niedziela, 23 października 2016

[82] "Policja była tutaj kilkakrotnie."

~Diler~
   Rozmawiałem z Lucasem, gdy Nina poszła spotkać się z Davidem. Po kilku minutach podszedłem do okna, by pooglądać miasto z wypasionego wieżowca. Sądziłem, że będzie wyglądać jakoś inaczej. Nie. Wygląda zupełnie tak samo.
   Jednak moją uwagę przykuła Nina szybko wychodząca z budynku i Trevor stojący oparty o samochód. Po krótkiej wymianie słów złapał ją za ramię.
-Lucas zbieraj się. Nina ma kłopoty. - Powiedziałem będąc już w drzwiach. Śmiało mogę powiedzieć, że jeszcze chyba nigdy tak szybko nie biegłem. Za sobą słyszałem stukot butów blondyna.
   Wybiegłem na zewnątrz.
-Zostaw ją! - Krzyknąłem, gdy zobaczyłem w jaki sposób Trevor trzyma Ninę. Przystanąłem na chwilę łapiąc oddech tak szybko jak mogłem. Nie miałem bladego pojęcia co może nastąpić później.
   Hill popchnął brunetkę przez co ta upadłą tracąc przytomność. Zamarłem na kilka sekund. Jednak szybko oprzytomniałem, ponieważ Trevor ruszył do ucieczki.
-Lucas zajmij się Niną. - Powiedziałem ruszając za uciekinierem.
   Trevor był szybki, ale z każdą miniętą przecznicą zacząłem go doganiać. W pewnym momencie gwałtownie skręcił w lewo wbiegając na ulicę. Dźwięk klaksonów i pisk hamujących samochodów rozległ się na ulicy. Hilla to nie zniechęcało. Biegł dalej nie zwracając na nic uwagi.
   Po kilku sekundach sytuacja na drodze uspokoiła się, więc ruszyłem za nim. Znikł z mojego pola widzenia, gdy wbiegł w zebrany tłum. Wypatrywałem go przez kilka minut, lecz niczego nie ujrzałem.
   Zmęczony i zasapany ruszyłem drogą powrotną, by dowiedzieć się co z Niną.

    Gdy dotarłem na miejsce moim oczom ukazały się światła karetki i policji. Lucas rozmawiał z jednym z policjantów, podczas gdy Nina leżała w karetce.
-I co z nią? - Spytałem jednego z sanitariuszy.
-Przepraszam, ale nie udzielamy informacji osobom trzecim.
-Spokojnie, on był tutaj gdy to się wydarzyło. - Powiedział Lucas podchodząc do nas.
-Pacjentka jest nieprzytomna i nie ma obrażeń zewnętrznych. Więcej informacji będzie mógł Panom udzielić lekarz po sprawdzeniu stanu pacjentki. Teraz przepraszam, ale musimy już jechać.
-Oczywiście. Pojadę za karetką. - Powiedziałem ruszając w kierunku samochodu. - Jedziesz? - Spytałem Lucasa.
-Nie mogę teraz. Gdy będziesz coś wiedział dał mi znać. A co z Trevorem?
-Uciekł mi. Wbiegł na ulicę, a później zmieszał się z ludźmi. Cwany jest i wie jak się ukryć.
-Powiedziałem o nim policji. Mówili, że szukają go od dłuższego czasu i że jest duże prawdopodobieństwo, że szybko go złapią. Zgłaszaliście coś im?
-Z tego co mi wiadomo to nie. Chyba, że Fabian im coś mówił. - Spojrzałem na ruszającą karetkę.
- Dobra, gdy będę coś wiedział dam ci znać. - Wsiadłem do samochodu i ruszyłem.

   W szpitalu Ninę zabrali do jakiejś sali i oczywiście zabronili do niej wchodzić, więc siedziałem na korytarzu i czekałem.
   Wyjąłem telefon z kieszeni w celu zadzwonienia do Fabiana, lecz ten jak na zawołanie szedł w moim kierunku.
-Co z Niną? - Spytał, stając obok mnie.
-Trwają badania. Skąd wiedziałeś?
-Znajomy dał mi znać żebym napisał raport za niego. Nie miał pojęcia, że znam Ninę. Przyjechałem od razu.
-Przypuszczam, że nie muszę ci wszystkiego mówić?
-Chyba wiem już wszystko. Jedynie kim się martwię to Niną. Sanitariusze mówili coś po wstępnym badaniu?
-Tylko tyle, że jest nieprzytomna. Przypuszczam, że gdy upadła, jakimś sposobem uderzyła w coś głową. - Rutter usiadł na krześle obok mnie i oparł głowię na dłoniach. - Zgłaszałeś Trevora? - Spytałem po chwili.
-Tak. Gdy znaleźliśmy Ninę w szpitalu wszystko opowiedziałem szefowi. Szybko zajął się sprawą. Teraz jest sprawdzany monitoring Londynu, ale Hill nieźle się ukrywa. Jest o krok przed nami. Gdyby został na widoku i w jednym miejscu dłużej niż parę sekund, byłoby o wiele łatwiej.

   Siedzieliśmy z Fabianem przed salą, w której badano Ninę i czekaliśmy na jakieś informacje. Wtedy zadzwonił mój telefon.
-I co z Niną? - Usłyszałem głos Brie zaraz po odebraniu połączenia.
-Jeszcze nic nie wiemy. Ciągle ją badają.
-Gdy będziecie coś wiedzieć masz od razu dzwonić.
-Jasne. - Z sali obok wyszedł lekarz. Rutter od razu ruszył w jego kierunku. - Muszę kończyć. Kocham cię.
-Ja ciebie też. - Rozłączyłem się i podszedłem do bruneta rozmawiającego z lekarzem.
-Pacjentka ciągle jest nieprzytomna, choć teraz wykazuje oznaki snu. - Zaczął doktor. - Mimo to jej umysł jest wyjątkowo aktywny i można zaobserwować szybki ruch gałek ocznych.
-Co to oznacza? - Zaniepokojenie było słyszalne w głosie Fabiana. Co się dziwić. Odkąd się poznali, tyle przeszli, że spokojnie można o tym książkę napisać.
-Nie jestem pewien. Badania wskazują, że wszystko jest w porządku, więc pozostało nam czekać na obudzenie się pacjentki.

~Nina~
   Obudziłam się czując silny ból głowy, a może to właśnie ten ból mnie obudził. Sama nie jestem pewna. Miałam wrażenie jakby mój umysł był przepełniony, a do tego...
-Nina. - Czyjaś dłoń dotknęła mojej. - Jak się czujesz?
-Ja... - Ostry ból głowy zaatakował mnie, a kolejny obraz pojawił się przed moimi oczami.
   Z moich ust wydobył się cichy jęk, usiadłam a dłońmi dotknęłam głowy starając się powstrzymać ból. Na marne. Z każdą sekundą wspomnień było coraz więcej, a każdemu pojedynczemu zdarzeniu towarzyszył większy ból.
-Proszę się uspokoić. - Dotarł do mnie kobiecy głos. Pewnie ktoś zawołał pielęgniarkę.
-Połóż się. - Tym razem męski i spokojny głos. Po części go rozpoznałam, lecz mój umysł nie chciał tego przyjąć do siebie. Poddałam się mężczyźnie i położyłam się. Wtedy poczułam drobne ukłucie w ramię. Minęło kilka minut, a może sekund gdy wszystko ustało, a ja znów zasnęłam.

   Obudziłam się, tym razem czując się o wiele lepiej.
-Hej. - Moim oczom ukazał się delikatny uśmiech Fabiana. - Lepiej już? - Pokiwałam twierdząco głową. Nie mogłam wydobyć z siebie głosu. Czułam jakby moje gardło zamieniło się w pustynię.
-Dałbyś... - Cichy szept wydobył się z moich ust. - Pić. - Odparłam krótko. Rutter chwycił szklankę wody i za pomocą słomki upiłam kilka łyków.
-Dziękuje. - Oblizałam usta czując się o wiele lepiej. - Jak długo tutaj jestem?
-Trzy dni. - Fabian uważnie mnie obserwował, trzymając moją dłoń w swoich.
-Spałam trzy dni?
-Lekarze uznali, że potrzebujesz odpoczynku i regeneracji. - Zapadła między nami cisza w trakcie której przyswajałam nowo poznane, a zarazem tak dobrze znane wspomnienia.
-Fabian...
-Policja była tutaj kilkakrotnie. - Brunet przerwał mi.
-Po co? - Spytałam.
-Chcą cię przesłuchać. Znają sprawę Trevora i są bliscy jego złapania, jednak potrzebują twoich zeznań.
-Skąd oni w ogóle wiedzą o Trevorze?
-Ja im powiedziałem, gdy cię porwał. Nie mogłem po prostu czekać, aż David przeszuka monitoring.
-Ile wiedzą? - Miałam nadzieję, że nie wszystko. Chciałam, by ukarali go za wszystko co mi zrobił, ale... Wstydziłam się tego co mi zrobił. Wiem, że to dość dziwne, ale jestem pewna, że każda kobieta czułaby coś takiego.
-Mówiłem im to co potrzebują do rozpoczęcia sprawy. Co do reszty... nie wiem jak wiele sobie już przypomniałaś, wiec wolałem to zostawić.
-Dziękuje. - Uśmiechnęłam się delikatnie. Chciałam mu powiedzieć, że pamiętam wiele więcej niż sądzi, ale nie wiedziałam jak.
-Fabian, muszę ci coś powiedzieć. - Zamilkłam, układając w głowie słowa, które chciałam powiedzieć. - Ja... - Do sali wszedł lekarz, skutecznie mi przerywając.
-Dzień dobry. Muszę Pana na chwilkę przeprosić, ale chcę zbadać pacjentkę.
-Oczywiście. - Fabian wyszedł i zamknął za sobą drzwi, a lekarz zaczął sprawdzać mój stan.
   Po serii pytań postanowił pozostawić mnie w szpitalu przez kilka dni na obserwacji.

   Lekarz wyszedł. Kilka sekund po nim do sali wbiegła Beth, a zaraz za nią weszli pozostali. Fabian usiadł na krześle obok mojego łóżka i wziął małą na kolana, by miała lepszy kontakt ze mną. Diler obejmował w pasie Brie, która trzymała coś w rękach, natomiast Lucas jadł kanapkę.
-Obudziłaś się. Jak się czujesz? - Mówił Correy z pełną buzią. Ja słyszę to pytanie zdecydowanie za często.
-Już dobrze. - Uśmiechnęłam się delikatnie.
-Mamusiu kiedy wrócisz do domu? Tęsknimy za tobą. - Rutter posadził Bethany obok mnie na łóżku.
-Już niedługo. Lekarze muszą tylko sprawdzić czy nic mi już nie jest. - Uśmiechnęłam się i pogłaskałam Bethy po policzku.
-Mamy tutaj dla ciebie trochę jedzenia, bo pewnie to szpitalne będzie okropne. - Brie zaczęła układać na szafce jakieś jogurty, kanapki i sama nie wiem co.
-Lucasowi jedzenie Brie smakuje. - Diler szturchnął lekko blondyna.
-Ej! Bo się jeszcze zadławię i będziesz mnie musiał reanimować.
-Fakt, nie pomyślałem o tym. - Diler skrzywił się na samą myśl i udawał obrzydzenie.
-Tyyy... W sumie to nie taki zły pomysł. Będę miał pretekst... Wiesz co może jednak się zadławię?
-Lucas pamiętaj, że Diler jest zajęty. - Wtrąciła się Brie mierząc Correy'a wzrokiem, jednocześnie przytulając się do loczka.
    Gdy słuchałam ich rozmów, z mojej twarzy nie schodził uśmiech. Ci ludzie byli genialni i potrafili pomóc nie ważne w jakiej sytuacji.
   W pewnym momencie Lucas zaczął robić dziwne miny.
-Co ty się tak krzywisz? - Spytał Diler, a do moich uszu dobiegł śmiech małej.
-Mam coś miedzy zębami, a ze miejsce publiczne to nie wypada palcem wyjmować. - Przez kilka sekund panowała cisza przerywana tylko cichym śmiechem dziecka. 
-No i to jest siła języka! Wszystko gładkie i czyste. - Powiedział Lucas.
-Sprawny masz ten język. - Diler ledwo powstrzymywał śmiech.
-Wiesz, te lody w lecie czynią z Henryka mistrza.
-Lucas! - Uniosłam się, wiedząc że w pomieszczeniu jest dziecko. Mimo to zaczęłam się śmiać.
- No co? Ty w lecie, na taki upał, lodów nie liżesz? Przecież wtedy to największa przyjemność.
-Ja bardzo lubię lody. - Wtrąciła mała.
-Nie tylko ja jestem fanatykiem.
-Teraz ciągle będziesz się chwalić, że byłeś w męskim burdelu w lecie? - Diler parsknął śmiechem.
-Nie masz pojęcia jakie tam mają genialne zaopatrzenie.
-Mamusiu a co to burdel? - Spytała mała. Moje spojrzenie skierowane na Dilera i Lucasa było w tej chwili zabójcze.
-Skarbie to takie miejsce, gdzie...
-Panuje totalny bałagan. - Wtrąciła Brie ratując całą sytuacje.
-Czyli, że przez te dni kiedy cię nie było w naszym domku był burdel? - Wszyscy zareagowali śmiechem. Fabian zmierzwił włosy Beth. 
-Czekaj, czekaj. Kto to Henryk? - Spytał Fabian, przypominając, sobie wypowiedź Lucasa.
-Mój język. Co, twój nie ma imienia?
-Wiesz, nie ma takiej konieczności.
-Moim zdaniem Nina byłaby zachwycona, gdyby jednak miał imię. - Lucas zabawnie poruszył brwiami, a ja pewnie zrobiłam się czerwona jak burak. Nasza rozmowa trwałaby dalej gdybyśmy nie usłyszeli pukania do drzwi, które po chwili otworzyły się, a moim oczom ukazali się policjanci.
-Dzień dobry. - Powiedzieli wchodząc do środka. - Moglibyśmy Pani zadać kilka pytań dotyczących Trevora Hilla?

   Tak to wszystko się zaczęło. Gdy opuściłam szpital moim drugim domem został komisariat policji. Pierwsze pytania dotyczyły porwania, o którym nikt nic nie wiedział włącznie ze mną. Jednak moja pamięć powróciła, a wraz z nią cała reszta wspomnieć.
***
   Stałam przed budynkiem The Sun i czekałam na Fabiana. Zamiast samochodu Ruttera, przy chodniku ujrzałam stojący obcy samochód. Czułam się niepewnie, ale starałam się nie panikować. Przecież to Londyn i nie tylko Fabian jeździ samochodem. Jednak później żałowałam, że nie byłam bardziej ostrożna.
   Nagle poczułam czyjeś silne ramię trzymające mnie wzdłuż klatki piersiowej oraz materiał przy twarzy. Ledwo oddychałam, a jedyne powietrze jakie dostawało się do moich płuc było zmieszane z tym czymś na chustce przy moich ustach. Po chwili moje ciało odmawiało posłuszeństwa. Nie miałam już sił się szamotać, ledwo stałam na nogach. Kilka sekund później nie widziałam już nic.
    Nie wiem ile czasu minęło zanim się obudziłam, ale otwierając oczy ujrzałam, że jestem w poruszającym się samochodzie. Wyjrzałam przez okno i nie byłam w stanie rozpoznać mijanych krajobrazów. Do tego bolała mnie głowa i nie byłam w stanie normalnie myśleć.
-Witaj skarbie. - Głos Trevora dotarł do mnie.
-Co mi zrobiłeś?
-Nic takiego. Tylko powąchałaś parę kropli eteru dietylowego*. Dzięki niemu spokojnie mogłem cię zabrać i będziemy mogli być szczęśliwy. - Otępiały umysł pracował jak najlepiej tylko mógł, by zrozumieć co tutaj się dzieje.
-Gdzie my jedziemy?
-Gdzieś gdzie nikt nas nigdy nie znajdzie. - Wtedy w moich myślach zapaliła się czerwona lampka. Nie mogę mu pozwolić, by mnie porwał i schował przed światem.
    Nie myśląc zbyt wiele chwyciłam za klamkę w drzwiach i wyskoczyłam. Trevor jechał szybko, więc z ułamku sekundy zaczęłam się modlić, by przeżyć upadek.
    Wszystko trwało szybko. Pisk opon samochodu w trakcie hamowania, moje obolałe ciało turlające się po asfalcie i ten okropny ból głowy. Mimo wszystko wiedziałam, że on po mnie wróci. Powoli wstałam i wtedy poczułam ciepłą i lepką ciecz płynącą po mojej twarzy. Nie zwracałam na to uwagi. Ruszyłam biegiem przed siebie. Ręka i kolana piekły niemiłosiernie, lecz dźwięk samochodu będącego coraz bliżej mnie dodawał mi sił. Byłam pewna, że gdybym nie uskoczyła w bok, potrąciłby mnie. Jednak to też nie był zbyt dobry wybór. Potknęłam się u upadłam, a moje ciało i tak już obolałe dostało kolejnego wstrząsu. Tym razem nie byłam w stanie się podnieść. Leżałam w trawie mając nadzieję, że jakimś cudem Hill mnie nie zauważy. Walczyłam, by nie stracić przytomności.
   Gdy samochód odjechał ogarnęło mnie szczęście, które szybko minęło. Nie miałam pojęcia gdzie jestem, do tego byłam ranna i słaba. Rozejrzałam się po okolicy. Kilkadziesiąt metrów dalej ujrzałam dom. Zebrałam resztki sił i ruszyłam w jego kierunku. Potykałam się na każdej nierówności, ledwo widziałam na oczy, a mój umysł nie przyswajał już nic. Droga strasznie się dłużyła, jednak nie miałam zamiaru się poddać. Nie mogłam zostawić Bethany...
   Dotarłam na miejsce i zapukałam do drzwi. Gdy otworzyła je jakaś kobieta, nie miałam już siły na nic. Zemdlałam.
***
    Po tym przesłuchaniu byłam wzywana na kolejne. Do tego byłam obserwowana i za każdym razem, gdy znaleźli mężczyznę choć odrobinę podobnego do Hilla, byłam wzywana na okazanie. Sprawa była poważna, a ja byłam głównym świadkiem. Byłam już tym wszystkim zmęczona. Każdą informację, którą policja usłyszała wcześniej, musiałam potwierdzać. Do tego ciągle nie powiedziałam nikomu, że odzyskałam pamięć. Czasem zastanawiałam się czy Fabian czegoś nie podejrzewa. Przecież te wszystkie wyjaśnienia, rozmowy... Jest policjantem. Na pewno coś mu powiedzieli, ale wtedy pytałby kiedy to się stało i jak. Może jednak nic mu nie mówią, z tego względu że mnie zna?
    Gdybym była świadoma, że jednego dnia moje życie legnie w gruzach... Powiedziałabym mu to wcześniej. Dowiedziałby się w lepszych okolicznościach, a nie gdy...
------------------------------------------------------------------------------------------------------
*internet mówi, że ten środek czasem jest wykorzystywany do narkozy.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam :)
Przepraszam, że zniknęłam na tak długo nie dając żadnego znaku życia, ale sporo się działo i nie dawałam rady pisać. Jakaś blokada we mnie dodatkowo robiła swoje.

Teraz co do rozdziału. Zakończony w dziwny sposób, ale właściwy. Przecież nie mogę od razu wszystkiego powiedzieć :) Wszystko wyjaśni się chyba w następnym rozdziale. Rozdział miał być o wiele krótszy, ale na szczęście taki nie wyszedł.
W jaki sposób Nina została porwana też wyjaśniłam ^^ Jest to zrobione w dość nietypowy sposób, ale moim zdaniem ciekawy. Chciałam by to wyglądało jak jej wspomnienie, ale nie jestem pewna czy mi to wyszło.

Nie rozpisując się więcej.
Miłego :)
Karen

3 komentarze:

  1. Ja pierdziele, przez te rozmowy Dilera z Lucasem nie mogłam się skupić na reszcie, mistrzostwo świata hahaha Chcę o nich osobną opowieść xDD
    Szczerze mówiąc nie pamiętam tego porwania Niny, ale oświecisz mnie później :D Mimo to fajne rozwiązanie z tym samochodem. Znowu mam wrażenie, że Nina ma większe jaja niż Fabian (czyt. ona walczy dzielnie, a on lamentuje), cóż przynajmniej za papierki się wziął :D
    Mam nadzieję, że następny będzie szybciej niż po miesiącu, a Trevora w końcu złapią, bo to jak on spierdziela jest niesamowite. Aaa i chcę więcej Lucasa i Dilera ^^
    Ps. Dlaczego Henryk? Teraz mi będzie niezręcznie nosić Sienkiewicza na wysokości zadania.
    ;>>>>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuje, dziękuję. Starałam się :D Znając Lucasa i Dilera wszystko jest możliwe xD

      Tak jakoś mi się palnęło tego Henryka haha nie skojarzyłam z Sienkiewiczem wybacz ^^

      Usuń
  2. Nie mogłam z tych rozmów Lucasa z Dilerem 😂😂 Stworzyli by świetna parę z Henrykiem.
    Dobrze, że Nina już odzyskała ta pamięć. Ale coś przczuwam, że to nie koniec igierek Trevora. Ejj a może On i David współpracują?? ciekawie by było 😄
    Mam nadzieję że dodasz kolejna część w ten weekend bo 4 dni wolnego.
    Jejejejejeje 💪

    OdpowiedzUsuń