poniedziałek, 20 kwietnia 2015

[11] "Nie zasługuje na ciebie."

    Na wstępie chce uprzedzić o... Kurde nie mogę powiedzieć, bo zdradzę kawałek. Hmmm.... Po prostu uprzedzam o czymś :)
Miłego czytania.
Ps. Nie osądzajcie mnie...
----------------------------------------------------------------------------------------------
~Nina~
   Siedziałam w salonie i czytałam książkę. Amber jeszcze spała, a Fabian wciąż ćwiczył.
-Mason usiądź sobie, bo zaczynasz mnie denerwować. - Od około 10 minut brunet ciągle chodził w kółko.
-Coś jest nie tak. - Powiedział po chwili.
-Co?
- Fabian o tej godzinie powinien już wrócić. Dobrze wie, że około 7:00 wstajesz, a jest 7:10. Na początku umówiliśmy się na 1 godzinę ćwiczeń. O 6:30 powinien być już w domu. - Zdziwiłam się słysząc to wszystko. Oboje mieli idealnie wszystko zaplanowane.
-Wziął ze sobą komórkę?
-Tak. Nie odbiera. Już próbowałem. - Wewnątrz mnie narastał niepokój. Co jeśli Trevor go dopadł? Nie, to niemożliwe. Fabian dałby sobie z nim radę.
-Może idź go poszukaj?
-A co z wami? Nie mogę was zostawić. - Wtedy usłyszałam jak ktoś podchodzi do drzwi. Mason wyjął zza paska broń, przyjął pozycje i czekał. Po chwili drzwi się otworzyły, a w nich stał...
-Fabian? - Nie wierzyłam własnym oczom. Wszedł chwiejnym krokiem, rękę trzymając na boku. Miał krew i siniaki na twarzy. W rozciętej brwi wypływały pojedyncze krople krwi.
-O mój Boże, co ci się stało? - Miałam ochotę podbiec do niego by mógł wesprzeć się na mnie, lecz jak mam to zrobić z bolącą kostką.
-Mason, znaleźli nas. Wiesz co robić. Ja sprawdzę samochody. - Rozmawiali między sobą jakby mnie tutaj nie było.
-Dasz radę? - Mason zmierzył wzrokiem Fabiana sprawdzając jego stan.
-Tak - Brązowooki udał się w stronę garażu.
-Fabian. - Jego spojrzenie spoczęło na mnie. - Co się dzieje?
-Wyjeżdżamy.
-Kto ci to zrobił?
-Nie ważne. - Odwrócił się do mnie plecami.
-Powinieneś przemyć te rany. Ta krew i...
-Zapomniałem. Przepraszam już...
-Nic mi nie jest. - Wstałam i podeszłam do niego. - Tym razem pozwól sobie pomóc. - Patrzyłam w jego oczy i nie widziałam nic, jakbym przede mną stała obca osobę. Po chwili pojawił się znajomy mi błysk.
-W tej chwili najważniejsza jesteś ty... i Amber. Pójdę już. Musimy się pospieszyć. - Nie zdążyłam odpowiedzieć, gdy zniknął za drzwiami. Do torebki włożyłam apteczkę i telefon.
   Po schodach zaczęli schodzić Mason i Amber z naszymi walizkami.
-Nina wiesz co ty się dzieje? - Spytała zdezorientowana blondynka.
-Nie. - Wiedziałam nie więcej niż ona.
-Samochody gotowe. - Fabian wszedł przez frontowe drzwi. Jego twarz była czystsza.
   Z Masonem wzięli walizki, a z Amber wyszłyśmy za nimi.
-Nina jedziesz z Masonem i Amber. - Fabian nawet na mnie nie spojrzał.
-Co? Nie ma mowy. Jadę z tobą.
-Nina...
-Nie. - Bez żadnego słowa wsiadłam do jego samochodu i zapięłam pas. Przez szybę widziałam jak pozostali o czymś rozmawiają.
   Jechaliśmy prawie cały dzień. Fabian odzywał się do mnie tylko gdy musiał.
-Zatrzymaj się. - Powiedziałam nagle.
-Źle się czujesz?
-Nie. Ty w tej chwili potrzebujesz pomocy.
-Nic mi nie jest.
-Tak, widzę.Przestań być upartym jak osioł i zatrzymaj się na poboczu. - Powiedziałam ze złością. Po minie Ruttera zdałam sobie sprawę, że mój ton przyniósł pozytywne skutki. Fabian zadzwonił do Masona.
-Co powiesz na postój?... Okej może być... Za nami?... Dobra... - Rozłączył się i zjechał w polną drogę. Po chwili dojechaliśmy do jakiegoś mostu kolejowego.
-Mason powiedział, że tą noc spędzimy w samochodzie, bo czeka nas jeszcze długa droga.
-Dobra. Teraz mogę ci pomóc? - Spytałam.
-Nie dasz za wygraną?
-Nie. - Fabian odwrócił się w moją stronę. Byłam zdziwiona, że widząc jego krew i skaleczenia nie czułam mdłości lub zawrotów głowy.
   Wyjęłam z torebki apteczkę, na wacik nalałam trochę wody utlenionej. Gdy gaza dotknęła rany, Fabian jęknął.
-Przepraszam. Bardzo boli?
-Przeżyję. - Jego ton głosu był obojętny.
-Powiesz mi co tu się dzieje? - Zajęłam się rozciętą brwią. Brunet skrzywił się.
-Mówiłem ci. Wyjeżdżamy.
-Co się na prawdę dzieje? Kto ci to zrobił? Dlaczego ostatnio mnie unikasz?
-Nie unikam cię. Po prostu...
-Przez cały dzień odezwałeś się do mnie z pięć razy. - Nie dałam mu dokończyć.
-Dbam o twoje bezpieczeństwo.
-Nie odzywając się do mnie? Zachowujesz się tak jak przed naszym wyjazdem z Nowego Jorku. Odsuwasz mnie od siebie. - Sięgnęłam do apteczki po plaster. Przez chwilę patrzyłam na swoje dłonie. Ujrzałam rękę Fabiana na nich.
-Nigdy nie zrobiłbym tego z własnej woli. - Spojrzałam w jego oczy.
-A więc coś jest na rzeczy? - Zabrałam ręce. Chciałam przykleić plaster do rany, gdy brunet wypuścił powietrze z płuc.
-Nie mogę ci tego powiedzieć.
-Dlaczego? - Kilkakrotnie gładziłam plaster.
-Nie chcę wplątywać cię w niebezpieczeństwo.
-Serio? Jestem objęta programem ochrony świadków przez zabójcę, który na mnie poluje, a psychopata chce mieć mnie tylko dla siebie. Gorzej już chyba być nie może.
-Uwierz, może. Nie chce by przeze mnie coś ci się stało.
-Wiem, że przy tobie nic mi się nie stanie.
-Gdyby to było takie proste. - Dotknął mojego policzka, a jego twarz zbliżała się do mojej. Po sekundzie zmienił zdanie. Odsunął się, zabrał dłoń i odwrócił wzrok.
-Nie powiesz mi nic więcej na ten temat, prawda?
-Tak. - Po chwili ciszy dodał. - Będziesz spać z tyłu, Rozłożę ci siedzenie. Będzie ci wygodniej. - Nie zdążyłam nic powiedzieć, gdy wyszedł z samochodu. Po chwili bagażnik otworzył się, a tylne siedzenie zaczęło się rozkładać. Ten samochód może chyba wszystko.
   Fabian usiadł za kierownicą i podał mi koc.
-Nie będę spać z tyłu.
-Miałaś cały dzień nogę na dół. Kostka pewnie spuchła. Musisz ją podnieść.
-Po pierwsze nie zasnę z tyłu. Po drugie kostka prawie mnie nie boli.
-Prawie? Ale jesteś uparta. Daj nogi.
-Co?
-Wystawisz stopy na moje nogi.
-Jesteś pewien?
-Tak. - Oparłam się plecami o szybę. Wyprostowane nogi oparłam o Fabiana. Brunet zaczął ściągać mi buty.
-Mówiłem, ze spuchła. - Pomógł mi okryć się kocem i nacisnął jakiś guzik znajdujący się na kierownicy. Szyby zaczęły się przyciemniać.
-Na prawdę? - Spytałam.
-No co? Nie lubię gdy ktoś mnie obserwuje.
-Czyli ja też mam odwrócić wzrok?
-Zrobię wyjątek. - Uśmiechnął się ukazując rząd białych zębów. Pierwszy raz od dłuższego czasu widziałam u niego ten prawdziwy uśmiech. - Idź już spać.
-Dobrze tatusiu. - Oparłam głowę o siedzenie i... i nic. Jakich odruch we mnie powodował, że otwierałam oczy.
   Spojrzałam na Fabiana. W półmroku jego twarz nie była wyraźna. Siniaki zniknęły, a rany były ledwo widoczne.
   Nagle do mojej głowy powróciło wspomnienie. Jego ciepłe, miękkie usta na moich, jego dłonie na moich odkrytych plecach, otaczająca nas muzyka i tłum nieświadomych niczego ludzi. Może  nadszedł czas, by powiedzieć mu o tym?
-Fabian śpisz? - Spytałam szepcąc, gdyby jednak spał.
-Nie.
-Mogę cię o coś spytać?
-O co chodzi? - Spojrzał na mnie wzrokiem pełnym zainteresowania.
-Pamiętasz tą imprezę, na której byliśmy jakiś miesiąc temu?
-Tak. - Zmarszczył brwi.
-Ja wiem, że to nie jest najlepszy moment, ale to nie daje mi spokoju. Wtedy, następnego dnia, powiedziałam ci, że nic nie pamiętam. To nie była w 100% prawda.
-O czym ty mówisz? - Nuta strachu wkradła się do jego głosu.
-Powiedziałam ci, że nic nie pamiętam co nie jest prawdą w pewnym stopniu. Nic nie pamiętam od... - No dalej Nina dasz radę. Powiedz mu to. - Od pocałunku. Do tego czasu wszystko pamiętam.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś? - Przez kilka sekund pomyślałam, że mówi to jakby miał mi wszystko za złe. Później zdałam sobie sprawę, że nie tylko ja coś ukrywam.
   Zabrałam swoje nogi i usiadłam po turecku. Kostka ograniczałam moje ruchy.
-A dlaczego ty o tym nie wspomniałeś? - Spytałam, starając się nie pokazywać żadnych uczuć.
-Po prostu nie znalazłem odpowiedniej sytuacji.
-Przestań unikać odpowiedzi. Rozumiem gdy nie chcesz powiedzieć mi czegoś związanego z pracą, ale chyba w tej sprawie możesz być szczery.
-Dobrze. Nie powiedziałem ci, bo pomyślałabyś że wykorzystałem sytuację. Byłaś pijana i każdy facet z tego klubu oglądał się za tobą. Chcieli zaliczyć kolejną łatwą pijaną dziewczynę...
-Nigdy bym tak nie pomyślała i dobrze o tym wiesz. - Spojrzałam w jego oczy widząc w nich troskę i strach.
-Jest też inny powód.
-Jaki? - Spytałam ze zdziwieniem.
-Gdyby mój szef się o tym dowiedział oddaliłby mnie od tej sprawy. Na początku miałaś dostać kogoś innego, ale zgłosiłem się, bo uznałem że ze znajomą osobą będziesz się lepiej czuć. Później dowiedziałem się o Trevorze. Dopóki mogę cię chronić nikomu nie pozwolę zająć mojego miejsca. Tylko w taki sposób będę miał pewność, że jesteś bezpieczna. - Nasze twarze z każdą sekundą były coraz bliżej siebie, lecz dzielący nas dystans wciąż był spory.
-Nie chcę by coś ci się stało. Za bardzo mi na tobie zależy. Nie chcę cię stracić, więc ukrywam to co może ściągnąć na ciebie niebezpieczeństwo. - Trzymał moją dłoń w swoich, masując opuszkami palców jej wierzch. - Choćbym chciał nie mogę się do ciebie zbliżyć, bo wtedy pewne osoby wykorzystają ciebie, by mnie dopaść. Chcę żebyś coś wiedziała, bo później mogę nie mieć na to okazji. Zależy mi na tobie i to bardzo. Ten ciągły dystans, który muszę utrzymać doprowadza mnie każdego dnia do szaleństwa, ale nie mam wyjścia. Wolę być była bezpieczna beze mnie niż w niebezpieczeństwie, ale przy mnie.
-Fabian ja... - Nie wiedziała co powiedzieć. Tak bardzo chciałam, żeby mnie objął, pocałował. Nie tylko on to czuł. Ja też każdego dnia spędzałam z nim czas udając przyjaciółkę, chodź chcę być kimś więcej. Zależy mi na nim, a może nawet go kocham, ale ciągłe unikanie tematu nie pomaga mi w pełni mu zaufać.
-Nie musisz nic odpowiadać.
-Ale chce. - Zbliżyłam się do niego i pocałowałam go. Przez kilka sekund oddawał moje pocałunki, lecz później odsunął się i odwrócił głowę.
-Nina nie...- Chwyciłam jego twarz i sprawiłam by patrzył bezpośrednio w moje oczy.
-Też mi na tobie zależy. Gdy dziś rano cię ujrzałam myślałam, że serce mi pęknie. - Chwyciłam go za dłoń.
-Nie możemy.
-Chcę zaryzykować.
-Ale ja nie będę ryzykować twoim życiem.
-Tylko, że ja dłużej tak nie wytrzymam.- Nasze czoła stykały się a usta dzieliły centymetry. Czułam jego ciepły oddech na policzkach. Położyłam dłonie na jego klatce piersiowej i pocałowałam go. Znów odsunął się, lecz tym razem odległość między nami nie była duża.
MUZYKA(Mała rada. Jeśli muzyka skończy się zanim dojdziesz do końca puść ją jeszcze raz dla lepszego efektu)
-Nikt nas nie widzi. - Widziałam po oczach, że walczy ze sobą, lecz poddał się i złożył pocałunek na moich ustach. W końcu w pełni poczułam smak i miękkość jego ust. Objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Usiadłam na jego kolanach oplatając ręce wokół niego. Tęskniłam za nim mimo, że widziałam go codziennie. Dziwne co? Widzisz kogoś przez cały czas, lecz dopiero gdy jesteś tak blisko niego zdajesz sobie sprawę jak bardzo za nim tęsknisz.
   Delikatne pocałunki zmieniały się w namiętne, spragnione dotyku drugiej osoby. Poczułam jego ciepłe dłonie wsuwające się pod mój sweter. Moje ciało owładnęły dreszcze wywołane przyjemnością. Przymknęłam oczy i odchyliłam szuję, gdy brunet zaczął muskać ustami moją szyję. Ciało reagowało na każdy dotyk. Zaczęłam odpinać guziki w koszuli Fabiana.
-Zaczekaj. - Jego oddech był przyspieszony. Chwycił mnie za dłonie. - Jesteś pewna, że tego chcesz po tym co zrobił ci Trevor? - Kiwnęłam twierdząco głową. - Błagam cię zastanów się. Chcesz pakować się w to wszystko? - Czułam jak bardzo mnie pragnie, a mimo to postawił mnie na pierwszym miejscu.
-Jestem tego pewna. Nie chcę cię z tym zostawić czymkolwiek to jest. Chcę być przy tobie niezależnie od tego co może lub nie może mi się stać. Kocham cię i nie chcę cię stracić. - Nie byłam pewna, czy dobrze zrobiłam wypowiadając te słowa tak wczas, ale z każdą minutą byłam tego coraz bardziej pewna.
-Nie zasługuje na ciebie. - Po tych słowach pocałował mnie namiętnie. Położył swoją dłoń na moim karku odchylając moją głowę do tyłu, pogłębiając przy tym pocałunek.
-Może jednak chodźmy do tyłu. - Zaproponowałam gdy jego usta znów znalazły się na mojej szyi, a oddech łaskotał moje ucho.
-Dobry pomysł. - Przeszłam między siedzeniami do tyłu odczuwając lekkie ukłucie w kostce. Fabian musiał wyjść z samochodu.
   Po chwili leżał na mnie i obdarowywał swymi pocałunkami i pieszczotami. Zdjęłam jego koszulę i wtedy poczułam jak jego mięśnie napinają się.
-Boli cię coś? - Spytałam z troską. Widocznie oberwał nie tylko w twarz.
-To nic wielkiego. Łagodzisz każdy mój ból. Jesteś dla mnie lekarstwem. - Wtedy zdjął ze mnie sweter. Gładziłam dłońmi jego umięśniony tors, z którego emanowało ciepło. Moje ciało coraz mocniej reagowało na jego bliskość i dotyk. Pragnęłam go tak mocno.
   Rutter przeniósł się na moją klatkę piersiową. Zatopiłam dłonie w brązowych włosach, które z każdym ruchem łaskotały moje ciało. Czułam jak schodzi niżej zatrzymując się na pępku. Zajął się moim ozdobnym paskiem do spodni, by po chwili je zdjąć. Przez kilka sekund poczułam się dziwnie. Po tym co zrobił mi Trevor nie sądziłam, że będę na to gotowa, ale w tej chwili chce tego.
   Miedzy pocałunkami rozpięłam guzik jego spodni i rozporek.
   Leżeliśmy na sobie pełni napięcia i pożądania. Tylko nasza bielizna stanowiła barierę. Czułam jego męskość na udach co doprowadzało mnie do szaleństwa. Palce Fabiana gładziły moje plecy w poszukiwaniu zapięcia od biustonosza. Gdy je znalazł spojrzał w moje oczy. Uśmiechnęłam się, gdy ujrzałam szczęście w jego oczach.
   Dotknęłam jego policzka, gdy leżałam pod nim całkiem naga. Ściągając swoje bokserki Fabian musnął palcami moje udo. Fala ciepła uderzyła mnie powodując większe podniecenie. Rutter założył prezerwatywę i opadł na moje ciało. Czułam jego bliskość, która drażniła moją kobiecość. Oczekiwanie było nie do zniesienia.
-Czujesz to? Powodujesz, że wariuje. - Szepnął przygryzając lekko płatek ucha. - Sprawiasz, że nie mogę znieść ciągłego dystansu. - Jego szepty i dotyk potęgowały moje odczucia. Był przy mnie. Czułam jego delikatny dotyk drażniący wrażliwe miejsce. - Twoja bliskość to to czego pragnę najbardziej. - Jego palce gładziły mój bok wywołując gęsią skórkę. - Gdy cię widzę myślę tylko o tobie. - Wszedł we mnie, lecz wyszedł jeszcze szybciej.
-Fabian... - Z mojego gardła wydobył się szept, w którym chciałam wyrazić to co ze mną zrobił. Doprowadził mnie na skraj. Zarzuciłam nogi na jego biodra chcą przysunąć go bliżej, lecz nie wykonał żadnego ruchu. Dłużej tego nie wytrzymam.
-Kocham cię. - Szepnął i wszedł we mnie. Zacisnęłam palce na jego plecach czując fale przyjemności i ulgi przechodzące przez moje ciało. Poruszał się wolno potęgując doznania. Nasze oddechy stały się szybsze, a z mojego gardła co jakiś czas wydobywał się cichy jęk.
   Po wszystkim ułożyłam głowę na klatce piersiowej Fabiana. Znów napiął mięśnie. Podniosłam się szybko.
-Spokojnie, połóż się. - Powiedział spoglądając głęboko w moje oczy.
-Jesteś pewien?
-Tak. - Najdelikatniej jak mogłam ułożyłam się w poprzedniej pozycji. Brunet okrył nasze ciała kocem. Mimo panującej wichury na zewnątrz ten cienki koc był idealny. Ciepło naszych ciał wystarczało. Objęłam go w pasie i zamknęłam oczy. Czułam jak gładzi moje plecy.
   Od dawna nie czułam się tak dobrze przy kimś. Zapomniałam już co to znaczy, gdy ktoś dba o ciebie, martwi się najmniejszym skaleczeniem. Zapomniałam jak to jest mieć przy sobie kogoś kogo kochasz ze wzajemnością. Teraz, w tej chwili byłam szczęśliwa. Pierwszy raz nie żałowałam tego co mnie spotkało, bo dzięki tym wydarzeniom byłam z ludźmi, na których mi zależy. Nie ważne co czeka mnie w przyszłości, będę cieszyć się chwilą obecną. 
---------------------------------------------------------------------
 O fiu fiu. Się narobiło w tym rozdziale. Osoby chcące pocałunek Fabiny mają coś więcej.
  Jak widać, dzisiaj przeważają dialogi (tak myślę). Chciałam by w końcu wyjaśnili sobie co nie co :)
   Przepraszam za jeden dzień opóźnienia. Dodałabym ten rozdział wczoraj, ale... Przyznam się. W sobotę kuzynka miała osiemnastkę no i wczoraj miałam lekkiego kaca. Mój umysł nie był w stanie nic wymyślić, ale za to dziś siedziałam długo, wytężałam umysł i dodałam:)
    Jak napisałam na początku nie osądzajcie mojej psychiki za dzisiejszy rozdział. Ze mną wszytko w porządku (chyba).
     W sumie nawet podoba mi się ten rozdział. Wspólne chwile Fabiny miałam dać kiedy indziej, no ale tak jakoś wyszło.  Bohaterowie zaczynają żyć własnym życiem i nic na to nie poradzę.
      A wy co o tym wszystkim sądzicie?
       Czekam na wasze opinie ;)

Karen

2 komentarze:

  1. OH MY GOD!
    Wreszcie... Ile można było czekać? Pytam się?
    Widzę, że z każdym odcinkiem robi się coraz ciekawiej.. A ja znów nie mogę się doczekać kolejnej części. Dlaczego zawsze musisz kończyć w takich momentach ?
    Moją opinię znasz. Nie będę się powtarzać, bo pewnie i tak już zanudzam ;)
    Tooo...
    Kiedy kolejna część?
    Kisses & Hugs : Nathalia Pisarka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cierpliwości. Muszę trochę podręczyć czytelników i pozostawić ich w niewiedzy ;) Cieszę się, że ci się podoba i spokojnie nie zanudzasz. Cieszę się, że chodź jednej osobie się to podoba. Teraz to ja zacznę się powtarzać, ale cieszę się i... Po prostu zrobię lekcję i biorę się do pisania :*

      Usuń