sobota, 14 marca 2015

[8] "Stęskniłaś się za mną?"

~Nina~
   Obudziłam się rano czując coś pod głową i ciężar na biodrach. Gdy otworzyłam oczy spostrzegłam, że jedna ręka Fabiana spoczywa pod moją głową a druga na pasie. Czułam się wyśmienicie, wiedząc że moje plecy idealnie pasują do jego klatki piersiowej, czując jego równomierny, spokojny oddech na szyi. Zarazem odczułam, że to co w tej chwili ma miejsce, mimo że jest niewinne, jest niewłaściwe. Delikatnie zdjęłam jego rękę z siebie i najciszej jak potrafię zeszłam do kuchni. W salonie na kanapie ujrzałam poduszkę i koc. Pierwsze co przyszło mi do głowy to, że mamy nieproszonego gościa. Z szuflady wyjęłam nóż i ruszyłam przed siebie oglądając dokładnie każde pomieszczenie. W myślach cały czas powtarzałam sobie, że to niemożliwe, by mój sen się spełnił, że mnie znalazł. Nie po tak długim czasie. Za sobą usłyszałam skrzypnięcie podłogi. Gdy się odwróciła gotowa na wszystko, ujrzałam Fabiana z przerażoną miną. Automatycznie wypuściłam nóż, który z metalowym odgłosem upadł niedaleko mojej stopy.
-Mój Boże, wystraszyłeś mnie. - Powiedziałam rozluźniając napięte mięśnie.
-Co się dzieje?
-Kanapa...
-A to. Widzisz nie powiedziałem ci wczoraj.
-O czym?
-W tym domu jest tylko jedna sypialnia, wiec rozgościłem się na kanapie.
-Żartujesz...- Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi. - A ja już myślałam... A nie ważne.
-Nie, powiedz.
-Myślałam, że mamy intruza. Wiem idiotyczny pomysł. Dom za lasem, kto by nas tu szukał, ale ...
-Nie musisz się tłumaczyć. Rozumiem. - Uśmiechnęłam się słysząc te słowa. Bez większych ceregieli udałam się do kuchni.
-Tym razem ja przygotuje śniadanie, za to co zrobiłeś dla mnie. - Koniec zdania powiedziałam ciszej, nie chcąc by brunet mnie usłyszał.
-Drobiazg. Chcesz o tym porozmawiać? - Spytał, nagle znajdując się obok mnie i zaczynając pomagać mi w robieniu kanapek.
-Nie wiem. - Tak, chciałam mu to opowiedzieć, lecz wtedy musiałby poznać moją przeszłość, która ciągle wraca w moich wspomnieniach chodź tego nie chcę. Tak jak w tej chwili. Masa bolesnych wspomnień uderzyła we mnie. Powróciłam na ziemię gdy poczułam coś ostrego na palcu. Gdy spojrzałam w dół ujrzałam czerwone krople na desce do krojenia.
-Nina... zaciśnij palec zaraz przyniosę apteczkę. - Usłyszałam głos Fabiana, lecz widok krwi nie był moim ulubionym obrazem. Odwróciłam wzrok czując uginające się pode mną nogi.
-Usiądź, jesteś strasznie blada. - Znów ten głos. Uczepiłam się go jak koła ratunkowego.
-Nie lubię widoku krwi. - Zamknęłam oczy czując ciepłe dłonie delikatnie dezynfekujące ranę i zaklejające ją plastrem.
-Po wszystkim. Chcesz soku?
-Nie zaraz mi przejdzie.
-Lepiej będzie jak sam dokończę robić śniadanie.
    Po posiłku siedziałam i oglądałam jakiś film przygodowy. Nie był zbyt interesujący, ale nic lepszego nie było do roboty.
-Co powiesz na spacer po plaży? - Fabian schodził po schodach z kocem i koszykiem w ręku.
-O tak. Jak będę siedzieć tak całymi dniami to przytyję.

   Siedzieliśmy na plaży na kocu. Fabian czytał książkę, a ja wpatrywałam się w wodę w odcieniu lapis lazuli. Pierwszy raz widziałam tak piękny odcień oceanu. Niespodziewanie zaczęłam myśleć o tym co czeka mnie dalej. W tej chwili jestem objęta tym programem, ale co to oznacza? W sumie wiem tylko tyle, że Jack mnie szuka, a Fabian jest przydzielonym dla mnie ochroniarzem, ale jak długo to będzie trwać. Czy kiedykolwiek to się skończy?

   Po godzinie miałam już dość własnych myśli i ciągłej ciszy. W dłoniach zaczęłam przesypywać piasek. Po chwili książka Fabiana była w nim cała. Brunet spojrzał na mnie znacząco.
-Przepraszam. To było nie chcący. - Powiedziałam, powstrzymując się od śmiechu.
-Czy to jest śmieszne? - Spytał poważnie wskazując na książkę. Kiwnęłam przecząco głową, lecz nie byłam w stanie wytrzymać. Wybuchnęłam śmiechem. Kątek oka ujrzałam iż kąciki ust Rutter'a wykrzywiły się.
-Poniesiesz za to karę. - Odłożył książkę i wstał. - Wylądujesz w tym oceanie. - Rozbawienie wyraźnie było widoczne na jego twarzy.
-Nie zrobisz tego.
-Chcesz się założyć? - W tej chwili pożałowałam swego czynu. Fabian wziął mnie na ręce i zaczął iść w kierunku wody.
-Nie! Proszę. Zrobię co zechcesz tylko nie to. - Zamiast panikować, z każdym krokiem nie mogłam powstrzymać śmiechu.
-Nie ma litości. Kara to kara. - Stopy bruneta były już zanurzone. Wypuścił mnie z uścisku, a ja poczułam lodowatą wodę. Pod wpływem odruchu przylgnęłam do jego ciała. Podniosłam głowę, moje spojrzenie spotkało się z jego brązowymi oczami. Świat nagle zniknął, nawet chłód wody mi już nie przeszkadzał. Jego twarz z każdą sekundą była bliżej. Dzieliły nas centymetry, gdy usłyszałam dzwonek telefonu. Odskoczyliśmy od siebie, a Fabian odebrał telefon.

~Fabian~
   Spojrzałem na ekran telefonu. Mason nie ma kiedy dzwonić. Odszedłem od Niny na kilka metrów i odebrałem połączenie.
-Słucham.
-Co masz taki dziwny głos? Stało się coś?
-Dzwonisz w nieodpowiednim czasie,ale mniejsza... po co dzwonisz?
-Mam dla ciebie robotę. Szef kazał mi ci przekazać papierkową robotę. Chłopie mamy zajęcie na dwa dni z góry.
-Żartujesz...
-Niestety nie. Wszystko wysłałem ci na pocztę. Masz się wyrobić do niedzieli. O 12:00 szef chce mieć wypełnione papiery u siebie na poczcie.
-Przecież to za trzy dni. Dobra, dzięki za informacje.
-Miłej pracy. - Odsuwając telefon od ucha, słyszałem śmiech przyjaciela w urządzeniu.
-Możemy już wracać? - Spytała Nina, gdy zacząłem iść w jej kierunku. - Przez ciebie jest mi już zimno. - Uśmiechnąłem się wspominając wydarzenia z 5 minut.
-Jasne. - Złożyłem koc, zabrałem nasze rzeczy i ruszyłem do domu.

1 tydzień później
~Nina~ 
   Przez cały ostatni tydzień było zimno i padał deszcz. Prawie każdego dnia robiliśmy to samo. Pobudka, śniadanie, spędzanie razem czasu, obiad, znów spędzanie razem czasu, kolacja, sen. I tak każdego dnia.
   Dzisiaj było podobnie. Ogień w kominku płonął, ogrzewając pomieszczenie, w którym aktualnie czytałam jeden z kryminałów z półki w salonie, a Fabian znów uzupełniał jakieś papierki. Jego szef chyba nie ma co robić w weekend.
   Nagle usłyszałam sygnał telefonu. Rutter wstał i odebrał połączenie.
-Halo?... Tak. Amber co się stało? - Spytał ze zdziwieniem w głosie. Po chwili brunet podał mi telefon i usiadł obok mnie.
-Amber? - Spytałam przykładając telefon do ucha.
-Nina. O mój Boże, był tutaj.
-Kto? - Zmarszczyłam brwi czując narastające we mnie przerażenie.
-Włamał się do mieszkania. Na szczęście byłam z Masonem na mieście, ale mieszkanie...
-Amber uspokój się. Kto się włamał? - Czułam spojrzenie Fabiana na sobie.
-On. Znalazł cię, Trevor wrócił. - Gdy usłyszałam to imię... nie wierzyłam własnym uszom. Poczułam, że ręce zaczynają mi drżeć.
-Amber to niemożliwe. - Wstałam z sofy i poszłam do kuchni starając się, by Fabian mnie nie usłyszał.
- Byłam ostrożna. Nie mógł mnie znaleźć.
-Zostawił liścik. Tak bardzo chciałabym teraz z tobą o tym porozmawiać, a nie przez telefon.
-Więc przyjedźcie. Niech Mason zadzwoni z tym do Fabiana.
-Uważaj na siebie.
-Ty też. - Rozłączyłam się i nie mogłam uwierzyć w słowa przyjaciółki.
-Co się stało? - Fabian wszedł do kuchni i zauważył w jakim jestem stanie. W oczach miałam łzy, a ręce mi drżały.
-Spokojnie. Powiedz co się stało? - Podszedł do mnie i mnie przytulił. Ciepło bijące z jego ciała dodało mi odrobinę otuchy, lecz nie mogłam mu nic powiedzieć. Nie teraz.
-Mason ma do ciebie zadzwonić. - Spojrzałam w jego brązowe oczy przepełnione troską.- Pozwól im tu przyjechać, proszę cię.
-Dobrze, ale powiedz co się tam stało? - Dotknął dłonią mojego policzka odgarniając kosmyk włosów za ucho.
-Ja... - Na szczęście znów zadzwonił jego telefon. Odsunął się ode mnie i odebrał. Nie zwracałam uwagi na jego rozmowę. Poszłam do pokoju, położyłam się na łóżku i otuliłam kołdrą, by poczuć się bezpieczniej. Nie pomogło to zbytnio, ale udało mi się zasnąć.

   Rankiem obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. Spojrzałam na zegarek. 10:30. Zeszłam na dół, zastając Fabiana z laptopem i stertą papierów. Nie miałam ochoty pytać skąd je ma.
-Dzień dobry. Już zaczynałem się martwić. - Oznajmił odrywając wzrok od urządzenia.
-Nie spałam w nocy najlepiej, to pewnie dlatego.
-Znów koszmary? - Kolejny raz ujrzałam to spojrzenie pełne troski. Ostatnio widziałam je coraz częściej.
-Można tak powiedzieć. Pójdziemy na spacer?
-Jasne, tylko muszę to dokończyć. Amber z Masonem mają dzisiaj przyjechać. Mason opowiadał, że Amber strasznie się o ciebie martwi po tym włamaniu. Może nie powinienem pytać tak bezpośrednio, ale... Masz mi coś do powiedzenia?
-Proszę, nie teraz. Opowiem ci wszystko, ale nie teraz. Musze gdzieś wyjść, oderwać się od rzeczywistości.
-Teraz nie mogę wyjść. Jest niedziela, do 12:00 muszę to wysłać.
-W takim razie pójdę sama.
-Nie ma mowy. Nie puszczę cię samej.
-Jesteśmy na odludziu. Nikt nas tu nie znajdzie.
-Dobrze, ale pod jednym warunkiem.
-Jakim? - Fabian poszedł gdzieś, a gdy wrócił podał mi małą słuchawkę i coś okrągłego. - Co to jest?
-Mikrofon i słuchawka. Drugą będę mieć ja. Gdyby coś się działo będę cię słyszał i nie oddalaj się od domu za daleko.
-Tak jest. - Zasalutowałam i zaśmiałam się. Brunet zaczepił mikrofon do mojego płaszcza, po czym pomógł mi go założyć. Z słuchawką w uchu wyszłam. Na plaży zdjęłam adidasy czując zimny i mokry piasek pod stopami. Promienie słoneczne ogrzewały mnie powodując uśmiech na twarzy.
   Po godzinie spaceru w samotności i ciszy, którą zakłócał jedynie szum wody, spostrzegłam że jestem dość daleko. Postanowiłam już wrócić. Wtedy usłyszałam trzask gałęzi w lesie.
-To pewnie jakieś zwierzę. - Pomyślałam i zaczęłam kontynuować mój spacer, lecz dźwięk znów się powtórzył. Rozejrzałam się i wtedy go ujrzałam. Stał jakieś 10 metrów ode mnie i obserwował mnie tym swoim okropnym spojrzeniem.
-Stęskniłaś się za mną? - Nie wiedziałam co powiedzieć. On powoli zaczął iść w moim kierunku. - To już 5 lat. Stałaś się jeszcze piękniejsza przez ten czas. - W tej chwili stał metr przede mną, a ja nie mogłam się ruszyć. Strach mnie sparaliżował.
-Nie masz pojęcia jak bardzo cię teraz pragnę. Wtedy mi uciekłaś, ale teraz ci na to nie pozwolę. - Na te słowa oprzytomniałam. On objął mnie. Chcąc się oswobodzić uderzyłam go w żołądek. To pozwoliło mi uwolnić się z uścisku. Zaczęłam biec w kierunku domu, który teraz był mniejszy niż mój paznokieć u ręki.

~Fabian~  
   -Mason, słuchaj  mnie uważnie a nie zabłądzisz. - Od 10 minut tłumaczyłem mojemu przyjacielowi jak tu dojechać. Moja słuchawka, która była połączona z mikrofonem Niny leżała na stole. Słyszałem w niej szum.
-To ta droga w lewo prowadząca w głąb lasu? - Usłyszałem jego głos w urządzeniu.
-Tak, tylko... - Wtedy usłyszałem krzyk Niny. Przyłożyłem słuchawkę do ucha, chcąc się przekonać czy się nie przesłyszałem. Krzyk się powtórzył. Bez zastanowienia rzuciłem telefon na stół i wybiegłem z domu.

~Nina~
   Bieg po piasku nie był łatwy. Moje mięśnie odmawiały posłuszeństwa. Nie mogę się poddać, nie gdy on jest coraz bliżej.
   Nagle moja kostka wygięła się pod dziwnym kontem z powodu nierówności terenu. Upadłam, czując okropny ból. On klęknął obok mnie. Starałam się odsunąć, lecz z bolącą nogą nie szło mi to najlepiej. Z powodu zmęczenia mój oddech był nieregularny.
-Nareszcie będę cię miał tylko dla ciebie. - Niespodziewanie złapał moje dłonie i mocno je trzymał nad moją głową. Przygniótł moje ciało swoim, wolną ręką starał się odpiąć mój płaszcz, by dotrzeć do dalszej części mojego ubioru. Wiem co on chce zrobić, a z moich oczu wypływają łzy.
-----------------------------------------------------------------
Ta dam. Kolejna część napisana.
Ostatnio postanowiłam coś sobie. Postaram się dodawać rozdział raz w tygodniu, najprawdopodobniej w weekend. Mogą wystąpić opóźnienia, ale będę się starać jak tylko mogę by ich nie było.
Następną sprawą, którą chciałabym oznajmić jest to że zaskoczyliście mnie i to pozytywnie. Weszłam dziś na bloga by dokończyć rozdział, patrze na licznik odwiedzin, a tam ponad 200 wejść. Nie macie pojęcia jak bardzo się cieszę, że w przeciągu chyba tygodnia przybyło tak dużo wyświetleń. Jesteście najlepsi. Kocham was :)
Czekam także na wasze opinie dotyczące opowiadania.
Ostatnio myślałam na czymś. Jeśli macie jakieś propozycje dotyczące np. fabuły czy wyglądu bloga piszcie śmiało. Wiedzcie, że liczy się dla mnie każdy komentarz nawet ten negatywny ponieważ pokazuje co mogę robić źle a tego nie zauważam.

Miłego:)
Karen

1 komentarz: