sobota, 13 czerwca 2015

[18] cz.2 "Szczęśliwego Nowego Roku."

~Nina~
   31 grudnia obudziłam się wcześniej niż wczoraj, ale oczywiście Fabiana nie było. Przetarłam zaspane oczy rozglądając się po pomieszczeniu. Wciąż nie wierzę, że jestem w Paryżu.
   Wtedy usłyszałam otwierające się drzwi. Stanął w nich brunet. Trzymał w ręku tacę z parującym posiłkiem, a z dzbanka wystawała sztuczna czerwona róża.
-Śniadanie do łóżka, raz. - Powiedział kładąc tace na moich kolanach.
-Nie musiałeś. - Uśmiechnęłam się ciesząc się w duchu z tego gestu.
   Zjedliśmy wspólnie naleśniki z syropem, potem Fabian położył się obok mnie, objął mnie ramieniem i przysunął do siebie. Oparłam głowę na jego klatce piersiowej i słyszałam każde uderzenie serca. Przez chwilę poczułam jak moje serce dostosowywuje się do słyszanego rytmu. Miałam wrażenie jakby nasze serca pasowały do siebie, jakby każde z nas posiadało całość drugiego.
   Ostatnio przeszliśmy wiele. Wiem, że Fabianowi zależy na mnie i to bardzo. Okazuje mi to na każdym kroku. Wiem także, że coś ukrywa przede mną. Chciałabym wiedzieć co się dzieje, by mu pomóc, ale wiem że wypytując go odsuniemy się od siebie. Nie chcę go stracić, ale też nie chce by znosił to wszystko sam.
-O czym tak myślisz? - Spytał, a jego palce gładziły moje ramię. Przez chwilę wahałam się co odpowiedzieć, ale chyba nie ma sensu tego ukrywać.
-O nas. O tym co czeka nas w nowym roku. O tym co przeszliśmy do tej pory, a głównie to o tym, że nie chcę cię stracić. - Przymknęłam powieki przytulając się do niego jeszcze mocniej.
-Nie stracisz mnie. - Zamilkł. Po chwili chwycił mnie za podbródek i uniósł moją twarz w taki sposób, bym patrzyła prosto w jego oczy. - Nie stracisz mnie nigdy. - Powtórzył. - Zawsze będę przy tobie niezależnie od tego co się stanie. - Nagle ogarnął mnie strach, jakby to co mamy w tej chwili miało zniknąć. - Chodzi o coś więcej prawa? - Spytał. Chyba wyczytał to z moich oczu.
-Po części tak. Wiem, że coś ukrywasz od dłuższego czasu. Nie chcę się kłócić czy dyskutować na ten temat w tej chwili, ale od momentu moich odwiedzin w więzieniu nie wyjaśniłeś mi nic i boję się, że gdy zacznę o to pytać ty będziesz wolał odwrócić się ode mnie niż wyznać mi prawdę.
-Nie zrobię tego. Wiem, ostatnio ukrywam kilka rzeczy, ale tylko i wyłącznie dlatego, że chcę byś była bezpieczna i nie martwiła się o nic. - Pocałował mnie w czoło i objął dodatkowo drugim ramieniem. Po chwili odetchnął głęboko i kontynuował temat. - Obiecuje, że już wkrótce wyjaśnię ci wszystko.

   By nie psuć sobie nastroju przed tym co przygotował Fabian postanowiliśmy chwilowo zapomnieć o naszej wcześniejszej rozmowie. Wciąż nie opuszczało mnie przeczucie, że wydarzy się coś złego. Ten niepokój także postanowiła zignorować.
   Przed południem wybraliśmy się na zwiedzanie miasta. Zobaczyliśmy Luwr, Katedrę Notre-Dame i wiele więcej.

   Po tym wszystkim strasznie bolały mnie nogi. Spędzenie razem dnia i zobaczenie tylu rzeczy... Było genialnie, ale nie oszukujmy się. Kobieta nie da rady chodzić 5 godzin bez przerwy na koturnie.
-Nie mogłeś mnie ostrzec, że będziemy tyle chodzić? Nie wkładałabym tych obcasów. - Narzekałam od dobrych 10 minut, gdy szliśmy w stronę jakieś restauracji. Po minie Fabiana widziałam, że po części go to bawi. - To nie jest śmieszne. - Uderzyłam go lekko w ramię gdy ujrzałam uśmiech na jego ustach.
-Oj no dobra. Wezmę cię na barana. - Gdy to powiedział zdałam sobie sprawę jak się zachowujemy. Miałam wrażenie, że cofnęliśmy się do czasu, gdy byliśmy w collegu. Podoba mi się to.
   Fabian przykucnął, a ja objęłam go ramionami za szyję, a nogi oplotłam wokół jego pasa. Przytuliłam się do niego czując zapach męskich perfum. Jakoś nie przepadam za nimi, ale te wyjątkowo mi się podobają. Zapach jest delikatny (jeśli można to powiedzieć o męskich perfumach) i idealnie podkreśla zapach jego skóry.
-Wygodnie ci? - Spytał po chwili.
-I to jak. - Idąc do hotelu wstąpiliśmy do sklepu, gdzie kupiliśmy szampana i kilka przekąsek.

   Leżeliśmy na łóżku wtuleni w siebie, oglądaliśmy film i jedliśmy zakupiony wcześniej posiłek. Fabian powiedział, że zaplanował coś jeszcze. Niestety nie udało mi się wyciągnął żadnych konkretnych informacji. Wiem tylko, że teraz muszę odpocząć, by później znów nie marudzić.

   Dochodziła 23:00. Siedzieliśmy w wynajętym  samochodzie i gdzieś jechaliśmy. Coraz częściej moje powieki przymykały się, lecz brunet nie pozwolił mi zasnąć. Po jakimś czasie byliśmy już na miejscu. Przez przyciemniane szyby nie widziałam za wiele. Mimo wcześniejszych zakazów, Fabian kazał zamknąć mi oczy.
-Znów? - Spytałam. - Czy to nie może być niespodzianka, którą będę widzieć?
-Nie. Dopóki nie zamkniesz oczu nie wyjdziemy z samochodu. - Byłam ciekawa co przyszykował tym razem, więc zrobiłam to o co poprosił. - Obiecaj, że ich nie otworzysz dopóki ci nie powiem. - Dodał po chwili.
-Muszę?
-Tak.
-Obiecuję. - Wtedy usłyszałam trzask zamykanych drzwi. Nie zorientowałam się kiedy silne ramiona wzięły mnie na ręce i wyjęły z samochodu. Cichy pisk zaskoczenia wydobył się z mojego gardła.
-Spokojnie, to tylko ja. - Szept Fabiana uspokoił moje szybko bijące serce. Dlaczego przestraszyłam się takiej błahostki? Przecież przy Rutterze nic mi nie grozi.
-Wszystko w porządku? - Oddech bruneta łaskotał moje ucho. Chyba moja mina zdradzała myśli.
-Tak... po prostu.... to nic ważnego.
-Na pewno? - Fabian zatrzymał się.
-Tak. - Uśmiechnęłam się i schowałam twarz w jego ramieniu.
   Oczy wciąż miałam zamknięte, więc nie mam bladego pojęcia gdzie jesteśmy, ale chyba jedziemy windą. Po chwili usłyszałam dziwny dźwięk i poczułam powiew wiatru na twarzy.
-Fabian, gdzie my jesteśmy? - Spytałam niecierpliwiąc się.
-Sama zaraz zobaczysz. - Postawił mnie na, jak mi się zdaje, podłodze, ponieważ moje niskie obcasy zastukały. - Możesz otworzyć oczy. - Powoli zaczęłam podnosić powieki. Wtedy zaparło mi dech w piersiach. Kolejny raz w ciągu 2 dni. Staliśmy na Wieży Eiffla. Na samym jej szczycie. Widziałam miasto, które wciąż tętniło życiem. Masa kolorowych świateł, ludzie wielkości mrówek poruszający się miedzy budynkami, trwająca w najlepsze zabawa noworoczna w jednym z wieżowców. To wszystko jest.... Aż brak mi słów.
-Widzę, że ci się podoba. - Fabian podszedł do mnie i objął mnie w pasie. Na górze było zimniej niż na dole, więc wtuliłam się w jego ciepłe ramiona.
-I to bardzo. Nie sądziłam, że mogę zobaczyć coś tak pięknego.
-No to poczekaj jak się zacznie.
-Co? - Brunet spojrzał na zegarek. Odwrócił mnie twarzą do siebie.
-Szczęśliwego Nowego Roku. - Powiedział i pocałował mnie w czoło. Wtedy usłyszałam huk, a wokół nas zaczęły pojawiać się różnokolorowe fajerwerki. Do tego w koło wieży rozpoczęła się gra świateł. Woda w różnych odcieniach tryskała w górę.
   Nie wierzę w to co właśnie się dzieję. Nie chcę by to wszystko okazało się tylko pięknym snem, z którego się wybudzę i wrócę do szarej rzeczywistości. W ciągu tych dwóch dni Fabian zrobił dla mnie tak wiele. Dał mi cząstkę normalnego życia, które moglibyśmy przeżyć, gdyby nie ostatnie wydarzenia. Kolejny raz uświadomiłam sobie jak moje życie się zmieniło. Gdybym wtedy nie poszła na wywiad z Cook'iem nie miałabym problemu z Jack'iem. Z samym Trevorem dałabym rade. Nathan znów by mi pomógł. Żyłabym życiem, które zawsze miałam, znałam i kontrolowałam. Ale wtedy nie zbliżyłabym się do Ruttera. Nie spędziłabym z nim tych cudownych chwil. W tej chwili nie podziwiałabym widoków w objęciach osoby, która jest całym moim życiem. Tak. On jest dla mnie wszystkim i chyba dopiero teraz to do mnie dotarło. Gdybym miała wybór cofnąć się w czasie i wszystko zmienić... Nic nie uległo by zmianie, bo to co przeszłam wcześniej jest warte tych kilku chwil spokoju i radości.
-Kocham cię, wiesz? - Powiedziałam gdy hałas wokół nas ucichł. - Robisz dla mnie tyle dobrego, a ja tylko sprowadzam na ciebie niebezpieczeństwo.
-Prędzej to przeze mnie coś ci grozi, ale nie mówmy dziś o tym. Cieszmy się tą chwilą póki trwa. - Przytuliłam się do niego.
-Też cię kocham. - Szepnął mi na ucho, lekko je całując.

    Siedzieliśmy w pokoju hotelowym i piliśmy francuski szampan, który zaczął już działać. Nie mam mocnej głowy, ale jeden kieliszek w tą czy w tą jeszcze nikomu nie zaszkodził, prawda?
    Postanowiłam zaprzestać na czwartym kieliszku. Nie chcę jutro obudzić się na kacu. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła 4 nad ranem. Przez trzy godziny rozmawialiśmy z Fabianem śmiejąc się przy tym. Było idealnie. Czułam się normalnie i wciąż się tak czuje, a dzięki procentom nie myślę.... sama nie wiem o czym. Mam totalną pustkę w głowie. W tej chwili potrafię się skupić tylko na głosie bruneta, jego brązowych oczach, ślicznym uśmiechu, zmierzwionych włosach i umięśnionej klacie. Jak ja bym chciała w tej chwili położyć na niej głowę.
   Usłyszałam śmiech Ruttera.
-O co chodzi? - Spytałam zdziwiona.
-Mogłaś powiedzieć wcześniej.
-Ale o czym? - Alkohol zdecydowanie odebrał mi możliwość trzeźwego myślenia. Trzeźwego myślenia? Na prawdę? Nina nie stać cię na nic lepszego?
   Po chwili brunet zdjął koszulę i podszedł do łóżka. Położył się zajmując swoje miejsce. Rozłożył ramiona w oczekiwaniu na mnie. Teraz zdałam sobie sprawę, że zdanie o jego klacie powiedziałam na głos. Muszę być poważnie zmęczona i pijana. Bez zastanowienia położyłam głowę na tej cudnej klatce piersiowej. Fabian od razu objął mnie ramieniem i zaczął rysować okręgi na moim odkrytym ramieniu, a ja przejeżdżałam palcem po wyraźnie zarysowanych mięśniach. Czułam się bezpiecznie.
   Dreszcze przechodziły moje ciało z każdym ruchem jego palców. Zmęczenie ogarnęło mnie dość szybko dzięki tej pieszczocie. Przymknęłam oczy i rozkoszowałam się tym, że ten przystojny policjant jest tylko mój.
---------------------------------------------------------------------------
Witam was kolejnym rozdziałem.
Wcześniej, jak byłam gdzieś w połowie pisania, miałam pełno pomysłów co mogę wam teraz powiedzieć, ale mam kompletną pustkę w głowie i nic nie przychodzi mi do głowy. Znaczy jest jedna sprawa, o której chciałam napisać, ale dopiero na końcu. Jednak chyba zrobię to teraz i dam sobie spokój z kombinowaniem co tu napisać, bo zaczynam pisać chaotycznie.
No to dziękuje za rosnący licznik odwiedzin. Jesteście kochani <3

Ps. Mam nadzieje, że coś z tego wszystkiego zrozumieliście :)

Miłego
Karen

2 komentarze:

  1. Jak bedzie smierc, ogien i bol to poprosze :D
    W sumie romantyzmy zle na mnie dzialaja, przekonalas sie..:DD

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie będę wygłaszała mojego "monologu" :)
    Po prostu czekam na następną część i życzę dużo weny ^^
    Nathalia Pisarka

    OdpowiedzUsuń