poniedziałek, 24 sierpnia 2015

[37] "Muszę dbać o nas dwoje."

~Nina~
   -A co powiedział ci lekarz? - Spytała po chwili Amber. Uśmiechnęłam się przez łzy.
-Teraz już wiem co Nathan miał na myśli mówiąc, że mam dla kogo żyć. Jestem w ciąży. - Amber odsunęła się ode mnie i spojrzała na mnie wyraźnie zaskoczona.
-Czekaj, co? - Zaśmiałam się przez łzy.
-Jestem w ciąży. - Patrzyła przez chwilę na mnie nie mogąc uwierzyć w moje słowa. Po 5 minutach ciszy odezwała się.
-Wciąż nie wiem jak powinnam zareagować. Dziewczyno, ty to wiesz jak zaskoczyć człowieka. Mów wszystko co powiedział ci lekarz.
-To czwarty tydzień. To dlatego teraz tak źle się czuje i dlatego tez byłam tak bardzo osłabiona po porwaniu. Doktor Jenks mówił mi wtedy, że moje wyniki nie są najlepsze, ale nie wiedział co jest tego przyczyną. Widocznie wtedy było za wcześnie by stwierdzić cokolwiek. Dziś lekarz sprawdzał te wyniki pod tym względem i uprzedził mnie, że... ciąża może być zagrożona. Jest spore prawdopodobieństwo, że płód jest za slaby i może dojść do poronienia. A to tylko dlatego, że Killersom zachciało się zemsty. Gdyby nie ta substancja i odwodnienie wszystko byłoby w porządku.
-Lekarz powiedział ci co masz robić, by temu zapobiec?
-Nie mogę się denerwować, przemęczać. Muszę sporo odpoczywać i brać witaminy.
-Wiem, że w tej chwili to nie jest odpowiednie pytanie, ale to dziecko jest Fabiana,tak? - Kilka łez wypłynęło z moich oczu.
-Nie wiem. -Powiedziałam cichym głosem.
-Jak to nie wiesz?
-Zanim zobaczyłam Fabiana myślałam o tym. Uświadomiłam sobie, że robiliśmy to bez zabezpieczenia, ale następnego dnia zostałam porwana i Trevor... - Wciąż nie byłam w stanie powiedzieć tego na głos. Ciągle czułam się jakbym została naznaczona przez samego szatana, lecz to maleństwo dało mi nadzieję na lepsze jutro.
-Powiesz mu o tym? - Spytała nagłe blondynka.
-Komu? - Odparłam oszołomiona.
-Fabianowi. - Zaśmiałam się co zabrzmiało lekko histerycznie.
-Nie. Odszedł ode mnie, by znaleźć szczęście u kogoś innego. Nie chce by z niego zrezygnował i był ze mną z obowiązku. A przecież nie mam pewności, że to jego dziecko. Dopóki się nie dowiem będę milczeć.
-Nina, on musi się o tym dowiedzieć niezależnie od tego czyje ten maluch ma geny.
- Wiem, ale ja też wolałabym dowiedzieć się od niego, że kogoś znalazł niż widzieć to na ulicy.  - Na to wspomnienie poczułam coś... jakbym była na to wszystko obojętna, a zarazem jakby wszystkie emocje zlały się w jeden nie zidentyfikowany ból.
-No tak. Wiesz co? Zadzwonię do Masona. Tylko on może mieć kontakt z Fabianem. Niech mu przemówi do rozsądku.
-Tylko na razie nie mów mu nic o ciąży.
-Jasne. - Amber uśmiechnęła się do mnie. - Może odpocznij teraz trochę.
-Dobry pomysł. - Położyłam się wygodnie z ręką na brzuchu i okryłam się kołdrą. Od teraz nie mogę myśleć tylko o sobie. Muszę dbać o nas dwoje.

~Fabian~
   Siedzieliśmy z Savaną na kanapie w jej mieszkaniu i oglądaliśmy film. Powoli zaczynałem mieć tego udawania po dziurki w nosie. Ciągle byłem kimś innym. Cały czas musiałem uważać na to co robię lub mówię. Do tego nie mogłem skupić się na moim ulubionym filmie, bo w głowie miałem tylko ten cholerny pocałunek i to jak zareagowałaby Nina gdyby się dowiedziała. Nie chciałem tego. Miałem jej nigdy nie pocałować ale zaskoczyła mnie pod restauracją. Jakim cudem nie zorientowałem się, że tekst typu ,,wpadło mi coś do oka'' ma swoje przesłanie. Chciałem ją odepchnąć i zostawić, ale zamiast tego oddałem pocałunek. Nawet przysunąłem ją do siebie. Ale ze mnie dupek. Ciągle myślę o Ninie, a mimo to robię takie rzeczy. Przecież ja nie jestem w stanie myśleć o nikim innym. Brakuje mi jej uśmiechu, niebieskich oczu, w które mogłem patrzeć godzinami i głosu, który zawsze potrafił mnie uspokoić, więc nie powinienem robić takich rzeczy.
   Dalszy potok moich myśli przerwał dźwięk mojego telefonu.
-Oglądaj dalej. Odejdę, by ci nie przeszkadzać.  - Powiedziałem do blondynki i wyszedłem na balkon.
-Słucham. - Powiedziałem odbierając połączenie.
-Ciebie już całkowicie pogięło?
-Mason o co ci chodzi?
-Miałeś się nie pokazywać z Savaną w naszej okolicy, a ty co kurwa odwalasz.
-Savana nalegała, a miałem... -Nawet nie dał mi dokończyć.
-Czyli gdy ona nalega jesteś gotowy złamać zasady, które ustaliliśmy? - Foster był porządnie zdenerwowany.
-Powiesz mi w końcu co się stało?
- Nina widziała jak się całujecie, to się stało.
-Jasna cholera. Jak ona się czuje?
-Nie wiem, jestem jeszcze w robocie, ale Amber dzwoniła bym przemówił do twojego pustego łba. - Przeczesałem włosy dłonią i podszedłem do barierki.
-Proszę cie, powiedz mi jak się czuje. Wiesz dobrze, że wariuje w tej chwili bez niej. - Usłyszałem westchnięcie po drugiej stronie telefonu.
-Dziś miała iść do lekarza, bo zemdlała z osłabienia. Mało je i prawie cały czas śpi.
-Rany... - Przetarłem dłonią twarz.
-Pośpiesz się z tą sprawą, bo nie wiem ile Nina jeszcze wytrzyma zwłaszcza po dzisiejszym. - Obejrzałem się przez ramię i ujrzałem Savane przy oknie.
-Musze lecieć. Dzięki, że jej pomagasz. - Rozłączyłem się nie czekając na odpowiedz. Wtedy kobieta podeszła do mnie i objęła mnie w pasie. Jak bardzo chciałbym by była to pewna brunetka.
-Wszystko w porządku? - Spytała wtulając twarz w zagłębienie mojej szyi.
-Tak. Po prostu mój kumpel ma problem i chciał pogadać.
-Chodźmy do środka. Jesteś cały zimny. - Jak na kwiecień to było rzeczywiście chłodne popołudnie.
   Pocałowałem ją w czoło i wróciliśmy do oglądania filmu. Tym razem Savana była we mnie wtulona. Przez resztę filmu myślałem jak wyciągnąć od niej informacje, które potrzebowaliśmy. Nie wpadłem na nic konkretnego, więc postanowiłem spytać wprost.
-Dlaczego nigdy nie mówisz o swojej rodzinie? - Spojrzałem na nią, gdy napięła się prawie niezauważalnie.
-Bo nigdy nie pytałeś. - Podniosła się i pocałowała mnie. Musiałem odwzajemnić pocałunek, który nie wywoływał u mnie żadnych przyjemnych dreszczy czy mrowienia w miejscu, w którym stykały się nasze usta.
   Poruszyła się nie odrywając naszych ust od siebie. Po chwili siedziała na moich kolanach oplatając mnie nogami w pasie a rękami za szyję.  To nie wróży nic dobrego. Do tego swoimi czynami chce odwrócić moją uwagę co może oznaczać tylko jedno. Stara się ukryć swojego brata.
   Muszę coś wymyślić by to przerwać. Jej dłonie zawędrowały już pod moją koszulę i zaczęły podciągać ją do góry. Na szczęście usłyszałem dźwięk telefonu. Tym razem to jej urządzenie dzwoniło. Jednak Savana nie zaprzestała. Przysunęła się jeszcze bliżej mnie i pogłębiła pocałunek. Telefon zadzwonił drugi raz, a po chwili kolejny. Odsunęliśmy się od siebie. Blondynka miała przyspieszony oddech i przymknięte powieki. Opierała czoło o moje.
-Chyba to coś ważnego. - Powiedziałem i dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że oddychałem szybciej.
-Daj mi chwilę. Sprawdzę kto to. - Wstała i udała się w kierunku kuchni, z której dobiegał dźwięk. Kolejny raz tego dnia przeczesałem włosy dłońmi. Jestem winny dzwoniącemu ogromną przysługę.
    Po chwili Savana weszła do salonu. Była zdenerwowana i chodziła pośpiesznie po mieszkaniu. Czas zdobyć kilka konkretnych informacji. Zatrzymałem ją w połowie drogi i przysunąłem do siebie.
-Co się stało? - Spytałem głaszcząc ją po plecach.
-Pytałeś o moją rodzinę. No cóż, mam brata, który właśnie się do mnie wybiera. Nie może cię spotkać. Wiesz uważa, że jego kochana siostrunia nie powinna spotykać się z nikim, by nie rozpraszać się w trakcie nauki. Mam 22 lata, a on wciąż traktuje mnie jak dziecko.
-Tacy są już bracia. W takim razie ja wyjdę, by nie narobić ci problemów. - Pocałowałem ją i wyszedłem. Jeszcze chyba nigdy tak bardzo nie cieszyłem się z chwili samotności.

                W tym samym czasie
~Nina~
   Wpatrywałam się w swoje dłonie splecione na kolanach mając w oczach łzy. Ciągle wracał do mnie obraz Fabiana i tej dziewczyny. Nie mogłam uwierzyć, że po tak krótkim czasie znalazł sobie inną. Sądziłam, że to co jest między nami jest silniejsze. Jak się okazało nie było. Miałam wrażenie, że był przy mnie bo go potrzebowałam, ale chyba nikt nie jest w stanie aż tak długo udawać. Prawda?
   W pomieszczeniu rozległo się pukanie do drzwi. Wytarłam dłonią łzy i starałam się uśmiechnąć.
-Proszę. - Spojrzałam na Masona wchodzącego do środka.
-Hej. - Usiadł obok mnie i przytulił mnie. - Nie płacz.
-Aż tak widać? - Oparłam głowę na jego ramieniu i kolejne łzy popłynęły.
-Trochę. - Siedzieliśmy tak chwilę. Mason był narzeczonym Amber, ale ostatnio stał się moim przyjacielem. Gdy była potrzeba służył mi ramieniem, na którym mogłam płakać i często rozmawialiśmy.
-A teraz powiedz co mówił lekarz. - Powiedział gdy przestałam płakać. Przekazałam mu te same informacje co Amber. Jednak on nie nalegał, bym wyjawiła prawdę. Starał się mnie zrozumieć. Obiecał, że dopóki nie będę gotowa on nic nie wyjawi Rutterowi. Jednak w jego spojrzeniu ujrzałam, że będzie miał z tym problem w końcu to jego najlepszy przyjaciel.
-Dziękuje ci. Na prawdę doceniam to, że stajesz po mojej stronie. Znacie się z Fabianem tak długo a ty mimo wszystko obiecujesz, że nic nie powiesz. - Powiedziałam pod koniec naszej rozmowy.
-Daj spokój. To nic takiego. W tej chwili musisz być spokojna, a jeżeli w taki sposób pomogę to dla mnie nic wielkiego.
-Amber ma wielkie szczęście, że cię spotkała.
-Ja też jestem szczęściarzem. - Odpowiedziałam na jego uśmiech. - Idziesz na dół? Amber będzie planować dekoracje na wesele, a nie jestem pewien czy sam to zniosę. - Zaśmiałam się i wstałam. Oczywiście pojawiły się zawroty głowy, więc Foster musiał mnie przytrzymać. Po chwili wszystko wróciło do normy i dołączyliśmy do blondynki siedzącej w salonie z masą katalogów. Teraz zrozumiałam obawy bruneta. Sama nie jestem pewna czy to wytrzymam.
------------------------------------------------------------------------------------------
Witam :)
   Znów straciłam internet, ale na szczęście odzyskałam. Ciekawe na jak długo....
 A teraz coś przyjemniejszego. Jesteście kochani. No normalnie ubóstwiam was. W ciągu nie całego tygodnia licznik podskoczył o około 5 tysięcy! Nie mam bladego pojęcia jak wyrazić moją radość i miłość do was. Przecież gdyby nie wy nie wiadomo gdzie bym teraz była, więc dziękuje każdemu z całego serducha. No kocham normalnie :*

Ps. Przepraszam jeśli są jakieś błędy, ale połowę pisałam na telefonie. Starałam się wyłapać wszystkie błędy, ale gdyby jakiś się pojawił to walcie śmiało, a poprawię :)

Miłego
Karen

2 komentarze:

  1. Ehhh ehhh ehhh..
    Czemu znów taki krotki ten rozdział?
    I mam nadzieję, że Nina nie poroni oraz że to nie bd dziecko tego Trevora czy jak mu tam.
    Sorry już nie myśle o tej porze ;)
    Pisz szybko kolejną część :P

    KISSES&HUGS - Nathalia Pisarka

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu taki krótki :( Odzyskałaś internet później, więc nie tłumacz się telefonem za który ci już wybaczyłam
    Heeej, troche by sie Ninie sprzydało humoru, nie może tak beczeć cały czas. Troche mnie to martwi skoro to twoje alter ego. POWAŻNIE MARTWI
    No cóż, mam nadzieje, że gorzej nie bedzie bo mi jej żal
    Przelej jutrzejsze szczęście na opowiadanie ;p

    OdpowiedzUsuń