piątek, 22 kwietnia 2016

[70] "Czy Lucas ma rację?"

~Nina~
   Rankiem obudziłam się mając Bethany leżącą na mnie. Spojrzałam w bok. Po Fabianie nie było śladu.
   Delikatnie położyłam małą obok i wstałam z łóżka narzucając na siebie szlafrok. Zaparzyłam sobie kawę i usiadłam przy stole. Piłam gorący napój, patrząc przed siebie i myśląc. O Trevorze, Fabianie, Bethany, pracy i całej reszcie. Ostatnio mam zdecydowanie zbyt wiele na głowie.
   Dziś mam iść do pracy, ale chyba nie jestem w stanie po wczorajszych wydarzeniach. Do tego nie chcę zostawiać Beth gdy wiem, że mnie potrzebuje.
    Gdy ruszyłam w kierunku zlewu, by wstawić tam kubek ujrzałam białą kartkę na stole. Dlaczego ja nie zauważyłam jej wcześniej? Wzięłam kartkę do ręki i zaczęłam czytać.

Przepraszam, że zostawiam was same, ale osobiście chcę dopilnować, by Jack na długo trafił za kratki. Tym razem nie pozwolę im, by ciągle zakłócali wasze spokojne życie.
                                                          Fabian

   Nie wiem już co mam o nim myśleć. Powiedziałam mu, by trzymał się od nas z daleka, ale on robi zupełnie odwrotnie.
   Nie chcę okłamywać samej siebie. Cieszę się, że chce spędzać czas z Beth, a ja mam wtedy okazję ich obserwować i to jak został na noc... Te drobne rzeczy powodują mętlik w mojej głowie.
   Nie. Nie będę o nim myśleć. Zajmę się czymś co odwróci moją uwagę. Automatycznie pomyślałam o pracy i Davidzie. Przy nim czuję się swobodnie.
   Chwyciłam za telefon i wybrałam jego numer. Po kilku sygnałach usłyszałam jego zaspany głos.
-Nina? Stało się coś?
-Nie. Obudziłam cię? - Spytałam patrząc jednocześnie na zegarek. Było kilka minut po 5. Na pewno spał.
-Nie. I tak miałem wstawać. - W słuchawce usłyszałam jego ciche ziewnięcie, które chyba próbował ukryć.
-Przepraszam cię. Nie zdawałam sobie sprawy, że jest dopiero 5 rano.
-Nic się nie stało. Więc dlaczego mam zaszczyt słyszeć twój głos o poranku? - Na moich ustach pojawił się lekki uśmiech.
-Mogłabym przez ten tydzień dostać urlop lub jeśli to nie jest możliwe chociaż pracować w domu?
-A skąd taka prośba?
-Bethany wciąż nie doszła do siebie po tym ptaku, a do tego wczoraj do domu wtargnął Trevor.... - Uświadomiłam sobie co mówię, gdy było już za późno.
-Co?! Nic wam nie jest? Mam do was przyjechać? - W moich dokumentach istniała wzmianka o programie ochrony świadków, więc przy rozmowie kwalifikacyjnej powiedziałam David'owi drobne rzeczy, które nie miały znaczenia, ale gdy zaczęliśmy spędzać więcej czasu razem powiedziałam mu o Trevorze i o tym co mi zrobił. Nie wiem dlaczego to zrobiłam, ale czasu już nie cofnę.
-Nic nam nie jest i nie musisz przyjeżdżać. Niepotrzebnie o nim wspomniałam.
-Dobrze, że o tym powiedziałaś. Przynajmniej wiem, że muszę mieć na was oko. A pracą się nie przejmuj. Wyślę dziś do ciebie Lucas'a z dokumentami, którymi miałaś się zając dziś, a z resztą sobie poradzimy.
-Dziękuje. To wiele dla mnie znaczy.

   Po południu oglądałyśmy z Bethany bajki, gdy ktoś zapukał do drzwi. Mała przestraszyła się i od razu przytuliła do mnie.
-To tylko mój kolega z pracy. Już nikt cię nie skrzywdzi.
-Dobrze. - Powiedziała i niepewnie się ode mnie odsunęła. Pocałowałam ją w czoło i ruszyłam w kierunku drzwi. Moim oczom ukazał się Lucas z białą teczką w ręku.
-Cześć, jak się trzymasz? - Spytał wchodząc do środka.
-Jakoś... - Blondyn wysłał w moim kierunku ciepły uśmiech i zwrócił się do Bethany.
-Witaj mała. Co tam oglądasz ciekawego?
-Spongeboba.
-To ta kwadratowa gąbka z gadkami?
-Lucas! - Zbeształam go starając się nie zaśmiać. Jednak ta scena rozśmieszyła Beth.
-No co? Muszę przecież poznać dziecięce trendy bajkowe.

    Siedzieliśmy z Lucasem przy stole pijąc herbatę, gdy nagle blondyn zmienił temat naszej rozmowy.
-Wpadłaś w oko naszemu szefowi. - Słysząc jego słowa prawie zadławiłam się napojem.
-Co? Skąd ten pomysł?
-Proszę cię... Nie mów, że tego nie widzisz.
-Niby czego?
-Na serio tego nie widzisz... Spójrz jak nasz kochany Middleton pozwala ci pracować w domu kiedy tylko masz ochotę podczas gdy inni dostają za takie coś opieprz. Wątpię, żeby przyjeżdżał do każdej z pracownic, by sprawdzić co u niej i na pewno nie chodzi z każdym pracownikiem na kolację, bo chyba by mu to wieczność zajęło.
-Gadasz jakieś brednie. Przecież jesteśmy tylko przyjaciółmi.
-Nina ile ty masz lat? Mogę się założyć... - Lucas rozejrzał się po pomieszczeniu i ściszył głos - że mu staje jak cię widzi.
-No wiesz! Przestań. - Zaczęłam chichotać.
-Dobra, dobra. A co z Fabianem?
-A co ma z nim być? Jest tak jak było. Mieszka obok i odwiedza czasem Beth.
-Ja ci mówię, że on nie podda się tak łatwo.
- Jeśli zaraz wyskoczysz mi z tekstem, że "tak podpowiada ci twoja gejowska intuicja" to dostaniesz patelnią.
-Hej! Mojej gejowskiej intuicji w to nie mieszaj, choć ma ogromne znaczenie w tej sprawie... ale mniejsza z nią. Podobasz się naszemu szefowi, a drugi brunecik będzie cię dłuugo "odwiedzał" - Zaakcentował ostatnie słowo, dając mi do zrozumienia że widzi w tym głębszy sens. Do tego szeroki uśmiech zawitał na jego twarzy, a ja nie mogłam się powstrzymać, by go nie odwzajemnić.
   Ale... Czy Lucas ma rację?

   Lucas wyszedł, a godzinę później prawie skończyłam swoją pracę z dokumentami. Postanowiłam wykorzystać moment, że Beth jeszcze śpi i zaczęłam sprzątać dom. Założyłam słuchawki, włączyłam muzykę i wzięłam się do pracy.
   Po chwili zaczęłam odkurzać. Nagle poczułam czyjeś dłonie na pasie. Odskoczyłam od kogoś i pisnęłam wyjmując słuchawki z uszu. Serce biło mi jak oszalałe. Spojrzałam na tajemniczą osobę i kamień spadł mi z serca.
-Ale mnie wystraszyłeś. - Położyłam dłoń na klatce piersiowej czując pod palcami bijące szybko serce.
-Przepraszam. Dzwoniłem, wołałem cię lecz nie reagowałaś, więc podszedłem. - Powiedział David uśmiechając się.
-Chyba chcesz żebym zawału dostała. Jejku... - Wzięłam kilka głębszych wdechów, by opanować adrenalinę płynącą w moich żyłach.
-Hej... - Mężczyzna podszedł do mnie niebezpiecznie blisko i położył swoje dłonie na mojej talii. - Nic wam nie grozi. - Mówiąc to patrzył prosto na mnie. Jego błękitne oczy były pełne ciepła, troski i bezpieczeństwa.
-Słuchaj... wiem, że to co powiem będzie nie na miejscu, ale gdy wspomniałaś o Trevorze... - Nie chciałam by kontynuował rozmowę o nim. Już nigdy więcej nie chcę słyszeć tego imienia.
-Proszę cię... - Szepnęłam. David zaczął się do mnie przysuwać. Oparłam swoje dłonie na jego ramionach.
-Pozwól mi dokończyć. - Mówił prawie szeptem, lecz momentami przebijała się jego barwa głosu przez co przechodziły mnie dreszcze. - Spędzaliśmy ze sobą dużo czasu jako przyjaciele, ale gdy dowiedziałem się o Trevorze... Poczułem coś.... Wiedziałem, że chcę cię chronić. Proszę cię tylko byś mi na to pozwoliła. - Nasze czoła stykały się, czułam jego miętowy oddech na twarzy.
-Ja nie... - Nie byłam w stanie poprawnie się wysłowić. Dawno nie czułam się tak jak w tej chwili. Przez ostatnie lata brakowało mi czułości i bliskości, które dał mi David.
-Wiem. Sporo przeszłaś. Rozumiem, że możesz potrzebować czasu na to wszystko, ale pozwól mi chociaż spróbować zająć jego miejsce w twoim sercu. - Nie wiedziałam co powiedzieć. Momentami brakowało mi słów, nie widziałam otoczenia wokół mnie. David mówił słowa, które pragnęłam usłyszeć od jakiegoś czasu z ust kogoś innego. Niestety...
   Odruchowo ścisnęłam jego ramię. Nie miałam pojęcia co zrobić. Jednak David uznał to jako znak zgody. Jego twarz była coraz bliżej mojej, a usta prawie się stykały. Po kilku sekundach złączył je w pocałunku, a ja czułam się przyjemnie ale jakoś inaczej. Jego usta były ciepłe i delikatne, ale wydawało mi się to takie inne. Jego dłonie nie błądziły po moich plecach tylko obejmowały mnie w talii. Jego usta nie atakowały mnie namiętnie tylko muskały delikatnie.
    On nie jest Fabianem...
   Delikatnie odsunęłam się od niego czując się odrobinę niekomfortowo, ale zarazem przyjemnie. Wewnątrz mnie walkę toczyło wiele sprzecznych emocji. Odsunąć się od niego czy bardziej się w niego wtulić? Powiedzieć mu, że to wszystko nie ma sensu czy spróbować?
-Wszystko w porządku? - Spytał odrywając mnie od moich myśli.
-Tak. - Uśmiechnęłam się. Przysunął mnie bliżej siebie. Objęłam go w pasie i cieszyłam się uczuciami ciepła i bezpieczeństwa jakie mi zapewniał, starając się nie myśleć...

   Przed godziną 17 kończyliśmy przygotowywać obiado-kolację. Ja kroiłam sałatkę, David smażył frytki i kawałki kurczaka, Beth układała serwetki, a Oskar biega między naszymi nogami. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Odłożyłam nóż, gdy odezwał się David.
-Ja otworzę. - I podszedł do drzwi. Kontynuowałam krojenie sałatki, gdy usłyszałam krzyk Beth.
-Tata! - Spojrzałam na nią biegnącą w kierunku Fabiana stojącego w drzwiach.
-Hej brzdącu. Jak tam? - Wziął ją na ręce. Był u nas może z trzy razy, a zdobył serce Beth w 100%. Przerwałam krojenie, gdy nasze spojrzenia się spotkały. Uśmiechnęliśmy się do siebie.
-Przepraszam, że wpadam bez uprzedzenia, ale chciałem sprawdzić jak się czują moje księżniczki. - Bethany zaczęła się śmiać, gdy zaczął ją łaskotać, a ja zamarłam z powodu doboru jego słów. Dlaczego teraz?
-Nic się nie stało. - Wymusiłam sztuczny uśmiech i wróciłam do krojenia sałatki.
-Tatusiu może zjes z nami? - Spytała Beth. Fabian spojrzał na mnie. Pokiwałam twierdząco głowom, bo co innego miałam do wyboru. Nie chciałam odsuwać małej od ojca.
-Dobrze, ale mam coś dla ciebie. - Brunet podarował córce dużego misia, a po chwili zniknęli w salonie.
-Nie sądziłem, że gdy mówiłaś o Fabianie, miałaś na myśli Ruttera. - Powiedział David, gdy oni zniknęli na schodach.
-Chwila... znacie się?
-Tak. W dzieciństwie chodziliśmy do jednej klasy. - Byłam mocno zdziwiona. Dlaczego wszystko musi mieć ze sobą jakieś powiązanie.
    Wtedy kolejny raz rozproszył mnie dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek. Po godzinie 17.
-Na śmierć zapomniałam, że dzisiaj Diler z Brie mieli przyjść na kolację. Możesz podać do stołu? Ja otworzę drzwi. - Powiedziałam do Davida.
-Jasne. - Widziałam po jego oczach, że czuje się niezręcznie w zaistniałej sytuacji. Wcale mu się nie dziwię. Ja nie czuje się lepiej.
-Heeej! - Powiedziałam otwierając drzwi. - Zapraszam.
-Co tak ładnie pachnie? - Spytała Brie rozglądając się po pomieszczeniu. Jej wzrok spoczął na Davidzie. - A to kto? - Szepnęła, gdy Diler pomagał jej ściągnąć lekki płaszcz. Od kiedy z niego się taki dżentelmen zrobił?
-To... Mój szef... - Jej oczy zrobiły się wielkie ze zdziwienia, ale nic nie powiedziała. Gdy przyswoiła sobie przed chwilą usłyszane informacje uśmiechnęła się i pokiwała głową na znak aprobaty.
-Witaj mała. - Powiedział Diler.
-Skończ już z tą małą. - Uśmiechnęłam się podchodząc do niego i jak zwykle przytulając się do niego.
-Nigdy. - Zaczął się śmiać, gdy w ramie w ramię szliśmy już do jadalni. Przedstawiłam ich sobie i zawołałam Beth z Fabianem. I tak zaczęliśmy kolację. O dziwo upłynęła nam w przyjemnym towarzystwie. Oczywiście Oskar zajmował główne miejsce między nami.

   Po kolacji zaczęłam sprzątać, rozmawiając jednocześnie z gośćmi. David uparł się, że mi pomoże, więc razem szło nam szybciej. Dodatkowo Bethany także była chętna do sprzątania. Była taka radosna i roześmiana, że nie miałam serca jej odmawiać. Poprosiłam ją, by poukładała garnki w szafce. Polecenie wykonywała bardzo starannie dopóki nie chwyciła w swoje drobne rączki patelni. Zaczęła chichotać i uciekać z nią. Zaczęłam ją gonić co przyniosło jeszcze więcej śmiechu.
    Po kilkunastu sekundach zatrzymała się za małym stolikiem w salonie, a ja stałam na prosto niej.
-Bethy oddaj patelnie. Ona nie jest do zabawy. - Mówiąc to uśmiechałam się przez cały czas.
-Nie eee. - Do moich uszu dotarł kolejny jej chichot.
   Za kanapą ujrzałam skradającego się Dilera, który w bezpieczny sposób chciał odebrać małej naczynie. Jednak nie skończyło się to dla niego zbyt dobrze. W momencie, w którym był wystarczająco blisko Beth, mała odwróciła się, zamachnęła się patelnia i oczywiście przez przypadek go trafiła. Jej wzrost był jaki był, więc trafiła w jego czuły punkt.
   W momencie zderzenia z gardła Dilera wydobył się cichy pisk, a my próbowaliśmy zachować powagę.
-Skarbie... - Zaczęła Brie, której przerwał mały chichot którego już nie mogła powstrzymać. - Dobrze się czujesz?
-Taaak. - Pierwszy raz słyszałam tak wysoki głos u mężczyzny. To zdecydowanie przewyższyło szalę. - Dajcie mi... chwilkę. - Brunet koślawym krokiem ruszył do pokoju obok, a my wybuchnęliśmy śmiechem.
-Mamusiu, co stało się wujkowi?
-Nic takiego skarbie. - Wciąż śmiejąc się zabrałam jej patelnie i obie dołączyłyśmy do rozbawionego towarzystwa.

-Dziękujemy za naprawdę mile spędzony wieczór. - Powiedziała Brie, gdy razem z Dilerem mieli już wychodzić.
-Ja też dziękuje. Diler mam nadzieję, że doszedłeś już do siebie. - Z blondynką wymieniłyśmy spojrzenia i zaczęłyśmy się śmiać.
-Ha ha bardzo śmieszne.
-No oczywiście. - Brie pocałowała go w policzek, jeszcze raz pożegnali się i ruszyli w kierunku swojego domu.
-Ja też będę się już zbierać. - Powiedział David po chwili. - Dziękuję za wszystko. - Podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek, po czym wyszedł. Całą scenę widział Fabian, który rozmawiał o czymś z Beth.
-Bethy czas do kąpieli. - Powiedziałam podchodząc do nich.
-Muszę?
-Tak.
-A tata może pójść ze mną?
-A o to już musisz spytać jego. - Uśmiechnęłam się i ruszyłam do kuchni znając już jego odpowiedź. Gdy ja zajęłam się brudnymi naczyniami oni ruszyli na górę.

~Fabian~
   Razem z Bethany poszedłem na górę, by ją umyć.
   W trakcie kolacji i po niej zauważyłem jak David patrzy na Ninę i zachowuje się w stosunku do niej. Całą podstawówkę chodziliśmy do jednej klasy i to było dość dziwne widzieć go w towarzystwie Niny po tak długim czasie. Do tego brunetka chyba była zadowolona z jego obecności.
   Napuściłem trochę wody do wanny, Beth do niej weszła i zacząłem ją myć bawiąc się z nią przy tym w gąbczaste łodzie podwodne.
   Nagle mała spoważniała i zaczęła obserwować powoli znikającą pianę.
-Hej... co się stało? - Spytałem.
-Kochasz moją mamusię? - Milczałem przez chwilę nie wiedząc jak czterolatce mam to wyjaśnić.
-Tak. Kocham ją. I ciebie też. Już nigdy was nie zostawię.
-Trzymam cię tatusiu za słowo. - Beth chwyciła moją twarz w dłonie, pogładziła moje policzki i z uśmiechem na twarzy wróciła do "łodzi podwodnej"

~Nina~
   Gdy posprzątałam w kuchni ruszyłam na górę, by sprawdzić jak idzie Fabianowi. Jednak zatrzymałam się przed drzwiami łazienki, gdy usłyszałam słowa Beth.
-Kochasz moją mamusię? - Fabian milczał przez chwilę.
-Tak. Kocham ją. I ciebie też. Już nigdy was nie zostawię. - Jego słowa całkowicie zbiły mnie z tropu. Przecież dwukrotnie wybrał Savanę, to dlaczego ciągle miałby mnie kochać? Może powiedział to tylko po to, by nie smucić małej? A co jeśli jednak mówił prawdę?
-Trzymam cię tatusiu za słowo. - Nie zaglądałam już do łazienki. Ruszyłam prosto do swojej sypialni.
-----------------------------------------------------------------------------------------
  Witam ;)
   Jejku.... nareszcie koniec. Dawno nie napisałam tak długiego rozdziału. Pisałam go dzisiaj dobre 4 godziny jak nie więcej i jestem z niego mega dumna. Mam nadzieję, że wam także się spodoba :)
  
   Ostatnio nie zrobiłam czegoś co powinnam zrobić dawno temu. DZIĘKUJĘ WAM. Dziękuję każdemu kto wszedł na tego bloga choćby na minutę. Dzięki wam zaszłam tak daleko i jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu. Kocham was :*

   A teraz zwrócę się bezpośrednio do fanów Fabiny. Pewna bardzo utalentowana dziewczyna w jednym z komentarzy napisała mi adres bloga, na którym pisze tłumaczenie. To jest coś pięknego BLOG. Tylko nie pomyślcie, że robię to by pomóc jej w.... no nie wiem.... np. zdobyciu większej ilości wyświetleń. Nie. Robię to, bo uważam, że warto polecić taki blog. Tłumaczenie wcale nie jest łatwe, a tej dziewczynie wychodzi to idealnie:)

Miłego
Karen

Ps. przepraszam za ewentualne błędy, ale jest już na prawdę późno i moje oczy odmawiają posłuszeństwa.

14 komentarzy:

  1. Do tej pory leze na podłodze i pekam że śmiechu ;D Beth + patelnia = wujek Diler :P
    Mam nadzieję, że Nina nie będzie chodziła z tym Davidem, bo inaczej zalatwie cie moja wiatrówka :)
    A twoje koleżanki pewnie mi pomoga.
    Dawaj tu Fabine *.*
    I pytanko: Kiedy Amber z Masonem i ich dziecina pojawia się w rozdziałach?
    Kisskii *.~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem kiedy sie pojawia, ale kiedys sie pojawia;)

      Usuń
  2. Ten cały David mnie wpienia. Takie trochę 3 razy nie, nawet jeśli jak na ten moment nie wydaje się być negatywną postacią...
    Beth wie co dobre, nie to co matka i ojciec - gdyby od razu wyposażyli się w patelnie, to dranie, którzy chcą ich dorwać na każdym kroku, dawno byliby 2 metry pod ziemią! To się nazywa samoobrona.
    I ta ostatnia scena awwww, teraz to tylko osobiście użyłabym patelni przeciw Ninie i jej watpliwościom w słowa Fabiana. Ugh.

    Dużo weny życzę xx
    Klaudia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki malutki spoiler: słowa Fabiana namieszają w głowie Niny i zastanowi się dwa razy zanim cokolwiek zrobi :)
      Dziękuję za wenę, będzie potrzebna :*

      Usuń
  3. nie lubię Davida!!
    nie i koniec
    Nina ma być z tym cwelem ;P
    w końcu jakiś poządnie długi rozdział ;333 (też cie kocham)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wiesz.... człowiek się stara, mózg wypluwa a ty tak podsumowujesz? Porządnie długi? Pfyyy... No wiesz?
      Dobra nie umiem być groźna :P Też cię cieszę że w końcu jakiś porządnie długi rozdział napisałam :D

      Usuń
  4. HAHAHAHAH leżę i nie wstaję xD
    Ale od początku. W życiu nie powiedziałabym, że Lucas jest gejem O.o Ale w sumie to fajnie, spiknijmy go z Fabianem a Nine z Dilerem!!
    Dla mnie David jest ok, czemu wszyscy go cisną ;c
    A teraz rzecz najważniejsza. Diler kuźwa hahahhaah to było piękne, szczerzylam sie jak glupi do sera, a jechalam busem (pozdrawiam ludzi ktorzy patrzyli na mnie jak na psychopatke)
    Chce nastepny!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. Diler nie będzie z Niną i koniec kropka. Force już mówiłam. Nie dopuszczam takiej opcji :P
      David jest dla ciebie ok, bo nie lubisz Fabiana. Na szczęście są tu jeszcze jego fani :D
      Mówiłam, że patelnia ci się spodoba haha

      Usuń
    2. Nie prawdaaaaa
      Czasami go lubię ;p

      Usuń
    3. Taaaaaa.....
      Tak jak ja lubie Zevcia:P

      Usuń
  5. Ja cię kręce, że kurde nie mogę.
    Przez "scarred" trafiłam na ten blog i... Spędziłam całą niedziele na przeczytaniu 70 rozdziałów (chyba jestem chora.) ale to tak mi sie podoba, że nie mogę!
    Mam prośbę weź wyrzuć przez okno tego Davida. Niech zginie pod traktorem. A jak to za brutalne to niech mu coś Nina powie lub niech Fabian uświadomi mu, że kocha Nine i, że sie nie podda i niech da mu w pysk xD
    Ale btw. Ta historia to jest taka super, że już nie mogę wytrzymać i wszystkim o tym nawijam:D
    Świetne piszesz i oby tak dalej ;)
    Z niecierpliwością (nie bede mogla usiąść spokojnie na tyłku do póki nie przeczytam) czekam na następny rozdziałxD
    x.o.x.o.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie nie jesteś chora ;)
      Wgl to cieszę się, że aż tak ci się to spodobało i dziękuje:)
      Kurde chciałabym zdradzić jakie mam plany co do Davida, no ale niestety nie mogę. Tajemnica... em.... autorska? No mniejsza jaka, ważne że nie powiem :)

      Usuń
    2. A można chociaż wiedzieć kiedy spodziewać sie następnego rozdziału? xD
      x.o.x.o.

      Usuń
    3. Najszybciej będzie w weekend. Wczesniej niestety nie dam rady napisac:)

      Usuń