy tylko mnie się taki felerny fant trafił?<br />
-Hej! Masz szczęście, że trafiłaś na mnie. Pomyśl jakbyś trafiła na jakiegoś napaleńca, który ogląda nie wiadomo co na portalach nie wiadomo jakich i maca się nie wiadomo gdzie. - Tym razem nawet nie próbowałam powstrzymać śmiechu.<br />
-Dobra, wygrałeś. <br />
-Tyyyy! - krzyknął nagle wskazując na mnie palcem.<br />
-Co znowu ja? - Otarłam łzy i spojrzałam na Lucasa.<br />
-Zmieniasz temat! Widziałem jak wysiadałaś z innego samochodu!<br />
-Przed tobą rzeczywiście nic się nie ukryje. Fabian mnie podwiózł.<br />
-Uuuuuuuuuu. Wiesz nie mówiłem ci wcześniej... - Urwał nagle.<br />
-Czego? - Zmarszczyłam brwi zaciekawiona.<br />
-Bo wiesz. Widziałem kochasia u ciebie i nie dziwię ci się.<br />
-Z czym mi się nie dziwisz?<br />
-Też bym go brał. Ooooo poruchałbym... - Widać było, że blondyn chwilowo zabłądził w wyobraźni, lecz szybko wrócił do siebie. - Ale masz szczęście, że przyjaciółkom nie odbieram facetów. - Parsknęłam śmiechem. Ten to ma tupet no... - Tylko wiesz. Gdybyś jednak nie była nim już zainteresowana daj mu mój numer. - Mrugnął do mnie, a ja kiwając z nie do wierzeniem głową zajęłam się pracą.<br />
<br />
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=tcLJP3evnHI" target="_blank">MUZYKA</a><br />
Około 3 godzin później Martha, sekretarka Davida, zadzwoniła do mnie mówiąc, że szef mnie wzywa. Od razu udałam się do jego gabinetu. Przed wejściem zapukałam do drzwi.<br />
-Proszę. - Usłyszałam od razu.<br />
-Wzywałeś mnie. - Powiedziałam siadając na czerwonym fotelu na przeciwko niego. Wstał, obszedł biurko i usiadł na nim na prosto mnie.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmjaC7qJDCR6Qi2ea7XSrzMuCcwbgciDXM661L9zthoXPtABs0bCmRNN4F_SfP0iqjGHq8c1nRONKi2btchIlutBSTpQjDEGl21iK_VO_P4lStOXh16wL0pZZItSULK4vp4R1DIDJ_z2U/s1600/tumblr_na8vvlVcNm1tendedo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmjaC7qJDCR6Qi2ea7XSrzMuCcwbgciDXM661L9zthoXPtABs0bCmRNN4F_SfP0iqjGHq8c1nRONKi2btchIlutBSTpQjDEGl21iK_VO_P4lStOXh16wL0pZZItSULK4vp4R1DIDJ_z2U/s320/tumblr_na8vvlVcNm1tendedo1_500.gif" width="320" /></a></div>
-Chodź do mnie. - Wyciągnął dłonie w moim kierunku. Wstając chwyciłam je. Brunet przysunął mnie bliżej siebie.<br />
-Wiesz, że jestem tutaj, prawda? - Spytał patrząc na mnie uważnie. Zmarszczyłam brwi nie wiedząc o czym on mówi.<br />
-Przez ostatnie lata byłem przy tobie, gdy tylko mnie potrzebowałaś. Zaufałaś mi i powiedziałaś o Trevorze za co jestem ci wdzięczny. Mogłem być przy tobie przez ten cały czas...<br />
-David zaczynam się bać. Do czego zmierzasz?<br />
-Fabian dzwonił do mnie parę dni temu. - Middleton spojrzał na nasze splecione dłonie.<br />
-Co takiego? Po co?<br />
-Mówił, że Trevor cię obserwuje. Prosił bym miał na ciebie oko i...<br />
-Czekaj. - Przerwałam mu. - Fabian wie, że ty wiesz o Trevorze? Skąd?<br />
-Jakoś wyszło to z naszej rozmowy.<br />
-Co jeszcze mówił?<br />
-Jak bardzo cię kocha. - Patrzył prosto w moje oczy. - Mówił, że nie odda mi ciebie tak po prostu. - Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Czy Fabian byłby do tego zdolny? Czy może David kłamie? Ale przecież nigdy mnie nie okłamał, więc po co miałby to robić tym razem?<br />
Tym razem to ja spuściłam wzrok nie będąc w stanie patrzeć prosto w oczy bruneta.<br />
- I tutaj powstaje między nami konflikt, bo ja też nie mam zamiaru z ciebie zrezygnować. Dam sobie spokój tylko i wyłącznie wtedy gdy sama powiesz mi, że niczego ode mnie nie chcesz. - Jego dłoń delikatnie dotknęła mojej brody unosząc moją twarz przez co zostałam zmuszona spojrzeć na niego.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiecel57n8i2fVTiYn3Rii8I-kM8AeI3Za4UbTFXWwd5WoXN6k0oYnvcn9qWDe66tsDqm9ySX4UyxABZitvl9IqihkU8KS6_zMdgj35Tb9LTWHO-bjEbfDq5ZH1ZFsFfIIwuIcVgJEamDo/s1600/tumblr_nkptbnx3hw1tendedo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="155" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiecel57n8i2fVTiYn3Rii8I-kM8AeI3Za4UbTFXWwd5WoXN6k0oYnvcn9qWDe66tsDqm9ySX4UyxABZitvl9IqihkU8KS6_zMdgj35Tb9LTWHO-bjEbfDq5ZH1ZFsFfIIwuIcVgJEamDo/s320/tumblr_nkptbnx3hw1tendedo1_500.gif" width="320" /></a>-Kocham cię od dłuższego czasu i... Zostań ze mną. - Nie wiedziałam co powiedzieć. Stałam patrząc na niego. Brunet nie pośpieszał mnie. Po prostu patrzył na mnie i czekał.<br />
-David, ja... - Odezwałam się sama nie będąc pewna co powiedzieć. Czy zależy mi na nim? Tak. Był przy mnie gdy tylko go potrzebowałam. Dał mi pracę i pomógł mi bez żadnego słowa sprzeciwu. Jest dla mnie ważny i nie chcę go stracić. Ale czy go kocham? W pewnym stopniu tak, ale czy tak jak on mnie... Raczej nie. W moim sercu ciągle jest Fabian...<br />
Co ja mam zrobić? Jeśli powiem mu prawdę zranię go. Może nawet odsunąć się ode mnie, a tego nie chcę. Z drugiej strony przecież nie mogę zmusić się do uczucia. Wtedy to ja będę cierpieć.<br />
-Jasne, rozumiem. - Powiedział nagle David. Milczałam tak długo, że odpowiedź stała się dla niego oczywista.<br />
-Przepraszam...<br />
-Nie masz za co. - Uśmiechnął się delikatnie. - Przecież to nic złego, że nie czujesz do mnie tego samego co ja do ciebie.<br />
-To nie tak. Po prostu... - Dlaczego nie potrafię dokończyć choć jednego zdania?<br />
-Po prostu nie kochasz mnie na tyle, by odejść od niego. - Pokiwałam głową nie będąc w stanie już mówić. Łzy pojawiły się w moich oczach i zaczęły swobodnie płynąc po moich policzkach - Hej, nie płacz. Nie odejdę od ciebie. - Zaczął głaskać mój policzek ścierając przy tym parę łez - Nie wytrzymałbym długo będąc z daleka od ciebie. Po prostu będę przy tobie jako przyjaciel. To musi mi wystarczyć.<br />
-Przepraszam. Naprawdę nie chcę cię ranić.<br />
-Nie przejmuj się mną. Ważne abyś ty była szczęśliwa. - Zauważyłam, że jego oczy zaczynają się szklić. Nie... Tylko nie to...<br />
Przytuliłam się do niego. Byłam mu wdzięczna za to jaki jest. Szybko odwzajemnił mój uścisk chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi. Czułam się okropnie. To przeze mnie cierpiał, a ja czułam dziwną pustkę wewnątrz siebie. Dlaczego to wszystko musi być takie trudne?<br />
Trwaliśmy w uścisku dość długo. Jednak David przerwał go. Odsunął się ode mnie i pocałował mnie w czoło.<br />
-Czas wracać do normalności. - Założył pasmo moich włosów za ucho muskając przy tym mój policzek. Szybko odsunął się ode mnie i wrócił na swoje miejsce za biurkiem.<br />
-Przepraszam... - Szepnęłam i opuściłam jego gabinet.<br />
--------------------------------------------------------------------------------------<br />
Jejku... Dawno nie przeżyłam tylu emocji pisząc jeden rozdział. Dalej nie jestem w stanie pozbierać się po tym co stało się między Niną a Davidem...<br />
<br />
Od razu przeproszę za ewentualne błędy. Pisałam to dość późno i przy sprawdzaniu mogłam coś przegapić.<br />
<br />
Dobranoc<br />
Karen Karenhttp://www.blogger.com/profile/05493382677884467973noreply@blogger.com8