piątek, 16 października 2015

[47] "Gdyby nie ten pocałunek..."

~Fabian~
   Pokazałem Zackowi liścik. Wiadomość na min napisana potwierdzała moje słowa.
"Trzymaj się od niej z daleka lub stracisz nie tylko ją, ale i tego małego brzdąca"
-Kolejny raz chcą ją zranić z mojego powodu. - Powiedziałem, gdy list wrócił do moich rąk.
-Nie pozwolimy skrzywdzić jej ani małej. Nina stała się częścią naszej rodziny, a jak sam wiesz, kto zadziera z jednym z nas ma do czynienia z resztą.
-Chwila... Małej? - Spytałem lekko zdezorientowany.
-Nina będzie mieć córeczkę. - Nie wiedziałem jak powinienem zareagować. Chciałem pobiec do Niny, powiedzieć jej prawdę, przytulić ją i pocałować, ale nie mogłem. Pojechała do szpitala, a ja nawet nie mogłem być przy niej. Nie mogłem jej wspierać i uspakajać.
-Dobra. - Nie chciałem powiedzieć moich myśli, ale musiałem to zrobić. Nie chcę, by kolejny raz cierpiała z mojego powodu. - Zniknę z życia Niny na zawsze. Nie będzie mnie widywać, nie będzie ze mną rozmawiać, ani o mnie słyszeć. - Przerwałem starając się nie stchórzyć. Chciałbym być samolubny. Chciałbym być przy Ninie i nie przejmować się Killersami, Jackiem czy Trevorem, którego mam ochotę zabić gołymi rękami. Chciałbym cieszyć się obecnością mojej ukochanej i nadchodzącego dziecka, ale moje szczęście jest jednoznaczne z ich śmiercią, a na to pozwolić nie mogę. - Zajmę się Killersami i każdym kto będzie chciał zrobić jej krzywdę, ale będę daleko od niej.
-Fabian, rozumiem co chcesz zrobić, ale nie możesz poświęcać samego siebie. Owszem zniknij z jej życia, ale nie na zawsze. Nie widzisz jej. Czasem potrafi patrzeć w jeden punkt i trzymać w dłoni wisiorek od ciebie godzinami. Mimo wszystko ona wciąż myśli o tobie i tęskni za tobą.
-A co twoim zdaniem powinienem zrobić?! - Uniosłem głos. Zbyt wiele emocji kotłowało się we mnie. Najbardziej odczuwalna była bezradność.
-Zniknij z jej życia, zajmij się Killersami i gdy wszystko wróci do normy przyjdź do niej i wszystko jej wytłumacz.
-Nie zrozumie mnie.
-Skąd możesz to wiedzieć. Tylko ślepy nie zauważyłby jak ona mocno cię kocha. Rusz dupę i rób to co do ciebie należy. Do twojego powrotu zajmiemy się nimi.
-Dobra, ale mam do ciebie prośbę. Mógłbyś mnie informować o wszystkim co spotka Nine i małą?
-Postaram się. - Wtedy rozległ się dźwięk mojego telefonu. Wyjąłem go z kieszeni i bez patrzenia na wyświetlacz odebrałem połączenie.
-Halo.
-Fabian, możesz do mnie przyjechać? - Usłyszałem zapłakany głos Savany.
-Co się stało?
-Musimy porozmawiać.
-Daj mi chwilę. Zaraz tam będę. - Rozłączyłem się. Wyjaśniłem sprawę Zackowi i podziękowałem mu za rozmowę. Jak do tej pory on jako jedyny stara się mnie zrozumieć.
   Wyszedłem z pokoju i ruszyłem korytarzem do wyjścia. W połowie drogi usłyszałem dźwięk nadjeżdżającego samochodu. Po kilku sekundach drzwi wejściowe otworzyły się, a w nich pojawili się Brie i Diler z Niną. Oboje dokładnie zasłaniali brunetkę, a do tego Diler obejmował ją w pasie i trzymał blisko siebie. Wziąłem kilka wdechów na uspokojenie i ruszyłem na przód. Przechodząc obok nich starałem się nie zwracać uwagi na Martin, lecz moje próby poszły na marne. Moje spojrzenie od razu spotkało się z jej. Przez ułamek sekundy ujrzałem miłość i tęsknotę. Później pojawił się tylko ból i strach. I to ja sam wywołałem u niej te emocje. Ja przyczyniłem się do jej cierpienia. Ten który powinien ją chronić, zranił ją najbardziej.

~Nina~
   Wchodząc do kryjówki minęłam się z Fabianem. Co on tutaj jeszcze robił? Mam tylko nadzieję, że nie ujrzy...
-Nina, słyszysz mnie? - Diler nagle zatrzymał się i chwycił moją twarz w swoje dłonie.
-Przepraszam, zamyśliłam się. O co chodzi?
-Pytałem czy wszystko w porządku. Zbladłaś.
-Tak. Po prostu... - Obejrzałam się na drzwi w nadziei, że jeszcze go ujrzę, lecz zniknął. Nie przejął się ani trochę moim stanem. - Jestem trochę zmęczona. To wszystko. 
-Diler zaprowadź Ninę do pokoju, ja pójdę porozmawiać z Zackiem. - Zauważyłam złowrogie spojrzenie Brie skierowane na mężczyznę. Coś czuję, że ten nasz pocałunek nie poszedł jeszcze w zapomnienie.
-Brie... - Zaczął Diler, lecz blondynka nie pozwoliła mu dokończyć.
-Teraz nie jest na to odpowiednia pora. - Kobieta ruszyła przed siebie.
-Diler przepraszam cię. - Powiedziałam gdy Johnson zniknęła mi z pola widzenia.
-Za co?
-Gdyby nie ten pocałunek...
-Nina nie ma o czym mówić. Po prostu muszę się postarać, by mi wybaczyła. - Spojrzałam w jego oczy, w których ujrzałam...
-Boisz się?
-Jak cholera. Wiesz jaka jest Brie. - Zaśmiałam się gdy ruszyliśmy do pokoju mojego i blondynki.
-W takim razie życzę ci powodzenia.
-Dzięki, z przyda się.

~Brie~
   -Zack, wróciliśmy już. - Powiedziałam wchodząc do jego pokoju.
-I co z Nina? - Od razu oderwał się od jakiś papierków i skupił swoją uwagę na mnie.
-Wszystko w porządku. Lekarz przeprowadził badania kontrolne i wszystkie wyniki są w normie.
-To dobrze.
-Zack? - Spytałam niepewnie.
-Tak?
-Rozmawiałeś z Fabianem o Ninie, prawda? - Pokiwał twierdząco głową. - Wie o ciąży? - Zack zastanawiał się chwile, nie wiedząc co powiedzieć.
-Nie. Nie wspomniałem mu o tym.
-Bardzo dobrze. Ja idę już do Niny. Ty też powinieneś odpocząć. Nie wyglądasz najlepiej. - Widać było po nim, że jest już zmęczony.
-Nie martw się. - Uśmiechnął się. Jak miałam się nie martwić skoro Zack jest dla mnie jak ojciec. - Nic mi nie jest. Leć do Niny. Może cię potrzebuje. - Pożegnałam się z nim i wyszłam.

   Siedziałyśmy z Niną w pokoju i rozmawiałyśmy, aż nastał zmrok. Wtedy usłyszałam dziwy stukot.
-Słyszałaś to? - Spytała Nina.
-Tak. - Dźwięk powtórzył się. Podeszłam do okna, odsunęłam zasłony. Wtedy znów rozległ się ten dźwięk. Wiedziałam, a raczej widziałam co było jego przyczyną. Diler stał pod naszym oknem i rzucał kamykami.
-Brie! - Krzyknął, a ja otworzyłam okno.
-Nie drzyj się i idź stąd.
-Nie odejdę dopóki mnie nie wysłuchasz.
-Jesteś pijany. - Stwierdziłam po dokładnym przyglądnięciu się.
-Tylko troszkę.
-Troszkę?
-No dobra troszkę bardzo. Mam nadzieję, że Zack nie zauważy braków w spiżarni, ale musiałem dodać sobie odwagi.
-Niby do czego?
-Żeby powiedzieć to co chce powiedzieć. - Zmarszczyłam brwi. Czy tylko ja mam wrażenie, że to zdanie było bez sensu?
-No to czekam. - Zza jego pleców wyłonił się bukiet kwiatów.
-Chcę by te kwiaty, były symbolem naszej miłości.
-Wiesz, że te kwiaty zwiędną i będą się za 3 dni nadawać do wyrzucenia? - Spytałam, a jego mina zmieniła się z pewnej siebie w smutną.
-No tak, nie pomyślałem o tym. - Podrapał się po głowie, spojrzał na kwiaty i je wyrzucił. - Mam coś jeszcze. Ułożyłem dla ciebie wiersz. Miałem problem ze znalezieniem rymu do twojego imienia więc poszperałem w internecie. Wiesz, że brie to francuski ser?
-Diler pogrążasz się! - Krzyknęła Nina, by mężczyzna ją usłyszał.
-Racja, lepiej zacznę już swój wiersz. - Odchrząknął teatralnie i rozpoczął.
-Brwi... - Wydał dziwny dźwięk podobny do wyplucia. - Brie miało być. Wybacz. Zacznę jeszcze raz. - Odchrząknął jeszcze raz, a w mojej głowie powstała pewna wizja. Gdyby tak go uciszyć... ziemniakami. Dlaczego pomyślałam o ziemniakach? W sumie są okrągłe, twarde i łatwo się nimi rzuca. Z pewnością, by go uciszyły. Szkoda tylko, że nie mam ich pod ręką, ponieważ ta wizja jest bardzo kusząca.
-Brie moja kochana... - Rozpoczął, a moja wizja rozpłynęła się.

 Brie moja kochana
W mej głowie ser od rana.
Przez to cholesterol mi narasta,
a w sercu moim miłości do ciebie masa.

Ćpałem dziś ser o poranku
w moim małym mieszkanku.
Myślałem ciągle o tobie
chodź talerz sera miałem przy sobie.

Zdałem sobie sprawę, że oprócz ciebie
nic więcej mi nie potrzeba w niebie.
Więc wybacz mi proszę
Bo życia bez ciebie nie znoszę.

  Muszę przyznać, że ten wiersz mu wyszedł. Powoli zaczynałam płakać ze śmiechu, gdy rozpoczął jego poważną część. Pierwszy raz jego wiersz spodobał mi się w 100%.
-Brie! Powiedz coś, no. - Zawołam Diler patrząc na mnie z dołu.
-Poczekaj chwilę. - Wymieniłam z Niną uśmiech i wybiegłam na zewnątrz do mężczyzny. Nie zwracałam uwagi na to że jest pijany i że może mnie nie utrzymać. Bez ostrzeżenia zarzuciłam mu ręce na szyję i go pocałowałam. Zrobił krok do tyłu by odzyskać równowagę, objął mnie w pasie i oddał pocałunek.
-To znaczy, że mi wybaczasz? - Spytał po oderwaniu.
-Jak mogłabym nie wybaczyć po takim serowym wierszu. - Zaśmiałam się przypominając sobie fragmenty.
-To dobrze. Nie jestem pewny czy zdołałbym wpaść na lepszy pomysł przeprosin gdyby ten nie wypalił.
-Na pewno byś coś wymyślił. - Trzymając się za ręce weszliśmy do środka.
 

~Fabian~
   Dojechałem pod budynek mieszkalny Savany o zmroku. Udałem się na odpowiednie piętro i zapukałem do drzwi. Nie usłyszałem odpowiedzi, więc wszedłem do środka.
-Savana? Gdzie jesteś? - Spytałem rozglądając się po pomieszczeniach. Znalazłem ją w sypialni siedzącą na łóżku tyłem do drzwi. Usiadłem obok niej i wtedy ujrzałem zdjęcia Niny, które trzymała w swoich rękach.
- Skąd to masz? - Spytałem od razu.
-To chyba ja powinnam zadawać pytania. Jesteś tym policjantem, którego nienawidzi mój brat, prawda? - Podniosła na mnie wzrok. Widać było, że płakała lecz po tych łzach nie zostało już śladu. W jej oczach można było ujrzeć tylko gniew.
-Kto ci powiedział?
-Czyli to prawda. - Zaśmiała się i podeszła do okna przeczesując włosy palcami. - Ale ja byłam głupia. Dlaczego to wszystko robiłeś?
-Savana... - Chciałem ją uspokoić, ale przerwała mi.
-Odpowiedz!
-Policja poszukuje Devona...
-Więc postanowiliście wykorzystać mnie, by go dopaść. - Kolejny raz mi przerwała.
-Uspokój się. - Podszedłem do niej. Chciałem ją objąć, ale mnie odepchnęła.
-Jak mam się uspokoić skoro to przez ciebie mój brat trafił do więzienia, przez ciebie zginął Henry. - Zmarszczyłem brwi.
-O kim ty mówisz?
-O ojcu Scotta. Co? Może nie pamiętasz jak go potrąciłeś w trakcie wyścigu, na który nalegałeś.
-Co?! To Devon go zorganizował. - Czyli braciszek okłamywał swoją kochaną siostrzyczkę. - To on zmienił zasady i miejsce tamtego wyścigu. Nie ja.
-Kłamiesz! - Krzyknęła.
-A niby po co miałbym to robić? Co mi dadzą kłamstwa?
-Jak do tej pory nie przejmowałeś się tym, że ciągle mnie okłamujesz. A ja jak jakaś idiotka... - Urwała i łzy pojawiły się w jej oczach.
-A ty co? - Spojrzała głęboko w moje oczy.
-Pokochałam cię. A ty cały czas udawałeś i myślałeś tylko o niej. - Pokazała jedno ze zdjęć Niny. - Jak mogłeś mi to zrobić? - Pogłaskałem ją po rękach. Tym razem mnie nie odepchnęła.
-Uspokój się. Pamiętaj, że musisz dbać o kogoś jeszcze.
-Za to ty nie będziesz mieć tego problemu. - Spojrzałem na nią zdziwiony. - Ona też jest w ciąży. Skoro tamto dziecko powstało z miłości... Jemu przeznaczysz swoją uwagę. Moje dziecko było zwykłą wpadką.
-Nawet tak nie mów. Ani przez chwilę nie przeszło mi przez myśl, że kochałbym dziecko z tobą mniej niż to które może będę mieć z Niną.
-Jakoś ci nie wierzę. Devon sporo mi o tobie opowiadał...
-Mogę się założyć, że w większości przypadkach kłamał. Jesteś jego siostrą i tylko dla ciebie jest dobry. Wiesz, że zabił dwóch Mastersów w trakcie wyścigu? Albo że zgodził się na porwanie i gwałt Niny?
-Mówił, że chce cię tylko nastraszyć, że jej nic nie jest.
-Prawie zginęła przez niego kilkakrotnie. I teraz kolejny raz jej grozi, bo pojawiłem się w pobliżu.
-Nie... - Prawda powoli zaczęła do niej docierać, ale mimo to nie wierzyła w moje słowa.
-Mój szef pomyślał, że mogę od ciebie wyciągnąć potrzebne informacje, by złapać jego i jego gang. Nie było w planach aż tak dalekiej znajomości za co naprawdę cię przepraszam.
-Na nic twoje przeprosiny. Ja...
-Pomóż nam ich złapać. Tylko o to w tej chwili cię proszę. Pomóż mi ochronić Ninę. Później, jeżeli tylko będziesz chciała, odejdę. - Łzy płynęły strumykami po jej policzkach. Myślała długo nad podjęciem decyzji.
-Pomogę, ale pod jednym warunkiem.
-Jakim?
-Devon ma być wolny. Wiem co wszyscy o nim sądzą, ale on nie jest zły. Po prostu... Zajmę się nim. - Była wykończona emocjonalnie. Ledwo stała na nogach, a w jej oczach życie nie było widoczne. Powinienem odmówić. Nie... Powinienem się zgodzić, ale i tak go złapać. Później jej jakoś to wytłumaczę.
-Zgoda. - Savana z lekkim wahaniem podała mi adres. - Dziękuje. - Odruchowo chciałem pocałować ją w czoło, ale uznałem że w tej sytuacji to nie będzie odpowiednie zachowanie, więc uśmiechnąłem się i wyszedłem.

~Savana~ 
   Fabian wyszedł a ja usiadłam na kanapie i starałam się uspokoić. Jak on mógł mi to zrobić? Jak mógł mnie wykorzystać? Do tego kocham go i mam z nim dziecko. Gdyby Devon się dowiedział... Co ja dowiedziałam się o nim. Czy to co powiedział Fabian było prawdą? Przecież Devon nigdy mnie nie okłamał. A co jeśli jednak robił to przez cały czas? Co jeśli te wszystkie okropne rzeczy są prawdą?
   Nie chciałam dłużej myśleć o tym wszystkim. Wstałam i wyszłam. Chciałam pojechać do niego i wszystko wyjaśnić.Udałam się na pierwszy napotkany przystanek autobusowy i wsiadłam do pierwszego lepszego autobusu. Aktualnie prowadzić nie byłam w stanie, więc tylko w taki sposób odjadę... oderwę się od tego wszystkiego.
   Oparłam się o szybę, oglądając miasto za szybą i zaczęłam płakać. Starłam dłonią łzy z policzka. Dlaczego to musiało spotkać mnie? Miałam wszystko idealnie zaplanowane, a pojawienie się Fabiana w moim życiu wszystko zepsuło. Ciąża? Myślałam, że najpierw ukończę szkołę i znajdę kogoś odpowiedniego. Od jakiegoś czasu nic nie idzie zgodnie z planem.
   Patrząc tak przed siebie w mrok i rozmyślając, ujrzałam dwa światła szybko zbliżające się w moim kierunku. Nie byłam w stanie zareagować gdy usłyszałam straszny hałas i poczułam ból w całym ciele. Później ogarnęła mnie ciemność.

--------------------------------------------------------------------------------
Witam :)
Dziś krótko.
Połowę rozdziału pisałam z gorączką, więc nie jestem odpowiedzialna za halucynacje, które w trakcie pisania pojawiły się w mojej głowie i które zostały napisane :D
Moja Forko. Wybacz, że odrobinkę zmieniłam twój wiersz, ale to było konieczne.
Droga Eden. Masz w końcu te swoje upragnione ziemniaki.
Przepraszam, za ewentualne błędy ale nie mam już siły tego sprawdzać.

Miłego
Karen
   

9 komentarzy:

  1. Ale ona miała rzucać w niego tymi ziemniorami, a nie rzucić się na niego zadowolona :( Mniejsza i tak popłakałam się ze śmiechu haha
    Ten kierowca autobusu chyba jakiś naćpany albo zemdlał (pamiętasz? :D)
    Chyba lubię Savane, skoro mam ochotę cię palnąć tym ziemniakiem jak słowo daje :D
    Moment to ty idealny sobie wybrałaś, nie ma co.. Pisz następny szybko ;>>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie narzekaj haha masz swoje ziemniaki o ktore mi trulas dluuuugo.
      Oczywiscie ze pamietam haha

      Usuń
  2. "W sumie są okrągłe, twarde..." LEJĘ SIE Z TEGO >.<
    Nawet nie uwarzyłam zmiany w naszej poezji
    Brwi?!!!! Pękałam ze śmiechu
    Savanna to s u k a sorrki ale jej nie trawię -w-
    Pisz następny... w końcu cały tydzień wolny ;pp

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze sie ze pekasz ze smiechu. Ja tez pekalam gdy to pisalam wiec wiem co czujesz;)

      Usuń
  3. Wreszcie! Nigdy więcej nie chce czekec 15 dni na twój rozdział.
    Co ten Fabian planuje?? Spowiadaj się :)
    Ale wierszyk przebił wszystko :))
    To skoro masz tydzień leniuchowania to pisz szybko kolejną czesc :D
    Kisses&Hugs - Nathalia Pisarka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spowiadac to ja sie bede przed ksiedzem;)

      Usuń
    2. Lepiej bierz się za pisanie kolejnej części 😙👯

      Usuń
    3. Słuchajcie, zmienię płeć, przyjmę kapłaństwo, a potem wam wszystko wypaplam co mi powiedziała ;>>

      Usuń
    4. Powiedz do jakiej parafii cię przyjmą to będę unikać ją szerokim łukiem :D

      Usuń