czwartek, 13 sierpnia 2015

[34] Epilog. "Ta miłość nie zardzewieje."

~Fabian~
   Obudziłem się leżąc przy Ninie na boku. Pasowała do mnie idealnie. Pocałowałem ją w odsłonięty obojczyk i wstałem.
   Wykonując poranne czynności ciągle myślałem o tym co powiedział mi Luke. Musze do niego pojechać i zobaczyć o co w tym wszystkim chodzi, ale nie zostawię Niny samej.
   Zszedłem do kuchni. Na zegarku wybiła godzina 8:00, a w radiu rozpoczęły się poranne wiadomości. Nalałem do kubka gorącej kawy i oparłem się o blat pijąc napój. Po chwili zadzwonił mój telefon.
-Słucham. - Powiedziałem odbierając połączenie.
-Cześć Fabian. Jak Nina? - Spytała Amber.
-Wczoraj miała lekki kryzys, a teraz jeszcze śpi.
-Biedna... Ile ona się wycierpiała...
-Zdecydowanie za dużo.
-Będziecie dziś w domu? - Spytała nagle, zmieniając temat.
-Tak. Dlaczego pytasz?
-Wpadłybyśmy z Brie i wiesz, zrobiły taki babski dzień. Z Masonem moglibyście gdzieś pójść, a my zajęłybyśmy się sobą.
-Jasne, przyjedźcie. To dobry pomysł. Akurat mam coś do załatwienia, a nie chciałem jej zostawiać samej.
-No widzisz, mam wyczucie czasu. - Zaśmiałem się na jej słowa.
-To o której przyjedziecie?
-Powinniśmy być tak około południa?
-Okej. W takim razie czekamy. - Pożegnaliśmy się i rozłączyliśmy.
-Z kim rozmawiałeś? - Spytała nagle Nina schodząc ze schodów. Miała na sobie mój podkoszulek, w którym wyglądała lepiej ode mnie.
-Z Amber. Wpadnie dzisiaj z Brie. Planują babski dzień. - Na twarzy brunetki pojawił się lekki grymas, który zniknął od razu gdy do mnie podeszła i pocałowała.
-Jak się spało? - Objąłem ją w pasie i przyciągnąłem do siebie. Jej niebieskie oczy spojrzały w moje.
-Dobrze, chodź z chęcią nie wstawałabym z łóżka ani nie odchodziła od ciebie. - Wtuliła się we mnie. Była idealnego wzrostu bym bez problemu mógł oprzeć brodę na jej głowie. - To zmęczenie jest pewnie spowodowane tym, że tam prawie nie spałam. - Automatycznie napiąłem mięśnie. - Nie martw się. Przejdzie mi. - Poczułem jej ciepłe usta na szyi, żuchwie a później na ustach. Dopiero teraz zorientowałem się, że pod tą koszulką nie ma nic. Posadziłem ją na blacie wyspy kuchennej nie przerywając pocałunku i stanąłem między jej nogami. Ścisnęła dłonią mocno moje ramię, co od razu otrzeźwiło mi umysł. Odsunąłem się od niej i odszedłem stając do niej plecami. Co ja wyprawiam?
-Przepraszam, nie wiem... - Zacząłem, lecz nie dała mi skończyć. Oparła się o moje plecy i gładziła moje ramiona.
-Nic się nie stało. - Powiedziała spokojnie i zmusiła mnie do odwrócenia się. - Po prostu zaskoczyłeś mnie. - Przylgnęła do mnie. Przymknąłem oczy i objąłem ją.
-Nie wiem co mnie napadło. Tak strasznie cię przepraszam. - W sumie wiem co mi się stało. Gdy jej nie było umierałem z przerażenia. Bałem się o nią jak o nikogo innego, a teraz gdy była przy mnie chciałem by pozostała na zawsze. Chciałem być przy niej w każdy możliwy sposób, a gdy ujrzałem ją z lekko zmierzwionymi włosami, zaspanymi oczami i w moim podkoszulku sięgającym jej do połowy ud... Wyglądała tak pięknie i słodko. Zbyt mocno działa na mnie jej bliskość co zamroczyło mój umysł.
-Wszystko w porządku. - Uśmiechnęła się do mnie. - To co jemy dziś na śniadanie? - Spytała jakby wydarzenia z przed chwili nie miały miejsca.
-A na co masz ochotę?
-Zdam się na ciebie.

   Siedzieliśmy na kanapie i oglądaliśmy film zajadając się popcornem, gdy ktoś zadzwonił dzwonkiem do drzwi. Podszedłem do nich i je otworzyłem. Moim oczom ukazali się Amber, Brie i Mason.
-Hej, wejdźcie do środka. - Otworzyłem szerzej drzwi, przez które przeszli moi przyjaciele. Od razu otoczyli Ninę i nastąpiła seria uścisków. Gdy dziewczyny zajęły się sobą i przyniesionymi butelkami wina, zniknęliśmy z Masonem w kuchni.
-Co zamierzasz zrobić? - Spytał mnie brunet.
-Chcę zobaczyć ten wasz plan na własne oczy.

   W gabinecie Luke'a zawsze panował porządek. Wszystko miało swoje konkretne miejsce, którego nikt nie mógł zmienić.
   Gdy z Masonem weszliśmy do środka w pomieszczeniu panował bałagan. Na biurku leżała sterta papierów, obok ściany stała tablica, na której przypięte były zdjęcia i związane z nimi informacje, a Smith stał pomiędzy obserwując wszystko.
-Okej... - Zacząłem a Luke obrócił się w moją stronę. - Nie wierzę, że tu jestem, ale nie podejmę żadnej decyzji dopóki wszystkiego mi nie powiesz. - Mężczyzna wskazał dłonią fotele, na które usiadłem z moim towarzyszem. Smith usiadł po drugiej stronie biurka.
-Praktycznie wszystko już wiesz. - Dlaczego jego słowa tak łatwo mnie denerwują? A, chyba już wiem...
-Wszystko? Dlaczego mam być to ja? Dlaczego mam zostawić Ninę? - Spojrzał na mnie znacząco. - Tak, wciąż tego nie rozumiem. Jak niby mam ją przekonać do siebie skoro Devon tak się o nią troszczy? Przecież nawet jej nie znam.
-Dobra, po kolei. Musisz to być ty, bo Mastersów zna. Spójrz tutaj. - Wskazał na przeźroczystą tablicę. -Dzięki Fosterowi udało nam się ustalić kiedy i kogo poznała. Za każdym razem, gdy Pierce brał udział w wyścigach zabierał Savane ze sobą i tak poznała jego konkurencję. Odkąd ty się pojawiłeś nie zabrał jej ani razu, więc cię nie zna.
-Ale Devon mnie zna. Co jeśli mu powie, że poznała kogoś, a tym kimś jestem ja?
-To też przemyśleliśmy. Będziesz musiał udawać, że jesteś po ich stronie.
-Oni nie są idiotami. Wiedzą, że nie ratowałbym Niny gdybym jej nie kochał. Nie uwierzą, że nagle zmieniłem obiekt swoich zainteresowań. Aż tak dobrym aktorem to ja nie jestem.
-Przygotujesz się do tego. Opracujemy konkretny plan co masz mówić i jak się zachowywać w dane sytuacji.
-Dobra, ale co z Niną? Nie mogę jej teraz zostawić. Musi dojść do siebie.
-Tylko, że my nie mamy tyle czasu. Za dwa miesiące Savana wyjeżdża na studia. - Kto by pomyślał? Brat złoczyńca, a dziewczyna studiuje. Niezła rodzinka, nie ma co. - I mówiłem ci już dlaczego musisz odejść. Killersi muszą być pewni, że ona cię nie obchodzi. Dlatego nic jej nie powiesz. - Dlaczego on mówi jakbym się już zgodził, skoro niczego takiego nie powiedziałem.
-W takim razie jak ty to sobie wyobrażasz. Nie odszedłbym bez słowa.
-Jak to zrobisz, twoja sprawa. Jedyne co mnie obchodzi, to to by Martin nie dowiedziała się o tym. - Wskazał ręką zdjęcia i dokumenty leżące na biurku, by podkreślić powagę jego słów.
-Sluchaj... - Zaczął Luke po chwili ciszy. - Foster i Milington zajmą się nią pod twoją nieobecność. Patrzysz na to wszystko ze złej perspektywy. Pomyśl tylko. Odejdziesz od niej tylko na jakiś czas. Zrobisz co konieczne i złapiesz Killersów. Zapewnisz jej bezpieczeństwo, którego teraz potrzebuje. Oni skupią się na tobie i zapomną o Martin, a gdy będzie po wszystkim zostaną nam tylko Trevor i Jack, którzy już nie będą problemem. Będziesz mógł być z nią szczęśliwy i nic wam nie przeszkodzi. - Komendant wiedział co powiedzieć, by namieszać mi w głowie. Do tej pory byłem pewny, że nie zgodzę się na to, lecz Smith ma sporo racji. Niczego nie pragnę bardziej, jak bezpieczeństwa i szczęścia Niny. Jednak myśl, że muszę ją zostawić, by jej to zapewnić rozdziera mi serce. Na samą myśl, że będę musiał kłaść się i budzić sam, jeść śniadanie samotnie i spędzać czas z obcą osobą skręcały mi się wnętrzności, lecz czego się nie robi dla kogoś kogo się kocha.
   Nie sądziłem, że Smith będzie mieć opracowany plan z takimi szczegółami. Miałem ogromne wątpliwości. Czy postępuję dobrze? Czy będę żałował swojej decyzji?

MUZYKA
   Jechałem w kierunku naszego mieszkania i czułem się jakbym był przerzuty i wypluty. Zanim wyszedłem, jeszcze długo o tym rozmawialiśmy i gdy parkowałem samochód przed blokiem, słońce chowało się za horyzontem. Zamiast windy wybrałem schody, by odłożyć w czasie to co było już nieuniknione.
   Stojąc pod drzwiami słyszałem muzykę i śmiech dziewczyn. Aż dziwne, że żaden sąsiad nie zwrócił im na to uwagi.
  Wszedłem do środka. Po chwili Nina znalazła się w moich ramionach całując czule. Oddałem pocałunek starając się, dzięki niemu przekazać jej to, czego nie mogłem powiedzieć. Ból, bezradność i bezgraniczna miłość wypłynęły ze mnie przy tak drobnej pieszczocie. Starałem się zapamiętać miękkość i słodycz jej ust, dotyk jej ciepłych dłoni na mojej klatce piersiowej, delikatność jej skóry i to jak reagowała, gdy jej dotykałem. Chciałem, by jej obraz pozostał w mojej pamięci i wracał za każdym razem, gdy zamknę oczy.
   Po kilku sekundach, które moim zdaniem trwały zdecydowanie za krótko odsunęliśmy się od siebie. Jej twarz naznaczona była troską i zmartwieniem.
-Co się dzieje? - Spytała ściszonym głosem tak, bym tylko ja mógł ją usłyszeć. Założyłem jej za ucho niesforne pasmo włosów i pogłaskałem jej policzek. Widząc ją teraz... Czułem okropny ból w sercu. Miałem wrażenie, że pęka mi na milion kawałków, gdy w głowie zaczęły pojawiać się słowa, które mam jej powiedzieć.
-Musimy porozmawiać.

~Nina~
   Weszliśmy do sypialni, bo tutaj było ciszej. Dziewczyny zachowywały się jak pijane, choć nie tknęłyśmy wina, które przyniosły. Nie miałam ochoty pić i jutro chorować, więc postanowiłyśmy na trzeźwy babski wieczór z górą lodów.
-Powiesz mi co się dzieje? - Byłam poważnie zmartwiona. To jak mnie pocałował mówiło wiele o jego złym samopoczuciu.
-Luke oddał mi odznakę i przywrócił do służby.
-To dobrze. - Nie rozumiałam jego zachowania. Z tego co wiem lubił swoją pracę, z której zrezygnował by być ze mną. Teraz miał szansę robić to co kocha i być przy osobie, którą kocha, a on był smutny, wręcz załamany.
-Niezupełnie. Luke dał mi...ciężką sprawę, przez którą mogę wplątać cię w kolejne niebezpieczeństwo. - Przeczesał dłonią włosy i podszedł do okna.
-Dlaczego wam zawsze przypadają najgorsze sprawy. Tacy policjanci jak wy... - Nie dał mi dokończyć. Odwrócił się w moją stronę gwałtownie i zobaczyłam w jego oczach coś co wywoływało u mnie dreszcze. To nie było przyjemne uczucie, które przechodziło przez moje ciało, gdy mnie dotykał, czy całował.
-Właśnie o to chodzi. Nigdy nie będę zwykłym policjantem. Nie zajmuję się kradzieżą torebek, czy bójką w barze. Zawsze będę mieć najgorsze i najniebezpieczniejsze sprawy. - Ujrzałam lęk w jego oczach.
-Chyba nie zamierzasz...- Nie byłam w stanie dokończyć. Głos ugrzązł mi w gardłe, a oddech stał się szybszy.
-Dlatego też nie chciałem dopuścić cię do siebie na początku. Bałem się, że kiedyś to może się stać. - Objął mnie, lecz ja nie zareagowałam. Stałam jak sparaliżowana i czułam jak po policzkach zaczynają spływać pierwsze łzy.
-Dlaczego teraz? Wiesz jak bardzo cię potrzebuję, więc czemu?
-Przeszłaś przy mne zbyt wiele, by znów cierpieć.
-Przestań! - Odepchnęłam go gwałtownie. -Przeszłam przy tobie zbyt wiele dobrego byś tak teraz po prostu odeszedł. - Zrobiłam pauzę, gdy coś sobie uśmiadomiłam. - Odchodzisz przez to co się stało, przez to co zrobł mi Trevor i jaka się po tym stałam, prawda? - Nie chciałam, by tak myślał. Nie chciałam o tym tak myśleć, lecz to że zostałam brutalnie dotknięta może wpływać na jego decyzję.
   Podszedł do mnie powoli, chwycił moją twarz w dłone i starł kciukiem łzy z policzka.
-Nawet tak nie myśl. Nigdy.
-Skoro nie o to chodzi, więc proszę cię. Nie odchodź. - Mówiłam prawie szeptem. Rutter przejechał dłońmi po moich ramionach, splótł nasze palce i spuścił głowę. Wypuścił powietrze z płuc, które wstrzymywał i znów spojrzał na mnie.
-Nie mogę zostać, ale pamiętaj. Nie ważne co się stanie, zawsze będę cię kochał, a ta miłość nigdy nie zardzewieje. Proszę cię, pamiętaj o tym. - Kiwnęłam twierdząco głową.
Przez chwilę patrzyliśmy w swoje oczy. W jego spojrzeniu widziałam wahanie, które z każdą sekundą było mniejsze. Ścisnął moje dłonie, pocałował mnie w czoło i wyszedł. Tak po prostu.


                                  Ciąg dalszy nastąpi...




-------------------------------------------------------
Witam wszystkich, tutaj Eden. Karen jest ograniczona internetowo i powierzyła mi przepisanie kropka w kropkę rozdziału. Wybaczcie za ewentualne literówki maxthon nie podkreśla błędów. Nie będę przedłużać, mam nadzieję, że wam się spodoba. Szlag, jak taka końcówka może się podobać? Hejtujcie Karen w komentarzach, ja to zrobię zaraz ;>> buziaki

4 komentarze:

  1. W zasadzie nie napisałam co sądzę poza tym na snapie. Szkoda, że tak się skończyło chociaż jestem ciekawa jak się sprawy potoczą I KIEDY
    Kiedy ten ciąg dalszy? Mam nadzieję, że to nie będzie akcja kilku miesięczna, czy coś. I to najgorsza końcówka ever, to takie dobijające hahah wybacz zawsze się śmieje kiedy cierpię hahah
    Życzę, aby internet powrócił z weną jako bonus :) buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mogłaś zakończyć w takim momencie :( Też smutam, że tak zakończyłaś ten sezon. Ale odcinek mi się i tak spodobał :>
    No właśnie: Kiedy ciąg dalszy? Mam nadzieję, że już pracujesz nad kolejną częścią.
    Tak samo ci życzę maaax weny (jak zwykle) i żeby net powrócił.
    PS: Napisałam do cb e-mila :)

    KISSES&HUGS - Nathalia Pisarka

    OdpowiedzUsuń