poniedziałek, 2 maja 2016

[71] cz.1 "To co powinnam, a to czego chcę..."

~Nina~

    Tak. Kocham ją. I ciebie też. Już nigdy was nie zostawię. Tak. Kocham ją. I ciebie też. Już nigdy was nie zostawię. Tak. Kocham ją. I ciebie też. Już nigdy was nie zostawię.

   Tylko te słowa słyszałam w trakcie snu. Ciągle widziałam jak klęczy przed wanną rozmawiając z Beth. Ich rozmowa nie miała dla mnie sensu. Tylko te słowa były wyraźne.

 Tak. Kocham ją. I ciebie też. Już nigdy was nie zostawię.

   Obudziłam się dość wcześnie rano. Leżałam patrząc w sufit, a w głowie ciągle słyszałam echo jego słów. Czy mówił prawdę? O może powiedział to tylko po to, by nie zranić małej?
    Do tego wszystkiego dochodzi David. Pocałował mnie. W jego towarzystwie czuję się dobrze, ale ten moment był... dziwny. Podobało mi się, ale czułam się jakbym robiła coś niewłaściwego, jakbym zdradzała...
   Przecież on odszedł ode mnie, by być z nią. Dlaczego ja mam czuć się winna?
Kolejny raz jego słowa rozbrzmiały w mojej głowie.

 Odszedłem od ciebie bo byłem do tego zmuszony. Na bankiecie to Savana mnie pocałowała, by odwrócić uwagę policji.

   Mówił to w trakcie naszej rozmowy. Przemokłam do suchej nitki, ale wtedy nie zwracałam na to uwagi. Wtedy także mu nie uwierzyłam, a może powinnam.
   Brie raz coś wspominała o jakimś areszcie, ale gdy usłyszałam jego imię nie chciałam słyszeć nic więcej, więc zakończyłyśmy ten temat.  Ale co miał na myśli mówiąc, że odszedł ode mnie bo był zmuszony?
   Przetarłam twarz, wydając przy tym cichy jęk rezygnacji. Muszę z nim porozmawiać i tym razem będę go słuchać.
   Jejku... czuję się jak jakaś nastolatka, której największym problemem jest wybór chłopaka...

   -Witam- Powiedział Lucas wchodząc bez pukania.
-Chyba częściej muszę zamykać drzwi. - Zaśmiałam się odkładając ostatnie dokumenty na bok.
-Oj daj spokój. Ja dostanę się zawsze i wszędzie. - Mrugnął okiem. Do salonu wbiegła Bethany, a zaraz za nią brudny Oskar.
-Co robiliście, że jesteście tacy brudni? - Spytałam podając małej sok. Do kociej miski nalałam wody i wsypałam trochę karmy. Kociak zaczął jeść przez co było słychać chrupanie małych kawałków karmy.
-Rzucałam Oskarowi piłkę i raz wpadła nam do kałuży. - Zapomniałam, że w nocy padał deszcz.
-Leć się przebrać. - Zmierzwiłam jej włosy i posłałam ciepły uśmiech. - Później zajmiemy się Oskarem.
    Gdy mała zniknęła na piętrze, a futrzak zaraz za nią zwróciłam się w kierunku Lucasa.
-Przepraszam cię... - Nie pozwolił mi dokończyć.
-Nawet nie zaczynaj. Ja sobie spokojnie mogę poczekać. - Uśmiech nie schodził z jego twarzy, gdy rozsiadł się na kanapie i zaczął skakać po kanałach telewizyjnych.
-Na co?
-Idziemy na spacer. - Powiedział jakby nie było nic bardziej oczywistego. Jasne, że wiem o co mu chodzi...

    Godzinę później siedziałam z Lucasem na ławce podczas, gdy Beth bawiła się na placu zabaw.
-Dowiem się w końcu co ja tutaj robię? - Spytałam biorąc do ust kolejne ziarna popcornu.
-Siedzisz. - Parsknęłam śmiechem.
-To wiem.
-Więc po co pytasz? - Zaczęłam się śmiać, a on zaraz za mną.
-Dlaczego wyciągnąłeś nas na ten spacer?
-Takie polecenie. - Jego mina stała się poważna, a przynajmniej starał się taką zachować gdy zobaczył moją zdziwioną minę. - O jejku... David powiedział mi, że mam was na spacer wyciągnąć. Wiesz polecenia służbowe trzeba wypełniać. - Byłam lekko zdziwiona jego słowami. - A podał bardzo dobre argumenty.
-Jakie?
-Chciał żebyście pooddychały świeżym powietrzem. - Spojrzałam na niego krzywo. - No dobra masz mnie no. Nie chciał abyście siedziały same w czterech ścianach. - Spojrzałam na swoje dłonie i poczułam się dość dziwnie. Kątem oka zauważyłam, że Lucas zaczął pić zakupiony wcześniej sok.
-David mnie pocałował. - Powiedziałam nagle. Blondyn słysząc to wypluł sok, prawie się dławiąc i spojrzał na mnie tym swoim przeszywającym spojrzeniem.
-Że co?! I ja się o tym dopiero teraz dowiaduje? No wiesz... - Zrobił przerwę udając obrażonego, a później pytania wypadały z jego ust jak z karabinu maszynowego. - Kiedy? Co mówił? Podobało ci się? A czy jemu się podobało? Jak całuje?...
-Zwolnij. - Przerwałam mu. - Trajkotasz gorzej niż kasjerka w spożywczym. Powoli. - Zaczęłam się śmiać na jego skwaszoną minę.
   Blondyn wziął głęboki wdech i zaczął jeszcze raz.
-Dobra, dobra. Toooo... kiedy? - I powoli zaczęłam odpowiadać na jego pytania, które momentami były dość dziwne. Tłumaczył się, że jako gej musi znać każdy szczegół z tego wydarzenia.
   Po chwili jego pytania skończyły się.
-No nieźle. Masz romans z szefem.
-Jeden pocałunek o niczym nie świadczy.
-Dla niego czy dla ciebie? - Spytał biorąc łyk napoju, a ja zaczęłam się zastanawiać. David od początku traktował mnie inaczej niż resztę pracowników. Ostatnio sam Lucas to zauważył.
-Nie chcę zaczynać czegoś nowego, gdy Fabian powiedział, że mnie kocha. - Kolejny raz sok znajdujący się w ustach blondyna wylądował na trawie. - Może nie pij jak z tobą rozmawiam. - Mój śmiech był dość słyszalny gdy wycierał brodę z resztek płynu.
-Kiedy to wszystko się do diabła wydarzyło? Chwilę cię w pracy nie ma i już nie wiem co się na świecie dzieje. Kiedy ci to powiedział?
-Wczoraj Beth go o to spytała w trakcie kąpieli.
-Czyli jednego dnia jeden facet cię całuje, a drugi mówi że cię kocha?
-Na to wygląda.
-No nieźle. - Skomentował Lucas, a ja jęknęłam. Nawet on nie wie co o tym wszystkim myśleć.

   Gdy byliśmy blisko domu zauważyłam samochód stojący na podjeździe.
-Spodziewasz się dzisiaj kogoś? - Spytał Lucas.
-Nie. - Przeszłam obok obcego samochodu. Podchodząc bliżej zauważyłam dwie osoby siedzące na ławce. Pomiędzy nimi siedział chłopczyk.
-Nareszcie! - Radosny głos damski dotarł do moich uszu.
-Amber. - Podeszłam do blondynki i objęłam ją. Gdy odsunęłyśmy się od siebie znalazłam się w ramionach Masona.
-Ile można czekać na ciebie. - Zaśmiał się.
-Co wy tu robicie? - Spytałam patrząc na moich przyjaciół.
-Przyjechaliśmy w odwiedziny. No i musisz kogoś poznać. - Amber wskazała na małego chłopca kryjącego się za nią. - Dylan - blondynka położyła dłoń na jego głowie - poznaj ciocię Ninę.
   Kucnęłam i wyciągnęłam dłoń w stronę malca. Nieśmiało uścisnął ją i spojrzał na Bethany stojącą obok Lucasa.
-Wy także musicie kogoś poznać. Bethy chodź. - Szeroki uśmiech gościł na jej twarzy, gdy podbiegła do mnie i chwyciła moją dłoń.
-Dzień dobry. - Powiedziała.
-Cześć. Ja jestem ciocia Amber, a to jest wujek Mason. - Delikatnie uścisnęli jej dłoń.
-To ja już będę lecieć. - Powiedział Lucas podchodząc do mnie.
-Jakie lecieć? Zostajesz. - Przerwałam na chwile. - To jest Lucas. - Wskazałam na niego. - Najlepszy kompan do pracy. - Blondyn parsknął śmiechem i wymienił uściski dłoni.

   Wszyscy siedzieliśmy w salonie. Dylan bawił się z Bethany i Oskarem, Lucas rozmawiał z Masonem, a ja z Amber.
-Byliśmy dzisiaj u Fabiana. - Powiedziała nagle blondynka.
-Tak? I jak? - Nie wiedziałam co mówić. Starałam się brzmieć jakby mnie to nie obchodziło.
-Ucieszył się na widok Dylana, pytał co u nas i sporo mówił o tobie.
-Naprawdę?
-Tak. Głównie to rozmawiał o tym z Masonem. Tęskni za tobą i będzie walczyć o twoje zaufanie.
-On to powiedział?
-Tak. - Dlaczego cały świat nie może zapomnieć o tym co było między nami? Dlaczego ja na ułamek sekundy nie mogę o nim zapomnieć? - Nie chcę żebyś sądziła, że go bronię, bo tak nie jest. Byłam na niego wściekła za to co ci zrobił, ale teraz wiem, że robił to dla ciebie. Wiem, idiotyzm. Zdradził cię dla ciebie.... Ale tu chodzi o coś więcej.
-A więc wiesz wszystko? - Pokiwała twierdząco głową. Bethany i Dylan podbiegli do nas.
-Mamusiu pić nam się chce. - Powiedziała mała. Przez chwilę przyjrzałam jej się uważnie. Jej włosy ściemniały przypominając teraz mój odcień jasnego brązu, a nie blondu.
 MUZYKA
   Do moich uszu dotarł dźwięk dzwonka, gdy przelewałam sok do plastikowych butelek.
-Mógłby ktoś otworzyć?
-Ja to zrobię. - Odezwał się Lucas wstając z kanapy.
-Proszę. - Podałam butelki dzieciom, które szybko zajęły się wcześniej przerwaną zabawą.
-Jest Nina? - Usłyszałam jego głos dobiegający zza drzwi.
-Nina! Ktoś do ciebie! - Krzyknął Lucas.
-Wiesz, że nie stoję tak daleko, prawda? - Uśmiechnęłam się do blondyna.
   Dlaczego moje ręce zaczęły się trząść, gdy stanęłam twarzą w twarz z Fabianem?
-Hej. - Powiedziałam uśmiechając się delikatnie.
-Em... możemy porozmawiać? - Spytał. Odwróciłam się twarzą do gości.
-Nino idź. Damy sobie radę bez ciebie przez parę minut. - Amber pomachała dłonią jakby chciała mnie przepędzić, uśmiechając się przy tym szeroko.
-Okej. Zaraz wracam.
-Nie śpiesz się! - Krzyknął Mason gdy zamykałam drzwi. Coś czuję, że zaplanowali to wszystko.
   Ruszyliśmy chodnikiem przed siebie. Szliśmy kawałek w ciszy. Miałam tyle pytań, tyle myśli, ale... bałam się spytać o to wszystko.
-Nino... - zaczął - wiem, że nie chcesz ze mną rozmawiać,ale muszę...
-Dlaczego byłeś w więzieniu? - Przerwałam mu nagle. Zaczął rozmowę w niewłaściwy sposób. Owszem, na początku nie chciałam słyszeć jego wyjaśnień, ale muszę to przyznać sama przed sobą. Teraz ich pragnę. Wiem, nie powinnam robić tego wszystkiego. Ciągle myślę o tym co zrobił David, ale muszę w końcu poznać prawdę. To co powinnam, a to czego chcę to zdecydowanie dwa różne pojęcia.
-Skąd o tym wiesz?
-Kiedyś Brie o tym wspomniała.
-Wsadzili mnie za zabójstwo Trevora. Sukinsyny wszystko dokładnie zaplanowali. Sfałszowali jego śmierć, przekupili kogo trzeba i pozbyli się mnie na rok.
-Przykro mi.
-Nie potrzebnie. - Spojrzał w moje oczy. - Wtedy na balu... Savana przyszła mnie ostrzec. Zobaczyła policję, spanikowała i stało się. Wiem, że to nie jest żadne pocieszenie, ale dzięki temu nie widziałaś jak mnie aresztują. Przysięgam, że nie chciałem cię zranić. - Podczas jego słów patrzyłam na chodnik, widząc to zdarzenie jeszcze raz. Poczułam ukłucie bólu i przymknęłam oczy starając się wyrzucić ten obraz z mojej głowy. To zaskakujące jak po tak długim czasie to wciąż boli.
-Dzień, w którym odszedłeś.... Dlaczego...? - Przez gulę w gardle nie byłam w stanie dokończyć zdania, jednak on wiedział o co mi chodzi.
-To był pomysł Luke'a. Chciał, by Killersi uwierzyli, że jestem po ich stronie. Miałem zbliżyć się do Savany, by mi zaufała i zdradziła gdzie się ukrywa Devon z resztą. Wtedy to chyba była jedyna możliwość na złapanie ich i twoje bezpieczeństwo. Niestety musiałem odejść. Wiem jak to brzmi, ale wszystko musiało wyglądać... naturalnie. Nie mogłem spędzać z tobą czasu, a później jechać do Savany i udawać że wszystko jest okej. Ale moment, w którym powiedziałem ci, że to koniec... twoje łzy... byłem gotowy rzucić to wszystko w cholerę i zostać przy tobie choćby nie wiem co. Byłem jednak świadomy, że będąc z tobą narażam cię na niebezpieczeństwo, więc wolałem żyć bez ciebie ze świadomością, że nic ci nie grozi. Wiedziałem, że cierpisz. Bóg jeden wie co ja przeżywałem. Ale mimo wszystko wolałem, byś cierpiała z mojego powodu i później ułożyła sobie życie na nowo, niż żyła przy mnie i ciągle cierpiała.
-Więc dlaczego wróciłeś? - Spytałam prawie szeptem.
-Byłaś w ciąży. To zmieniło wszystko. Gdyby nie Bethany chyba już nigdy byś mnie nie ujrzała. - Zamilkł uważnie mnie obserwując.  
-Hej. - Zaskoczył mnie chwytając moją dłoń i zatrzymując mnie. - Spójrz na mnie. - Powoli podniosłam wzrok patrząc prosto w jego brązowe oczy. Moja dłoń ciągle spoczywała w jego i czułam ruch jego ciepłych palców na mojej skórze. Jego druga dłoń starła łzy płynące po policzku. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że płaczę. - Nigdy nie chciałem cię zranić. Nie chciałem byś w tej chwili myślała o tym co zrobiłem, jakim dupkiem byłem. Za wszelką cenę chciałem być przy tobie. Chciałem być powodem twojego uśmiechu, a nie łez. - Jego dłoń znów pogładziła mój policzek. Tym razem nie odsunął jej tak szybko. - Chciałem być dla ciebie wsparciem i pocieszeniem. Nadal tego wszystkiego chcę, ale musisz mi na to pozwolić. Bez jakiejkolwiek inicjatywy z twojej strony nie zrobię nic. - Patrzyliśmy w swoje oczy. Ciągle trzymał dłoń na moim policzku, a ja nie wysunęłam dłoni z jego. Milczałam. Zbyt wiele rzeczy wydarzyło się na raz i nie miałam bladego pojęcia co zrobić. Moje serce toczyło zawziętą walkę z rozumem.
-Nie musisz podejmować decyzji teraz. - Uśmiechnął się. Byłam mu wdzięczna za ten gest. - Wracamy? - Nie byłam wstanie nic powiedzieć, dlatego pokiwałam twierdząco głową. Zawróciliśmy i chyba żadne z nas celowo nie zwracało uwagi na nasze ciągle splecione dłonie, by tego nie przerwać.
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam :)
   Przepraszam za jeden dzień opóźnienia. Mam nadzieję, że moment Fabiny wam to wynagrodził :*
 
   Jejku zakochałam się w dodanej piosence od pierwszego przesłuchania. xbradscookiex mam nadzieję, że nie masz mi za złe za wykorzystanie jej skoro znajduje się na twoim blogu, ale gdy ją przesłuchałam wiedziałam, że będzie idealna do tego momentu. Proszę wybacz mi :*

   Ten rozdział miałam zakończyć ciut inaczej, ale uznałam, że podzielenie go będzie lepszym pomysłem. Przynajmniej będą podzielone... tematycznie? A przynajmniej mam taka nadzieję :)

Wasza Karen

13 komentarzy:

  1. No wreszcie! xD
    Tyle emocji!!
    Fabina <3 proszę o więcej:D
    Jestem taka podekscytowana, aż mi się ręce trzęsą xD
    Kiedy następny? xD
    x.o.x.o.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro tyle emocji dostarczył moj rozdzial to ja moze wstrzymam sie z dodawaniem rozdziału przez jakis czas bys mogla ochlonac:P

      Usuń
  2. No nie wierzę, polubiłam Fabiana na nowo i tego nie zepsułaś, ajć uszczypnij mnie :D
    W sumie cweluch nie taki zły, w sumie kij z Davidem. Powiedzmy, że jestem na TAK z Fabiną, chociaż pamiętaj o #teamDiler
    Pisz następny, jeszcze jest dużo niewyjaśnionych kwestii, a na razie jest za spokojnie.. Ciekawi mnie co się święci :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wierze.... cud sie wydarzył... Polubilas Fabiana. Chyba sie apokalipsa zbliza. Az to w kalendarzu zapisze:*

      Usuń
    2. Hola hola, nie zapędzaj się tak :D I tak zaraz to pewnie zepsujesz i nadal będzie cwelem xD

      Usuń
    3. Juz od razu ze zepsuje... no wiesz... odrobine wiary we mnie;P
      Ale hmm.... no.... nie mowie ze bedzie kolorowo... chyba:D

      Usuń
    4. Nawet nie wiem jak to skomentować XDDD

      Usuń
  3. Poryczalam się przy scenie z Fabina. Soo cuteee *.*
    Ale pamietaj doskonale o tym, jeśli David zrobi to co ci powiedzialam nie żyjesz! (zły śmiech). Moja wiatrówka czeka wraz ze mną w pokoju kochanie :)
    Skoro Majoweczkaa (party hard) pisz szybko kolejną czesc ;D

    Kisses&Hugs

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja już mowilam ze prędzej z mostu skocze niz David zrobi to co mowilas wiec spoko loko ~.^

      Usuń
  4. Zbyt piękne, aby było prawdziwe. Zepsujesz to, prawda? Zresztą po co się pytam, musi coś się dziać 😂
    A co do piosenki to spokooooojnie, wszystko ok, też ją uwielbiam. Jest piękna, ten tekst jest cudny. Z starych plotek wynika, że Demi napisała tą piosenkę o swoim chłopaku, a że shippuje ich ponad życie, kocham tą piosenkę jeszcze bardziej.
    Gdybyś, ekhem, potrzebowała 'zaręczynowej' bądź 'ślubnej' piosenki, to polecam "Yes", również Demci. Ale tylko, jeśli będzie dotyczyć to Fabiny 😂💞

    Wróciłabym do tłumaczenia 44 rozdziału (it's on fireee 🔥) ale rozładował mi się laptop a idk gdzie ładowarka...
    Anyway, życzę cudnej majówki i jak najwięcej weny, bo nie mogę się doczekać następnego rozdziału!

    ~Klaudia x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po tych 70 rozdziałach znasz mnie chyba wystarczająco by wiedziec ze pieknie i slodko nie moze byc zbyt dlugo;D
      Narazie nie poszukuje okolicznościowej piosenki no ale ze mna nigdy nic nie wiadomo wiec dziekuje za propozycje:*
      Tobie zycze znalezienia tej ładowarki i takze cudownej majówki ~.^

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń