piątek, 19 czerwca 2015

[19] "Jack się odezwał."

~Nina~
   Mimo wczoraj... dzisiejszej małej "imprezie" obudziłam się dość wypoczęta. Co dziwne wciąż leżałam w ramionach śpiącego Fabiana. Czekałam na to tak długo, a teraz gdy to się stało czuję się dziwnie, ale i przyjemnie.
   Podniosłam się delikatnie, by na niego spojrzeć. Zamknięte oczy, rozluźnione mięśnie, zmierzwione włosy. Nie sądziłam, że będę chciała oglądać go godzinami gdy śpi. Wyglądał... jak nie on. Fabian, którego widzę codziennie jest silny, nieugięty, dba o bezpieczeństwo innych. Ten śpiący Fabian jest bezbronny, niewinny, łatwo go zranić.
-Patrzysz na mnie. - Powiedział Rutter uśmiechając się przy tym.
-Tak. A nie mogę?
-Możesz. - Otwarł oczy i pocałował mnie w czoło. Ułożyłam się w wcześniejszej pozycji, kładąc głowę na jego klatce piersiowej.
-Nie mogłeś dłużej pospać? - Spytałam uśmiechając się potajemnie.
-A co?
-Nie nacieszyłam się twoim widokiem. To nie jest fair. Ty możesz oglądać mnie godzinami, a gdy ja mam na to okazje budzisz się po 5 minutach.
-Nauczyłem się budzić, gdy się poruszasz.
-Dlaczego? - Podniosłam się patrząc mu w oczy.
-Wcześniej miałaś koszmary. Pomagałem ci się uspokoić. - Zrobiło mi się ciepło na sercu. Pewnie w nocy za każdym razem gdy wykonywałam jakiś ruch on się budził i sprawdzał czy wszystko w porządku. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc chwyciłam jego twarz w dłonie i złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku.

   Dzisiejszy dzień postanowiliśmy spędzić bez żadnych dodatkowych atrakcji, więc po obiedzie udaliśmy się na spacer po parku. Mimo zimy, nie było śniegu a temperatura była dodatnia. Promienie słoneczne dodawały energii i poprawiały humor.
   Szliśmy kolejną alejką trzymając się za ręce, gdy telefon Fabiana dał o sobie znać. Zignorował pierwsze połączenie, lecz po chwili urządzenie wciąż zadzwoniło.
-Odbierz, to pewnie coś ważnego. - Powiedziałam. Brunet z niechęcią odebrał. W trakcie rozmowy napiął mięśnie, a jego wyraz twarzy w ciągu kilku sekund zmienił się ze spokojnego w czujny. Automatycznie moje serce zaczęło bić szybciej. Coś się stało i to nie było nic dobrego.
-Musimy wracać. - Chwycił moją dłoń i szybkim krokiem ruszył w kierunku naszego hotelu.
-Co się stało? - Z powodu szybkiego marszu mój oddech przyspieszył, a zdenerwowanie nie pomagało mi.
-Jack się odezwał.

    Zarezerwowaliśmy najwcześniejszy lot do Londynu. Na szczęście jakaś rodzina zrezygnowała z lotu i startowaliśmy za 4 godziny. Spakowaliśmy wszystkie rzeczy w pośpiechu. Z powodu drżących rąk miałam problem z zamknięciem walizki.
-Daj. Zajmę się tym. - Fabian bez trudu poradził sobie z zamkiem błyskawicznym. Jak on w takiej sytuacji potrafi zachować spokój? W sytuacji, w której ktoś zginął.
-Dziękuje. - Posłał w moim kierunku delikatny uśmiech.
-Gotowa? - Kiwnęłam twierdząco głową. Fabian wyciągnął w moim kierunku swoją dłoń, którą bez wahania chwyciłam. Wyszliśmy z hotelu, wsiedliśmy do wynajętego samochodu i ruszyliśmy w kierunku lotniska.

   Nowy Jork
   Szliśmy w kierunku budynku policji. Moje serce z każdym krokiem biło coraz szybciej. Bałam się zobaczyć tego co powiedział mi Fabian. Do tego lot nie należał do przyjemniejszych, a z powodu zdenerwowania nie mogłam zasnąć. Jego skutki odczuwam do teraz. Mdłości i zawroty głowy ciągle powracają co tylko utrudnia nasz marsz.

   W budynku czekał na nas przełożony Fabiana. Weszliśmy do jego gabinetu. Ucieszyłam się na widok miękkich skórzanych foteli. Gdybym szła dłużej pewnie bym zemdlała.
-Dobrze się pani czuje? - Spytał mnie policjant.
-Tak. To przez ten lot.
-Jesteś strasznie blada. Chcesz szklankę wody? - Fabian pierwszy raz od dłuższego czasu spojrzał na mnie. Spojrzałam w jego oczy i ujrzałam troskę, którą próbował ukryć przed dyrektorem.
-Nie... - Ledwo przełknęłam. - Chodź jednak skorzystam z propozycji. - Brunet od razu podszedł do stolika. Z dzbanka nalał do szklanki wodę. Podając mi ją dotknął dyskretnie mojej dłoni. Ryzykował przytrzymując moją rękę dłużej niż powinien.
   Zabrał dłoń i usiadł obok mnie jakby odczytał moje myśli.
-Teraz możesz nam wszystko wyjaśnić tak jak trzeba. - Fabian skierował swoje słowa do przełożonego. Nie wiedziałam, że może do niego mówić na ty.
   Dyrektor wyjął z szuflady brązową kopertę i przysunął ją do Ruttera.
-To wszystko co udało nam się ustalić do tej pory. - Brunet otworzył pakunek i zaczął przeglądać dokumenty. - Będę szczery. Nie jest dobrze. - Kolejne papiery znalazły się na biurku. W pewnym momencie ujrzałam skrawek jakiegoś zdjęcia. Wyjęłam je, jednak szybko pożałowałam swojej decyzji. Na zdjęciu była młoda dziewczyna. Leżała na asfalcie w kałuży krwi. Obok niej leżała biała kartka z zakrwawionymi bokami. Na kartce był napis, który odczytałam bez trudu.
,,To miała być ONA''

-------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam. Notkę piszę na szybko w telefonie więc za ewentualne błędy,  literówki i inne przepraszam.
Miałam opublikowac rozdział jutro lecz pewna osóbka bardzo chciala dzis więc prosze bardzo ;)
Z powodu ciężkich warunków do pisania koncze notke (nie chce was przerazić moją pisownia)

Miłego; )
Karen

Ps. rozdzial nie został sprawdzony.
  
    

3 komentarze:

  1. Ja bym chętnie tej osóbce podziękowała :D Ale wiesz, już szykuje wygodnie poduszkę, a tu taki krótki, że nie mogłam się nacieszyć chwilą :( Czyli teraz mam czekać tydzień na następny? Spokojnie pf i tak z ciebie coś wyciągnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak tak to narzekalas że długi, a teraz źle że krótki hahah
      I nie licz na spoiler. Bede mieć buzie zamkniętą na kłódke; )

      Usuń
    2. Czemu taki krótki?! Czemu...
      Wytrzymałabym do dziś. A liczyłam, że będzie długi.
      No cóż.
      Czekam z "ogromną" NIECIERPLIWOŚCIĄ na next part ;)
      Nathalia Pisaka

      Usuń