sobota, 5 grudnia 2015

[55] "Jak ja chciałabym, by ona była jego."

2 dni później
~Fabian~
   Obudził mnie kolejny ruch dłoni Niny. Zasnąłem mając głowę opartą na łóżku, więc teraz patrzyłem na jej palce, które splatały się z moimi.
-Gdzie jest Bethany? - Spytała. Podniosłem się, a nasze spojrzenia się spotkały.
-Jest cała i zdrowa w inkubatorze.
-Dlaczego tam jest a nie przy mnie? - Widziałem dezorientację w jej oczach.
-Jest kilkudniowym wcześniakiem. Lekarze muszą być pewni, że wszystko z nią w porządku. - Przymknęła oczy biorąc głęboki oddech i wysunęła swoją dłoń z moich.
-A co ty tutaj robisz? - Spytała nie patrząc na mnie.
-Wystraszyłaś mnie na śmierć. Martwiłem się o ciebie, więc jestem przy tobie cały czas.
-Powinieneś być z Savaną, a nie tutaj.
-Nie jestem z nią od jakiegoś czasu. - Spojrzała na mnie na ułamek sekundy po czym znów odwróciła wzrok.
-To niczego nie zmienia.
-Wszystko ci wyjaśnię tylko nie teraz. Proszę cię... - Nie pozwoliła mi dokończyć.
-Tutaj nie ma czego wyjaśniać. Pokochałeś inną, rozumiem. - Chciała lekko się podnieść, lecz gdy się oparła na rękach jej twarz wykrzywiła się z bólu. Od razu pomogłem jej, by położyła się jak wcześniej przy jak najmniejszym wykorzystaniu własnej siły.
-Miałaś cesarskie cięcie. Musisz uważać. - Powiedziałem. - Nie nie kocham Savany i nigdy nie kochałem.
-Więc dlaczego odszedłeś? - Spojrzała na mnie. Zatkało mnie. Nie wiedziałem co powiedzieć. Przecież nie powiem jej teraz wszystkiego, gdy kilka dni temu prawie straciła życie.
-Nina... - Nie dokończyłem, ponieważ przerwała mi Amber wchodząca na salę.
-Nina, nareszcie się obudziłaś. Jak się czujesz?
-Nie najlepiej, ale daje radę. - Brunetka uśmiechnęła się słabo i całą swoją uwagę skupiła na przyjaciółce. Wyszedłem nie chcąc im przeszkadzać.
   Na korytarzu siedział Mason. Gdy mnie ujrzał wstał i podał mi kawę.
-Masz, nie wyglądasz najlepiej.
-A jak mam wyglądać w takiej sytuacji. - Upiłem łyk gorącego napoju. - Ciągle myślę i Ninę i przez jej najmniejszy ruch budziłem się.
-Co z nią? - Spytał, gdy usiedliśmy.
-Obudziła się i rozmawia z Amber. - Zrobiłem małą przerwę i po chwili dodałem. - Odsunęła się ode mnie.
-A czego się spodziewałeś? Nie zna prawdy. Wierzy w kłamstwo, które widziała. Zresztą jak prawie każdy.
-Przypuszczałem, że tak będzie, ale gdybym tylko mógł cofnąć czas rozegrał bym to inaczej. Luke złapał chociaż Killersów.
-Nie zupełnie. Jack i Devon uciekli.
-A co z Trevorem?
-Nie żyje. Zmarł w drodze do szpitala.
-Przynajmniej jeden problem mniej. - Napiłem się kawy, by za pomocą kofeiny trochę oczyścić umysł z mgły zmęczenia.
-Mówisz tak jakby nic się nie stało. Wiesz, że możesz mieć przez to kłopoty.
-Miałem pozwolić, by znów postrzelił Ninę? 
-Nie, ale co jeśli nie uwierzą, że zrobiłeś to by ją ochronić. Jeden z Killersów nagadał na przesłuchaniu jak to strzeliłeś z zimną krwią, bo chciałeś zemsty za to co zrobił Ninie.
-Co za bzdura.
-Dla nas tak. W tej chwili jest nasze słowo przeciwko nim. - Zbyt mała dawka snu nie wpływała zbyt korzystnie na sposób mojego myślenia. Nie rozumiałem o co chodzi Fosterowi.
-Przecież zeznania Niny wszystko wyjaśnią. - Powiedziałem po chwili.
-Nie dopuszczą jej dopóki w pełni nie dojdzie do siebie. Do tej pory mają słowo nas dwóch przeciwko dwóm Killersom. - W tej chwili coś sobie przypomniałem.
-Chwila. Przecież to wszystko widzieli Mastersi.
-Weszli już po całej sprawie.
-Jesteś pewny? - Miałem wrażenie, że widzieli wszystko.
-Tak. Dobrze wiesz, że gdyby Zack o czymś wiedział od razu by ci pomógł.
-No tak. - Od tej pory nie mówiliśmy już nic. Po prostu siedzieliśmy w ciszy i piliśmy kawę.

~Nina~
-Amber nie martw się już tak. Przecież dojdę do siebie tylko muszę odpocząć. - Powiedziałam gdy blondynka kolejny raz powiedziała, że się o mnie martwi.
-Wiem, ale jesteś taka blada. 
-Nie mówmy o mnie. Widziałaś Bethany? - Spytałam z nadzieją.
-Już wybrałaś dla niej imię. Śliczne. I tak widziałam ją. Jest tama malutka i słodka. Do tego podobna do ciebie. - Uśmiechnęłam się. Tak bardzo chciałabym ją zobaczyć i przytulić.
-Szkoda, że nie mogę jej zobaczyć.
-Za niedługo na pewno cię do niej zabiorą. - Czułam, że powieki zaczynają mi ciążyć.
-Amber wybacz mi, ale jestem trochę zmęczona.
-Jasne. Powiem ci tylko coś i znikam. Fabian wciąż cię kocha. Przez cały czas nie odchodził od ciebie.
-To niczego nie dowodzi. - Powiedziałam, broniąc swoje uczucia. Dlaczego myślą, że on się pojawi, pomartwi trochę o mnie, a ja mu wybaczę?
-Wiem, ale to widać w jego oczach. - Przymknęłam oczy nie mogąc ich już dłużej utrzymać otwartych. Usłyszałam głębszy oddech Amber, dźwięk otwieranych i zamykanych drzwi. Później słyszałam już tylko ciche pikanie maszyny, dzięki któremu szybko zapadłam w sen.

2 dni później
~Nina~
   Doktor przyszedł do mnie z kolejną wizytą. Wczoraj zdjęto mi opatrunek z rany przez co ujrzałam szwy w swoim brzuchu. Nie zbyt przyjemny widok, ale gdyby nie to moje dziecko prawdopodobnie by zmarło. Jednak warto poświęcić się w taki sposób, by zaznać takie szczęście.
   Wczoraj pielęgniarki za pomocą wózka inwalidzkiego zawiozły mnie do Bethany. Gdy ją ujrzałam łzy szczęścia wypłynęły z moich oczu. Była taka piękna, że chciałam tam zostać przy mniej dłużej, lecz nie pozwolili mi.
   Lekarz wykonywał kolejne badania. Sprawdzał stan rany, lekko ją dotykając. Czułam przez to dyskomfort, ale nie skarżyłam się.
-Rana powoli się goi. Czuje się Pani lepiej?
-Wczoraj miałam lekkie zawroty głowy, ale dzisiaj nie wystąpiły. Wciąż odczuwał ból, ale leki przeciwbólowe, które dają mi pielęgniarki pomagają. 
-To dobrze. Mógłbym już Panią wypisać do domu. Przepisałbym Pani leki...
-A co z małą? Wyjdzie razem ze mną? - Przerwałam mu. Nie chcę stąd wychodzić bez niej.
-Niestety nie. Musi zostać jeszcze przez tydzień.
-W takim razie mogłabym też zostać? Nie chcę jej zostawiać.
-Oczywiście. W takim razie to nawet lepiej, bo w razie czego będę mieć Panią na oku. - Doktor uśmiechnął się, a ja to odwzajemniłam. Był na prawdę miłym i wyrozumiałym lekarzem.
-Dziękuje Panu za wszystko.
-To moja praca. - Ścisną lekko moją rękę i ruszył w kierunku wyjścia. 
    Gdy zniknął za drzwiami usiadłam. Towarzyszył mi przy tym ból brzucha. Nie powstrzymało mnie to jednak przed wstaniem z łóżka. Nie było łatwo, ale chciałam ujrzeć Beth. 
   Gdy stałam, opierając się o łóżko i oddychając głęboko, do sali wszedł Fabian.
-Dlaczego wstałaś? - Od razu podszedł do mnie i chwycił mój łokieć podtrzymując mnie.
-Chcę iść do mojego dziecka. - Czując go przy sobie poczułam się lepiej. Ciągle reagowałam pozytywnie na jego dotyk.
-Mogłaś zawołać pielęgniarkę. Pomogłaby ci. - Odszedł ode mnie, by po chwili przyjść z wózkiem. 
- Usiądź, zawiozę cię. - Usiadłam i odetchnęłam z ulgą. 

   Po chwili staliśmy już przy inkubatorze Bethany. Patrzyłam na jej spokojny oddech w trakcie snu. Mogłabym patrzeć na nią przez cały czas.
   Wtedy poczułam dłonie Fabiana na moich ramionach. Czułam jego wzrok na sobie, więc spojrzałam na niego przelotnie. Nie mówiliśmy nic. Trwaliśmy w stałej pozycji i patrzyliśmy na małą. Jak ja chciałabym, by ona była jego. Chciałabym, by Bethany była nasza.
-------------------------------------------------------------------------------
Wiem, znów krótki, ale jakoś tak wena nie chce do mnie powrócić. Miałam w tym tygodniu go nie dodać, ale jest.
Niestety mam dla was informację. Ostatnio nie mam zbyt wiele czasu na bloga. Muszę skupić się na szkole, ponieważ w tym roku piszę egzaminy oraz na zdaniu prawa jazdy. Dlatego rozdziały mogą pojawiać się rzadziej i nie regularnie. Z tego względu proszę was o zrozumienie i cierpliwość. Nie kończę z blogiem ani o nim nie zapominam. Po prostu muszę przez jakiś czas poświęcić mu mniej czasu. Mam nadzieję, że zrozumiecie i nie opuścicie mnie zbyt szybko.

Dziękuje wam z całego serducha za tą wielką liczbę na liczniku odwiedzin *-*. Jesteście kochani. Gdyby nie wy na pewno te 55 rozdziałów by nie powstało. Kocham was mocno :*

Wasza Karen

2 komentarze:

  1. Co? Jakie egzaminy? Kiedy? :o
    Spodziewałam się czegoś w stylu 'trevor upozorował smierc i wszedł z bronią uprowadzając Bethany', a tu taki spokój, będziesz żyć xD
    Wiesz, zawsze mogę cię torturować byś dodała szybciej ^^ oo przyznaj, że jesteś noł lajfem cisnącym inkwizycje 24 h, a nie że czasu nie masz ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział przecudowny *.* Niech ten Fabian stara się o to wybaczenie :) Będzie ciekawie.
    Trzymam mocno kciuki za Ciebie i za Dziewczyny. Poradzicie sobie z tymi egzaminami. Jak co, wiesz że możesz pisać do mnie.
    Czekam na kolejną czesc ✌

    KISSES&HUGS - Nathalia Pisarka

    OdpowiedzUsuń