~Nina~
Po tygodniu Fabian wrócił do domu. Gdy stanął w drzwiach Bethany podbiegła do niego obejmując jego nogi. Wziął ją na ręce, ignorując odczuwalny przy tym ból. Mimo wszystko rana po postrzale ciągle była świeża i każdy wysiłek sprawiał mu ból.
Czas mijał, a w mojej głowie ciągle słyszałam słowa Marthy i wiedziałam, że brunet cierpi przeze mnie. Gdy pewnego razu spytał dlaczego jestem taka zamyślona i smutna, wyznałam mu całą prawdę. Powiedziałam, że słyszałam ich rozmowę. Jego matka ma rację. Nikt z moich bliskich nie jest bezpieczny. Jednak on zapewniał mnie, że bez względu na wszystko nie przestanie mnie kochać. Uwierzyłam mu. Kto nie zrobiłby tego na moim miejscu. Po tym wszystkim co przeżyłam potrzebowałam zapewnienia, że ktoś przy mnie zostanie.
Sprawa dotycząca Trevora była w toku. Zbierano wszelkie dowody oskarżające. Jednak adwokat powiedział mi, że moje zeznania w zupełności wystarczą, by zamknąć go za kratami do końca życia.
Grudzień nadszedł szybko, a wraz z nim kolejne urodziny Beth. Mała spędzała je w towarzystwie dzieci z sąsiedztwa i każdemu chwaliła się, że ma już 5 lat. Jednak najwięcej uwagi poświęcała Ethanowi. Widać było, że dobrze czują się w swoim towarzystwie.
Na przyjęcie przyszli także Brie i Diler. Nie mogli przecież opuścić tak ważnego dnia swej ulubienicy. W odwiedziny przylecieli także Mason i Amber z Dylanem, którzy obiecali zostać na święta.
Czas przed świętami był dość chaotyczny. Byłam wzywana na komisariat trzy razy w ciągu dwóch tygodniu w celu uzupełnienia zeznań czy napisania jakichś dokumentów. Oczywiście, za każdym razem gdy opuszczałam dom, Claudia mi towarzyszyła.
Trudno mi uwierzyć, że potrzeba tyle zachodu, by zamknąć kryminalistę za kratami. Dodatkowo na ostatnim spotkaniu z policją dowiedziałam się, że jest szansa, aby Trevor nie trafił do więzienia. Jego adwokat złożył wniosek o przeprowadzenie badań przez psychologa. Wiem w jakim stanie jest Hill i obawiam się, że spełni się najgorsze. Przecież z psychiatryka Trevor ucieknie bez problemu.
W tym okresie przedświątecznym miałam na szczęście Amber. Pomagała mi w sprzątaniu i zakupach. Gdy nasi mężczyźni zdobyli choinkę, ozdobiliśmy ją w stylu, który był charakterystyczny dla Pani Foster. W tym roku nasze drzewko miało dwie gwiazdy. Jedną zakładała Bethany, a drugą Dylan. Dodatkowo każdy pokój miał swój charakterystyczny wystrój świąteczny. Gdzie się nie ruszyłeś czułeś Boże Narodzenie.
Z powodu obserwacji policji, za każdym razem gdy wychodziłam z domu, towarzyszyła mi Claudia. Parę razy sprawdzała mieszkanie. Ostatnio miała miłe spotkanie z Dilerem. Okazało się, że poznali się w szkolnej ławce.
Gdy policjantka sprawdzała okolicę, ja rozmawiałam z Dilerem o prezencie świątecznym dla Brie. Mężczyzna nie wiedział co jej podarować, a święta były coraz bliżej. Wtedy do salonu weszła Claudia. Widząc loczka zatrzymała się i uważnie mu się przyglądała.
-Catesby?
-O cholera. - Diler odwrócił się w kierunku kobiety. - Claudia? Co ty tutaj robisz?
-Pracuję. W przeciwieństwie do ciebie, ja się nie obijam. - Szeroki uśmiech pojawił się na jej twarzy. - Jejku kopę lat. Co słychać?
-Po pierwsze i najważniejsze. Nie używam już swojego imienia. Teraz jestem Diler. - Czyli tak brzmi prawdziwe imię loczka. Catesby.
-Czemu? Przecież jest bardzo śliczne i oryginalne. - Kobieta parsknęła śmiechem.
-Nie zaczynaj.
Tak zaczęła się ich rozmowa. Siedzieli na kanapie i wymieniali się informacjami dotyczącymi ich przeszłości.
MUZYKA
Wszystko było idealne i wyjątkowe.
Do wigilijnej kolacji zasiedliśmy wszyscy. Diler i Brie, ja z Fabianem i Bethany, Amber z Masonem i Dylanem, no i oczywiście Oskar, Kociak dostał własne danie i rozpoczął jedzenie jako pierwszy.
Jednak te święta pozostaną w mojej pamięci z innego powodu.
Po kolacji, gdy wszystko zniknęło ze stołu, Fabian zniknął na kilka minut. Gdy wrócił, trzymał w dłoniach duży bukiet czerwonych róż. Widząc go, idącego w moim kierunku byłam, delikatnie ujmując, zdziwiona, lecz gdy ukląkł przede mną na jedno kolano, wszystko stało się jasne. Z całych sił powstrzymywałam swoje ciało, by stało spokojnie, gdy tak na prawdę chciało znaleźć się w jego ramionach.
-Nino wiem, że nosisz już pierścionek na swym palcu, który w razie jakichkolwiek wątpliwości możesz zdjąć. Usłyszałem też to jedno słowo, które mam nadzieję, usłyszę też teraz. - Fabian przez cały czas patrzył tylko w moje oczy. - Jednak chcę to zrobić jak należy, przy osobach, które są dla nas ważne. Nino Martin czy zostaniesz moją żoną? - W jego oczach ujrzałam miłość i nadzieję.
Miałam wrażenie jakby czas stanął w miejscu. Spojrzałam na nasze otoczenie. Każdy ze zniecierpliwieniem czekał na moją odpowiedź.
-Tak. - Powiedziałam, nie czekając dłużej. Z radości uklękłam przed nim i pocałowałam go, obejmując jego twarz dłońmi. Gdy odsunęliśmy się od siebie, nasi przyjaciele zaczęli nam gratulować.
Wieczorem w sypialni mieliśmy chwilę dla siebie. Przez ostatnie wydarzenia mało czasu spędzaliśmy razem. Teraz mieliśmy okazję to nadrobić.
Leżałam w ramionach Fabiana ciesząc się jego bliskością. Moje ciągle wilgotne włosy moczyły jego ramię. Ignorował to. Po prostu bawił się moimi palcami, co jakiś czas dotykając pierścionka.
-Za parę miesięcy już nie będziesz mogła ode mnie uciec. Jesteś tego pewna?
-Ile razy mam powtarzać, że tak. Skoro tak bardzo nalegasz na zmianę mojego zdania to może ja oddam ci ten pierścionek? - Zaczęłam rysować nieokreślone wzory na klatce piersiowej mężczyzny, aby nie roześmiać się na głos.
-Oczywiście, że nie chcę tego pierścionka z powrotem. Nie pasowałby do moich oczu. - Zaśmiałam się słysząc jego słowa, na co on pocałował mnie w czoło.
Po chwili spoważniał i wziął głębszy oddech.
-Teraz przestaniesz zadręczać się słowami mojej mamy i uwierzysz w moje słowa? - Podniosłam się, by móc spojrzeć w jego oczy.
-Dlatego to zrobiłeś? Żeby pokazać, że twoja matka nie ma racji?
-Nie. Oczywiście, że nie. Zrobiłem to, bo cię kocham i chcę spędzić z tobą resztę życia. - Założył za moje ucho kosmyk włosów, który zasłonił moją twarz. - Po prostu ostatnio wiele się wydarzyło. Sama mówiłaś, że jej słowa cię zraniły. Gdybym miał możliwość cofnąć czas, nic bym nie zmienił w przeszłości. Zawsze będę starał się cię ochronić nawet za cenę własnego życia. Dlatego chciałbym żebyś nie przejmowała się słowami mojej mamy.
-Nigdy nie zaakceptuję, że z mojego powodu jesteś ranny.
-Nina... - Spojrzał na mnie spojrzeniem nie znoszącym sprzeciwu.
-Okej. Postaram się. Zadowolony? - Odparłam zrezygnowana.
-Postarasz się? To zdecydowanie za mało. W takim razie muszę cię jakoś przekonać. - W ciągu sekundy zawisł nade mną kładąc swoje dłonie obok mojej głowy. Przybliżył się do mnie i delikatnie dotykał moich ust swoimi. Jego dłoń zaczęła sunąć po moim ciele. Powoli uniósł mój podkoszulek i zaczął opuszkami palców dotykać mojego brzucha. Gdy poczułam jak jego usta wykrzywiają się w uśmiechu, zrozumiałam, że drażni się ze mną. Powoli zdjął ze mnie podkoszulek i przez kilka sekund mnie obserwował. Znów złączył nasze usta. Tym razem pocałunek był namiętny i przekazywał to czego nie byłyby w stanie powiedzieć słowa.
Zaczęłam gładzić jego nagą klatkę piersiową. Od dziś jeszcze bardziej uwielbiałam, gdy śpi bez koszulki.
Moja dłoń dotknęła białego plastra znajdującego się na jego brzuchu. Powstrzymałam jego dłonie ciągle błądzące po moim ciele i przerwałam pocałunek.
-Twoja rana...
-Nie martw się. Nic mi nie będzie. - Szczery uśmiech pojawił się na jego twarzy
Po chwili nie było między nami barier w formie ubrań. Nie śpieszyliśmy się. Badaliśmy nasze ciała nawzajem jakbyśmy robili to po raz pierwszy.
W pewnym momencie poczułam jak mięśnie Fabiana napinają się, a na twarzy pojawił się lekki grymas.
-Fabian... -Zaczęłam, lecz przerwał mi całując mnie.
-Ciii. Mam lepszy pomysł. - Powoli obrócił nas tak, że to ja leżałam na nim. Usiadłam chcąc go obserwować, lecz zamiast tego poczułam ruch w sobie, a z moich ust mimowolnie wydostał się jęk. Ponownie schyliłam się, by móc go pocałować.
Tym razem to ja miałam nad wszystkim kontrolę.
--------------------------------------------------------------------------------------
Witam :)
W tym rozdziale troszkę przyśpieszyłam czasowo, no i mamy święta ^^
Nie chcę wam mówić za wiele, ale nie zawsze będzie tak piknie i kolorowo jak w tym rozdziale.
Zaktualizowałam zakładkę BOHATEROWIE. Wielkich zmian tam nie uczyniłam, no ale jednak jedna osóbka została dodana ^^
Miłego
Karen
Kurde, gdybyś widziała mój pyszczek, gdy weszłam w bohaterów awwwwww
OdpowiedzUsuńDo tego Catesby... popłakałam się hahaha wyobraziłam to sobie
Diler niczym naburmuszony sześciolatek kopie w podłogę i TERAZ JESTEM DILER (a phi wypchaj się)
KOCHAM
No i nie wierzę.. Fabian był przez sekundę zabawny, koniec świata :D
To był ten moment kiedy na chwilę go polubiłam, a potem Nina zepsuła moment i pomyślałam, że ma trochę racji i znowu przestałam lubić Fabiana
Btw rozdział krótki, nawet nie opłacało mi się iść po żarcie i czuję niedosyt (wcale nie z braku pożywienia)
Tak wszystko hop siup, nie zdążyłam przestać się śmiać a ci już się całują ;c
Co do nazwiska bohaterki miałam sporo wyborów, ale chyba to pozostało neutralne i z nikim innym mi się nie kojarzyło :D
UsuńPo części to miało być właśnie takie hop siup, ale w następnym rozdziale zdecydowanie zwalniam i może choć raz zobaczę, że się nasyciłaś tym rozdziałem haha