Ps miałam drobne problemy z opublikowaniem tego rozdziału, więc przepraszam za jakieś błędy, ewentualne urwane wyrazy czy coś podobnego.
-----------------------------------------------------------------------
~Amber~
Siedziałam z Masonem na tarasie podczas gdy Nina rozmawiała z Fabianem w
salonie. Nareszcie odważyła mu się o tym powiedzieć. Może jemu uda się złapać
Trevora.
-Nie
jest ci zimno? - Spytał mnie Mason.
-Trochę.
- Brunet zrobił mi miejsce na swoim leżaku. Usiadłam miedzy jego nogami i
oparłam się o niego plecami. Objął mnie dając mi swoje ciepło. Uśmiechnęłam
się, gdy poczułam bicie jego serca.
Nigdy
nie wierzyłam w to, że można kogoś pokochać tak mocno w tak krótkim czasie.
Byłam szczęśliwa mając go blisko siebie.
-Powiesz
mi co z Niną? - Mason splótł nasze ręce. Opowiedziałam mu co ją spotkało. - To
niewiarygodne, że taki człowiek wciąż jest na wolności.
-Gdy
Nina przyjechała tutaj zostawiłyśmy policji anonimową wiadomość, lecz nigdzie
nie mogli go znaleźć. Jakby rozpłynął się w powietrzu.
-Za
to my go znajdziemy. – Pocałował mnie w czoło i objął jeszcze mocniej.
~Nina~
Zaczęłam zastanawiać się
czy dobrze postąpiłam mówiąc mu o tym. Co jeśli coś mu się stanie? Fabian jest
przeszkolonym policjantem, ale Trevor jest psychopatą. Nie darowałabym sobie,
gdyby coś mu się stało.
-Fabian, ja... - Dłoń bruneta starła potok łez płynący po moim policzku.
-Cii. - Nie mówiąc nic więcej, po prostu mnie objął i pozwolił mi płakać w jego ramię.
-Fabian, ja... - Dłoń bruneta starła potok łez płynący po moim policzku.
-Cii. - Nie mówiąc nic więcej, po prostu mnie objął i pozwolił mi płakać w jego ramię.
Gdy uspokoiłam się poczułam się lepiej. Fabian poznał mój największy sekret,
teraz nie musiałam udawać i uważać na swoje słowa.
-To
może teraz zjadłabyś śniadanie? - Brunet spytał mnie po chwili.
-A
jest coś dobrego?
-Możemy
to przedyskutować, ale wiesz coś za coś. - Zorientowałam się, że brązowooki
stara się poprawić mi humor. Amber miała rację. On nie będzie mnie osądzał. On
mnie rozumie. Nie powiedział mi tego, ale w jakiś sposób byłam tego pewna.
-Ale
ja nic nie mam. - Starałam się wyglądać na skromną i biedną osobę.
-Tym
razem ci podaruje. - Obdarzył mnie swoim uśmiechem i udał się do kuchni. Powoli
wstałam z sofy i zamierzałam pójść za nim gdy poczułam jak ktoś mnie podnosi.
-A
pani gdzie się wybiera? - Nie miałam pojęcia jakim cudem Fabian tak szybko
znalazł się za mną.
-Miałam
zamiar ci potowarzyszyć. - Brunet ruszył w kierunku pomieszczenia. - Wiesz, że
nie musisz mnie nosić, prawda?
-Wiem.
- Znów ujrzałam jego białe zęby.
Postawił mnie przed krzesłem. Trzymając jedną nogę w górze, chwilowo straciłam
równowagę. Fabian przysunął się do mnie, podtrzymując mnie. Patrzyliśmy w swoje
oczy nie wykonując żadnego ruchu.
Wtedy
usłyszałam odgłos zamykanych drzwi tarasu. Odwróciłam wzrok, jednocześnie
odsuwając się od cudnych brązowych oczu. Przez mniej niż sekundę ujrzałam
rozczarowanie w jego oczach. Czyżby Amber znów miała rację?
Słońce świeciło dając upragnione ciepło. Niestety z powodu bolącej nogi
zostałam uziemiona w salonie na kanapie. Amber i Mason cieszyli się sobą,
spędzając dzisiejszy dzień na plaży. Cieszyłam się, że mają siebie.
-Co sądzisz o tym filmie? - Spytał Fabian pokazując jeden z filmów ze swojej
kolekcji. Wcześniej mówiłam mu, że jeśli chce może iść, ale upierał się by
zostać.
-Może
być. - Uśmiechnęłam się. Film ,,Szybcy i wściekli" jest znany.
Kilkakrotnie widziałam go w telewizji. Policjant starający się złapać
przestępców, udaje się na nielegalne wyścigi samochodowe. Tam poznaje ludzi,
którzy stają się dla niego rodziną. Tam zakochuje się w siostrze swojego
kumpla. Na końcu, nie zważając na konsekwencję zdradza policję i pomaga
rajdowcom. Takie rzeczy nie zdarzają się w prawdziwym życiu.
Po włączeniu filmu Fabian usiadł obok mnie z miską popcornu.
Siedziałam sama w salonie oglądając jakiś film. Nie pamiętam, by Fabian wychodził lub zmieniał film. Co dziwne moja kostka była cała. Nie było opuchlizny, ból zniknął. Coś mi się tutaj nie podoba.
-
Fabian? - W odpowiedzi usłyszałam ciszę. - Fabian to nie jest śmieszne -
Rozejrzałam się na parterze. Pusto. Powoli zaczęłam wchodzić po schodach. Na
ich szczycie ujrzałam kilka kropel krwi.
-Co
tu się dzieje? - Spytałam sama siebie. Szłam za kroplami krwi, które tworzyły
coraz większe skupiska. Weszłam do swojego pokoju. To co ujrzałam... Miałam
ochotę uciec, ale moje ciało odmawiało posłuszeństwa. Na środku pokoju leżał
Fabian w kałuży krwi. Widok był okropny. Upadłam przy nim i zaczęłam płakać.
Jak do tego doszło? I kiedy? Przecież cały czas... Wtedy to sobie uświadomiłam.
To był sen. Szybko stanęłam na nogi i chciałam wyjść gdy ktoś zastawił mi
drogę.
-Nie
tak prędko. Spójrz na niego. To przez ciebie umarł. - Trevor zaczął zbliżać się
do mnie.
-Nie.
To nie jest prawda. To tylko sen. - Nina, do jasnej cholery, obudź się.
Ujrzałam jak coś błyszczy w ręce blondyna. Nina no dalej. Nagle
moim ciałem zawładnął paraliż. Nie mogłam poruszyć nawet najmniejszym palcem.
Nóż zaczął zbliżać się w moim kierunku.
-Ty
będziesz następna. - Trevor powiedział to tak jakby było to moim marzeniem.
-
To tylko sen. To tylko sen. - Te trzy słowa powtarzałam jak mantrę, która miała
mnie ocalić. Wtedy poczułam ostrze wbijające się w mój brzuch.
-Nie!
- Krzyknęłam uświadamiając sobie, że leże na swoim łóżku.
Odetchnęłam z ulga. Obudziłam się, ale ból po nożu pozostał. Chwyciłam za swój
brzuch chcąc pozbyć się okropnego uczucia.
-Nareszcie
się obudziłaś. - Spostrzegłam, że Amber siedzi obok mnie. - Wystraszyłaś mnie.
Zaczęłaś się wiercić. Chciałam cię obudzić, ale nic nie działało. Już miałam
zawołać Fabiana.
Drzwi otworzyły się z trzaskiem, a w nich pojawili sie Fabian i Mason. Mimo
panującej ciemności w ich dłoniach zauważyłam broń. Byli gotowi na wszystko.
-
Wszystko w porządku? - Spytał Fabian po dokładnym obejrzeniu pokoju.
-Tak.
Przepraszam was. Miałam zły sen. Nie chciałam was obudzić.
-Nic
się nie stało. Ważne, że jesteście bezpieczne. - Fabian posłał mi uśmiech i
wyszedł za Masonem.
-Chcesz
o tym pogadać? – Blondynka chwyciła moją dłoń.
-Nie
teraz. - Obróciłam się na bok i wpatrywałam się w niebo pełne gwiazd.
Po godzinie sen nie nadchodzić. Za każdym razem gdy zamykałam oczy widziałam
Cook'a lub Fabiana martwych.
Powoli zeszłam na dół po schodach. Noga wciąż bolała, ale nie było aż tak źle.
Księżyc dawał wystarczająco światła, bym mogła ujrzeć salon. Idąc w kierunku
kuchni, mój wzrok zatrzymał się na Fabianie. Spał na materacu, a jego zawsze
ułożone włosy były w nieładzie. Uśmiechnęłam się na ten widok. Na co dzień
twardy, porządny policjant, a w tej chwili rozczochrany, słodki mężczyzna.
Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej karton mleka. Podobno pomaga w zasypianiu.
Pijąc zimny napój patrzyłam na spokojny ocean i odbijający się w nim
srebrno-biały ,,talerz". Wszystko wydawało się być takie spokojne,
pozbawione energii. Tylko gałązki niektórych drzew były poruszane przez
delikatny wiatr.
-Nie
możesz spać? - Wystraszyłam się męskiego głosu.
-Tak
jakby. - Mason zbliżył się w moim kierunku.
-Amber
powiedziała mi o Trevorze. Nie miej jej tego za złe.
-Nie
mam. Zbyt długo ukrywałyśmy tą historię. Trevor musi w końcu zapłacić za to co
zrobił.
-Znajdziemy
go. - Moje usta wykrzywiły się w lekki uśmiech, gdy w umyśle powstał obraz
blondyna za kratami.
-Nie
miałam okazji ci tego wcześniej powiedzieć. Dziękuje ci.
-Za
co? - Spytał zdziwiony.
-Jesteś
przy Amber, chronisz ją, a ona jest szczęśliwa, Widać jak bardzo cię kocha.
-Też
ją kocham
-To
też widać. - Kolejny raz uśmiech zagościł na naszych twarzach. Nagle jego wyraz
twarzy zmienił się.
-Coś
nie tak?
-Nie,
wszystko okej. Idź już spać.
-Nie.
Posiedzę jeszcze chwilę. Za to ty idź do Amber. Z pewnością się ucieszy.
-A
ty?
-Jak
będę chciała się położyć to mam kanapę. No idź, dam sobie radę. - Dodałam
widząc wątpliwość w jego oczach.
-Jesteś
wielka. - Cmoknął mnie w policzek i poszedł na górę. Dopiłam szklankę mleka i
usiadłam na sofie. Nogę wystawiłam na pobliski fotel, okryłam się kocem i
podziwiałam spokój na zewnątrz.
Rankiem obudził mnie ból kostki. Maść przeciwbólowa przestała działać, do tego
złapał mnie skurcz. No świetnie.
Próbowałam wstać, lecz gdy poruszyłam nogą, ból się nasilił. Odruchowo
ścisnęłam koc.
-Mason
co z ciebie taki ranny ptaszek? - Odezwał się Fabian zaspanym głosem. Wzięłam
głęboki oddech.
-Nina?
Co tutaj robisz tak wcześnie? - Spojrzałam na cyfrowy zegarek stojący na
komodzie. 4:33. Po chwili Fabian usiadł obok mnie.
-Co
się stało? - Spytał, widząc moją minę. Dopiero wstał, a w jego oczach było
widać czujność.
-Kostka
mnie boli. Skurcz. - Brunet usiadł na szklanym stoliku na przeciwko mnie.
Delikatnie położył moją nogę na swoich.
-W
którym miejscu?
-Palce.
- Jego ciepłe palce zaczęły masować moją zimną stopę.
Po chwili byłam rozluźniona, a ból po części ustąpił.
-Gdzie
masz tą maść, którą przepisał ci lekarz?
-Nie
musisz...
-Gdzie
ją masz? - Nie dawał za wygraną.
-W
pokoju na stoliku nocnym. - Rutter wstał z zamiarem udania się na piętro. - Nie
chodź tam.
-Dlaczego?
- Zatrzymał się w pół kroku.
-Mason
jest z Amber.
-Co?
Co on... - Fabian był wyraźnie zdziwiony.
-Nie
mogłam spać, więc przyszłam się napić. On też nie spał, więc porozmawialiśmy
chwilę. Później kazałam mu iść do niej, by spędzili trochę czasu sami.
-Kazał
ci spać na kanapie?
-
Nie. Sama chciałam z dwóch powodów. Jednym była Amber, a drugim schody. Nie
miałam ochoty wspinać się po nich o 1:00 w nocy. A poza tym, ta kanapa jest o
wiele wygodniejsza.
-Mogłaś
mnie obudzić. Zaniósłbym cię lub posiedziałbym z tobą tutaj. - Usiadł obok
mnie, a nasze ramiona stykały się.
-Nie
miałam serca cię budzić. Tak słodko spałeś.
-Obserwowałaś
mnie?
-Wiesz,
nie codziennie mam okazje zobaczyć rozczochraną wersję ciebie. - Nasz śmiech
rozniósł się po salonie, a Fabian zaczął poprawiać włosy.
~Fabian~
-Nie musisz ich poprawiać. W takich też ci do twarzy. - Wpatrywaliśmy
się w swoje oczy w ciszy, którą zakłócały tylko nasze oddechy. Miałem ochotę ją
pocałować. Móc znów poczuć jej delikatne usta na moich.... Nie mogłem tego
zrobić. Nie w naszej sytuacji. Nie gdy wyznała mi prawdę. Mason sporo ryzykuje
będąc z Amber, ale rozumiem go. Z chęcią zrobiłbym to samo nie zwracając uwagi
na konsekwencję. Jak nasze czyny z przeszłości mogą wpłynąć na
teraźniejszość...
Zadzwonił budzik odrywając nasze spojrzenia od siebie. Nina chrząknęła, a ja
spojrzałem na zegarek. Godzina 5:00 nadeszła szybciej niż się tego
spodziewałem.
-Macie
nastawiony budzik? Po co?
-Od
5:00 trenujemy. Gdy jeden z nas idzie biegać, drugi stoi na warcie i pilnuje
was.
-I
robicie to codziennie?
-Tak,
taki zawód. Idę obudzić Masona.
-Zaczekaj.
Czy ja też mogłabym ćwiczyć z wami?
-Co
masz na myśli?
-Chcę
nauczyć się obrony. Nie chcę by powtórzyła się sytuacja z plaży. - Chwilę
zastanowiłem się nad tym. Nie uważałem tego za dobry pomysł, chodź z drugiej
strony Nina poczułaby się bezpieczniej.
-Porozmawiamy
o tym, gdy z twoją kostką będzie lepiej.
Jak zwykle zacząłem bieg jako pierwszy. Poruszałem się tą ścieżką co zwykle.
Mimo kaptura na głowie moje pole widzenia było dobre. Omijałem drzewa i
wystające korzenie. Po dwóch kilometrach zatrzymałem się by wyrównać oddech.
Jakiś ruch z lewej strony przykuł moją uwagę. Zmrużyłem oczy starając się
dostrzec co kryje się w cieniu. Po chwili ujrzałem postać zmierzającą w moim
kierunku. Moje mięśnie napięły się automatycznie.
-Proszę,
proszę, proszę. Kogo my tu mamy? - Chwila, znam ten głos.
-Devon.
Co ty do jasnej cholery tutaj robisz? - Mężczyzna wyszedł z cienia. W tej
chwili w pełni ujrzałem jego postać. Jak zwykle był w swoim czarnym długim
płaszczu i eleganckich butach.
Nie usłyszałem odpowiedzi, więc postanowiłem coś dodać.
-Widzę,
że odzyskałeś swoje ciuszki gdy wyszedłeś z paki. Ach... mogłem się nimi zająć
gdy przeszukiwaliśmy twój dom 5 lat temu.
-Uważaj
co mówisz. Ja i moi znajomi jesteśmy cierpliwi, ale do czasu. - Wtedy zza drzew
wyłoniły się kolejne sylwetki.
-Widzę,
że wszędzie chodzisz ze swoim gangiem.
-W
końcu to moi przyjaciele, którzy mnie nie zdradzili. Za to ty znalazłeś sobie
nowe towarzystwo. Co to za dwie dziewczyny, które z wami przyjechały. - Skąd on
o tym wiedział? Nie podoba mi się, że rozpoczął ten temat. Muszę uważać na
słowa. Jeden błąd...
-Nikt
ważny.
-Do
prawdy? Dziś rano z tą brunetką? No nie wyglądaliście jakbyście się nie znali.
A Mason i ta blondi... no no. Nieźle się porobiło przez ten czas. - Cholera.
Obserwował nas. Nie dobrze.
-Trzymaj
się od nich z daleka. - Warknąłem.
-O
proszę. Jednak coś dla ciebie znaczy.
-Spróbuj
ją tylko tknąć, a... - Ruszyłem w jego kierunku. Kilku kolesi od razu
zareagowało. Złapali mnie za ramiona metr przed nim.
-A
co? Znów wpakujesz mnie do kicia? Teraz nie masz na mnie nic, a ja jestem
ciekaw czy twoja koleżanka wie o tobie wszystko. - Spojrzał na mnie. Milczałem.
Gdybym mógł zabić wzrokiem wszyscy leżeli by już martwi. - Czyli ukrywasz przed
nią przeszłość. Nie ładnie. Trzeba ją poinformować z kim się zadaje. - Zacząłem
się szarpać. Na nic. Sam nie dam rady z nimi. - A tobie dam nauczkę. Zacznę od
czegoś łagodnego. Chłopcy... - Odsunął się na kilka metrów. Inny mężczyzna
podszedł i wymierzył mi prawy sierpowy. Poczułem metaliczny posmak w ustach.
Następny cios nastąpił kilka sekund później. Tym razem był wymierzony w brzuch.
Ci co mnie trzymali, puścili, a ja skuliłem się z bólu. Ktoś mnie popchnął.
Straciłem równowagę i upadłem. Tym razem ból był o wiele mocniejszy. Ktoś nosi
na prawdę ciężkie buty.
-Wystarczy.
- W mgnieniu oka napastnicy odsunęli się ode mnie. Powoli próbowałem wstać.
Niedaleko mojej twarzy ujrzałem elegancki but. Splunąłem krwią.
-Poplamiłeś
mi but. Zapłacisz za to. Wiedz, że to dopiero początek. Z Killersami się nie
zaczyna.
Czyjaś pięść
wylądowała na mojej twarzy. Upadłem widząc tylko ciemność. --------------------------------------------------------------
O to jestem z kolejną częścią ( co napisałam już we wstępie. Nie ważne...)
Strasznie was przepraszam za takie opóźnienie, ale jestem chora i nadrabiam. Piszę jak szalona. To chyba jeden z najdłuższych rozdziałów jakie do tej pory pisałam. Siedziałam nad nim kilka godzin, bo bloger miał problem z zapisaniem treści. Ja to mam szczęście. No nic. Kombinowałam i dałam radę :)
A teraz.... ważna sprawa. Nasz licznik odwiedzin przekroczył 1000! Jak dzisiaj weszłam na bloga to byłam mega szczęśliwa, aż zachciało mi się pisać o 8;00 nad ranem :)
Chciałabym was poprosić o komentarze z opinią. Co o tym opowiadaniu sądzicie? Czy macie jakieś sugestie? Piszcie śmiało :)
Miałam coś jeszcze napisać, ale nie pamiętam co.... Ach nie ten wiek.
Miłego:)
Karen
Czuje się zaszczycona, że ten rozdział zadedykowałaś mnie. Jak miło mi się na sercu zrobiło. Muaaaaa *.*
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, jak zwykle świetny ;* Ale i tak nadal czekam na ten pocałunek Fabiny.
Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału kochana. Chyba znów jestem zmuszona powrócić do siebie na bloga, żeby się czymś zająć.
Standardowo życzę dużo weny.
Kissski.
Nathalia/ Pisarka
Bardzo dobry rozdziała.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie http://hopelessdreamalmostlover.blogspot.com/
pozdrawiam xx
Kiedy planujesz dodać kolejną część? :)
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie pisania, ale nie wiem kiedy dodam bo rodzice dali mi limit na komputer. Jednak postaram się dodać jak najszybciej.
UsuńPrzepraszam, że ostatnio rozdziały pojawiają się nieregularnie, ale ostatnio mam mało czasu na to. Jak napisałam wcześniej postaram się poprawić :)
Umieram z gorąca a Fabian z bólu, patrz jaka zbieżność :D W kazdym razie, jesli to sie okaze snem dostaniesz ode mnie w czape :)
OdpowiedzUsuń