wtorek, 30 sierpnia 2016

[80] "Czułam, że to prawda."

 MUZYKA
~Nina~
   Siedziałam w salonie pisząc coś w notesie. Sama nie wiem co. Moja ręka po prostu pisała nieokreślone słowa.
   Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym się znajdowałam. Zdecydowanie nie pamiętam szaro-czerwonych ścian, na których były powieszone jakieś zdjęcia. Gdy podeszłam do nich ujrzałam, że na większości jestem ja z jakimś blondynem. Obejmował mnie, gdy za nami było jakieś jezioro lub całował mnie gdy wokół nas panowała całkowita ciemność. Wydawałam się być szczęśliwa. 
   Bardziej przyjrzałam się mężczyźnie. Ja go znam tylko nie wiem skąd.
   Wtedy usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Odwróciłam się w ich kierunku i ujrzałam blondyna ze zdjęcia. Teraz wiedziałam kim był. To ten sam facet, który był u mnie w szpitalu. To przez niego moje serce wariowało. Teraz byłam z nim w jednym pokoju.
-Cześć skarbie. - Powiedział i uśmiechnął się w moim kierunku. Skarbie? Co do cholery się tutaj dzieje?
   Chciałam od niego uciec, a zrobiłam coś zupełnie odwrotnego. Z uśmiechem na ustach przytuliłam go. Po chwili złączył nasze usta w pocałunku, a ja mu uległam. Mimo, że z tyłu głowy wciąż miałam jego obraz ze szpitala, czułam się przy nim dobrze i bezpiecznie.
   Nagle zapanowała wokół mnie całkowita ciemność. Wszystko włącznie z mężczyzną zniknęło, a ja zostałam sama w... niczym. Próbowałam dostrzec cokolwiek przed sobą, ale po chwili zrezygnowałam. Nie widziałam nawet własnej dłoni tuż przed twarzą. Zaczęłam odczuwać strach i dyskomfort, a mętlik w głowie w niczym mi nie pomagał.
   Nagle wokół mnie zapanowała jasność jakby ktoś włączył światło przełączając kontakt. Znalazłam się w sypialni, w której panował półmrok. Spojrzałam na łóżko, na którym znajdował się blondyn. Poruszał się w dziwny sposób, a pod nim ktoś był. Zrobiłam parę kroków w prawo i dostrzegłam dziewczynę... którą byłam ja.
   Jedna ręka mężczyzny trzymała moje ręce nad głową, a druga zasłaniała mi usta. Jego twarz była pełna szczęścia i spełnienia, a moja... pokryta rozmazanym makijażem, na której był widoczny tylko ból, strach i całkowita bezradność.
   Czułam jego natarczywy dotyk i mocne pchnięcia. Dlaczego on mi to robi? Dlaczego się nie broniłam?
   Chciałam stąd uciec, ale moje nogi były jak z ołowiu. Nie byłam w stanie nimi poruszyć. Zostałam zmuszona do odczuwania wszystkiego i oglądania, w lepszej jakości niż kinowa. 
   Sądziłam, że gorzej już być nie może. Myliłam się. Światło znów zgasło, a gdy się zapaliło, znajdowałam się w opuszczonym hangarze. Na środku stało łóżko, na którym byłam ja. Moje ręce i nogi były mocno przywiązane do metalowych zagłówków. Obserwując siebie potarłam swoje nadgarstki. Nic to nie dało. Liny wciąż mnie uwierały. To dość dziwne widzieć siebie, stać parę metrów od samej siebie i czuć to wszystko. Do tego nie mogłam w żaden sposób sobie pomóc. Za każdym razem, gdy zbliżyłam się o kilka kroków w jakiś sposób wracałam w to samo miejsce. Poruszałam się, ale zarazem stałam w miejscu. Na dobre unieruchomił mnie widok blondyna wchodzącego do pomieszczenia. Kolejny raz czułam ten ciężar ciała nie pozwalający mi nawet drgnąć. Pozostało mi tylko to obserwować i liczyć na szczęśliwe zakończenie.
-Witaj znów, piękna. - Jego głos zmroził mi krew w żyłach.
-Trevor... - Powiedziała szeptem moja wersja leżąca na łóżku. Ja nie byłam w stanie nic zrobić.
   Mężczyzna zbliżył się do mnie i zmierzył mnie wzrokiem.
-Gdyby to ode mnie zależało, byłabyś w tej chwili wolna. Niestety boją się, że uciekniesz. Pozwolili mi jednak się z tobą pożegnać, Wiesz, że gdybyś zgodziła... Gdybyś zmieniła zdanie co do mnie, mógłbym ich przekonać... - Moje drugie ja nie dało mu dokończyć.
-Nigdy nie zmienię zdania co do ciebie. To co mi zrobiłeś było okropne. Nigdy ci tego nie wybaczę.
-Nie bądź względem mnie taka surowa. Wiesz, że wciąż cię kocham. - Jego palce przesunęły się po moim nadgarstku, wzdłuż ramienia i boku. Starałam się odsunąć, ale zrezygnowałam czując większy ból nadgarstków.
-Tym razem nikt nam nie przeszkodzi.
-Co? - Szepnęłam. Strach, który czuła moja wersja dotarł do mnie. Znów czułam jego okropny dotyk na ciele. Chciałam to jak najszybciej skończyć, więc zaczęłam go błagać, by tego nie robił, by przestał. Nie słyszał mnie. Krzyczałam, aż poczułam ból gardła. Szarpałam się. Ból rąk był niczym w porównaniu z tym co robił mi Trevor.
-Nina.. - Usłyszałam w oddali...

   Usiadłam gwałtownie oddychając głęboko. Po moich policzkach spływały łzy, a czoło było mokre od potu. Szybko rozejrzałam się, by sprawdzić gdzie jestem. W przyciemnionym świetle ujrzałam znajomą sypialnie i odetchnęłam z ulgą, lecz nie na długo. Sen ciągle czaił się w zakamarkach podświadomości grożąc swoim powrotem.
-Nina jesteś bezpieczna. - Męski głos dotarł do moich uszu, a czyjaś dłoń dotknęła mojej. Wyrwałam ją i odsunęłam się jak najdalej od niego. Nie skrzywdzi mnie znów. Nie pozwolę na to.
-Nie zbliżaj się do mnie! - Uniosłam głos i podkuliłam nogi obejmując je ramionami. Dzięki temu znalazłam się jeszcze dalej od niego.
   Starałam się to powstrzymać. Nie dałam rady. Sen powrócił do mnie ze zdwojoną siłą. Czułam ten okropny dotyk na ciele i ruch w sobie. Jego słowa brzęczały w mojej głowie. Nie! Nie chcę tego!
Zasłoniłam uszy dłońmi mając nadzieję, że ten dźwięk ucichnie. Nic z tego...
   Znajomy męski głos przebijał się przez hałas i docierał do mojej podświadomości. Chciałam go słyszeć głośniej, bliżej, bo dzięki niemu Trevor znikał. Jednak mój umysł postanowił walczyć ze mną. W mojej głowie ciągle dźwięczało tylko jedno imię, które wypowiedziałam szeptem.
-Trevor.

~Fabian~
   Obudził mnie czyjś krzyk. Spałem w pokoju gościnnym, więc miałem blisko do pokojów Beth i Niny. Zerwałem się z łóżka i pobiegłem do pokoju brunetki słysząc jej wyraźny krzyk.
   Zatrzymałem się przy łóżku widząc jak rzuca się po nim.
-Tatusiu co się dzieje? - Spytała sennie Beth pocierając oczy.
-Nic skarbie. Idź do siebie, zaraz przyjdę. - Gdy mała zniknęła usiadłem na łóżku i chwyciłem ramiona Niny starając się ją powstrzymać.
-Nina, to tylko sen. - Kobieta nie reagowała na moje słowo. Po chwili jednak usiadła gwałtownie patrząc z przerażeniem na wszystko wokół. Oddychała głęboko, a po jej policzkach spływały łzy. Mimo obudzenia, jej spojrzenie wciąż było nieobecne.
-Nina jesteś bezpieczna. - Dotknąłem jej dłoni chcąc ją pocieszyć, lecz wyrwała ją i odsunęła się ode mnie jak najdalej tylko mogła.
-Nie zbliżaj się do mnie! - Krzyknęła. Starałem się ją uspokoić. Mówiłem szeptem, by jeszcze bardziej jej nie wystraszyć, jednak nic to nie dawało. Zachowywała się jakby ciągle trwała we śnie. Jej spojrzenie ciągle było przerażone i pełne bólu. Była w szoku. Już raz widziałem to spojrzenie. Zaraz po tym, gdy wygrałem wyścig ze Scott'em, gdy została porwana.
   Wtedy jedno słowo wydobyło się szeptem z jej ust.
-Trevor. - Jakby po naciśnięciu jakiegoś guzika, Nina wróciła do siebie. Spojrzała prosto w moje oczy.
-Już wszystko w porządku. Nic ci nie grozi. To był tylko sen. - Mówiłem spokojnie, powoli się do niej przysuwając.
-To nie mógł być tylko sen. Ja... - Zaczęła pocierać ręce dłońmi jakby było jej zimno. - I jak może być w porządku? Nie wiem kim jestem, nie wiem co mam czuć, a jeszcze teraz okazuje się, że... - Urwała zaczynając szlochać. Oparła czoło na dłoniach leżących na kolanach. Usiadłem jeszcze bliżej niej i objąłem ją. Tym razem nie odsunęła się czując mój dotyk.
-Damy radę... Ty dasz radę. Jesteś silna i masz nas. - Na moje słowa Martin gwałtownie uniosła głowę i spojrzała na mnie.
-Jak ja mam sobie dać radę skoro dwukrotnie zostałam zgwałcona! -  Powiedziała niemal krzycząc.
- Skoro mówisz, że to był tylko sen jesteś w stanie mnie zapewnić, że to się nigdy nie zdarzyło? - Patrzyła na mnie błagalnie. Widziałem to w jej oczach. Pragnęła, by to okazało się zwykłym koszmarem sennym. Niestety rzeczywistość była inna.
   Nie powiedziałem ani słowa. Moje milczenie uznała jako odpowiedź.
-O mój Boże... - Tym razem szepnęła, kolejny raz ukrywając twarz.
-Strasznie mi przykro. Gdybym tylko mógł, zrobiłbym wszystko, by do tego nie doszło. - Szeptałem do jej ucha.
-Mam wrażenie jakby wydarzyło się to kilka minut temu. - Teraz patrzyła przed siebie obojętnym spojrzeniem. - Czuję się jakbym była skażona. - Jej głos został wypruty z emocji. Łzy także przestały płynąć po jej policzkach. Jedynie mokre ślady wskazywały na to, że wcześniej płakała. - Jak ja sobie z tym wcześniej poradziłam? - Spytała, zerkając na mnie.
-Nie byłaś sama. Twoi przyjaciele byli przy tobie. Ja tym razem cię nie opuszczę.
-Tym razem? Czyli wcześniej odszedłeś? - Znów zaczęła patrzeć w ścianę przed sobą.
-Musiałem, by zapewnić ci bezpieczeństwo.
   Nie odpowiedziała, a między nami zapadła cisza.
-Muszę wziąć prysznic. - Powiedziała naglę. - Może to zmyje ze mnie ten jego obrzydliwy dotyk. - Wstała z łóżka, nie zważając na nic i udała się do łazienki. Gdy usłyszałem zamykające się drzwi, podszedłem do nich i nasłuchiwałem. Słyszałem tylko szum wody.

   Wyszedłem na korytarz. Z tego miejsca mogłem obserwować sypialnię Niny, jak i pokój Beth. Mała siedziała pod kołdrą tuląc do siebie maskotkę. Była za mała, by to wszystko zrozumieć. Nie mogła siedzieć i to wszystko obserwować. Musi mieć udane dzieciństwo.
   Poszedłem do pokoju, w którym spałem i chwyciłem telefon z stolika nocnego. Wybrałem odpowiedni numer i czekałem.
-Halo? - Usłyszałem zaspany kobiecy głos.
-Brie przepraszam, że dzwonię w środku nocy, ale potrzebuje waszej pomocy. Kolejny raz.
-O co chodzi? - Spytała.
-Nina przypomniała sobie co zrobił jej Trevor.
-Masz na myśli... - Nie dokończyła. Usłyszałem jak bierze głęboki oddech. - Jak to znosi?
-Nie najlepiej. Krzyczała przez sen. Bethy to słyszała. Dlatego dzwonię do was. Mała mogłaby u was zostać? - Wiedziałem, że Brie i Dilerowi zależy na Bethany tak samo mocno jak mnie i Ninie.
-Jasne. Diler wstawaj... - Blondynka rozmawiała przez chwilę z mężczyzną, tłumacząc mu wszystko. - Diler zaraz tam będzie.
-Wielkie dzięki. Nie wiem jak ja wam się odwdzięczę.
-Nie ma sprawy. Kiedyś na pewno spłacisz swój dług. - Brie próbowała, żartem rozluźnić atmosferę jednak zamiast tego zapadła chwilowa cisza. - Mam nadzieję, że Nina upora się z tym.
-Ja też. - Rozłączyłem się i ruszyłem w kierunku pokoju małej dziewczynki. Usiadłem obok niej na łóżku i objąłem.
-Tatusiu co się dzieje? - Spytała, wtulając się we mnie.
-Mama miała zły sen i teraz nie czuje się najlepiej. Ten zły sen może się jeszcze powtórzyć, a ty musisz się wyspać. Do tego mama mnie teraz potrzebuje, wiesz? - Spojrzałem na nią. Była taka mała, ale nie zadawała pytań. Czasem miałem wrażenie, że jest o wiele starsza.
-Nie musisz się o mnie martwić tatusiu. Oskar i Pan Miś będą ze mną. - Uśmiechnęła się wołając kota, który po chwili przyleciał i usiadł obok małej. - Widzisz? - Pogłaskałem ją po głowię.
-Widzę, ale wiesz co? Chyba mam lepszy pomysł. Co ty na to by zabrać Oskara i Pana Misia do domu wujka i cioci? Może wujek zabierze was z rana na jakąś wycieczkę?
-A gdzie? - Iskierki radości pojawiły się w jej oczach. Wtedy usłyszałem czyjeś kroki świadczące o tym, że ktoś wchodził po schodach.
-A o to już musisz spytać wujka. - Jak na zawołanie, Diler pojawił się w drzwiach.

   Gdy Diler i Beth wyszli, wróciłem do sypialni Niny. Tym razem nie słyszałem szumu wody tylko jej cichy płacz. Bez zastanowienia chwyciłem za klamkę i wszedłem do środka. Ujrzałem ją, siedzącą na podłodze i szybko wycierającą łzy.
-Przede mną nie musisz tego ukrywać. - Usiadłem obok niej. Spojrzała na mnie oczami pełnymi łez. Jedno jej spojrzenie wystarczyło bym wiedział jak bardzo cierpi w tej chwili. Próbowała powstrzymać łzy. Starała się być silna, lecz ból wygrał.
Schyliła głowę i przyłożyła dłoń do ust tłumiąc jęk rozpaczy, który złamał moje serce. Ona znów przez to przechodzi. Znów nie mogę zrobić nic by jej pomóc. Jedyne co mogłem zrobić to ją objąć. Nina ukryła twarz w zagłębieniu mojej szyi, a dłonią dotknęła mojej klatki piersiowej. Cała trzęsła się z powodu płaczu. Przypuszczam, że emocje też na to wpływały.


~Nina~ 
   Po kilku minutach uspokoiłam się, a pozostając w ramionach Fabiana czułam się lepiej. Jego dłoń na przemian gładziła moje włosy i ramię. Ten dotyk był uspakajający i dawał ukojenie. Z każdą sekundą dotyk tego potwora znikał. Jednak w mojej głowie ciągle pozostały pytania. Dlaczego?
   Dlaczego on to zrobił? Jak do tego doszło?
-Fabian? - Spytałam odsuwając się od niego, by móc spojrzeć w jego oczy. - Opowiesz mi o mojej przeszłości?
-Co chcesz wiedzieć?
-Wszystko. Co tylko wiesz. - Brunet wziął głęboki wdech i powoli wypuścił powietrze z ust.
-W porządku. Tylko może najpierw napijesz się czegoś lub coś zjesz? - Uśmiechnął się chcąc w ten sposób odrobinę poprawić mój humor.
-O 5 nad ranem?
-Musisz nabrać trochę sił. Widać, że ten... sen sporo cię kosztował.

   W kuchni Fabian podał mi jogurt, ponieważ odmawiałam zjedzenia czegokolwiek innego. Usiadłam przy stoliku, brunet na prosto mnie i zaczęłam jeść. Mając przed oczami te wszystkie sceny, ledwo przełykałam, a prysznic nie pomógł za bardzo. Za to to w jaki sposób Rutter wszedł do łazienki, objął mnie i dotykał. Wtedy czułam jak jego delikatny dotyk sprawia mi przyjemność, a jego obecność pozwala mi się uspokoić. To było coś niesamowitego. Czułam, że jego ramiona są przeznaczone dla mnie, jakby były jedynym miejscem, w którym poczuje się dobrze. Miałam wrażenie, że nie tylko te okropne wspomnienia do mnie wróciły. Nie widziałam obrazów jak zwykle, ale czułam prawdę.
-Masz coś tutaj. - Powiedział Fabian wskazując okolice ust, przez co przywrócił mnie do rzeczywistości. Wyjęłam chusteczkę i wytarłam kącik ust. - Czekaj. Pozwól mi to zrobić. - Kciukiem otarł moje warki, po czym przystawił swój palec do ust pozbywając się z niego resztek jogurtu. Nie wiedziałam co myśleć o tym czynie, a mina Fabiana wskazywała na to, że sam czuje się lekko zakłopotany z zaistniałą sytuacją.
-Przepraszam. Nie pomyślałem... Zrobiłem to odruchowo.
-Nic nie szkodzi. - Uśmiechnęłam się delikatnie ciągle czując jego dotyk na moich ustach.

   Siedzieliśmy w sypialni na moim łóżku. Siedziałam po turecku skierowana w jego stronę, a on siedział prosto patrząc na ścianę. Nie przerywałam mu, ani nie dopytywałam.

Ucieczki, porwania, strach, pożary, strzelaniny... To wszystko to moje życie?
   Nie wierzyłam w jego słowa, ale gdzieś głęboko w sobie czułam, że to prawda. Czy cokolwiek czułam słysząc to? Zdecydowanie nie. Nie czułam nic jakby jego opowieść nie dotyczyła mnie. Zarazem jednak wiedziałam, że inaczej być nie może. To wszystko jest zdecydowanie szalone. Bo jak mogę coś czuć i jednocześnie nie czuć nic?
-Nina? - Fabian spojrzał na mnie i dotknął mojej dłoni, gdy skończył mówić. - Jak się czujesz? - Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć.
-Sama nie wiem. - Odparłam w końcu. - Mam wrażenie, że w moim życiu nic nie jest prawdziwe z wyjątkiem ciebie i Beth. Czuję jakby to co działo się wcześniej było zwykłą opowieścią, a nie moją przeszłością. Jak ja to wszystko zniosłam? - Spojrzałam w jego brązowe oczy.
-Sam się nad tym zastanawiałem. Zaskakiwałaś mnie każdego dnia. Po tym wszystkim potrafiłaś wstać rano z uśmiechem na twarzy i zacząć dzień jakby wczorajszy nie istniał. - Splótł nasze palce razem. Cieszyłam się, że jest przy mnie. Dzięki niemu wszystko wydawało się łatwiejsze.
   Wtedy to poczułam. Głęboko w sobie. To ciepło, gdy mnie dotykał. Ten spokój, gdy był przy mnie. Te dreszcze, które przechodziły przez moje ciało gdy spojrzał na mnie lub wymawiał moje imię.
-Chyba już poznałam odpowiedź na to pytanie. - Uśmiech zagościł na moich ustach.
-Powiesz mi jak radziłaś sobie z tym wszystkim?
-Miałam ciebie. Teraz to czuję. Jesteś przy mnie, a ja jestem spokojniejsza. Wiem, że przy tobie nic mi się nie stanie.
-Nie był bym tego taki pewien. To przeze mnie przez to wszystko przeszłaś. - Spuścił wzrok na nasze splecione dłonie.
-Hej. - Uniosłam jego twarz dzięki czemu spojrzał na mnie. - Przestań się obwiniać o to. Sama dokonałam wyboru.
-Mogę cię o coś spytać? - Nie puszczając mojej dłoni, także usiadł po turecku na prosto mnie. Nasze kolana stykały się ze sobą.
-Jasne.
-Znasz już naszą przeszłość. Przypuszczam, że nic do mnie w tej chwili nie czujesz, ale gdybyś teraz mogła wybrać swojego ochroniarza w trakcie programu ochrony świadków, kogo byś wybrała?
-Nie zmieniłabym nic. - Patrzyliśmy w swoje oczy w milczeniu.
-Nie wiesz jak bardzo chciałbym coś zrobić w tej chwili.
-Co takiego? - Szepnęłam.
-Chciałbym cię pocałować. - Jego twarz zbliżyła się do mojej. - Ale po dzisiejszym śnie...
-Więc to zrób. - Przerwałam mu.
-Co? - Ten szept wyraził tyle emocji. Szok, zdziwienie, radość i niedowierzanie. - Jesteś tego pewna? - Pokiwałam twierdząco głową. Powoli przysuwał się w moim kierunku uważnie sprawdzając moją reakcję. Nie mam zamiaru się teraz odsunąć. Nie po tym co czuję.
    Po chwili jego usta dotknęły moich. Były takie miękkie, ciepłe i... takie znajome. Dotknęłam dłonią jego policzka chcąc dać mu do zrozumienia, by nie przerywał. Czułam się jakby to był nasz pierwszy pocałunek, który przypomina mi o tych wszystkich wcześniejszych. Fabian nie miał pojęcia, że dzięki jego opowieści nie tylko negatywne wspomnienia do mnie wróciły. W pewnym sensie przypomniałam sobie jego.

-Nina nie chcę byś reagowała pod wpływem chwili lub z przymusu. - Powiedział Fabian, gdy się ode mnie odsunął. Nasze czoła się stykały i czułam jego oddech na twarzy.
-Nie reaguję. Od jakiegoś czasu czułam coś, gdy cię widziałam. Nie wiedziałam co to, więc to ignorowałam, ale dziś poczułam się przy tobie tak dobrze i znajomo. Odkąd się wybudziłam to uczucie było chyba jedyną pewną rzeczą w moim życiu. - Przypomniałam sobie jego dotyk, bliskość i to ciepło płynące od jego ciała. Znałam go.... pamiętałam go, lecz wspomnienia z nim związane nie chciały powrócić. Czułam się jakbyśmy pisali naszą historię od nowa.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
PRZEPRASZAM!
Tak strasznie was przepraszam, że tak długo pisałam ten rozdział. Nie wiem co się ze mną dzieje ostatnio, ale pisanie przychodzi mi dość ciężko. Nie wiem czy to brak weny czy jakaś blokada... nie wiem. Dlatego jeszcze raz bardzo, tak z całego serducha, was przepraszam.
   Do tego ten rozdział był pisany trochę inaczej niż te wcześniejsze, więc mam nadzieję, że nie jest chaotyczny i że wszystko zrozumiecie. Jeśli nie, piszcie w komentarzach swoje wątpliwości, a ja postaram się to wyjaśnić.
  
   Także jeszcze raz przepraszam. Bądźcie dla mnie wyrozumiali i cierpliwi. Ta historia będzie miała swój ostateczny epilog... kiedyś tam... tylko potrzebuje na to więcej czasu.

Wasza Karen

5 komentarzy:

  1. Ty doskonale wiesz kiedy ta historia dobiegnie końca.
    Nie spodziewałam się, że Nina tak wybuchnie. Jeszcze ten sen. Czyzby zapowiedź czegos kochana ? 😊
    Pisz szybko kolejną czesc no i oczywiście powodzenia w nowym roku szkolnym. Dla mnie to już ostatni taki 👏

    OdpowiedzUsuń
  2. Żałuję, że to mówię, ale oddaj mi Ninę, ta jest okropna, serce mi umiera, jak to czytam.. Nic tylko strzelić sobie kulką w łeb ;c
    Zabij tego gnoja i heja, wszyscy szczęśliwi :D A i nadal namiętnie czekam na Lucasa i Dilera..
    Nie wiem, co jeszcze napisać, zbyt emocjonalny rozdział, jak dla mnie. To jest "usiąść i nie wiedzieć, co począć", żadnych rozkmin i teorii spiskowych. Jednak znając ciebie, to pewnie cisza przed burzą.
    Jeśli twoje plany z D wciąż są aktualne, to czekam ;>>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy powrót "starej" Niny będzie możliwy. Utrata pamięci spowodowała, że... zapomniała jaka tak naprawdę jest. Próbuje "stworzyć" siebie na nowo. Będę teraz mega poważna i wgl, ale Nina przeszła wiele od pierwszego rozdziału tego opowiadania i to też w pewien sposób ją zmieniło.
      I nie mam pojęcia co ci się w niej nie podoba :D Nina jest super (pamiętaj że to moje alter ego :P)
      Szczerze powiedziawszy jak dla mnie ten rozdział jest hmmm... Bez sensu? Chaotyczny? Ale że emocjonalny? Tego się nie spodziewałam ^^
      Moje plany CIĄGLE ulegają zmianom, więc nic nie obiecuję xD

      Usuń
  3. Koki tu była i nabijała ci cwelu xDDD
    kocham lamy i jednorożce, bobry są cudowne jak latają po tęczy bo życie jest super

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń