niedziela, 26 czerwca 2016

[75] "Nie chcę stracić już nikogo."

~Nina~
   Tuliłam do siebie Bethany, która powoli się uspokajała. Fabian ciągle stał w tym samym miejscu i obserwował zawartość koperty.
-Fabian proszę cię, wyrzuć to.
-Nie. Mamy dowód dla policji. To już dawno zamieniło się w stalking i czas z tym skończyć.
-W Nowym Jorku dowody nie pomogły. Wręcz przeciwnie. Trafiłeś przez nie do więzienia.
-Nie zostawię tego tak po prostu.
-Nie masz wyjścia. - Zapanowała między nami cisza. Nie chciałam by Fabian angażował się w to jeszcze bardziej. Co jeśli Trevor jednak spełni swoje groźby?
-Fabian... Tak myślę. Powinieneś wyjechać z Beth na jakiś czas. Teraz jest zbyt niebezpiecznie.
-Nie! Nie zostawię cię mamusiu. - Mała mocniej się do mnie przytuliła. Zaczęłam głaskać ją po głowie.
-Też cię nie zostawię, więc nawet o tym nie myśl. - Rutter usiadł obok mnie na sofie i przytulił małą i Beth. - Poradzimy sobie z tym. W sumie ten wyjazd to nie taki zły pomysł. Moglibyśmy gdzieś pojechać. Odpoczęłybyście, zobaczyły nowe miejsca.
-Nie mogę. Jutro muszę iść do pracy. Wykorzystałam już swój urlop. David też dawał mi dni wolne bez dokumentowania tego. Zbyt często nie mogę tego robić, bo sporo ryzykuje. Gdy dyrekcja się dowie możeby z Davidem stracić pracę.
-W takim razie możemy iść do mojej mamy. Co prawda to tylko dom dalej, ale jak to mówią w grupie raźniej. - Szeroki uśmiech zawitał na jego twarzy. Jego spokój i entuzjazm udzielił się także mi.

   Po kilkunastu minutach staliśmy już przed drzwiami Pani Sharon. Weszliśmy bez pukania.
-Mamo już jesteśmy. - Powiedział Fabian, a ja zmarszczyłam brwi. - Przyznam się. Zaplanowaliśmy to z mamą. Chciała spędzić z wami trochę czasu.
-Mogłeś mi powiedzieć. Przyszłybyśmy już dawno. - Odpowiedziałam.
-Wchodźcie, wchodźcie. Ja muszę tylko to skończyć i was wyściskam.
-Babcia! - Kilka dni temu powiedzieliśmy Bethany prawdę. Mała była w lekkim szoku, ale szybko wróciła do siebie ciesząc się nagłym powiększeniem rodziny.
-Cześć skarbie.
-Co robisz babciu?
-Robię coś na drutach. Zaraz kończę. - Szeroki uśmiech zawitał na jej twarzy. - Mogłabyś mi podać ten koszyczek ze stołu? - Mała poszła wykonać polecenie, a ja podeszłam do mojej... Sama się już w tym gubię, a co dopiero się dziecku dziwię. Tak długo myślałam, że to tylko moja sąsiadka, a okazała się matką osoby, którą kocham.
-Dzień dobry Pani. - Jak to miałyśmy w zwyczaju, gdy ją odwiedzałam, pocałowałam ją w policzek.
-Jaka Pani? Przypuszczam, że na mówienie mi "mamo" jest jeszcze za wcześnie, więc Martha jestem. - Szczery uśmiech pojawił się na jej ustach. Szybko go odwzajemniłam. Wtedy Beth podeszła do swojej babci z koszykiem w ręce.
-Proszę babciu. - Położyła przedmiot na podłodze przy nogach kobiety.
-Czego się napijecie? - Spytał nagle Rutter z kuchni.
-Herbatę, poproszę. - Odpowiedziała Martha.
-Ja też. - Uśmiechnęłam się do niego, a on posłał w moim kierunku całusa. Zaczęłam się śmiać i usiadłam na sofie przyglądając się zaciekawionej Bethany.
   Martha zaczęła szukać czegoś w koszyku. Po chwili spojrzała na małą i spytała:
-A guzik? Skarbie sprawdzisz czy gdzieś nie wypadł? - Zwróciła się do małej. Ta bez słowa zaczęła swoje poszukiwania.
   Z Marthą zaczęłyśmy rozmawiać. Fabian przyłączył się do nas niosąc na tacy dzbanek gorącej herbaty i filiżanki. Chyba nigdy nie przywyknę do picia herbaty z londyńskich filiżanek.

   Wieczorem wróciliśmy do domu. Bethany i Fabian rozkładali dziecięcy sprzęt do karaoke. który mała dostała od babci. Przez najbliższy tydzień mogę się pożegnać z ciszą.
   Po chwili sprzęt był w pełni rozłożony, a Beth była w 100% nim zajęta. Z Fabianem siedzieliśmy na sofie i oglądaliśmy telewizję. Objął mnie ręką, a ja przysunęłam się do niego i oparłam głowę na jego ramieniu. Film, który aktualnie leciał w ogóle mnie nie interesował. Moje myśli krążyły wokół tego wszystkiego co się teraz dzieje.
    Może nie byłam tego w pełni świadoma, ale Rutterowi wybaczyłam już dawno. Dlaczego tyle czasu zajęło mi przyznanie tego przed samą sobą? Do tego... Co ja mam zrobić z Trevorem? Przecież nie mogę ukrywać się czy ciągle przed nim uciekać. Jednak gdy pójdę z tym na policję, może to pogorszyć i tak już nieciekawą sytuację. Wiem, że mam wokół siebie wiele osób, które bez namysłu udzieliłyby mi pomocy, ale powiedzenie komuś czegokolwiek jest dla tej osoby niebezpieczne. Taki właśnie błąd popełniłam już w przeszłości. Nathan wiedział o wszystkim i zginął ratując mnie. Od jego śmierci nie kontaktowałam się z jego rodziną. Bałam się ich reakcji, a poza tym co ja miałabym im powiedzieć? Dzień dobry. Jak się Państwo czują? Ja tylko dzwonię, by powiedzieć że wasz syn zginął przeze mnie. No to życzę miłego dnia. Nie. Ta rozmowa zdecydowanie nie może się odbyć. Już nigdy nie chcę myśleć o jakiejkolwiek innej rodzinie w taki sposób. Nie chcę stracić już nikogo.
-Gdzie jesteś? - Spytał nagle Fabian przywracając mnie do rzeczywistości.
-Hmmm?
-Pytałem co sądzisz o filmie. Nie odzywałaś się. O co chodzi?
-Zamyśliłam się.
-O czym?
-O przeszłości, Trevorze... - Odsunęłam się do niego, by móc spojrzeć mu w oczy. - Fabian wiem, że pomożesz mi niezależnie od tego co niesie przyszłość, ale nie chcę być ryzykował. Trevor jest nieobliczalny i jeśli coś ci się stanie... - Przerwał mi dotykając moich dłoni.
-Nic mi nie będzie. Wcześniej, z marnym skutkiem, ale daliśmy radę. Killersi już nam nie zagrażają, a Jack jest w więzieniu, więc z Trevorem też damy sobie radę. Razem. - Uśmiechnął się, a ja pocałowałam go delikatnie.
-Nie chcę się narzucać... - Zaczął Fabian. - Ale jeśli się zgodzisz... Mógłbym się tutaj przenieść. Nie byłybyście z Bethany same. - Pokiwałam twierdząco głową i znów go pocałowałam.
   Odsunęliśmy się od siebie gdy usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
-Otworzę. - Powiedział brunet i wstał. Po chwili ja, Fabian i Brie siedzieliśmy w salonie i rozmawialiśmy, Dilera porwała jego siostrzenica.
   Chwilę później słyszeliśmy radosny pisk Bethany. Przybiegła do nas.
-Wujek będzie śpiewać! - Krzyknęła i zniknęła na schodach. Poszliśmy za nią niespecjalnie wiedząc o co jej chodzi. Gdy ujrzeliśmy Dilera stojącego przy małym sprzęcie karaoke z mikrofonem w ręce wszystko stało się jasne.
   Muzyka zaczęła grać, a on zaczął kręcić mikrofonem. W odpowiednim momencie zaczął śpiewać.
Śpiew Dilera (wiem, że po części jest to do Gry o Tron ale polecam najpierw obejrzenie tego jak śpiewa, poniżej jest tekst zbliżony jak tylko dałam radę. Ciężko mi było wyłapać jego słowa.) 

Wild land
You make my heart sing
You pull your bull straight and shut me
Wild land
Wild land
I think I love you
But I wanna know for sure 
I wanna take you in that cave and kiss you baby down there
I've never done this before, yeah
Wild land
Wild land

 W trakcie śpiewania Diler tańczył i wymachiwał mikrofonem. Próbowaliśmy zachować powagę, ale nie było to łatwe w zaistniałej sytuacji. 
   Oczywiście jak na Dilera przystało zakończył swój śpiew w wielkim stylu. Kabel od mikrofonu miał owinięty wokół ręki, a na jego ustach widniał pewny uśmiech rockmana.
-Noooo stary. Na serio dobrze. Tylko musisz popracować nad wymianą powietrza w trakcie śpiewania. - Powiedział Fabian starając się nie śmiać.
-Nie prawda. Skarbie poszło ci znakomicie. - Brie pocałowała go w policzek uśmiechając się przy tym. 
-Skoro jesteś takim fachowcem sam spróbuj. - Odpowiedział mu Diler.
-Taak! Tatusiu teraz ty.
   I tak zaczął się nasz wieczór karaoke z amatorskim sprzętem w trakcie którego śmialiśmy się i bawiliśmy jak dzieci.

~Fabian~
   O poranku obudziłem się mając Ninę przy sobie. Tak bardzo za nią tęskniłem, tak bardzo wydawała się odległa, że czasem mam wrażenie, że to zwykły sen. Nie miałem ochoty wstawać z łóżka i odchodzić od niej choćby na metr. Chciałem nacieszyć się ciepłem jej ciała, miękkością jej skóry, jej zapachem. Chciałem nadrobić ten czas w trakcie, którego byliśmy osobno. Przez te cztery lata tak bardzo mi jej brakowało. Przez mój umysł przechodziła myśl, że jestem od niej uzależniony. Przy niej jestem spokojniejszy i pewniejszy następnego dnia. 
   Teraz jestem pewny, że nikogo do tej pory nie kochałem tak mocno jak Ninę i Bethany. One mają szczególne miejsce w moim sercu i nikt ich nie zastąpi już nigdy.

-Może jednak nie idź dziś do pracy? - Spytałem, gdy po południu nadszedł czas, by zawieść Ninę do pracy. Nie chciałem by szła, by Trevor miał kolejną okazję do śledzenia jej i obserwowania.
-Nie chcę chować się przez cały czas. Nie chcę dawać mu tej satysfakcji, że powoli mnie pokonuje. Niech myśli, że się nie boję i że nie rusza mnie to co robi. - Podszedłem do niej i objąłem ją. Oparła się na mojej klatce piersiowej.
-Jesteś silna. Wiem, że jest ci ciężko. Pamiętaj że zawsze będę przy tobie. - Pocałowałem ją w czoło. Choć byłem temu przeciwny, wziąłem kluczyki do samochodu.
-Bethany chodź już. Mama nie może się spóźnić do pracy. - Powiedziałem. Mała szybko przybiegła trzymając w ręce misia.
-Tato potrzymaj. - Powiedziała poważnie podając mi maskotkę. - Ja muszę jeszcze siku. - Pobiegła do toalety, a my zaczęliśmy się cicho śmiać.

    Reszta dnia minęła dość szybko. Gdy zawiozłem Ninę wróciłem do domu i bawiliśmy się z Bethany. Nawet nie wiem kiedy wybiła szósta po południu i Nina zadzwoniła, bym po nią przyjechał. Zaprowadziłem Beth do Brie i Dilera i ruszyłem w drogę. Po 15 minutach byłem już na miejscu. Zaparkowałem praktycznie przed samym wejściem i zadzwoniłem do Niny, by wiedziała że już jestem. Jednak po kilku sygnałach usłyszałem pocztę głosową. Pewnie nie mogła odebrać, dlatego postanowiłem na nią poczekać. Minęło chyba z 10 minut, a jej wciąż nie było. Zacząłem się niecierpliwić. 
   Zgasiłem silnik samochodowy i wszedłem do biurowca. Wjechałem windą na odpowiednie piętro i zapukałem do drzwi jej biura.
-Proszę. - Usłyszałem męski głos. Otworzyłem drzwi. Moim oczom ukazały się dwa biurka z pełnym wyposażeniem i tylko jedno było zajęte.
-Hej Lucas. Jest tu może Nina? - Spytałem blondyna.
-Nie. Wyszła jakieś pół godziny temu. Dlaczego pytasz?
-Bo nie ma jej na dole. Nie odbiera też moich telefonów. - Przez mój umysł zaczęło przechodzić wiele myśli. Może skorzystała z komunikacji miejskiej lub zamówiła taksówkę. Tylko, że wtedy nie dzwoniłaby do mnie. Co jeśli...
-Wiesz co Lucas, nie martw się. Pewnie zamówiła taksówkę i jest już w domu. - Powiedziałem, gdy zauważyłem że mężczyzna zaczyna się niepokoić.
-Tak, pewnie masz rację. - Odparł, nie przekonując mnie. że naprawdę tak myśli.
   Bez słowa wyszedłem z pomieszczenia i ruszyłem w kierunku samochodu. W windzie dzwoniłem do Niny przez cały czas i za każdym razem odpowiadała mi poczta głosowa. Gdzie ona jest?
   Wsiadłem do samochodu i zacząłem myśleć. Byłem pewny tylko jednej rzeczy. Nina zniknęła i nie mam bladego pojęcia gdzie może być ani czy jest bezpieczna.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
   Tu tu tu (wyobraźcie sobie że to melodia grozy czy coś) ( taaaa mój umysł zdecydowanie ma się źle...) No więc.... Nina zniknęła w tajemniczych okolicznościach, więc... Czas rozpocząć akcję o której mówiłam już od jakiegoś czasu.
   Pod tym postem czekam na wasze komentarze dotyczące zniknięcia Niny. Gdzie jest? Co cię stało? Dlaczego tak nagle zniknęła i nie odbiera telefonów? Z miłą chęcią poczytam wasze teorie na ten temat.
   Teraz ciut weselszy temat. W końcu mamy wakacje! Z tego względu (choć pomyślicie że powinno być zdecydowanie inaczej) rozdziały mogą pojawiać się nieregularnie. To dość dziwne, ale w wakacje nie mam czasu praktycznie na nic, a w roku szkolnym w jeden dzień potrafię zrobić tyle rzeczy, że to jest dla mnie nie logiczne. Więc no...
   Zignorujcie moją paplaninę od rzeczy. Jest prawie 23, a gdy kliknę opublikuj będzie na pewno po 23, więc mój umysł może płatać mi figle (co widać po tekście wyżej... mniejsza). Z tego też względu przepraszam za jakiekolwiek błędy. Gdy tylko mój umysł wróci do normy poprawie je;)
  Ostatnia rzecz, obiecuję, i daje wam święty spokój na dziś :D Chcę wam podziękować za to co dla mnie robicie (pewnie w tej chwili czytając to myślisz "przecież ja dla niej nic nie robię" no i tu się mylisz). Dziękuję wam z całego serducha za każdy komentarz, każde wejście na mojego bloga. Gdyby nie wy mnie by tutaj nie było więc DZIĘKUJĘ :*

A teraz się przymykam. Dobranoc
Wasza Karen

PS. Tak macie rację. Musiałam zepsuć taką wspaniałą chwilę jaką było pogodzenie się Fabiny. Cała ja :P


4 komentarze:

  1. DILER SERCE MOJE <3333
    Czemu tak mało?
    Wiesz, co.. w związku z Niną.. to ja na miejscu Fabiana sprawdziłabym gabinet szefa jeszcze.. :DDDDDDD
    Btw, co ty masz z tymi guzikami? I Gieniem? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! Od Davida to ty się odczep :P
      Może jak kocham guziki i gienia co? :D

      Usuń
  2. Ją już się tam domyślam co nasza kochana Ninę czeka 🙊😇
    Szkoda tylko, że Diler nie zaśpiewał tej piosenki, do której wyslalam ci linka 😡
    Byłaby perfecto 👏
    To ten... eeee pisz kolejną część, bo wakacje trzeba wykorzystac.
    Pamiętaj! Majorka na nas czeka ☀🔜✌🍹

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ty to się lepiej nie wypowiadać bo jak coś strzelisz to ja czasem mam za długi język :P

      Usuń