niedziela, 22 maja 2016

[72] "Nigdy nie wiadomo czego spodziewać się po Trevorze."

~Nina~
   Widząc Trevora niedaleko mnie spanikowałam. Jak najszybciej to było możliwe weszłam do domu i zamknęłam za sobą drzwi.
-Nina, co się stało? - Dotarł do mnie głos Fabiana.
-Trevor... - Nie byłam w stanie nic więcej powiedzieć. Wyrządził mi tyle krzywdy i za każdym razem gdy go widzę boję się go jeszcze bardziej.
    Chłopaki od razu otrzeźwieli i wstali od stołu.
-Diler zostań z dziećmi i dziewczynami. Z Masonem pójdziemy to sprawdzić. - Podeszłam do Bethany i Dylana, gdy Fabian z Masonem wyszli.
-Uważaj na siebie. - Powiedziałam do Fabiana zanim zniknął za drzwiami. Posłał w moim kierunku uśmiech i wyszedł.
   Obok mnie pojawiła się Amber, a zaraz za nią podeszła Brie. Natomiast Diler obserwował okna.
   Nie sądziłam, że w jednej chwili cała nadzieja może się tak szybko złamać. Gdy usłyszałam, że Jack został złapany sądziłam, że już nigdy nie ujrzę Trevora. Nie wiem dlaczego sądziłam, że Trevor zniknie bojąc się złapania. Myliłam się. Nigdy nie przypuszczałam, że nadzieja na lepsze jutro rozpłynie się w ułamku sekundy.
-Mamusiu co się dzieje? - Spytała Beth podchodząc do mnie. Objęła moje nogi i patrzyła na mnie z dołu. Kucnęłam dzięki czemu byłyśmy równe.
-Nic takiego skarbie. - Uśmiechnęłam się sztucznie. Jej drobne dłonie spoczywały na moich ramionach.
-To dlaczego tatuś z wujkiem wyszli?
-Poszli tylko coś sprawdzić. - Odgarnęłam jej włosy za ucho.
-A tatuś wróci, prawda?
-Oczywiście, że tak. - Jej małe rączki objęły moją szyję. Przytuliłam ją modląc się, by bruneci szybko wrócili. Nigdy nie wiadomo czego spodziewać się po Trevorze.

   Po kilkunastu minutach drzwi otworzyły się. Moim oczom ukazał się Fabian i Mason. Szybko oceniłam ich stan. Nie byli ranni. Nic mu nie było... Częściowo kamień spadł mi z serca, gdy ujrzałam Fabiana całego.
-Nigdzie go nie ma. - Powiedział Mason.
-Co... - Powiedziałam niemal szeptem.
-Sprawdziliśmy najbliższą okolicę. Wokół domu, wzdłuż ulicy. Nigdzie go nie ma. - Rutter uważnie obserwował moją reakcję. Chyba spodziewałam się, że Trevor zniknie zaraz po ujrzeniu kogokolwiek innego oprócz mnie.
-My chyba już pójdziemy. - Powiedziała Brie podchodząc do Dilera.
-Przepraszam, że zepsułam ten wieczór. - Powiedziałam czując się temu wszystkiemu winna.
-Daj spokój, mała. - Diler objął mnie. - Nie masz za co przepraszać. To nie twoja wina, że ten psychol pojawia się... no cóż... że w ogóle żyje, więc nawet nie próbuj się obwiniać.
-Dzięki. - Uśmiechnęłam się, gdy Diler pocałował mnie w czoło. Później objął Brie i wyszli.
-Pokaże wam pokój. - Powiedziałam do Amber. Zaprowadziłam ich do pokoju gościnnego i wróciłam do salonu.
-Na mnie też już pora. - Powiedział Fabian. Nie wiedziałam co powiedzieć. Na moje szczęście w pokoju pojawiła się Bethany podbiegając do bruneta.
-Tatusiu, zostaniesz? - Rutter wziął ją na ręce.
-Już ci mówiłem, że nie mogę.
-Dlaczego? Tatuś Ethana mieszka z nim, więc dlaczego ty nie możesz mieszkać tutaj? - Fabian spojrzał na mnie. Odwróciłam wzrok nie mogąc znieść jego brązowych oczu przyglądających się mi.
-To... Troszczę skomplikowane. Gdy będziesz starsza to zrozumiesz. - Na ustach małej pojawił się grymas niezadowolenia. Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i udawała obrażoną. - A teraz idź już spać. Słodkich snów. - Powiedział Fabian całując ją w czoło. Postawił ją na podłodze. Obie patrzyłyśmy jak Rutter wychodzi i obie nie byłyśmy zadowolone.

   Następnego dnia, o poranku, jak zwykle poszłam sprawdzić skrzynkę na listy. Znalazłam tam tylko jedną brązową kopertę. Zmarszczyłam brwi i z pakunkiem w dłoni weszłam do domu. Usiadłam w salonie i otworzyłam ją.

  Widziałem cię wczoraj. Ślicznie wyglądałaś. Gdyby nie te psy obserwowałbym cię dłużej. Chciałbym żebyś do mnie zwróciła. Ciągle cię kocham. Tylko ciebie mam. Mojego brata złapali. Parszywe gnojki... Wróć do mnie. Kocham cię i nie pozwolę, by ktokolwiek mi ciebie zabrał lub by cię skrzywdził.
                                                              Trevor

   List był chaotyczny. Jedyne co z niego zrozumiałam, to to że "Trevor po śmierci rodziców" wrócił. A to oznacza jego obsesyjną chęć obserwowania i znania wszystkich informacji. Dodatkowo tym razem nie tylko ja jestem w niebezpieczeństwie.

         2 tygodnie później
~Nina~
   Ostatnie dni były dość napięte. Na każdym kroku miałam wrażenie, że Trevor mnie obserwuję, a moje zdjęcia, które wysyłał z krótkimi wiadomościami tylko to potwierdzały.
   Wróciłam do pracy, więc Bethany zostawała z Brie i Dilerem. Wiedziałam, że jest w dobrych rękach, ale mimo to ulżyło mi, gdy pierwszego dnia pracy po urlopie Hill pojechał za mną. Przynajmniej byłam pewna, że mała go nie interesuje.
   Przez większość czasu byłam spięta i wystraszona. Starałam się przygotować na każdą możliwość, jednak ciągła czujność z dnia na dzień coraz bardziej mnie wykańczała. Mało jadłam, praktycznie nie spałam. Świadomość, że jestem obserwowana przez psychopatę nie dawała mi możliwości normalnego funkcjonowania.
   Nikt nie wiedział co się tak naprawdę dzieje. Każdemu mówiłam, że źle sypiam w nocy co nie mijało się z prawdą. Lucas zaczynał się o mnie martwić, bo jak to on ujął "wyglądam gorzej niż on po całonocnych zabawach". Amber jako pierwsza zauważyła zachodzące we mnie zmiany, lecz w trakcie rozmowy zbyłam ją mówiąc, że pewnie jestem przeziębiona.
   A Fabian? Przychodził do Bethany. Za każdym razem trzymałam między nami dystans, by Trevor nie miał możliwości zobaczenia czegokolwiek. Tydzień temu Rutter w końcu mnie spytał.
-Co się dzieje?
-Nic.
-Więc dlaczego się ode mnie odsuwasz. Sądziłem, że wszystko już wyjaśniliśmy.
-Bo to zrobiliśmy, ale ciągle widzę ciebie i Savanę. Nie umiem tego tak po prostu zapomnieć. - Moja odpowiedź zakończyła naszą rozmowę. W następnych dniach rozmawialiśmy tyle co nic. Czułam się źle wyciągając sprawę Savany znów na powierzchnię. Ciągle nie wiem co o tym wszystkim myśleć, ale wiem, że robił to wszystko by mi pomóc. To było niesprawiedliwe z mojej strony, ale to chyba było jedyne wyjście, aby nie dopytywał.

   Dzisiaj miałam dzień wolny. Pół dnia spędziłam z Bethany, a gdy mała poszła do Ethana zaczęłam sprzątać. Musiałam czymś zając umysł.
   O 22:00 usłyszałam pukanie do drzwi. Moje serce stanęło tylko po to, aby po chwili bić jak szalone. Powoli podeszłam do okna. Przy drzwiach ujrzałam Fabiana. Szybko otworzyłam drzwi wpuszczając go do środka.
-Co tutaj robisz tak późno? Bethany już śpi.
-Ja nie do niej. - Położył na stole brązową kopertę. O nie... - Zauważyłem jak Trevor podrzuca to do twojej skrzynki na listy. - Bez słowa wzięłam kopertę do rąk i otworzyłam ją. Wysypałam jej zawartość na stół.

Ona jest moja, prawda?

   Zero podpisu. Zero jakiejkolwiek wiadomości od kogo to. Już tego nie potrzebowałam. To było dla mnie oczywiste.
   Przejrzałam zdjęcia, które były w środku. Na wszystkich była Bethany.
-Nie nie nie nie... - Usiadłam na kanapie zakrywając twarz dłońmi. Łzy zaczęły swobodnie płynąć. Mam go już serdecznie dość.
-Chodź tutaj. - Fabian usiadł obok mnie. Jego ramię objęło mnie. Przysunęłam się, wtulając się w niego. - Nie pozwolę mu jej zabrać ani skrzywdzić. - Pocałował mnie w czubek głowy.
-Od jak dawna to się dzieje? - Spytał po chwili.
-Od jakichś dwóch tygodni. - Powiedziałam szlochając. Wszystkie emocje z ostatnich dni zaczęły się ze mnie wydostawać.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś? Nie zostawiłbym cię z tym.
-Mówił, że cię skrzywdzi... gdy będziesz blisko mnie. Nie znasz... tego Trevora. Jest... nieobliczalny.
-To dlatego się ode mnie odsunęłaś? - Nie byłam w stanie mówić więc tylko twierdząco pokiwałam głową. Wziął głęboki wdech i przysunął mnie jeszcze bliżej siebie. - Widziałem, że coś jest z tobą nie tak. Nie daruje tego temu chujowi. Nie zbliży się do was. Słyszysz? - Odsunął się ode mnie tylko po to by spojrzeć w moje oczy. - Już wkrótce Trevor na zawsze zniknie z naszego życia.
--------------------------------------------------------------------------
Witam :)
    Przepraszam, że rozdział taki krótki...
Postanowiłam odrobinkę przyspieszyć akcję stąd te dwa tygodnie później.
    Przed nami największe momenty akcji ^^ Tylko tyle mogę powiedzieć :)

Miłego
Karen

9 komentarzy:

  1. Cholera, nie jestem chyba jeszcze psychicznie gotowa na jakąkolwiek większą akcję, Boże... Mam straszne zawirowanie myśli, sama już nie wiem co napisać. Rozdział jak zawsze świetny i tym razem nie szkodzi, że krótki. Coś mi mówi, że powinnam uczyć się na sprawdzian z fizyki i marketingu... hah, powodzenia sobie życzę. Teraz będę tylko układać teorie dotyczące tego, co może się stać.
    A tak przy okazji, szkoda, że Beth nie postawiła na swoim i nie zmusiła Fabiana, aby został. A Nina też mogła jakoś 'obojętnie' zareagować w sensie 'jak chcesz to zostań'. Ugh. No trudno.
    Ale Fabian oznajmiający, że 'nie daruje mu tego' to nie wróży nic dobrego, prawda?

    Życzę duuuużo weny i miłego tygodnia ♥
    Już nie mogę się doczekać następnego!
    Klaudia x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Psychicznie gotowa musisz być, bo akcja będzie (moim zdaniem) zaskakująca. Sama jestem w szoku, że na coś takiego wpadłam. (tak tak okropna ja coś mówi a zarazem nie mówi nic :P)
      Spokojnie, jeszcze przed nami romantiko momenty Fabiny i Beth w akcji (nie wiem jeszcze co zrobi ale na pewno coś wymyślę)

      Dziękuję za wenę bo będzie potrzebna:)
      Tobie też życzę duuuużo motywacji do tłumaczenia no i powodzenia na sprawdzianach ^^

      Usuń
  2. Również nie jestem gotowa psychicznie na większą akcje. Znając Trevora i jego gierki nie będzie wesoło 😨😱😵
    Wiesz doskonale, że twe rozdzialy są "amazing" 💖💪
    Czekam na kolejną część. I mam nadzieję że ja dodasz przez weekendem bo w końcu są te 4 dni wolnego 😺😸

    Kisses&Hugs

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to się szykuj psychicznie bo mam wielkie plany ;> I tak będzie wesoło...
      Nooooo postaram się dodać wcześniej ale nic nie obiecuję :)

      Usuń
    2. Pisz pisz szybciutko 😽😊

      Usuń
  3. LUDZIE ZABIJCIE MNIE, JESTEM GOTOWA NA AKCJE :D Poza tym, że wyciągnęłam od ciebie wystarczająco dużo informacji o dalszej akcji (polecam groźby) JEJKU CHCĘ JUŻ
    Ja chyba nadal nie lubię Fabiana, powinnam robić "ooo", a rzygam tęczą. Bo to cwel, co z tego, że się zmienił i już nie robi obcym laskom dzieci ;c
    ALE pamiętaj, że Diler to nadal bardzo dobra partia na męża i ojca (tylko mówię)
    CHCĘ NASTĘPNY *.*

    ~łiki tiki eden sreden pomidor

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko loko kiedyś tam doczekasz się Dilera (najprawdopodobniej w innej rzeczywistości :D)
      A skąd wiesz że mówiłam ci prawdę co do akcji? ;>

      Usuń
    2. możesz zmienić zdanie, ale kłamać to ty nie umiesz :D

      Usuń
    3. Doczekałam się Dilera w innej rzeczywistości i jak na złość nie jest dobrą partią ani na męża ani na ojca xDDD o, ironio

      Usuń