Z mokrymi policzkami weszłam do biura. Lucas od razu zauważył moje łzy. Wstał ze swojego miejsca i podszedł do mnie.
-Nins co się stało?
-David... - Na samo wspomnienie wydarzeń sprzed paru minut nie jestem w stanie powiedzieć nic więcej, a łzy znów zaczynają płynąć. Blondyn przytula mnie.
-Ciiii. Będzie dobrze. - Powiedział głaszcząc mnie po plecach. Przypuszczałam, że David czuje do mnie coś więcej, ale nie sądziłam że kiedykolwiek wypowie te słowa.
Kocham cię
Dlaczego powiedział to akurat teraz? Gdy walczę z Trevorem i z samą sobą o pozytywne myślenie muszę zmagać się z jego odejściem. Powiedział, że mnie nie zostawi, ale ile w tym prawdy? Był przy mnie przez ostatnie cztery lata. Jak ja mam sobie poradzić bez jego wsparcia i dobrego słowa?
-Słuchaj. Facet poradzi sobie ze swoimi uczuciami do ciebie. Nie martw się o niego, tylko zacznij myśleć o sobie. - Powiedział nagle Correy.
-Skąd wiesz?
-Że nasz szef jest w tobie zakochany? - Pokiwałam twierdząco głową. - Powiedzmy, że mam nosa do takich rzeczy. - Zamilkł na chwilę, by dodać. - Jedź do domu.
-Co? - Spytałam odsuwając się od niego.
-I tak wiele już dziś nie zrobisz, a nie ma sensu byś siedziała tutaj i tylko o tym myślała. Jedź do domu, a ja zajmę się wszystkim.
-Jesteś pewny? - Nie chciałam zostawiać go z tym wszystkim, ale miał rację. Dziś nie zrobiłabym wiele.
-Tak. Leć.
-Kocham cię. Wiesz o tym?
-Proszę cię. Cały świat mnie kocha. - Pocałował mnie w policzek. - No idź bo się rozmyśle. Tylko nie myśl o tym wszystkim zbyt wiele. Facet po prostu potrzebuje czasu.
-Dziękuję. - Uśmiechnęłam się do blondyna i wyszłam na korytarz. Z torebki wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Fabiana.
Po 15 minutach wsiadłam do samochodu bruneta. Rutter zauważył moje podpuchnięte oczy i spytał.
-Płakałaś? Co się stało?
-Nic takiego, nie martw się. Możemy już jechać? - Spytałam odwracając wzrok i kładąc dłonie na udach.
Nie chciałam, by ujrzał kolejne łzy zbierające się w moich oczach, a poruszanie dłońmi pomagało mi odwrócić uwagę od tego wszystkiego.
-Jasne. - Odpalił silnik i ruszył. Po chwili wzdrygnęłam się lekko, gdy poczułam jego dłoń na swojej. Splótł nasze palce razem. Nie odepchnęłam go. Po prostu położyłam drugą dłoń na naszych splecionych i tak jechaliśmy, aż pod sam dom.
Dni mijały, a każdy z nich był coraz dziwniejszy.
Z powodu sporej ilości wydarzeń większość dziennikarek pracowała praktycznie przez cały czas, by nie przegapić dobrego tematu. Ślub celebrytki, wyniki sportowe, trendy modowe i wiadomości bieżące. Dla nas to plotki, jednak one są najbardziej chciane przez świat. Czasem zadziwia mnie to jak ludzi interesuje cudze życie. Jakby ich było niewystarczające. Albo może po prostu chcą przeczytać historię, która jest gorsza od ich? Lub dzięki happy endom mają nadzieję, że ich życie także ma szczęśliwe zakończenie?
Niestety ja byłam jedną z tych dziennikarek, które musiały pracować przez cały tydzień. Dość często widywałam Davida. Przez ten czas wymieniliśmy może z dwa zdania. Czasami miałam wrażenie, że mnie unikał, ale w sumie mu się nie dziwię. Też unikałabym osoby, która nie odwzajemnia moich uczuć...
Listy Trevora nie przestawały przychodzić. Codziennie rano w skrzynce na listy był kolejny z następnymi zdjęciami i jakimiś zdaniami napisanymi na kartce. Szczerze? Powoli zaczynałam poddawać się psychicznie. Żyłam w ciągłym strachu i niepewności. Sądziłam, że już się z tym wszystkim uporałam i przestałam przejmować. Jednak ja tylko zaczęłam to ukrywać. Teraz wracało do mnie wszystko ze zdwojoną siłą.
Diler zauważył, że nie żartuję z nim tak często jak wcześniej. Bethany chodzi smutna, bo nie mam sił bawić się z nią wieczorami tak jak robiłam to zawsze. Fabian powiedział, że często milczę. Lucas stwierdził, że nie ma we mnie życia.
Gdyby nie Beth i praca z chęcią leżałabym samotnie w łóżku... Odpoczęłabym i nabrała sił. Widok Trevora jadącego za samochodem Ruttera w niczym mi nie pomagał...
Przez to wszystko Fabian cały czas zawoził mnie do pracy i z niej odbierał. Dziś nie było inaczej. Właśnie wracaliśmy do domu. Oparta o szybę patrzyłam na szybko zmieniające się widoki, które chyba pamiętam na pamięć.
Gdy dojechaliśmy jak zwykle uśmiechnęłam się do bruneta, podziękowałam mu i ruszyłam w kierunku drzwi. Weszłam do środka i od razu opadłam na kanapę. Wtedy po schodach zaczęła schodzić Brie.
-Ciężki dzień? - Spytała i usiadła obok mnie.
-Strasznie ciężki. Na szczęście jutro mam wolne. Gdzie Beth?
-Już śpi. Chciała poczekać na ciebie, ale zasnęła z Dilerem przy bajce, więc masz wieczór dla siebie.
-Dziękuję wam. Nie wiem co bym bez was zrobiła.
-Daj spokój. To nic wielkiego. - Szeroki uśmiech pojawił się na ustach blondynki. - Skoro masz jutro wolne może wzięlibyśmy z Dilerem gdzieś Bethany na cały dzień? Odpoczniesz, zrelaksujesz się, a mała zobaczy coś nowego. - Przez chwilę myślałam nad podjęciem decyzji. Dawno nie spędzałam czasu z Beth, ale Brie ma rację. Potrzebuję chwili dla siebie.
-Jeśli to nie będzie dla was problem to zgadzam się. - Powiedziałam uśmiechając się.
-No to ustaliłyśmy. A teraz wybacz, ale muszę obudzić Dilera. Zasnął szybciej niż Bethy. - Zaśmiałam się na słowa Johnson.
-Nie budź go już. Jak chcesz ty też możesz zostać.
-W takim razie do jutra. - Powiedziała blondynka i zniknęła na piętrze. Chwilę później poszłam za nią kierując się prosto do mojej sypialni.
Następnego dnia obudziła mnie Bethany skacząca po moim łóżku.
-Mamusiu! Wstawaj!
-Już już. - Otworzyłam oczy widząc twarz Beth kilka centymetrów od mojej. - Co się dzieje? - Powiedziałam zaspana.
-Ciocia i wujek zabierają mnie na wycieczkę! - Jej entuzjazm dla osoby trzeciej mógł być przerażający. Dla mnie to była codzienność.
-No tak. Dlaczego jesteś jeszcze w piżamie? Wio umyć zęby, a ja przygotuję śniadanie.
-Już jadłam. Wujek zrobił mi kanapki w kształcie gwiazdek. Tak naprawdę to były kółka, ale już mu tego nie mówiłam. - Zaśmiałam się.
-No dobrze, więc biegnij do pokoju, ja zaraz przyjdę pomogę ci się spakować na dzisiaj, okej?
-Taaak! - I wybiegła z mojej sypialni, a ja opadłam na poduszkę. Super, nowy dzień. Nowy list. Od początku zakładamy maskę wszystko u mnie w porządku.
Niechętnie wstałam z łóżka, ubrałam się i poszłam do pokoju Beth.
Po godzinie moim jedynym towarzyszem był Oskar, który zwracał na siebie moją uwagę za pomocą miauczenia. Usadowił się na moich kolanach, a ja włączyłam telewizor. Nie wiem kiedy zasnęłam słuchając cichych dźwięków telewizora i mruczenia kota.
Obudził mnie dzwonek do drzwi. Przeciągnęłam się i wstałam. Poczułam ból w szyi, więc masowałam ją gdy otwierałam drzwi. Moim oczom ukazał się Fabian.
-Może masz ochotę się napić? - Podniósł dłoń w której trzymał butelkę czerwonego wina.
-A z jakiej to okazji? - Spytałam zaspanym głosem.
-Mogę wejść? - Przesunęłam się wpuszczając go do środka. - Pomyślałem, że może trochę odreagujesz dzięki temu. - Wskazał na butelkę, a ja po chwili zrozumiałam, że odpowiada na moje pytanie. - Każdy z nas zauważył, że ostatnio nie jesteś sobą.
-Więc stąd chęć zabrania Bethany? Wino? Nie potrzebuje litości... - Czułam jak poziom moich nerwów wzrasta, jednak Fabian przerwał mi dotykając dłońmi moich rąk.
-Nikt się nad tobą nie lituje. Chcemy ci pomóc. - Westchnęłam. Wiedziałam, że ma rację.
-Wiem. Przepraszam, po prostu... Nie ważne. - Odsunęłam się od niego i usiadłam przy stole. Fabian z szafki wziął kieliszki i usiadł naprzeciwko mnie. Zaskoczył mnie, nie zadając pytań.
MUZYKA
Po butelce wina język mi się rozplątał i mogłam rozmawiać na każdy temat. Z Fabianem śmialiśmy się i żartowaliśmy jak za dawnych czasów. Jednak po chwili spoważniał i wpatrywał się w kieliszek wina.
-Co tak nagle spoważniałeś? - Spytałam.
-Po prostu... zacząłem się zastanawiać dlaczego ostatnio tak się zmieniłaś? Co to mogło spowodować?
-Naprawdę? Więc po to to wino? - Nagle poczułam buzujący we mnie gniew.
-Co? O czym ty...
-Nie udawaj! - Podniosłam głos przerywając mu. - Pewnie przez cały czas czekałeś, by o to spytać! - Wstałam gwałtownie i odwróciłam się do niego plecami, a moje nerwy nie opadały.
-Przepraszam. Jeśli nie chcesz, nie musisz odpowiadać. Martwię się o ciebie dlatego spytałem. Spokojnie. - Poczułam jego dłonie na swoich ramionach.
Co ja wyprawiam? Co się ze mną dzieje? Dlaczego taka błahostka tak bardzo mnie zdenerwowała?
Poczułam jak Fabian obejmuje mnie od tyłu i spłata nasze dłonie. Wtuliłam się w niego, a cały stres i nerwy odpłynęły.
-To ja cię przepraszam. Nie wiem dlaczego tak zareagowałam. Ostatnio jestem trochę emocjonalna. Zbyt dużo się dzieje. Trevor, David...
-David? A co on zrobił? - Spytał nagle odsuwając się ode mnie tylko po to, by móc spojrzeć w moje oczy. Nagle poczułam się niezręcznie. Nie chciałam, by Fabian o tym wiedział, ale teraz... nie umiem powstrzymać potoku słów.
-Powiedział, że mnie kocha. Był przy mnie przez 4 lata, wspierał mnie i w ogóle. W pewnym sensie pokochałam go, ale nie tak jak on mnie. - Uważnie obserwowałam reakcję Fabiana. Jego mięśnie napięły się, spojrzenie było pełne niepokoju. Czekał na to co powiem dalej. - A wiesz dlaczego mu odmówiłam? - Rutter tylko przecząco pokiwał głową.
Usiadłam czując, jak wszelkie siły odchodzą z mojego ciała. Brunet po chwili dołączył do mnie.
- Chyba jestem idiotką, ale... Wciąż cię kocham. Po tym wszystkim co się stało, ja nie potrafię przestać myśleć o tobie. Chcę zmusić serce, by przestało bić dla ciebie, by biło dla mnie, ale nic z tego. Czasem nawet nienawidzę cię za to, że... cie kocham. Próbowałam przestać czuć cokolwiek do ciebie, ale nie dawałam rady. Wiem to idiotyczne, ale... - Moje słowa przerwał pocałunek Fabiana. Zaskoczył mnie tym, więc gdy po chwili odsunął się ode mnie wpatrywałam się w jego oczy nie wiedząc co powiedzieć.
-Za dużo mówisz. Też cię kocham i przepraszam za... - Tym razem to ja mu przerwałam. Przywarłam do jego ust, obejmując go za szyję i przysuwając do siebie. Jeśli raz poczujesz usta osoby, którą kochasz i za którą tak bardzo tęsknisz pragniesz więcej.
Nie musiałam długo czekać. Szybko oddał pocałunek, a jego dłonie znalazły się na mojej talii. Usiadłam na jego kolanach, a delikatny pocałunek z każdą chwilą stawał się coraz bardziej namiętny. Przeniosłam dłonie na jego klatkę piersiową starając się go przysunąć jeszcze bliżej, choć nie było to już możliwe. Brunet chwycił mój podkoszulek i zaczął go podciągać. Wtedy coś zmieniło się we mnie. Wiedziałam, że moje emocje zmieniają się z minuty na minutę. Odsunęłam się od niego oddychając gwałtownie.
-Nie... - Wyszeptałam, a w mojej głowie pojawiło się wspomnienie z podobnej sytuacji. Wtedy staliśmy w kuchni i byliśmy trzeźwi.*
-Nina zaprzeczasz sama sobie. Widzę to. Twoje ciało ciągle reaguje na mój dotyk. - Jego palce pogładziły moje ramię. Przez moje ciało przeszły ciarki, a ja przymknęłam oczy czując tę drobną przyjemność. Chciałam tego, ale myśl, że znów coś może się zepsuć, że znów mogę cierpieć... Chciałam od tego uciec. Chyba nie zniosłabym kolejnego rozczarowania i rozstania.
-Co jeśli... - Byliśmy tak blisko siebie, że czułam jego ciepły oddech na twarzy który skutecznie rozpraszał moje myśli. - Co jeśli znów coś się zepsuje?
-Nie dopuszczę do tego. Nie tym razem.
-Obiecasz mi coś?
-Co? - Spojrzał w moje oczy.
-Obiecaj, że już mnie... nas nie zostawisz. - Zapanowała chwilowa cisza. Przez mój umysł przechodziły najróżniejsze myśli w ciągu tych kilku sekund. Co jeśli jednak odejdzie? Co jeśli ja mu ufam, a on tylko to wykorzysta?
-Obiecuję. - Powiedział rozwiewając moje wątpliwości. Uśmiechnęłam się i znów go pocałowałam. Fabian wstał mając mnie na rękach i ruszył w kierunku sypialni.
Po chwili leżałam na łóżku mając nad sobą bruneta, który muskał ustami moją szyję. Mój puls automatycznie przyspieszył gdy jego palce pogładziły moje uda. Zniecierpliwiona zdjęłam jego podkoszulek. Moje dłonie zaczęły błądzić po jego klatce piersiowej i plecach.
Rutter nie był dłużny. Szybko zdjął mój podkoszulek. Aby zdjąć moje spodenki musiał wstać z łóżka. Przez chwilę obserwował mnie. Gdy zbliżył się do mnie skupił swoją uwagę na moim brzuchu. Powoli sunął w górę dotykając delikatnie ustami moją skórę
Po chwili byliśmy już nadzy. Jego powolne pocałunki doprowadzały mnie do szału, a jego palce błądzące po moim ciele w niczym nie pomagały.
-Przestań się ze mną tak droczyć. - Szepnęłam, gdy znów zaczął muskać ustami moją szyję i klatkę piersiową. Czułam jak jego kąciki ust unoszą się przy mojej skórze.
Na moment odsunął się ode mnie. Wpatrywał się w moje oczy i gładził mój policzek. Poczułam go przy sobie. Wtedy powoli wszedł we mnie. Przymknęłam oczy, z moich ust wydobył się cichy jęk, a na jego plecach na pewno pozostał delikatny ślad po moich paznokciach. Przez cały czas czułam jego wzrok na sobie. Wiedziałam, że obserwuje to jak reaguję na niego i chłonął to wszystko, zapamiętując każdy najmniejszy szczegół. Ja przynajmniej tak robiłam.
~Fabian~
Było późno. Nina już dawno zasnęła. Spała w mojej koszulce,a jej ciało idealnie pasowało do mojego. Leżała na boku, a ja obejmowałem ją w pasie. Wiem, że mógłbym spędzić tak wieczność.
Patrzyłem na jej spokojną twarz, po części czując się jak jej obrońca. Wiem durne, ale każda myśl w takiej sytuacji byłaby idiotyczna. Po tak długim czasie... wybaczyła mi.
-Obiecuję ci, że tym razem cię nie zawiodę. Nie zmarnuję szansy, którą mi dałaś. - Szepnąłem i pocałowałem ją w policzek.
~Nina~
Rankiem przebudziłam się słysząc dźwięk otwieranych drzwi. Nie chciałam otwierać oczu. Od dawna nie spałam tak spokojnie i nie chciałam, by moja wyobraźnia popsuła mój spokojny sen. Wtuliłam się w Fabiana, czując nadchodzącą falę snu, która jednak nie była mi dana. Coś, a raczej ktoś wskoczył na łóżko śmiejąc się głośno.
-Niezłe rzeczy odbywają się pod naszą nieobecność. - Usłyszałam śmiech w głosie Dilera. Rutter także się obudził najpierw skupiając swoją uwagę na Beth, która siedziała na naszych nogach.
-Dzień dobry! - Powiedziała radośnie mała.
-Dzień dobry. - Odpowiedziałam siadając. - Em... dziękuję wam za wczoraj. - Zwróciłam się w kierunku Brie i Dilera.
-Cieszymy się, że mogliśmy się przysłużyć szczytnym celom. - Diler zabawnie poruszył brwiami. Po chwili poduszka poleciała w jego kierunku. Fabian zdecydowanie mnie wyręczył.
Bethany zbliżyła się siadając na moich udach.
-Mamusiu?
-O co chodzi skarbie?
-Dlaczego tatuś tutaj spał skoro nigdy nie zostawał?
-No cóż... widocznie postanowił to zmienić. - Uśmiechnęłam się mając nadzieję, że nie rozpocznie swojego monologu pytań.
-Nina, no wiesz. Dziecko okłamywać...nie ładnie.
-Diler zamknij się. - Warknął cicho Fabian. Czułam się zdecydowanie niezręcznie w tej całej sytuacji. Miałam na sobie tylko koszulkę Fabiana i bieliznę, więc obecność Dilera absolutnie nie pomagała.
-Czyli tatuś będzie teraz z nami mieszkał? - Odezwała się Beth z iskierkami szczęścia w oczach.
-Zobaczymy. - Uśmiechnęłam się całując małą w czoło.
-A wy nie macie co robić? - Spytał Rutter naszych gości, którzy obserwowali całe zdarzenie z uwagą.
-Racja. Sorki. Już się zmywamy. Zostawimy nasze gołąbeczki same. Wiecie, jakby co możemy się jeszcze zając Bethany.
-Lokowaty nie przeginaj. - Powiedziałam.
-Hej! Czuję się urażony. - Wykrzywił usta udając grymas.
-Moje biedactwo. - Brie zaczęła głaskać go po głowie jak małe dziecko. - Chyba zacznę cię tak nazywać. - Zaśmialiśmy się.
-To my już pójdziemy. Udanego dnia. - Powiedziała Brie, wychodząc.
-Dziękuję! - Krzyknęłam za nimi.
-Mamusiu mogę jeszcze o coś spytać?
-Jasne. - Fabian przysunął się do nas. Czułam jego dłoń na moich plecach.
-Dlaczego masz bluzkę tatusia ubraną?
-Bo... było zimno w nocy.
-To dlaczego tatuś nic nie ma?
-Pewnie jemu było gorąco.
-Mogę do was pod kołderkę?
-My już wstajemy. Idź do salonu, zaraz przyjdziemy. - Powiedział Fabian uśmiechając się do małej.
-Okej. - Uśmiechnęła się i pobiegła do drzwi.
Zaczęłam się śmiać, a Fabian zaraz za mną.
-W dzieciństwie też tacy byliśmy? Ta ciekawość w niektórych momentach jest okropna.- Powiedziałam wstając.
-Miałaś przeczucie, by założyć ten podkoszulek. I bieliznę.- Fabian wstał, ubrał się i podszedł do mnie obejmując mnie w pasie. - Gdyby Diler wpadł do pokoju, a ty nie miałabyś nic na sobie, nie byłoby ciekawie. - Fabian powoli zbliżał się do mnie. Nasze usta praktycznie się stykały, gdy usłyszeliśmy płacz Bethany dobiegający z dołu. Szybko odsunęliśmy się od siebie. Wystarczyło mi jedno spojrzenie w kierunku drzwi, bym bez zastanowienia pobiegła na dół. Nigdzie nie widziałam, Beth, lecz słyszałam jej płacz.
-Bethany gdzie jesteś? - Spytał Fabian stojąc tuż za mną.
-Tutaj... - Cichy głos dobiegł z kuchni. Poszliśmy tam. Mała siedziała skulona pod stołem.
-Skarbie, co się stało? Chodź do mnie. - Wyciągnęłam ręce w jej kierunku. Wyszła spod stołu i przytuliła się do mnie. Zauważyłam, że coś trzyma.
-Beth co trzymasz? - Spytał Fabian także zauważając brązową kartkę.
-Ten pan... zabił ptaszka.... był... tutaj.... Powiedział.... powiedział, że mam..... to dać.... - Mała strasznie się jąkała, ale doskonale wiedziałam kogo widziała. Tym razem Trevor postanowił dostarczyć list osobiście.
Spojrzałam na Fabiana, który kucnął przy nas.
-Dasz mi to? - Beth pokiwała głową i dała mu kopertę. Tuląc ją i uspokajając patrzyłam jak brunet otwiera pakunek.
Wyjął to czego się spodziewałam. List i zdjęcia. Wszystko przeglądał uważnie, a jego mina poważniała z każdą sekundą.
-Co tam jest? - Spytałam w końcu.
-Sama zobacz. - Jedną ręką obejmowałam Beth, a do drugiej dłoni wzięłam zdjęcia. Mogłam się spodziewać, że Trevor udokumentuje wczorajszy wieczór i noc.
Następnie zaczęłam czytać dołączony do tego list.
Prosiłem cię o wybaczenie, wyznałem miłość i przeprosiłem, a ty mimo to wybrałaś tego chuja. Poniżyłaś mnie. Czas, byś zrozumiała, że jesteś tylko moja i nikt nie ma prawa dotykać cię w taki sposób na jaki pozwolił sobie Rutter. Jesteś moja i tylko moja. Wiedz, że poniesiesz konsekwencje...
----------------------------------------------------------------------------------------
* Odsyłam do rozdziału 58 jeśli ktoś nie pamięta :)
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam :)
Na początek chciałabym przeprosić, że rozdział nie pojawił się wcześniej. W zeszłym tygodniu nie miałam weny. Nie wiem jak to opisać, ale nie byłam w stanie pisać. Mam nadzieję, że długość tego rozdziału i wydarzenia jakie się w nim pojawiły wynagrodzą wam czas oczekiwania ^^
A teraz... Fabina pogodziła się w wielkim stylu. Dawno nie było ich romantiko momentu, więc pozwoliłam sobie opisać ciut te chwile :D
No to teraz... W następnym rozdziale rozpoczynamy akcję, o której mówiłam od jakiegoś czasu :) Mam nadzieję, że nie zabijecie mnie za to co zaplanowałam na przyszłe rozdziały.
Miłego
Karen
LUCAS MAJ LOF <3333
OdpowiedzUsuńChociaż tak długo kazałaś czekać, czuję się usatysfakcjonowana łącznie z "Fabina time", a to nowość ^^ W sumie.. cieszę się, że się spiknęli. Przypomina mi to początki, kiedy lubiłam Fabiana, a że już mi nie przeszkadza, to.. Niech zamieszkają razem, Beth częściej do nich przychodzi, Diler odwiedza, a Lucas przyłazi na ploteczki ;3 Już widzę, jak zazdrości Ninie, że widziała Fabiana nago i pyta o szczegóły XDD
Czekam na następny <3
XDDD nie lubimy Lucasa.
UsuńWreszcie ten moment ! Awww. So cute 💖
OdpowiedzUsuńDalas czadu, kiedy Diler wkroczył do pokoju. Hihihi 😂
Czekam na kolejną część mycha.
Moment Fabiny <3 aż się wzruszyłam:)
OdpowiedzUsuńScena kiedy Beth pyta o bluzkę Niny jest nieziemska!
Choć chyba najlepszy jest moment kiedy Diler zrobił kanapki w kształcie gwiazdek, a tak naprawdę to były kółka xD
x.o.x.o.
I tak btw. Ostatnio postanowiłam znowu zacząć pisać i to adres mojego bloga ;) http://youaretheflame.blogspot.com/?m=1
czekam ;>
OdpowiedzUsuńI niestety poczekasz. Zacznę pisać dopiero po egzaminach. Teraz jestem tak zestresowana, że kompletnie nie wiem co mam pisać...
UsuńZdasz kochanie ty moje 😘😊
Usuń