niedziela, 10 kwietnia 2016

[69] "Tym razem nie zawiodę."

MUZYKA
~Nina~
    -A ty mamusiu? - Spytała Bethany ocierając drobną dłonią łzy.
-Ja... Na jakiś czas muszę gdzieś pojechać, ale nie martw się. Wszystko jest dobrze. - Starłam kolejne łzy płynące po mojej twarzy. - Kocham cię. - Pocałowałam ją w czoło i wstałam. Popchałam ją lekko w stronę Fabiana, który od razu ją objął. Nasze spojrzenia spotkały się. W jego oczach ujrzałam bezradność. Też tak się czułam. Nic innego nie mogłam zrobić.
-Dobra. Koniec tych scenek. Idziemy. - Ruszyłam schodami w dół czując przystawioną lufę pistoletu do pleców.
    Nie mogę powiedzieć, że się nie boję, ale zrobienie tego dla swojego dziecka wynagradza wszystkie cierpienia jakie mnie czekają. Jestem przygotowana na najgorsze.
-Stój. - Powiedział Trevor. - Rutter jeden krok w naszym kierunku a strzelę! - Krzyknął po czym usłyszałam ciszy chichot z jego strony. - A ty moja droga - czułam jego obrzydliwy oddech na szyi gdy stanął tuż za mną. - daj ręce do tyłu. - Co? - No już! - Wzdrygnęłam się na jego ton i zrobiłam to co mi kazał. Chwycił moje dłonie, a na nadgarstkach poczułam coś szorstkiego. Czy on związuje mi ręce?
-Jeszcze tylko zasłonimy ci oczy i możemy jechać. - Jack uśmiechnął się chytrze i założył na moje oczy opaskę. Genialnie. Nic nie widzę i boję się jak cholera.
    Któryś z nich popchnął mnie do przodu, usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, a później poczułam na twarzy lekki wiatr. Cały czas szliśmy. W pewnym momencie usłyszałam kliknięcie. Jeśli to był dźwięk otwierającego się samochodu to już koniec. Nie będzie dla mnie ratunku.
   Wtedy zdarzył się cud. Ręce jednego z mężczyzn, które trzymały mnie za ramię zniknęły. Rozległ się dźwięk łamanych kości i wystrzał z pistoletu. Stałam sparaliżowana przy tym jak przypuszczam samochodzie i nie wiedziałam co robić. Może powinnam uciekać? A co jeśli to Fabiana postrzelili, albo kogoś niewinnego?
   Czyjeś dłonie dotknęły przepaski na moich oczach, a ja odruchowo odsunęłam się.
-Spokojnie. - Męski znajomy głos uspokoił mnie. Odetchnęłam z ulgą i pozwoliłam mu mnie uwolnić.
    Gdy materiał zniknął z moich oczu światło chwilowo oślepiło mnie. Wtedy mężczyzna uwolnił moje dłonie. Szybko przyzwyczaiłam się do jasności i ujrzałam Dilera. Stał przede mną obserwując mnie uważnie.
-Nic ci nie jest? - Spytał podchodząc bliżej.
-Nie. Jejku dziękuję ci. - Bez namysłu rzuciłam mu się na szyję. W mgnieniu oka poczułam się bezpiecznie.
   Odsuwając się od niego zauważyłam nieprzytomnego Jacka leżącego na chodniku.
-Czy on... - Nie chciałam kończyć tego zdania.
-Żyje. Dostał tylko trochę mocniej po mordzie. Zaraz przyjedzie policja.
-Ale jak? - Spytałam nie wiedząc jak ująć w słowa to co się przed chwilą wydarzyło.
-Fabian do mnie zadzwonił mówiąc co się dzieje, więc od razu zareagowałem. Gdyby on wyszedł....
-Już by mnie tutaj nie było. - Dokończyłam za niego. - Dziękuje. - Powiedziałam patrząc prosto w jego ciemnie oczy. Nie okazywałam tego, ale byłam mu bardzo wdzięczna.
-Nie masz za co. Dobrze wiesz, że na mojej warcie nikomu nie stanie się krzywda. Teraz idź do Beth. Pewnie jest przerażona. Ja tu zostanę i popilnuję gnojka do przyjazdu policji. Szybko się nie obudzi bo chyba złamałem mu nos, ale lepiej mieć go na oku. - Uśmiechnęłam się do Dilera jeszcze raz i ruszyłam w kierunku domu.
   Gdy przeszłam przez drzwi oparłam się o najbliższą ścianę i pozwoliłam emocjom ujść ze mnie. Moje dłonie zaczęły się trząść, a łzy płynąć. Bethany nie może ujrzeć mnie w takim stanie. Muszę się uspokoić.
-Nina... - Słysząc Fabiana podskoczyłam. - Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć. - Podszedł do mnie, kładąc dłoń na moim ramieniu. - Beth leży w łóżku i powoli się uspokaja. Jak się czujesz? - W tej chwili mam gdzieś to, że jestem na niego zła o Savanę, o to że wmieszał mnie w to wszystko. Potrzebuję go czy mi się to podoba czy nie.
   Objęłam go w pasie, a on po chwili odwzajemnił mój uścisk.
-Źle. - Odpowiedziałam. - Mam już tego wszystkiego dość. - Zaczął głaskać mnie po plecach. - Ciągły strach, ukrywanie się... Ostatnie lata były spokojne dopóki znów mnie nie znaleźli. Dlaczego nie dadzą sobie ze mną spokoju? Co ja im takiego zrobiłam?
-Jesteś silna. Wiedzą, że nie złamią cię, więc wariują. - Odsunęłam się na tyle, by móc spojrzeć w jego brązowe oczy. Jak ja tęskniłam za ciepłem jego ramion i kolorem tych tęczówek.
    Wtedy po schodach zbiegła Beth, podbiegła do nas i bez słowa przytuliła się do naszych nóg.
-Mamusiu dobrze, że nie pojechałaś. - Powiedziała cicho. Wzięłam ją na ręce i przytuliłam.
-Ja też się skarbie cieszę. Ja też.

    Leżałam z Bethany w moim łóżku. Bała się spać sama, więc przez jakiś czas będzie spać w mojej sypialni. Leżałam z nią dopóki nie zasnęła. Pocałowałam ją w czoło i powoli wstałam z łóżka, by jej nie obudzić. Stałam już przy drzwiach, gdy usłyszałam jej cichy głos.
-Mamusiu?
-Tak? - Znów usiadłam obok niej.
-To naprawdę mój tatuś?
-Tak. - Uśmiechnęłam się w jej kierunku.
-Aa..... mogłabyś go zawołać?
-Nie chcesz sama tego zrobić? - Nie odpowiedziała tylko pokiwała twierdząco głową. Wstała z łóżka, chwyciła moją dłoń i zeszłyśmy do salonu, w którym czekał na mnie Fabian. Mieliśmy na spokojnie porozmawiać o tym wszystkim, ale Beth jest ważniejsza.
-Em... -Zaczęła się jąkać, gdy podeszła do bruneta. - Jesteś moim tatusiem? - Spytała nie śmiało, lecz w jej oczach były iskry nadziei.
   Fabian spojrzał na mnie szukając potwierdzenia jej słów.
-Tak, jestem. - Beth wtuliła się w niego, a mi zrobiło się ciepło na sercu patrząc na to.

~Fabian~
    Czekałem w salonie na Ninę, która usypiała Bethany. Musimy w końcu porozmawiać o wszystkim na spokojnie, bo nie pozwolę by moje dziecko żyło w strachu i niebezpieczeństwie.
    Po chwili usłyszałem kroki na schodach. Moim oczom ukazała się Nina z Beth. Mała patrzyła na mnie nieśmiało.
-Em.... Jesteś moim tatusiem? - Przez chwilę patrzyłem na nią nie wiedząc co powiedzieć. Nie sądziłem, że słowo ''tata'' tak bardzo mnie poruszy.
   Spojrzałem na Ninę, by upewnić się, że mogę wyznać prawdę.
-Tak, jestem. - Mała podbiegła do mnie i objęła mnie za szyję. Objąłem ją i pocałowałem w głowę. Jak to dobrze jest móc ją przytulić.
-Zostaniesz z nami? - Spytała Bethany, gdy odsunęła się ode mnie. Kolejny raz spojrzałem na Ninę. Jasne, że chcę zostać, ale nie chcę się też narzucać. Od brunetki nie dostałem, żadnego sygnału.
-Wiesz... - nie wiedziałem co odpowiedzieć. Twarz Niny była obojętna. Pierwszy raz nie mogłem odczytać co czuję, ale reakcja Beth mnie przekonała. Była pełna nadziei, a w jej oczach tańczyły drobne iskierki radości. Nie chciałem jej zawieść.  - Jeśli tylko mama się zgodzi to zostanę.
-Nie mam nic przeciwko. - Brunetka uśmiechnęła się do swojej córki i przez chwilę spojrzała na mnie, lecz szybko odwróciła wzrok.
    Bethany chwyciła moją dłoń i zaczęła mnie ciągnąć w kierunku schodów. To samo zrobiła z Niną i zaprowadziła nas do sypialni brunetki. Puściła nasze dłonie, położyła się na łóżku i z wyczekiwaniem patrzyła na nas.
-Na co czekacie? - Spytała nas z uśmiechem na twarzy.
   Nina położyła się z lewej strony, a ja z prawej. Beth od razu przylgnęła do mnie i położyła dłoń Niny na swoim pasie. Z uśmiechem na ustach zamknęła oczy.
-Tak powinno być zawsze. - Szepnęła a po chwili pogrążyła się w śnie. Głaskałem ją po włosach i obserwowałem Ninę. Po chwili nasze spojrzenia się spotkały. W błękicie jej oczu można utonąć. Zawsze uważałem te oczy za najpiękniejsze ze wszystkich.
    Po kilkunastu minutach brunetka także zasnęła. Przez następne dwie godziny obserwowałem ich spokojny sen. Obie wyglądały tak bezbronnie.
    Gdyby dzisiaj coś im się stało nie darowałbym im. Zabiłbym ich gołymi rękami i przynajmniej tym razem dostałbym sprawiedliwy wyrok. Siedziałem za kratami za zabójstwo Trevora, gdy on swobodnie chodzi sobie po świecie żywy. Tym razem nie wywinie mi się tak łatwo.
    Przed północą powoli wstałem z łóżka, by ich nie obudzić, pocałowałem Ninę w czoło i szepnąłem.
-Kocham was. Tym razem nie zawiodę.

5 komentarzy:

  1. Masz szczęście, że Nina jest cała inaczej byłoby po tobie :D
    To takie slodkie, jak Bethany powiedziała do Fabiana "tato" :)
    Czekam na kolejną część.
    Kisses&Hugs

    OdpowiedzUsuń
  2. JA PIERDZIELE HAHAH Gdybyś widziała mój zdziwiony i szczęśliwy uśmieszek, gdy pojawił się Diler ;D Zwykle coś przeczuwam, ale tego to ja się w ogóle nie spodziewałam. Na początku myślałam że to David, ale czuję się maksymalnie usatysfakcjonowana, że mój romeo się pojawił ^^
    Ps. Fabian chyba powinien sie ubiegać o rekompensatę za to, że pomylili się i wsadzili go do kicia

    OdpowiedzUsuń
  3. Skurwysyny... ale Diler to jednak ma wyczucie, szacun dla gościa.
    I Beth, awww od razu tak zaakceptowała, że w jej życiu w końcu pojawił się ojciec, urocze.
    Tylko nie zepsuj tego. Domyślam się, że będzie jeszcze sporo wzlotów i upadków, ale Fabina to Fabina, w końcu musi się ułożyć...? (nawet jeśli masz inne zamiary, nie zabijaj mojej nadziei, okej XD)

    No i tak, wczoraj oficjalnie skończyłam rozdziały, po raz kolejny olewając naukę i jestem 100% na bieżąco! Jest to dosłownie drugie opowiadanie o Fabinie, które znalazłam i jest w trakcie, no nie licząc mojego tłumaczenia; mimo, że gdy tłumaczę i 1541 czytam ten sam rozdział, potrafię wpaść w niekontrolowany fangirling.

    Tak czy inaczej. Trochę żal mi serce ściska, gdy widzę takie dzieło, a tak mało komentarzy, więc co powiesz na swego rodzaju współpracę blogową? Nic innego jak wzajemne wspomnienie o blogach i ja np. dodaję do 'polecanych' w menu. Co prawda, u mnie sprawa z komentarzami też na chwilę obecną nie wygląda kolorowo, bo część moich cwanych bestii odpowiedziała w ankiecie, że czyta ale nie komentuje, a druga część przeniosła się na Wattpada, lecz jestem pewna, że wpadną do Ciebie :)
    Najbliższy rozdział dodaję w sobotę, więc jeśli zdecydujesz się, już wtedy wszystko napisałabym itp. no ale oczywiście nie musisz x

    Anyway, bardzo cieszę się, że dotarłam do bieżących rozdziałów i życzę baaardzo dużo weny na kolejne. Będę czekać.
    ~Klaudia x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Choćbym miała inne plany i tak ich nie zdradzę, bo co to za przyjemność z czytania gdy zna się już najciekawsze momenty? :D

      Sprawą komentarzy się nie przejmuję. Uważam, że kto chce to komentuje, a kto nie... no cóż nie zmuszę. Nie powiem, komentarze motywują do pisania, ale nie narzekam, bo przecież mogło być gorzej :)

      Co do polecanych. Już bez twojej wzmianki bym cię dodała, bo to jest coś genialnego. Na razie przeczytałam tylko jeden rozdział za co bardzo cię przepraszam, ale nie mam czasu. Szkoła mnie dobija... Za to w piątek nadrobię zaległości ;)

      Co do współpracy... jasne, nie ma sprawy :) w następnym poście także wspomnę o twoim arcydziele ^^

      Dziękuje za wenę. Coś czuję, że będzie potrzebna

      Usuń
  4. to było słodkie *>*
    aww ^>^

    OdpowiedzUsuń