niedziela, 23 września 2018

[90] "Przynajmniej taką miałam nadzieję"

 MUZYKA
~Nina~
    Leżałam w ramionach Fabiana i nie wiedziałam co mam myśleć o całej tej sytuacji. Jestem w ciąży... Owszem myślałam o kolejnym dziecku, ale nie w tym momencie. Sprawa Trevora ciągle jest wyjaśniana. Chyba nie jestem w tej chwili wystarczająco silna, by zajmować się kolejnym dzieckiem. Ostatnio nawet z Bethany spędzałam mało czasu. Co jeśli ta ciąża także będzie zagrożona?
-O czym tak myślisz? - Głos Fabiana przywrócił mnie do rzeczywistości. Wzięłam głęboki oddech i położyłam dłoń na brzuchu.
-To nie jest odpowiedni moment.
-Co masz na myśli?
-Sprawa z Trevorem... Ciągle jestem zdenerwowana. Do tego jestem okropną matką.
-Nie mów tak. - Dotknął mojego podbródka i uniósł moją głowę, bym mogła spojrzeć mu w oczy. - Jesteś wspaniałą matką i nigdy tego nie kwestionuj. Z drugim dzieckiem także damy sobie radę. - Złożył delikatny pocałunek na moim czole.
-Pierwsza ciąża była zagrożona. Co jeśli teraz też tak będzie? - Spytałam, wracając wspomnieniami do przeszłości. Musiałam wtedy bardzo na siebie uważać i odpoczywać.
-Pójdziemy do lekarza, zrobimy odpowiednie badania. Zobaczysz wszystko będzie dobrze. Musisz tylko w to uwierzyć. - Poczułam jego usta na czole.
    Drzwi od naszej sypialni otworzyły się i ujrzałam w nich głowę Bethany.
-Mogę wejść? - Spytała nieśmiało.
-Jasne, chodź do nas. - Powiedziałam odsuwając się od Fabiana jednocześnie robiąc jej miejsce. Mała położyła się między nami i chwyciła za nasze dłonie.
-Nie będziecie się już kłócić? - Spytała nagle patrząc w nasze oczy. Mieliśmy z Fabianem ciężkie chwile jednak nie zdawałam sobie sprawy, że pięciolatka to zauważyła.
-Już nie. - Mówiąc te słowa, spojrzałam na Fabiana. Miałam nadzieję, że wziął sobie do serca naszą wcześniejszą rozmowę.
-Obiecujecie?
-Obiecujemy. - Tym razem odezwał się Fabian.
-To dobrze. Bardzo cię kocham mamusiu, ale nie chcę żeby tatuś znów zniknął.
-Możesz być spokojna. - Przytuliłam ją i pocałowałam w czoło. Dopiero teraz zrozumiałam, że Beth ze zdwojoną siłą przeżywała to co się działo między mną a Fabianem mimo, że staraliśmy się to przed nią ukryć.

   Następnego dnia zadzwoniłam do lekarza. W dzień wizyty zostawiliśmy Bethany u Dilera i Brie. Postanowiliśmy, że na razie nie będziemy im nic mówić. Dopiero po wizycie...
   Starałam się odpędzać negatywne myśli, lecz to nie było łatwe. Próbowałam zachować spokój, twarz nie wyrażającą jakichkolwiek emocji mimo, że gdzieś głęboko ukrywała się myśl utraty dziecka.

   Na miejscu powiedziałam lekarzowi jak wygląda sytuacja. Po serii badań czekaliśmy na wyniki na korytarzu. Fabian trzymał moją dłoń i pocierał kciukiem jej wierzch. Ostatnim razem przechodziłam przez to wszystko sama. Teraz wiedziałam, że jest przy mnie i nigdzie się nie wybiera. Przynajmniej taką miałam nadzieję.

   Po godzinie czekania weszliśmy do gabinetu lekarza. Bałam się tego co ma nam do powiedzenia.
-Otrzymałem wyniki Pani badań i jak na razie wszystko jest w porządku. Jedyne co mnie martwi to normy progesteronu. Jak na 5 tydzień są troszkę za niskie. Jednak proszę się nie obawiać. Wystarczy, że będzie Pani zażywać przepisany przeze mnie lek i zjawi się na kontrolę za dwa tygodnie. - Lekarz zaczął coś zapisywać, a moje myśli zaczęły błądzić. Czyli jest ryzyko... - Proszę się nie stresować. - Powiedział mężczyzna gdy na mnie spojrzał. - Domyślam się, że wie Pani co oznacza niski poziom progesteronu.
-Możliwość poronienia. - Odpowiedziałam pamiętając, że przy ostatniej ciąży był zdecydowanie za niski dlatego ciąża była zagrożona.
-To jeszcze niczego nie oznacza. Poziom hormonu może ulec zmianie w ciągu 24 godzin, a jego niedobór jest minimalny. Gdyby nie Pani wcześniejsze problemy poczekałbym z lekami. Mimo wszystko wolałbym nie ryzykować.
-Rozumiem. - Po krótkiej ciszy mężczyzna podał mi receptę. - Dziękuję Panu bardzo.
-Miejmy nadzieję, że za dwa tygodnie wyniki będą w normie. - Lekarz uśmiechał się w naszym kierunku gdy wychodziliśmy z jego gabinetu.

   Gdy wracaliśmy do domu Fabian ciągle milczał.
-Wszystko w porządku? - Spytałam go.
-Tak. - Odpowiedział po chwili kładąc dłoń na moim udzie. - Po prostu... Wtedy musiałaś usłyszeć to wszystko sama. Gdy usłyszałem, że coś może być nie tak... Wystraszyłem się. Ty zachowałaś spokój, wiedziałaś jak się zachować. Podziwiam cię w tej chwili.
-Też byłam przestraszona, ale nauczyłam się, że panika w niczym nie pomaga. W takiej sytuacji mogłaby tylko wszystko pogorszyć. - Zamilkłam na chwilę, gdy wspomnienia do mnie wróciły.
-Gdy byłam w ciąży z Beth nie było mi łatwo, ale musiałam walczyć. Dla niej. - Kontynuowałam. Położyłam dłoń na jego i splotłam nasze palce.
-Teraz poradzimy sobie z tym razem. - Uniósł moją dłoń do swoich ust i pocałował jej wierzch.
-Poczekaj aż, usłyszysz pierwsze bicie serca. To dopiero masa emocji. - Zaczęłam się śmiać niezupełnie wiedząc z czego. Po chwili Rutter dołączył do mnie.

   Bethany przywitała nas w progu domu naszych przyjaciół. Jak do tej pory zawsze wiedziała kiedy wracaliśmy z Fabianem do domu i biegła nam na przywitanie.
-Jak było na zakupach? - Spytała Brie gdy weszliśmy do salonu.
-Tak właściwie... - Zaczęłam, ale nie wiedziałam jak mam to powiedzieć.
-Mamy wam coś do powiedzenia. - Fabian spojrzał na mnie, a na jego ustach pojawił się uśmiech.
-Jestem w ciąży. - Powiedziałam po chwili nie chcąc już dłużej tego przeciągać. Brie i Diler patrzyli na mnie zszokowani. Po chwili kobieta podeszła do mnie i objęła mnie.
-Jejku, jestem w szoku, ale gratulacje. Rodzinka się powiększa.
-Mamusiu a co to znaczy? - Spytała Beth patrząc na mnie z dołu. Przykucnęłam, by móc spojrzeć jej w oczy.
-Możliwe, że będziesz miała braciszka albo siostrzyczkę.
-Chwila. Jak to możliwe? - Spytał Diler. Opowiedziałam im sytuację z przychodni.
-Nino, wszystko będzie dobrze. Będziesz leżeć w domu do góry brzuchem i wcinać ogórki kiszone... czy co się tam je... a my wszystko za ciebie zrobimy. No nie Fabian? - Diler uderzył lekko ramię Ruttera. Widząc ich miny zaczęłam się śmiać.
-To nie takie proste. Przecież nie mogę leżeć 24 godziny na dobę. Do tego chyba bym zwariowała, gdybym musiała dodatkowo pilnować duże dziecko. - Spojrzałam znacząco na Dilera. Brie parsknęła śmiechem, a mężczyzna wyszedł udając obrażonego.

   Spędziliśmy z przyjaciółmi parę godzin. Gdy nastał zmrok wróciliśmy do domu. Bethany zasnęła dużo wcześniej, więc Fabian zaniósł ją do jej pokoju, a ja poszłam do łazienki Stanęłam przed lustrem i zaczęłam przyglądać się swojemu ciału. Położyłam rękę na brzuchu. Jest jeszcze za wcześnie, by cokolwiek zauważyć, ale świadomość że noszę nowe życie w sobie... To było coś niesamowitego.
   Po chwili Fabian stanął za mną, objął mnie i pocałował w szyję.
-Wszystko jakoś się ułoży. - Powiedział patrząc na nasze odbicie w lustrze.
-Wiem. - Uśmiechnęłam się i automatycznie pomyślałam o ślubie. - Fabian?
-Mhm. - Mruknął w odpowiedzi.
-Bardzo zależy ci, by ten ślub był we wrześniu?
-A czemu pytasz?
-Po prostu... nie chciałabym iść do ołtarza w zaawansowanej ciąży. - Zrobiło mi się głupio, że z takiego powodu chcę przełożyć ślub. Fabian chyba to zauważył, bo odwrócił mnie twarzą do siebie.
-Data nie ma dla mnie znaczenia. Najważniejsze będzie to, że zostaniesz moją żoną. - Szeroki uśmiech pojawił się na jego twarzy. Przysunęłam się do niego i złączyłam nasze usta w pocałunku.
-Dziękuję. - Powiedziałam, gdy się od siebie odsunęliśmy.
---------------------------------------------------------------------------------
Cześć i czołem :)
Przepraszam jeśli rozdział może wydawać się... nietypowy. Jak już wiecie, z weną jest u mnie różnie, ale staram się jak mogę pisać sensownie.
Cóż... do zobaczenia przy następnym rozdziale
Karen

1 komentarz: