~Nina~
Blondynka podbiegła do mnie i przytrzymała mnie.
-Spokojnie. Wszystko będzie dobrze. Oddychaj spokojnie. - Nie musiałam
jej tłumaczyć co czuję. Wszystko wyczytała z mojego zachowania. - Diler
szykuj samochód. Jedziemy do szpitala. - Dopóki stałam nieruchomo ból nie był wyczuwalny, lecz gdy się ruszyłam wrócił. Pierwsza fala była najgorsza. Zgięłam się i syknęłam.
-Dasz radę. - Powiedziała Amber dodając mi otuchy. Wzięłam głęboki oddech i z moją przyjaciółką u boku ruszyłam do wyjścia
W szpitalu, gdy pielęgniarki dowiedziały się co się dzieje, od razu posadziły mnie na wózku. Zawiozły mnie do sali i pomogły się położyć. Ból w trakcie drogi zelżał, więc starałam się uspokoić.
Po serii badań i podaniu odpowiednich leków zostałam sama. Trzymałam dłonie na brzuchu w geście troski i czekałam na lekarza.
-Witam Panią Martin. - Powiedział doktor Jenks wchodząc do sali.
-Dzień dobry. Proszę mi powiedzieć co się dzieje? - Wciąż leżałam na łóżku.
-Na szczęście był to tylko sygnał ostrzegawczy. Z płodem wszystko w porządku i na razie nie należy się martwić. - Na te słowa odetchnęłam z ulgą.
-Jest pewnie jakieś ale...
-Zostawimy Panią w szpitalu na kilka dni obserwacji. Do tego jakikolwiek stres czy nerwy są zabronione. Z tego względu przepisze lek podtrzymujący ciążę, by było Pani łatwiej. Nie będzie to duża dawka, ale konieczna do podania. Proszę się nie martwić. Urodzi Pani silne i zdrowe dziecko. Musimy tylko zachować ostrożność.
-Doktorze, mam pytanie. Za dwa miesiące moja przyjaciółka bierze ślub, a ja jestem jej druhną. Czy mogłabym brać w tym udział?
-Jeśli nic nie ulegnie zmianie to tak. Tak jak mówię. Spokój i odpoczynek pomoże.
-Dziękuje Panu.
-Proszę.
-I co powiedział lekarz? - Spytała Amber od razu podchodząc do mojego łóżka. Za raz za nią weszli Mason i Diler. Przekazałam im co powiedział mi lekarz.
-To dobrze, że nic wam nie jest. Wystraszyłaś mnie. - Blondynka ujęła moją dłoń.
-Nie tylko ty się bałaś. Która godzina?
-21:15.
-Diler mam do ciebie prośbę.
-Dla ciebie wszystko. - Puścił mi oczko. Uśmiechnęłam się i odpowiedziałam
-Przywiózłbyś mi kilka rzeczy?
-Jasne. - Powiedziałam mu gdzie co mam. Pocałował mnie w czoło i wyszedł. Odkąd poznałam Dilera polubiłam go. Jest dla mnie jak brat i kocham go za to mimo, że czasem potrafi dać w kość.
-Nina... - Zaczęła Amber i spojrzała na Masona.
-Myśleliśmy o tym i chcemy przełożyć ślub. - Dokończył Foster.
-Znów? Dlaczego?
-Jesteś moją druhną. Ślub nie może odbyć się bez ciebie, a nie chcę narażać ciebie czy dziecka.
-Pytałam o to lekarza. Mogę iść pod warunkiem, że nie będę się przemęczać, więc nie musicie się martwić. Nie odkładajcie swojego szczęścia z mojego powodu.
-Jesteś moją najlepszą przyjaciółką. Oczywiście, że będę się martwić nawet gdy lekarz powie, że możesz przebiec maraton.
-Kochana... - Chwyciłyśmy się za dłonie i zaczęłyśmy rozmawiać.
~Fabian~
Po spotkaniu Niny wyszliśmy z Savaną z galerii i udaliśmy się do samochodu.
Przed oczami ciągle miałem obraz bladej brunetki ledwo stojącej na nogach. To ja do tego dopuściłem. Ja pozwoliłem na to odchodząc od niej.
-Fabian... - Savana dotknęła mojego ramienia sprowadzając mnie do rzeczywistości.
-Mhm? - Spojrzałem na nią na chwilę, by później znów skupić się na drodze.
-Nie słuchałeś mnie.
-Przepraszam. Zamyśliłem się. Mogłabyś powtórzyć?
-Pytałam o tą Ninę. Skąd się znacie? - Mówić prawdę czy skłamać.
-To moja znajoma. Znamy się ze szkoły.
-Znajoma?
-Tak.
-To dlaczego powiedziała, że wyprowadziła się już z twojego mieszkania?
-Pomagałem jej.
-W czym?
-Poprosiła mnie o dyskrecję, więc nie możesz tego wiedzieć. - Zaparkowałem na parkingu przed blokiem Savany. - Dlaczego tak o nią wypytujesz?
-Mam wrażenie, że coś przede mną ukrywasz. Byliście razem, prawda?
-Skąd ten pomysł?
-Widziałam jak się przejąłeś, gdy źle się poczuła. Wciąż coś do niej czujesz? - Westchnąłem. Aż tak bardzo było to po mnie widać? Nie chciałem, by znała prawdę, bo co mi to da. Tylko pogorszy sytuację.
-Rozstaliśmy się jakiś czas emu, ale wciąż się o nią martwię. - Savana milczała patrząc prosto w moje oczy. Po chwili spytała.
-Masz może ochotę na lampkę wina? Nie chciałabym pić sama. - To nie był dobry pomysł. Gdybym wypił musiałbym zostać u niej na noc. Z drugiej strony mam już tego wszystkiego dość. Przecież jedna czy dwie lampki wina nikomu nie zaszkodziły, a do hotelu mogę wrócić taksówką.
-Przecież nie mogę takiej dziewczyny zostawić samej pijącej wino. - Uśmiechnęła się, pocałowała mnie i wyszła z samochodu. Wyłączyłem silnik, wysiadłem i ruszyłem za nią.
Piliśmy wino i rozmawialiśmy, aż nadszedł wieczór. Podszedłem do włącznika, by zapalić światło, lecz nic się nie stało.
-Pewnie znów wyłączyli prąd. Mógłbyś rozpalić w kominku? Ja poszukam jakichś świec. - Blondynka jednym haustem wypiła zawartość kieliszka i ruszyła do kuchni. Przez alkohol byłem już lekko zamroczony, ale dość szybko udało mi się rozpalić ogień.
-Udało mi się znaleźć tylko 3 świece. - Położyła je na podstawkach na stole. - To nawet dobrze, że wyłączyli ten prąd. Przynajmniej mamy nastrój. - Zaśmiała się, rozłożyła koc obok kominka i usiadła na nim. W jednej ręce trzymała butelkę, a w drugiej kieliszek. Nakazała mi ruchem głowy bym usiadł obok niej. Zrobiłem to, a ona uzupełniła nasze puste już lampi.
-Wiesz co? Jesteś zdecydowanie lepszy niż mój brat. On niby się o mnie troszczy, ale nigdy go nie ma. Nic tylko ten jego gang i wyścigi. - Gwałtownie zasłoniła usta dłonią. - Nie powinieneś o tym wiedzieć. Przecież Devon mnie zabije.
-Spokojnie. Nie dowie się, że wiem.
-Nie zdziwiłabym się gdyby jednak się dowiedział. On ma swoich kumpli chyba wszędzie, a przynajmniej ma kilku, którzy są w stanie zrobić dla niego wszystko. Ja go wcale nie rozumiem. Miał szanse na dobrą pracę, a wybrał coś takiego. Przecież on się marnuje.
-A ci jego kumple...?
-Daj spokój. Może i są mili, ale na sam ich widok dostaje gęsiej skórki. Devon zabierał mnie kilkakrotnie do tego ich warsztatu byśmy mogli spędzić trochę czasu jak brat z siostrą, ale ostatnim razem ciągle go wołali. Podobno jakaś dziewczyna sprawiała im kłopot i chcieli ją nastraszyć, by dopaść jakiegoś policjanta. - Zakrztusiłem się winem. - Pij powoli. Spokojnie ci wystarczy. - Zaśmiała się i napiła się trunku.
-Wiesz może co to miała być za dziewczyna? - To nie możliwe, by w trakcie porwania Pierce wziął ze sobą swoją siostrę.
-Nie nic mi nie mówił. Wiem tylko tyle, że to miała być zemsta na tym policjancie.
-A gdzie cię zawiózł?
-Oj głuptasie. Mówiłam ci już. Do ich garażu.
-Pamiętasz gdzie to jest?
-Nie za bardzo. Było ciemno i do tego miał szyby przyciemnione w samochodzie. - Nie mogłem w to wszystko uwierzyć, a do tego alkohol nie pozwalał mi w pełni się nad tym skupić. Nagle ogarnęła mnie wściekłość. Jak Devon mógł być aż taki okropny, by mówić to wszystko swojej siostrze.
-Co powiesz na jeszcze jedną butelkę? - Spytała blondynka potrząsając już pustym naczyniem. Wypiliśmy już chyba z dwie takie i nie mogłem się już skoncentrować na niczym konkretnym. Moje myśli nie krążyły wokół nie wiadomo kogo ani czego. Nawet nie wiedziałem o czym myślałem wcześniej i w sumie podoba mi się ten stan. Nie muszę się o nic martwić ani niczym przejmować. Jest tylko aktualna chwila.
-Czemu nie. - Uśmiechnąłem się i otwarłem kolejną butelkę.
Gdy opróżniliśmy ją w połowie Savana zaczęła się do mnie przysuwać dopóki nie oparła głowy na moim ramieniu. Wsunęła dłoń pod moją koszule i sunęła nią po moim torsie. Zaczęła mnie całować. Nie protestowałem też, gdy zaczęła odpinać guziki w mojej koszuli. Nie obchodziło mnie jakie będą z tego konsekwencje. Chciałem chodź raz od dłuższego czasu nie przejmować cię życiem.
Położyłem swój kieliszek obok jej i zatraciłem się w obecnej chwili.
----------------------------------------------------------------------------------------
Witam :)
Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale miałam blokadę twórczą :(
Niestety mam też złą wiadomość. Szkoła się zaczęła, więc powraca system jednego rozdziału na tydzień. Nie wiem jak to będzie wyglądać, bo od poniedziałku mam praktyki, w październiku wyjeżdżam do Niemiec w związku z wymianą, a później zapisuje się na zdawanie prawa jazdy i jeszcze przygotowania do egzaminu zawodowego... Nie wiem jak poradzę sobie z tym wszystkim, ale postaram się dodawać jak najczęściej tylko będę mogła.
Druga sprawa to wygląd bloga. Powiedźcie tak szczerze co o nim sądzicie?
A trzecia sprawa to wyświetlenia. Przebiliście 30 tys. wyświetleń. Nie wiem jak ja mam wam za to dziękować:*
No to chyba na tyle jeśli chodzi o sprawy organizacyjne, więc.... Życzę wam udanego roku szkolnego i życzę wszystkim powodzenia :)
Miłego
Karen
Ps. przepraszam za błędy, ale ten pierwszy dzień szkoły strasznie mnie wykończył...
Stwierdzam, że dalej nie lubię Fabiana
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że weźmiesz pod uwagę moje propozycje co do udziału mojej ulubionej barwnej postaci
Czekam na następny i dzięki..przypomniałaś mi o tych praktykach i wymianie, a raczej braku czasu przez nie
Będziesz pisać w autobusie juz cie dopinuje! :D
A wygląd okropny mówiłam ci, że ten twój był ładniejszy xd
Potwierdzam, nadal nie lubię Fabiana
UsuńCzyli jednak na coś się przydałam :) I tak mam mnóstwo pomysłow także ten ;)
OdpowiedzUsuńRozdział mi się strasznie podoba jak zwykle :>
Czekam na next kochana :))
PS: JUŻ MAM DOSYĆ TEJ SZKOŁY!
Wiedziałam, że zapomniałam o czymś napisać. Dziękuje ci kochana za pomoc przy planowaniu tego rozdziału :*
UsuńNa mnie zawsze możesz liczyć :) ;*
Usuń