piątek, 9 marca 2018

[89] "Teraz zrozumiałem, że popełniłem błąd."

~Nina~
   Po dwóch dniach Bethany opuściła szpital. Lekarz przepisał odpowiednie leki i zalecił by mała przez tydzień jadła lekkostrawne rzeczy.
   Między mną a Fabianem panował dystans. Nie chciałam milczeć, ale nie miałam też zamiaru przepraszać. Przez to nasze rozmowy ograniczały się do minimum. Do tego Rutter wrócił do pracy, dlatego Bethany musieliśmy zajmować się na zmianę. Ułatwiło to naszą sytuację, bo mogliśmy mijać się w drzwiach. Gdy ja wracałam do domu brunet musiał już wychodzić. Czasem zdarzało się, że Beth musiała zostać z Marthą, bo nie było możliwości zmiany naszych godzin pracy.
    Dlatego Fabian zaczął mieć do mnie pretensje o to, że pracuję.
-Dlaczego mam nie chodzić do pracy? - Spytałam.
-Bethany potrzebuje teraz stałej opieki. Oboje pracujemy, a nie możemy jej ciągle wysyłać do mojej mamy. Poza tym dobrze ci zrobi taki odpoczynek. - Odpowiedział Rutter.
   Prawie każda nasza rozmowa kończyła się tak samo. Pracowałam już wystarczająco, David poradzi sobie beze mnie no i oczywiście trzeba zając się Beth. Miałam już tego dość i coraz bardziej nie rozumiałam Fabiana.

2 tygodnie później

~Fabian~
   Między mną a Niną wszystko wracało do normy. Przeprosiłem ją za moje zachowanie w szpitalu choć dalej nie jestem zadowolony, że spędza tyle czasu z Davidem. Wielu powie, że jestem zazdrosny. Może i mają rację, ale moim zdaniem mam ku temu powody. Bez problemów widać, że David ciągle coś czuje do Niny, a moja mama wielokrotnie mi mówiła, że w trakcie mojej nieobecności facet przyjeżdża do Niny. Na szczęście udało mi się przekonać Ninę by zrezygnowała z pracy. Ostatnio i tak często brała dni wolne.
 
    Wracając z pracy wstąpiłem do mamy, by odebrać Bethany. Gdy weszliśmy do domu mała od razu pobiegła za Oskarem do swojego pokoju, a ja zacząłem przygotowywać obiad. Nina miała wrócić popołudniu, więc miałem dużo czasu na zrobienie wszystkiego.
   Po chwili usłyszałem przez uchylone okno ryk silnika samochodu. Zaciekawiony podszedłem do okna. Zobaczyłem Ninę idącą z Davidem w kierunku wejścia. Gdy usłyszałem brzęk kluczy wróciłem do kuchni, jednak drzwi nie otworzyły się.
-Jeszcze raz dziękuję ci za dzisiejszy dzień. - Usłyszałem stłumiony głos Niny.
-Nie ma za co. Cieszę się, że mogłem pomóc. Jednak ciągle nie jestem przekonany do twojej decyzji. Może jednak zmienisz zdanie? Moglibyśmy zrobić tak jak na początku. Nie musiałabyś wychodzić z domu. Przyjeżdżałbym...
-David nie mogę tego dłużej ciągnąć. Tym bardziej nie w aktualnej sytuacji. Zbyt wiele rzeczy się dzieję teraz. Mam tylko nadzieję, że Fabian mnie zrozumie. - Nie chciałem podsłuchiwać ich rozmowy, jednak za bardzo przypominała mi słowa mojej mamy. Czyżby miała rację? Nina zdradzałaby mnie z Davidem?
-Pamiętaj, że drzwi są zawsze otwarte, a mój numer dla ciebie jest zawsze dostępny.
-Przepraszam, za to wszystko, że odchodzę akurat teraz.
-Daj spokój. Nie masz się co tym martwić. Dam sobie radę, a ty odpoczywaj. Mam nadzieję, że w przyszłości odnowimy naszą współpracę?
-Mam nadzieję.
-Pamiętaj, że gdybyś tylko chciała wrócić do...
-Wiem. Wystarczy telefon. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia. - Powiedział David. Później usłyszałem brzdęk klucza, a po chwili drzwi otworzyły się i do salonu weszła Nina.
MUZYKA
-Fabian? Nie miałeś być jeszcze w pracy? - Spytała zdziwiona.
-Miałem, ale udało mi się wyjść wcześniej. Chciałem przygotować niespodziankę, ale jak widać wszystko zepsułem. - Nie chciałem wierzyć mojej mamie, ale teraz wszystko wskazywało na to, że miała rację.
-O czym ty mówisz?
-Mama! - Krzyknęła Beth biegnąc po schodach.
-Powoli.... - Mała objęła Ninę. - Cześć skarbie. - Martin schyliła się i pocałowała swoją córkę w głowę. Po chwili jej wzrok ponownie skupił się na mnie. - Bethany może pójdź z Oskarem na dwór a ja zaraz do was przyjdę co?
-Dobze. - Bethany energicznie pokiwała głową, wzięła kota na ręce i wyszła z nim na zewnątrz.
-Możesz mi powiedzieć o co ci chodzi? - Spytała Nina, gdy Beth zniknęła za drzwiami.
-O Davida. Był tutaj.
-No tak. Odwiózł mnie, bo... - Nie chciałem słuchać jej tłumaczenia. Po prostu spytałem wprost.
-Zdradzasz mnie?
-Co proszę? - Spytała oburzona Nina.
-Czy mnie zdradzasz?
-Chyba sobie żartujesz. Mam z tobą wziąć ślub, kocham cię mimo wszystko, a ty... Jak możesz tak mówić?
-David ciągle krąży wokół ciebie, do tego ta wasza rozmowa. Moja mama wielokrotnie...
-Czekaj. - Tym razem ona nie pozwoliła mi dokończyć. - Twoja mama? Wierzysz jej, a mi nie? Wiesz co? Odkąd zostałeś postrzelony ona ciągle ma do mnie o wszystko pretensje. Nie, nie zdradzam cię, ale skoro mi nie wierzysz może idź spytaj swojej mamy co ona o tym sądzi co?
-Nina... - Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Poczułem się jak totalny idiota. Faktycznie mama ostatnio zachowywała się dziwnie, ale nie zwracałem  na to uwagi. Ciągle znajdowała jakieś wady w Ninie, próbowała mnie zniechęcić do ślubu. Musiałem z nią porozmawiać i wszystko wyjaśnić.
-Nie. Chcesz znać powód dzisiejszej obecności Davida? Źle się poczułam w pracy. Nie chciał żebym zasłabła za kierownicą, wiec mnie przywiózł, ale przecież ciebie to nie obchodzi, prawda? Najważniejsze jest to, co mówi twoja mama.
-Nina, skąd...
-Skąd mogłeś wiedzieć? - Nina nie pozwalała mi dość do słowa. Widziałem w jej oczach ten ból, którego byłem przyczyną. - Wiesz co? Mam dość. Ostatnio zachowywałeś się jak totalny dupek. Sądziłam, że po tym wszystkim co się stało możemy sobie zaufać, ale widocznie myliłam się. Może będzie lepiej jak... - Nina przerwała, a w jej oczach dostrzegłem łzy.
-Nina, nie rób tego proszę cię. Przepraszam. - Panowała między nami cisza. Patrzyłem na nią przerażony. Co ja najlepszego zrobiłem?
    Nina zdjęła pierścionek, który jej podarowałem i położyła go na stole.
-Tym razem przeprosiny nie wystarczą. Zanim zdecydujesz się co z tym zrobić, zastanów się kim jesteś. Fabianem, którego pokochałam z całego serca czy tym kim byłeś przez ostatnie 3 tygodnie.
    Patrzyłem jak podchodzi do okna i wpatruje się w przestrzeń. Teraz zrozumiałem, że popełniłem błąd, który musiałem naprawić.

    ~Nina~
   Czułam wzrok Fabiana na sobie. Po chwili wyszedł, zostawiając mnie samą. Jak mógł oskarżyć mnie o coś takiego? Nie zaprzeczę, że David jest dla mnie kimś ważnym, ale jest tylko przyjacielem. Przez pewien czas próbowaliśmy czegoś więcej, ale ja nie mogłam zapomnieć o Rutterze. Po tym wszystkim przez co przeszliśmy on pozwoli, by jego matka nas rozdzieliła.
   Kolejne łzy napłynęły do moich oczu. Zaczęłam mrugać, by je odpędzić. Zero łez. Mam powód do radości i nic mi tego nie zepsuje.
-Mamusiu! - Zawołała Bethany wbiegając do domu. Przetarłam szybko oczy i odwróciłam się w jej kierunku.
-Tak?
-Pobawis się ze mną?
-Jasne. - Uśmiechnęłam się. Jednak małej to nie przekonało. Zmarszczyła brwi i obserwowała mnie w skupieniu.
-Mamusiu coś się stało? - Uklękłam przed nią.
-Nic poważnego. - Dotknęłam jej noska co wywołało uśmiech na jej twarzy. - To w co chcesz się bawić?
-Oskar jest na zewnątrz.
-Więc chodźmy do niego. - Wstałam, a świat zawirował. Podtrzymałam się ściany, by nie stracić równowagi z powodu zawrotów głowy. Pewnie za szybko wstałam, lub...
-Mamusiu co się stało?
-Nic skarbie, ja tylko... - Przymknęłam oczy mając nadzieję, że w ten sposób zawroty głowy ustaną.

   ~Fabian~
   Wszedłem do domu mojej mamy. Musiałem to wszystko wyjaśnić. Nina miała rację. Moja własna matka manipulowała mną, a ja musiałem to jak najszybciej zakończyć.
-Mamo! - Zawołałem ją, chcąc wiedzieć gdzie jest.
-Tak? - Odpowiedziała wychodząc z kuchni. - Synku dobrze trafiłeś. Akurat zaparzyłam kawę. Napijesz się ze mną?
-Podziękuję. Mamo można wiedzieć co ty robisz? - Kobieta zmarszczyła brwi i patrzyła na mnie zdziwiona.
-Fabian o czym ty mówisz?
-O Ninie. Nastawiałaś mnie przeciwko niej, a ja głupi cię słuchałem.
-To nie jest kobieta dla ciebie synku. Nie dba o swoją rodzinę.
-To ja powinienem o nią dbać. Nie wiesz co Nina przeżyła, więc proszę cię nie osądzaj jej więcej.
-Ale synku...
-Nie pozwolę ci już na to. Zrozumiałem co zrobiłem, gdy było już za późno i teraz muszę to naprawić.
-Nie dostaniecie mojego błogosławieństwa. - Jej słowa uderzyły w czuły punkt. Podświadomie wiedziałem, że nie mogę już liczyć na jej wsparcie, ale teraz w pełni to zrozumiałem.
-Nie potrzebuję twojego błogosławieństwa ani aprobaty. Byłem szczęśliwy przy Ninie i mam nadzieję, że wybaczy mi to co zrobiłem.
-Więc wykreślasz mnie ze swojego życia? - Spytała. Nie wiem czemu, ale miałem wrażenie że rozmawiam z obcą kobietą. Nie poznawałem własnej matki.
-To zależy od ciebie. Jeśli dalej będziesz się tak zachowywać... Niestety, ale będę zmuszony do odsunięcia cię. Kocham Ninę i nic...
-Tatusiu! - Krzyk Bethany dotarł do moich uszu. Odwróciłem się w jej kierunku. Biegła w moją stronę mając łzy w oczach.
-Co się stało? - Kucnąłem przed nią.
-Mama... przewróciła się. Wołałam, ale nie odpowiadała.
-Zaprowadź mnie do niej. - Chwyciła moją dłoń i zaczęła biec w kierunku domu.

   Wbiegłem do salonu i ujrzałem nieprzytomną Ninę. Ukląkłem obok niej i delikatnie nią potrząsnąłem.
-Nina, słyszysz mnie? Nina... - Po paru próbach Nina lekko się poruszyła.
-Fabian? Co się stało? - Widziałem po jej minie, że była zdezorientowana.
-Chyba zemdlałaś. Dobrze się czujesz? Uderzyłaś się w głowę? Może zawiozę cię do szpitala?
-Fabian, nic mi nie jest. - Martin powoli usiadła i oparła głowę na rękach. Obserwowałem ją w milczeniu.
-Mamusiu nic ci nie jest? - Spytała Beth podchodząc.
-Nic, a nic. Po prostu poczułam się trochę gorzej. - Nina zaczęła wstawać. Próbowałem jej pomóc, ale odtrąciła mnie.
-Nina... - Zacząłem, patrząc na nią błagalnie.
-Nie. Przepraszam, ale ja już tak dłużej nie mogę.
-Bethany mogłabyś pójść do swojego pokoju? Muszę z mamą porozmawiać o czymś ważnym.
-Ale mamusia już się nie przewróci? - Spytała, przytulając się do Niny.
-Już nie. Możesz spokojnie się bawić, przypilnuję mamę. - Uśmiechnąłem się do małej gdy ruszyła w kierunku schodów.
    Nina usiadła na sofie. Dołączyłem do niej, musiałem odzyskać przyszłą żonę.
-Przepraszam za to co zrobiłem. Byłem totalnym idiotą, który nie potrafił ci w pełni zaufać. Powinienem wcześniej zauważyć co się dzieję, ale rozmawiałem już z mamą. Jeśli nie zmieni nastawienia do ciebie to straci rodzinę. Nie będę dłużej jej słuchał. - Między nami panowała długa cisza. Nina, przez ten czas, ani razu na mnie nie spojrzała.
    Chwyciłem jej dłoń w swoje.
-Proszę cię, powiedz coś. - Nalegałem, nie mogłem dłużej znieść tej ciszy.
-Jestem w ciąży. - Jej słowa zaskoczyły mnie. Nie spodziewałem się czegoś takiego.
-Co?
-Jeśli zaczniesz mnie oskarżać, że to z Davidem... - Zamknęła oczy, czekając na moją reakcję.
-Już nigdy tego nie zrobię. Po prostu zaskoczyłaś mnie. - Wtedy wszystko zrozumiałem. To dlatego David przyjechał, dlatego Nina najprawdopodobniej zrezygnowała z pracy. - Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Byłem dupkiem i postaram się to naprawić. Po prostu... proszę nie przekreślaj wszystkiego. - Wyjąłem pierścionek z kieszeni i podałem go Ninie. - Niech to będzie mój okres próbny. Ostatnia szansa. Jeśli znów nawalę... Sama zdecydujesz co będziesz chciała zrobić. - Patrzyliśmy w swoje oczy. Żadne z nas nie oderwało wzroku.
-Jesteś tego pewien? Nie dam rady radzić sobie z Trevorem i jednocześnie z twoimi oskarżeniami. - Przez to wszystko zapomniałem, że Nina ma problemy. Mimo, że Hill jest za kratkami ona ciągle ma wrażenie, że gdzieś czai się w ukryciu i ją obserwuje.
-Jestem pewien. - Nina patrzyła to na mnie to na pierścionek. Czekałem w bezruchu. Moje serce biło jak szalone ze stresu.
    Nie mogłem znieść panującej między nami ciszy, więc spytałem.
-Kiedy dowiedziałaś się o ciąży?
-Dzisiaj. Zasłabłam w pracy, a David z Lucasem uparli się, że powinnam zrobić badania.
-Dlaczego nie zadzwoniłaś? Przyjechałbym po ciebie.
-Nie chciałam ci przeszkadzać w pracy. Chciałam jechać sama, ale David nie chciał mnie puścić, bo obawiał się, że zasłabnę za kierownicą.
    Coraz bardziej nie mogłem uwierzyć w to jakim byłem debilem. Jak mogłem naskoczyć na nią, kiedy on tylko o nią dbał.
- Powinienem mu podziękować. Był przy tobie gdy ja wolałem zajmować się sobą. - Przerwałem na chwilę chcąc wszystko przemyśleć. - Nino bardzo cię przepraszam. Mimo, że robię głupie rzeczy nigdy nie przestałem cię kochać. - Obserwowałem jej reakcję. Nie poruszyła ręką, przez cały czas wpatrywała się w pierścionek.

  Po kilku sekundach, które dla mnie trwały wieczność, Nina wzięła głęboki oddech.
-Dobrze. Ostatnia szansa. Mam już dość problemów. - Wsunąłem jej pierścionek na palec i przytuliłem. Jeszcze nigdy nie byłem tak szczęśliwy jak w tym momencie.





-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Po baaardzo długiej przerwie witam was nowym rozdziałem. Nie jest idealny, no ale...
Bardzo przepraszam, za możliwe chaotyczne momenty i błędy.
Pewnie teraz zastanawiacie się kiedy kolejny rozdział. Postaram się go napisać jak najszybciej, ale nie chcę nic obiecywać. Pisząc ten miałam "napady" weny, które niestety szybko uciekały. Po prostu... zobaczymy jak to będzie.

Miłego :)
Karen

4 komentarze:

  1. Ten się produkuje, a wystarczyło żeby Nina się w łeb walnęła i już wybaczone :D
    Coś czuję, że będzie zagłada na ślubie aaa i nadal czekam na Chris juniorke :D
    ps. Gdzieeeee Dileeeeeeeeeeeeeeeer

    OdpowiedzUsuń
  2. Na początku pozwolę sobie napisac: WITAM WSROD ZYWYCH :)
    Super, że finally new chapter dodalas. Doskonale wiem przez co teraz przechodzisz, ale powiem tylko jedno:NA STUDIACH NIE JEST ZBYT KOLOROWO. Zreszta sama się za niedługo przekonasz.
    Co do rozdziału, to nie spodziewałam się takiego wybuchu po Fabianie. Jak to się mówi: dobra mina do złej gry ;p Myslalam, że Nina zajdzie w drugą ciążę po slubie. To żeś nas zaskoczyla. To co brat czy siostrzyczka? A może blizniaki? Chyba musisz jednak przyspieszyć ten ich ślub. Oczekuje na wątek Amber z Masonem i cała reszta Mastersow :D
    Kisses&Hugs - Patka

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy kolejna część ??? ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejna czesc jest w trakcie. Niestety nie jestem w stanie podac konkretnej daty publikacji, ale mam nadzieje ze niebawem uda mi sie dodac nowy rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń