W pewnym momencie ujrzałam skrawek jakiegoś zdjęcia. Wyjęłam je, jednak szybko pożałowałam swojej decyzji. Na zdjęciu była młoda dziewczyna. Leżała na asfalcie w kałuży krwi. Obok niej leżała biała kartka z zakrwawionymi bokami. Na kartce był napis, który odczytałam bez trudu.
,,To miała być ONA''.
Gdy to ujrzałam poczułam się jeszcze gorzej.-Gdzie jest toaleta? - Spytałam z słyszalnym wahaniem w głosie. Fabian widząc moją reakcję chwycił moją dłoń i poprowadził w kierunku damskiej łazienki. Wszedł za mną nie zwracając uwagi czy w pomieszczeniu jest ktoś jeszcze. Weszłam do pierwszej lepszej kabiny zatrzaskując drzwi na zasuwkę. Wtedy poczułam jakby mój żołądek wykonał obrót o 180 stopni. Zdjęcie kolejny raz pojawiło się przed moimi oczami. Tym razem pojawiłam się na nim ja. To miałam być ja. To ja powinnam tam leżeć martwa, a nie ta niewinna dziewczyna. To mnie chce zabić.
Głębokie oddechy nie pomogły na długo. Wyrzuciłam z siebie resztki śniadania. Po wszystkim zdałam sobie sprawę, że Fabian stoi za drzwiami i próbuje nawiązać ze mną kontakt.
Otwarłam drzwi i wyszłam. Rutter od razu znalazł się przy mnie, obejmując mnie.
-W porządku? - Spytał. W jego głosie wyraźnie było słychać niepokój.
-Już tak. Po prostu lot, stres, to zdjęcie... - Oswobodziłam się z uścisku i ruszyłam w kierunku umywalki. Odkręciłam zimną wodę i przemyłam twarz starając się nie rozmyć tuszu do rzęs. Przepłukałam usta po czym sięgnęłam po ręcznik papierowy.
-Przepraszam, że widziałeś... - Zaczęłam, lecz szybko przerwał mi całując mnie w czoło.
-Nie masz za co przepraszać.
Gdy poczułam się lepiej, wróciliśmy do gabinetu przełożonego.
-Czuje się pani już lepiej? - Spytał, gdy zajęłam swoje miejsce.
-Tak.
-To dobrze. Chciałbym pani przedstawić Scotta Millera, dodatkowego ochroniarza. - Dodatkowego co? Przecież Fabian i Mason mi wystarczą.
-Nie rozumiem. - Powiedziałam po chwili.
-Dodatkowa ochrona? Czy nie wystarczę ja z Masonem? - Rutter też był zdziwiony tą decyzją.
-Foster pilnuje Panny Milington.
-Tak, ale często z Amber spędzamy razem czas. - Dodałam.
-Sprawa jest na prawdę poważna. Nie możemy ryzykować życiem jedynego świadka, który może wsadzić do więzienia morderce. - Dyskretnie spojrzałam na Fabiana. Jemu też nie podobała się ta cała sytuacja. Dodatkowa ochrona w niczym nie pomoże, tylko pogorszy naszą sytuację. Policjanci nie wiedzą o Trevorze i tym dziwnym mężczyźnie z Empire State Building. Do tego będziemy musieli trzymać się na dystans.
-Czy to na prawdę konieczne? - Spytałam błagalnie.
-Obiecuję, że nawet mnie nie zauważysz. - Pierwszy raz odezwał się Scott. Miał gruby nawet przyjemny głos. Przyjrzałam mu się. Miał krótko ścięte brązowe włosy i kilkudniowy zarost. Pod mundurem widoczne były mięśnie.
-Może pani mu zaufać. - Przełożony musiał zauważyć mój nieufny wzrok skierowany na Millera.
-Jak to wszystko będzie teraz wyglądać? - Nie wierzyłam własnym słowom. Zgodziłam się na to.
-Wciąż będzie pani mieszkać z Rutterem. Miller większość czasu będzie spędzał na zewnątrz w samochodzie sprawdzając okolicę. Oczywiście będzie mieć kontakt z Rutterem i w każdej chwili będzie mógł wejść do apartamentu. - Zauważyłam, że bruneci przekazują sobie znaczące spojrzenie. Zmarszczyłam brwi. - Czy coś jest niejasne? - Spytał mnie przełożony.
-Nie, wszystko jasne. - Spojrzałam na niego. - To od kiedy to się zacznie?
Siedziałam na tylnym siedzeniu w samochodzie Ruttera. Za kierownicą siedział oczywiście Fabian, a po jego prawej Scott. Dlaczego ja się na to zgodziłam? Owszem nie miałam zbyt wiele do gadania, ale mogłam się sprzeciwić. Przecież ja nie wytrzymam bez Fabiana. Kocham go. Do tej pory spędzaliśmy każdą chwilę razem. Każdą. Teraz to musi się zmienić. Nie chcę narobić mu kłopotów, ale nie chcę się od niego odsuwać. On jest dla mnie jak... jak tlen bez, którego nie można żyć. Co jeśli nie będzie go przy mnie gdy będę w niebezpieczeństwie lub gdy będę go potrzebować? Co jeśli będzie mi źle a on nie będzie mógł mnie przytulić czy pocałować?
Kolejny raz ujrzałam to zdjęcie. Serce zaczęło bić szybciej, a oddech stał się nierównomierny. Miałam wrażenie, że w samochodzie zrobiło się strasznie ciasno.
-Zatrzymaj samochód. - Powiedziałam, ledwo łapiąc oddech. Fabian spojrzał w lusterko i nasze spojrzenia się spotkały. Wtedy zauważyłam strach i troskę w jego oczach. Momentalnie zatrzymał samochód, obszedł go i otworzył mi drzwi. Wyszłam z niego starając się wziąć głęboki wdech. Nic z tego. Moje płuca protestowały.
Znów ujrzałam siebie na zdjęciu. Tym razem wyglądało to jak film. Stałam na środku pustej ulicy. Sama. Nie było obok mnie nikogo. Nikt nie mógł mi pomóc, gdy za mną pojawił się Jack. Zaraz za nim wyszedł Trevor. Szli w moim kierunku, a ja nie mogłam poruszyć nawet palcem.
-Nina, oddychaj. - Głos Fabiana przywrócił mnie do rzeczywistości. Obrazy zniknęły. Teraz widziałam tylko jego brązowe oczy wpatrzone we mnie z troską. - Oddychaj spokojnie. Pamiętasz? Już raz ci się udało. Owszem było to dawno, ale dałaś radę. Tym razem też to zrobisz. Jestem przy tobie. Nic ci nie grozi, tylko oddychaj. - Spokój i opanowanie w jego głosie pozwoliły mi się skupić. Przyglądałam się mu. Ciągle powtarzał bym oddychała razem z nim. Po kilku chwilach zrobiłam to. Wzięłam jeden głęboki wdech, a za nim następny i kolejny. Świat wokół mnie wracał do normy. Pojawiali się ludzie i odgłosy jeżdżących samochodów. Moje serce jak i oddech zaczęły się uspokajać.
-Bardzo dobrze. Jeszcze kilka wdechów i wydechów. - Teraz zdałam sobie sprawę, że brunet mnie podtrzymuje. Stanęłam o własnych siłach, lecz jego ramię wciąż mnie wspierało.
-Co się stało? - Spytałam lekko oszołomiona.
-Miałaś atak paniki. - Dłoń Fabiana mocniej owinęła się wokół mojego pasa.
Po chwili wszystko wróciło do normy.
-Mówiłem, zuch dziewczyna. - Zaśmiałam się i objęłam go. Nie musiałam długo czekać by przysunął mnie do siebie i zamknął w uścisku. Wtedy przypomniałam sobie o Millerze.
-Scott. - Szepnęłam mu na ucho i chciałam się odsunąć, lecz nie pozwolił mi na to.
- Później mu to wytłumaczę. - Odszepnął.
Po chwili odsunęłam się od brązowookiego i z lekkim skrępowaniem spojrzałam na Scotta, który przyglądał się całej sytuacji z dziwnym wyrazem twarzy. Jego spojrzenie przesunęło się po moim ciele i spoczęło na mojej tali gdzie znajdowała się ręka Fabiana.
-Scott prowadzisz. - Głos bruneta był... Ciężko to nazwać, ale taki służbowy. - Możemy już jechać? - Do mnie odezwał się ściszonym, spokojnym tonem. Kiwnęłam twierdząco głową i ruszyłam w kierunku samochodu. Usiadłam na swoim miejscu. Zaraz za mną wszedł Fabian. Usiadł obok mnie i chwycił mnie za rękę. Spojrzałam na niego zdziwiona, lecz on nawet nie zareagował.
Gdy weszliśmy do apartamentu usiadłam zmęczona na kanapie. Zdecydowanie zbyt dużo wrażeń jak na jeden dzień.
-Fabian co my teraz zrobimy? - Spytałam bruneta, gdy usiadł obok mnie. Mieliśmy chwilę dla siebie, ponieważ Scott sprawdzał okolicę. - Nie możemy zachowywać się tak jak do tej pory. Gdy twój przełożony się dowie...
-O niczym się nie dowie. Nie martw się. Znam Scotta i mu ufam. - Objął mnie, a ja oparłam się na jego klatce piersiowej.
-Muszę przenieść się do innej sypialni. - Powiedziałam z niechęcią.
-Tylko na jakiś czas. -Przysunął mnie do siebie drugą ręką i kolejny raz zamknął w uścisku. Zamknęłam oczy ciesząc się jego bliskością, a on pocałował mnie w czoło. Przy nim czułam się bezpiecznie. Pierwszy raz dzisiejszego dnia byłam na prawdę spokojna. Odprężyłam się i zasnęłam w objęciach mojego ukochanego.
Przebudziłam się słysząc głośną rozmowę dobiegającą zza drzwi. Otwierając oczy ujrzałam sypialnię, w której spałam gdy tutaj przyjechałam.
Wstałam z łóżka, nadsłuchując, lecz słowa były niewyraźnie. Podeszłam do drzwi i uchyliłam je lekko. Podeszłam do schodów gdy głosy ucichły, lecz tym razem były wyraźnie słyszalne.
-Chcesz, żeby nas usłyszała? - Usłyszałam Fabiana.
-Nie, ale co to miało znaczyć? - Tym razem odezwał się Scott.
-Miała atak paniki. Co miałem ją zostawić? - Po tonie ich głosu wywnioskowałam, że to raczej nie była spokojna rozmowa.
-Nie, ale dobrze wiesz co powiedziałby na to Luke. - Luke? Kto to Luke?
-Wiem i mam to gdzieś. Potrzebowała pomocy. W ogóle skąd ty się tutaj wziąłeś?
-Zostałem przeniesiony, bo uznali że tutaj będę bardziej potrzebny.
-Wiesz, że nie o to pytam.
-To długa historia.
-Mamy sporo czasu. - Fabian był wyraźnie rozdrażniony.
-Ona wie o tym wszystkim? - Spytał nagle Scott.
-Nie i lepiej żeby na razie nie wiedziała. Nie chcę jej wplątywać w te sprawy z Killersami. To zbyt niebezpieczne.
-Ona już jest w to wplątana.
-Ochronię ją. Nic jej nie zrobią dopóki ja żyję i nie zmieniaj tematu. - O co chodzi? Jacy Killersi? Czyżby nie tylko Trevor i Jack nam zagrażali?
Tak cicho jak wyszłam tak też wróciłam do pokoju. Mężczyźni wciąż rozmawiali, lecz nie skupiałam się już na ich słowach. Weszłam pod ciepłą kołdrę i zamknęłam oczy. Starałam się nie myśleć o tym co usłyszałam. Nie było to łatwe. Ciągle wracały do mnie fragmenty rozmowy.
Po godzinie zmęczenie zwyciężyło i zasnęłam.
------------------------------------------------------------------------------------
Dzień dobry, a raczej dobry wieczór :)
W ramach rekompensaty za poprzedni krótki rozdział dodaje następny. Mam nadzieję, że się podoba.
Pod koniec, niestety, wena mnie opuściła (tak to jest gdy pomysł jest, a człowiek się odrywa i pomysł odlatuje z wiatrem) i troszeczkę popsułam końcówkę.
Zaktualizowałam zakładkę BOHATEROWIE. Nie napisałam tam z byt wiele, ale poznacie wygląd naszego Scotta :)
Mam do was prośbę. Niech każdy kto czyta moje wypociny pozostawi pod tym postem komentarz. Może być cokolwiek. Chce wiedzieć ile was tu jest.
Miłego :)
Karen
Wyobrażałam sobie Scotta jako łysego, dziaranego przypakowanego gościa w obcisłej koszulce. Psujesz moje wyobrażenia :(( Poza tym jakiś taki podejrzany jest, czy on na pewno nie współpracuje z killersami? Fabian to durnota, mógłby już powiedzieć Ninie noo :( I tak wiem, robisz to specjalnie, nie lubię cię. (ps. specjalnie napisałam 'cię' z małej litery, żeby pokazać prawdziwość mej wypowiedzi).
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nie pozwalam twojej wyobraźni rozkwitnąć, no ale....
UsuńI tak robię to specjalnie i wiem że mnie kochasz (ach ta moja skromność; ))
Nie wmawiaj sobie, że popsułaś końcówkę bo dla mnie jest fantastyczna ;)
OdpowiedzUsuńCoś tak przeczuwałam, że szybko dodasz ten rozdział.
Kisses&Hugs Kochana ;*
Dziekuje, że wierzysz że tego nie popsułam; ) A rozdział pojawił bo tamten był krótki i miałam wyrzuty sumienia, że tak mało napisałam, więc nadrobiłam; ) Jak widać twoja intuicja się nie myli: *
Usuń