czwartek, 20 sierpnia 2015

[36] "No to czas zacząć grę."

~Fabian~
   Minęły 3 dni odkąd odszedłem od Niny. Przez cały czas z Lukiem myśleliśmy nad planem, więc byłem nad nim skupiony, lecz gdy przyszedł wieczór wracałem do pustego mieszkania wynajętego w hotelu. Wcześniej nie przeszkadzała mi samotność, ale teraz uważałem że jest do bani. Nie mogę czerpać przyjemności z tego że mam do kogo wrócić. Nie mam kogo objąć czy pocałować. Nikt nie uśmiechnie się do mnie i u nikogo nie zobaczę tego cudownego błysku w oczach, gdy była przy mnie. Tak, myślę o pewnej brunetce, która zawróciła mi w głowie, została w niej i nie chce jej opuścić.
   Musiałem zmienić numer, który podałem tylko Masonowi. Jak do tej pory nie zadzwonił ani razu, by powiedzieć mi jak ona się czuje i czy daje radę. Każdego wieczoru miałem ochotę zadzwonić do niej, by usłyszeć jej głos, lecz gdy wpisałem numer, który znałem już na pamięć, odkładałem słuchawkę. Nie chciałem jej straszyć dzwoniąc z telefonu hotelowego i nie odzywając się przez cały czas.
   Do tego jutro wieczorem mam spotkać się z Savaną. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

   Wieczorem udałem się do klubu, w którym widywano Savanę w każdą sobotę. Oczywiście musiało to być miejsce, w którym Nina mnie pocałowała. Coś czuję, że nie będzie mi łatwo odsunąć od siebie obraz Martin w złotym podkoszulku odkrywającym jej plecy i tańczącej przy mnie.
   Podszedłem do baru i rozejrzałem się po sali. Na środku parkietu tańczyła blondynka, której zdjęcie oglądałem przez ostatnie kilka dni. Zamówiłem u barmana drinka i powiedziałem mu, by go jej podał gdy tylko podejdzie do baru i powiedział jej, że to ode mnie. Nie musiałem długo czekać, gdy kobieta z napojem usiadła obok mnie. No to czas zacząć grę.
-Dziękuje za drinka. To mój ulubiony. - Powiedziała zmysłowym głosem blisko mojej twarzy,  bym usłyszał jej słowa przy tej głośnej muzyce i wzięła łyk napoju.
-Do usług. Pomyślałem, że po takim tańcu będziesz spragniona.
-Obserwowałeś mnie?
-Tylko trochę. - Posłałem w jej stronę uśmiech i odwróciłem się w stronę tańczącego tłumu opierając się o bar.
-Jestem Savana. - Wyciągnęła w moją stronę dłoń. Ująłem ją i pocałowałem jej wierzch.
-Ładne imię. Ja jestem Fabian.
-Co tutaj robisz? Nigdy cię tutaj nie widziałam.
-Bo nigdy się nie pokazywałem. Wolałem podziwiać piękno ze stolików bardziej oddalonych od tych tłumów.
-Więc dlaczego dziś postanowiłeś się ujawnić?
-Bo ujrzałem ciebie. - Chyba nie szło mi najgorzej skoro uśmiechnęła się i przysunęła się do mnie. Dotykała ramieniem mojego ramienia i piła drinka. Przyjrzałem jej się kątem oka. Miała na sobie czarną obcisłą sukienkę i tego samego koloru szpilki. Włosy miała lekko podkręcone, a oczy mocno podkreślone. Gdyby w mojej głowie nie siedziała pewna piękna brunetka, możliwe że mogłaby mi zaimponować wyglądem.

   Przez cały wieczór rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Większość z tego musiałem udawać i chyba za mało wierzyłem w swoje umiejętności aktorskie, bo Savana wierzyła w każde moje słowo. Pod koniec naszego spotkania była tak wstawiona, że musiałem odwieść ją do domu. Na szczęście nie mieszka z Devonem, więc wprowadziłem ją do środka, położyłem na łóżku w pierwszej napotkanej sypialni i ściągnąłem jej szpilki. Przetarłem twarz dłonią, napisałem na kartce mój nowy numer telefonu i wyszedłem. Znów musiałem wracać do tej pustki, od której miałem ochotę uciec jak najszybciej.

    Po tygodniu znajomości z Savaną nie dowiedziałem się niczego. Znaczy o niej wiem wszystko. Co lubi jeść, jaki lubi kolor, gdzie lubi spędzać czas i inne tego typu rzeczy. Zaczynałem się irytować, że nie mówi nic o Devonie. Nawet nie powiedziała mi, że ma brata, a ja nie wiedziałem jak rozpocząć ten temat.
   Dziś chciała wybrać się do jednej z restauracji w centrum miasta. Zastanawiałem się nad tym, bo bar jest blisko mojego mieszkania, w którym jest Nina. Jednak tak nalegała, że miałem jej serdecznie dość i zgodziłem się.
   Wczoraj nie wytrzymałem i zadzwoniłem do Fostera, by dowiedzieć się w jakim stanie jest brunetka. Z jego opowieści wynika, że nie jest najlepiej. Mówił, że nawet nie wychodzi z domu co strasznie mnie zmartwiło. Nie sądziłem, że aż tak bardzo przeżyje moje odejście. Gdy słyszałem w jakim jest stanie, serce łamało mi się na jeszcze większą ilość kawałków. Chciałem znaleźć się przy niej i zapewnić ją, że już nigdy nie odejdę, lecz nie mogłem tego zrobić. Nie, dopóki nie zakończę tej cholernej sprawy.

~Amber~
   Po tygodniu od odejścia Fabiana, Nina zaczęła czuć się coraz gorzej. Była blada, prawie cały czas spała, miała mdłości, a do tego prawie nie jadła. Z Masonem strasznie martwiliśmy się o nią. Staraliśmy się, by cały czas coś jadła lub piła. Po tym co przeszła nie potrzebowała kolejnego odwodnienia. Jedyne co mnie zastanawia, to to że utrzymuje swoją stałą wagę. Ten pokarm, który przyjmuje moim zdaniem nie jest do tego wystarczający.
   W tej chwili siedziałyśmy we dwie na kanapie i oglądałyśmy komedie. Odwołuje. Nie można nazwać tego komedią, ale tylko to w tej chwili miałyśmy możliwość obejrzeć.
   Przez pół filmu Nina zachowywała się dość dziwnie. Ciągle zmieniała swoje ułożenie, brała głębokie wdechy i przymykała oczy dość często.
-Wszystko okej? - Spytałam w końcu.
-Nie czuje się najlepiej. Mdli mnie od dobrej godziny. - Miałam powiedzieć jej, by napiła się wody, lecz wtedy wstała gwałtownie i pobiegła do łazienki. Ruszyłam za nią, ale zamknęła drzwi. Po chwili wyszła i oparła się o ścianę trzymając dłoń na czole.
-Powinnaś iść do lekarza. - Powiedziałam widząc jej stan.
-Przecież byłam. Mówił, że wszystko w porządku.
-Nina, jesteś blada jak trup i ledwo stoisz na nogach. Do tego jeszcze te wymioty. Martwię się o ciebie jak diabli.
-Amber daj spokój. - Odsunęła się od ściany i od razu przytrzymała się mnie ręką. Pomogłam jej zachować równowagę i zaprowadziłam do kuchni.
-Teraz nie wymigasz się od wizyty u lekarza. Nina, z tobą jest coraz gorzej.
-Dzięki za pocieszenie. - Uśmiechnęła się sztucznie i znów popędziła do łazienki. W tym czasie ja zadzwoniłam do Masona, który był aktualnie w pracy.
-Jak tam moja księżniczka? - Spytał gdy odebrał połączenie.
-Dobrze, ale gorzej z Niną. Dasz radę się wyrwać na chwilę, by ją podrzucić do lekarza?
-Będę wolny dopiero za jakąś godzinę. Gość wychodzi za kaucją do domu i mamy pełno papierkowej roboty. A co się dzieje?
-Wymiotuje i do tego zasłabła.
-Pewnie złapała jakiegoś wirusa. Postaram się przyjechać jak najszybciej. A teraz muszę lecieć Luke mnie woła. Kocham cię.
-Ja ciebie mocniej. - Rozłączyłam się, a brunetka wyszła z łazienki.
-Wygrałaś. - Powiedziała siadając znów na kuchennym krześle.
-Mason przyjedzie dopiero za godzinę.
-Nie będę czekać na niego. Dzwoń po taksówkę.

   Gdy zostałam sama w mieszkaniu wzięłam się za porządki. Nina najwyraźniej nie miała ochoty lub siły sprzątać, więc w pomieszczeniach panował lekki bałagan. Gdy uporałam się z tym wzięłam się za gotowanie. Możecie w to uwierzyć? Amber Milington gotuje. Wcześniej nie dotknęłam brudnego talerza bez rękawiczki, a teraz nie pamiętam kiedy ostatnio byłam u manikiurzystki. To niewiarygodne jak bardzo się zmieniłam. Co prawda nie pozostawiłam moich ubrań ani butów. Co to to nie. Po ślubie Mason będzie musiał zorganizować mi osobną szafę na moje skarby. Ewentualnie pomieszczenie.
   Zaczęłam wyjmować gotową lasagne, gdy do mieszkania wpadła Nina.

~Nina~
   Wpadłam do sypialni trzaskając drzwiami. Cała zapłakana położyłam się na łóżku i skuliłam. Wtedy usłyszałam pukanie do drzwi.
-Mogę wejść? - Głos Amber został ściszony przez drzwi.
-Wchodź. - Usiadłam, gdy blondynka weszła do środka. Usiadła obok mnie i chwyciła moją dłoń.
-Dlaczego płaczesz?
-Widziałam jak Fabian całuje się z inną.
-Że co?! - Blondynka prawie krzyknęła. Widząc jej wyraz twarzy zaczęłam przywoływać wydarzenie we wspomnieniach.
***
   Wyszłam z gabinetu lekarza i nie wiedziałam co mam myśleć o tym co mi powiedział. Byłam jednocześnie radosna i załamana.
   Drogę powrotną postanowiłam pokonać pieszo. Szłam wzdłuż głównej ulicy, aż ujrzałam Fabiana wychodzącego z jednej restauracji. Serce zabiło mi szybciej z radości i miałam ochotę podbiec do niego, wpić się w jego usta i przekazać mu nowinę, gdy chwilę później dołączyła do niego blondynka. Chwyciła jego dłoń i zaczęli o czymś rozmawiać. Byli wyraźnie rozbawieni i zadowoleni ze swojego towarzystwa. Wtedy dziewczyna pocałowała go, a on wplótł dłoń w jej włosy. Na ten widok moje serce pękło i nikt już nie będzie w stanie złożyć je w całość, by nie pozostawić na nim żadnej blizny. Zabolało i to cholernie. Teraz jego nagłe odejście stało się dla mnie jasne. Znudziłam mu się, przestał mnie kochać i odszedł do innej.
Zapewniał mnie, że to co jest między nami nie zniknie tylko po to bym się nie załamała, by nie miał mnie na sumieniu, a ta "sprawa" była tylko pretekstem. Jak ja mogłam... dlaczego... Nawet nie mam pojęcia co w tej chwili czuje oprócz tego okropnego bólu.
   Miałam już dość tego widoku, więc ze łzami w oczach odwróciłam się i ruszyłam w kierunku mieszkania, w którym nie miałam już ochoty spędzić ani chwili dłużej. Nie chciałam w każdym miejscu widzieć jego rzeczy, ani czuć jego perfum. Nie chciałam widzieć wspólnie spędzonych chwil na kanapie, w kuchni czy w sypialni. Od tej chwili nie chciałam mieć z nim nic wspólnego, lecz to nie będzie raczej możliwe.
***
-Niech no tylko go spotkam, a zobaczy co to znaczy gniew Amber. - Powiedziała blondynka, gdy skończyłam opowiadać. - Chodź no tu do mnie. - Przysunęła mnie do siebie i objęła. W tej chwili potrzebowałam tego, a moja przyjaciółka wiedziała o tym najlepiej.
-A co powiedział ci lekarz? - Spytała po chwili. Uśmiechnęłam się przez łzy.
-Teraz już wiem, co Nathan miał na myśli mówiąc, że mam dla kogo żyć. Jestem w ciąży.
---------------------------------------------------------------------------
Witam :)
   Pewnie myślicie "no nareszcie coś wstawiła". Spokojnie, nie jesteście jedyni. Też tak sądzę. Przepraszam, że tak długo nie wstawiałam, ale znów miałam problem z internetem. To nie jest żadna wymówka czy coś. Wi fi mi szwankuje i nic z tym nie poradzę. Do tego wena gdzieś odeszła, ale na szczęście wróciła :)
   No trochę się porobiło moim zdaniem w tych rozdziałach, ale to nie koniec. Mam jeszcze kilka asów w rękawie :D
   Nie wiem co mogłabym wam jeszcze napisać, bo rozdział całkowicie odebrał mi zdolności normalnego myślenia, więc pozostało mi tylko jedno.

Miłego ;)
Karen

3 komentarze:

  1. Ty to chyba na serio chcesz żebym dostała depresji... Baaa co ja gadam! Już ja mam od jakiegoś dobrego tygodnia ;)) I wciąż nie mogę się jej pozbyć.
    Wiedziałam , że bd w ciąży, a z Fabiana to totalny dupek :P
    Czekam z niecierpliwością na next część. A na gg i tak się z tobą rozprawie ^^

    KISSES&HUGS - Nathalia Pisarka

    OdpowiedzUsuń
  2. Popłakałam się przez te podrywy, dokładnie jakbym siebie widziała w roli mężczyzny, nie dość że nikt by tego nie łyknął to jeszcze laska mu jadła z ręki hahah
    Brakuje tylko fagasa dla Niny by się zemścić i mogę cię na rękach nosić
    ps. służy ci odkurzanie

    OdpowiedzUsuń
  3. HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA ZESRAM SIE ZARAZ ZE ŚMIECHU, PRZYSIEGAM, ŻE FABIAN JEST TUTAJ MOJĄ ULUBIONĄ POSTACIĄ, NO NIE WYTRZYMAM HAHAHAHA

    OdpowiedzUsuń